1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Tydzień w ciemności. Swoimi doświadczeniami z odosobnienia dzieli się dr Marcin Czub

Tydzień w ciemności. Swoimi doświadczeniami z odosobnienia dzieli się dr Marcin Czub

Marcin Czub, dr psychologii (Fot. archiwum prywatne)
Marcin Czub, dr psychologii (Fot. archiwum prywatne)
Czy tydzień przy zgaszonym świetle – w drewnianym domku bez okien, ukrytym w dziczy – to dobry pomysł, żeby zatrzymać się w codziennym biegu? Nad czym warto się zastanowić, zanim zdecydujemy się na takie rozwiązanie? O swoich doświadczeniach odosobnienia w ciemności opowiada psycholog z Uniwersytetu Wrocławskiego dr Marcin Czub.

Życie przez tydzień bez światła nie brzmi wcale zachęcająco. Większość z nas podczas wakacji na wsi, gdzie w nocy nie ma latarni świecącej naprzeciwko i ciemność jest prawdziwą ciemnością, potrzebuje kilku dni na oswojenie.
Podczas odosobnienia ciemność jest jeszcze bardziej intensywna. Przebywa się w pomieszczeniu stuprocentowo wyciemnionym. Tak, że nie widać własnej ręki przed twarzą. Nie znamy takiego doświadczenia, bo ono w codziennym życiu nie występuje.

A w życiu płodowym, w brzuchu mamy? My nie znamy – ale ciało zna. Tylko pytanie, czy było ono przyjemne czy traumatyczne?
Trafne porównanie. Ale czy ma to wpływ na nastawienie osoby wobec ciemności, możemy tylko spekulować, bo nikt tego nie badał.

Skąd pomysł na takie ośrodki, w których człowiek przebywa w całkowitej ciemności?
Żyjemy w świecie, który jest chorobliwie przeładowany informacjami. Do tego dochodzi szybkie tempo życia, wielozadaniowość, ciągłe bycie w gotowości. Odosobnienie w ciemności może być unikalnym doświadczeniem zatrzymania tego pędu. Przez tydzień, który spędziłem w ciemności, miałem takie poczucie nieskończonego czasu, jakiego nie znam od dzieciństwa; mogłem myśleć, o czym chciałem, cokolwiek bym zrobił i tak zostawało mi mnóstwo czasu, bo ten czas się wydłużał – ponieważ tam naprawdę nie ma co robić poza obserwowaniem swoich doznań, myśli i uczuć. Mogłem też medytować i wykonywać ćwiczenia fizyczne. Nie musiałem odpowiadać na niczyje oczekiwania. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że w ciemności nie mam wyglądu. Wygląd istnieje tylko wtedy, gdy ktoś może mnie zobaczyć, lub gdy sam siebie mogę zobaczyć.

A jedzenie w ciemności?
To bardzo interesujące doświadczenie, które wykorzystują niektóre restauracje, oferując posiłek w ciemności. Klienci są w stanie sporo za to zapłacić. To znak, że brakuje nam ciemności, że doświadczamy jej w zbyt małym stopniu.

Jeśli zaś chodzi o jedzenie podczas odosobnień – w domkach jest specjalna śluza, która dzieli je na dwa pomieszczenia. To sprawia, że do części kuchenno-toaletowej może (wcześniej uprzedzając) wejść opiekun, który przynosi jedzenie, sprząta i pyta, czy wszystko w porządku. Można z nim porozmawiać przez drzwi, nie zaburzając doświadczenia przebywania w ciemności, ponieważ podczas jego odwiedzin przebywa się w tej drugiej części – sypialnianej, w której nadal panuje absolutna ciemność.

Czy widział Pan te pomieszczenia w świetle?
Oczywiście. Kiedy przyjeżdża się na takie odosobnienie, to najpierw trzeba zapamiętać, gdzie co się znajduje; zorientować się gdzie jest łóżko, prysznic, porozkładać swoje rzeczy (dobrze jest mieć kilka szczoteczek do zębów w razie gdyby jedna czy dwie zgubiły się w ciemności). Przez pierwszych kilka godzin, czy nawet dni, trzeba się nauczyć robić wszystko w ciemności.

Kto decyduje o tym, kiedy wyłącza się światło i pozostaje w ciemności przez tydzień?
Wyłącza się je samemu, wyłącznik jest zwykle wyżej, żeby nie dało się przycisnąć go przypadkowo. W szafce przy łóżku jest latarka, gdyby ktoś jej potrzebował albo miał atak paniki. Drzwi da się otworzyć od wewnątrz i doświadczenie bycia w ciemności można przerwać w każdej chwili.

Założenie jest takie, że przez siedem dni jesteśmy w ciemności i w ciszy?
Są różne sposoby odbywania tych odosobnień. Założenie jest takie, że w ciemności oraz ciszy, i moje obydwa odosobnienia tak wyglądały. (Obydwa ośrodki, w których przebywał Marcin Czub znajdują się w Czechach – red.). Ale niektóre osoby chcą np. słuchać muzyki. Wzrok jest najbardziej intensywnym informacyjnie zmysłem. Jeżeli odetniemy informacje ze wzroku, to szybko inne zmysły stają się bardziej aktywne. Po czasie spędzonym w ciemności słuch się wyostrza i odbiór muzyki się zmienia. Pod koniec drugiego odosobnienia zrobiłem sobie takie doświadczenie i rzeczywiście jest to dosyć spektakularne. Wyostrzają się także doznania z ciała, można dokładniej poczuć co dzieje się w organizmie.

Ponieważ nigdzie się nie spieszymy, możemy głębiej wejść w takie doświadczenia, podążać za sygnałami z ciała, ustalić, czego potrzebuje nasz organizm. W trakcie odosobnienia kładłem się spać wtedy, kiedy czułem się zmęczony, niezależnie od pory. Jadłem, gdy odczuwałem głód. Nie było żadnych reguł, mogłem spędzać czas w zgodzie z tym, co podpowiadało mi ciało, a nie kierując się przekonaniami, co powinienem. Porzucenie sfery powinności i pozwolenie sobie, aby przez kilka dni żyć w zgodzie z chwilowymi zachciankami naszego organizmu jest bardzo ciekawym doświadczeniem.

Był Pan na dwóch odosobnieniach. Jak było za pierwszym razem, jak za drugim? Jaki był odstęp czasu pomiędzy tymi odosobnieniami?
Odosobnienia były w odstępie roku, latem, w czasie wakacyjnego urlopu. W obydwu przypadkach najtrudniejszy był pierwszy dzień, zwłaszcza podczas drugiego odosobnienia. Nie dlatego, że to doświadczenie było jakoś niezwykle intensywne. Raczej było zbyt nudne i męczące. Ciało i umysł muszą się przestawić do nowego funkcjonowania i odmiennego niż zwykle środowiska. To jest trochę tak jak w klasycznych „jasnych” odosobnieniach medytacyjnych. Trzeba wyhamować z rozpędem codziennego życia i wejść w odmienny sposób funkcjonowania. Dopiero po pierwszej nocy organizm zaczyna się powoli adaptować.

Wtedy zacząłem przyjmować fakt, że nic nie muszę tutaj robić, czas się rozciągał, zaczęły się pojawiać doznania wizualne, które dla mnie były bardzo przyjemne. Jeżeli nie ma bodźców wzrokowych, umysł ma tendencje do wypełniania tego braku.

Co Pan widział?
Przede wszystkim w sposób ciągły widziałem przemieszczające się świetlne punkty. To one stwarzały wrażenie dużej przestrzenności. Miałem poczucie bycia w migotliwym, połyskującym, ogromnym świecie, który był pusty i pełen tych punkcików. Ciemność wcale nie jest ciemna. Dla większości osób szybko staje się wypełniona stwarzaną przez umysł poświatą.

A poczucie, że jest Pan tam sam, w tym wielkim świecie, nie wywoływało w Panu lęku?
Doświadczenie odosobnienia jest trochę jak odmienny stan świadomości, ale nie tracimy w nim swojej przytomności czy zdolności do oceny sytuacji. Miałem poczucie, że w pełni panuję na tym doświadczeniem, ponieważ mogę je przerwać w dowolnym momencie. Miałem świadomość, że jestem sam w tym wielkim świecie ujawnianym przez ciemność, ale to jest tylko jeden ze światów. Wiedziałem, że w każdej chwili mogę wyjść z domku i wrócić do codziennego życia.

Cofnijmy się na moment do tego pierwszego dnia. Co było najbardziej nieprzyjemne? Odczuwał Pan niepokój ruchowy, pojawiły się jakieś trudne myśli?
Na początku było wyhamowywanie z życia w pędzie: dużo myśli, spraw do załatwienia, echa rozmów z ludźmi – pojawiały się ruminacje z codziennego życia, taka codzienna papka. Później to stopniowo ustępowało i coraz bardziej mogłem się koncentrować na tzw. tu i teraz. Dzieje się to bez żadnego wysiłku. Obserwujesz, co się z tobą dzieje i podążasz za tym.

Na początku mój organizm nadrabiał zaległości w spaniu i odpoczynku: przez pierwsze dwa dni bardzo dużo spałem. Około trzeciego dnia poczułem w ciele głębokie doznanie wypoczynku, które było dla mnie czymś nowym. To mi uświadomiło, jak bardzo na co dzień jestem zmęczony i nawet już tego nie zauważam. Ten efekt wypoczęcia utrzymywał się parę tygodni po zakończeniu odosobnienia.

Doświadczenie ciemności pokazuje możliwość funkcjonowania w odmienny sposób, zarówno cieleśnie, jak i mentalnie. Ludzie mają różne doświadczenia z odosobnienia, ale ten efekt spokoju i wypoczynku pojawia się u większości osób. Natomiast nie każdy miewa doświadczenia wizualne. Ja doznawałem ich sporo, co było dla mnie zaskakujące, bo w życiu codziennym nie mam zbyt wyrazistych wyobrażeń. Niektóre obrazy były absurdalne, niepowiązane z moim obecnym życiem. Pojawił mi się np. obraz z kreskówek, które oglądałem w dzieciństwie. Podczas pierwszego odosobnienia z jakiegoś powodu bardzo wyraźnie zobaczyłem opony samochodowe, dokładnie widziałem ich bieżnik. Tych wyobrażeń było mnóstwo, a ich wyrazistość była dla mnie czymś nowym. Odblokowały się też dawne wspomnienia, sny były bardzo wyraziste, intensywne i długie. Jest to trochę stan śnienia na jawie.

Podczas drugiego odosobnienia, które odbyłem w okolicach Kutnej Hory, gdzie niedaleko znajduje się kaplica czaszek, w wizjach pojawiły się czaszki i kości, ale to nie było przerażające, bo wiedziałem, skąd się te obrazy wzięły – tuż przed rozpoczęciem odosobnienia zwiedziłem kaplicę. Ale wiem, że dla niektórych osób wyobrażenia pojawiające się w ciemności mogą być trudne, lękotwórcze. Ważne jest, jakie ktoś ma nastawienie do odosobnienia, ale też ogólnie do nietypowych doświadczeń mentalnych.

Czego było więcej: myśli, emocji, odczuć w ciele? Jak to się zmieniało?
To się zmieniało w sposób linearny; w miarę kolejnych dni niektóre się nasilały, a inne zanikały. Moje codzienne myśli i problemy miały coraz mniejsze natężenie, zaś poczucie spokoju, wypoczynku i przestrzeni nabierały intensywności. Podobnie doznania wizualne intensyfikowały się wraz z kolejnymi dniami odosobnienia.

Bardzo interesowało mnie, jak działa umysł wyrzucony ze swojego zwyczajowego środowiska i sposobu działania.

Takie odosobnienie to raczej nie jest metoda dla wszystkich?
Raczej nie jest dla osób z klaustrofobią. Ale czasem trudno to ocenić, zanim się nie spróbuje. Nasze reakcje mogą okazać się bardziej pozytywne, niż zakładaliśmy. Oczywiście to działa też w drugą stronę – doświadczenie może okazać się trudniejsze, niż myśleliśmy.

Rozumiem, że tego typu odosobnienia nie są formą terapii więc np. osoby które chcą w nich uczestniczyć nie są w żaden sposób klasyfikowane?
Istnieją różne sposoby realizowania odosobnień w ciemności. Oba miejsca, w których ja byłem, miały formułę raczej ośrodków wypoczynkowych, w których wynajmuje się domek z wyżywieniem. Tyle że w tym domku jest stuprocentowa i niezakłócana ciemność.

Kluczowe jest to, że zawsze można przerwać to doświadczenie i stamtąd wyjść. To łatwe: zapalenie światła i dotarcie do drzwi zajmą mniej niż minutę, jeśli ktoś chce wyjść. Przebywanie w ciemności wbrew woli jest formą tortury i może prowadzić do ekstremalnie trudnych przeżyć. W latach 50. prowadzono eksperymenty nad deprywacją sensoryczną, podczas których ludzie byli przywiązywani do łóżka i nie mogli przerwać eksperymentu. Prowadziło to do ogromnego lęku. W przypadku odosobnień, o których mówimy, człowiek ma pełną kontrolę, wchodzi tam świadomie, i w każdej chwili może wyjść albo zapalić światło.

Czy miał Pan taki moment, że zapalił światło albo chciał wyjść z domku?
Podczas pierwszego z odosobnień zdarzyło się, że osoba która przyniosła jedzenie, weszła za szybko, kiedy jeszcze nie zdążyłem zamknąć się w sypialni i przez chwilę oślepił mnie błysk światła z zewnątrz. To było bardzo nieprzyjemne, przez dłuższy czas czułem się oszołomiony, znowu poczułem się zagubiony w tej małej przestrzeni. Potrzebowałem czasu, żeby się ponownie zaadaptować i wyciszyć. To mi pokazało, że bardzo ważna jest stuprocentowa ciemność, nawet odrobina światła bardzo przeszkadza. W tamtym momencie błysk światła był aż tak wybijający z rytmu, że zastanawiałem się nawet, czy nie przerwać odosobnienia.

Takie gwałtowne wtargniecie światła w ciemność kojarzy mi się z porodem, kiedy noworodek zostaje wyrwany ze środowiska macicy, i wita go hałaśliwy, oślepiający światłem świat. Czy dobrze rozumiem, że w doświadczaniu bycia w odosobnieniu ważne jest, żeby nie mieć żadnych oczekiwań – ale podążać za tym, co się pojawia, co wyprodukuje ciało i mózg?
Tak. Pojawia się stan uważności utrzymywanej bez wysiłku. Ważne jest również odpowiednie zakończenie odosobnienia. Obydwa kończyłem wieczorem, żeby nie wychodzić od razu na dzienne światło.

Kiedy kończyłem pierwsze odosobnienie miałem cudowną przygodę: otworzyłem drzwi, a przede mną stał jelonek i patrzył się na mnie. I to nie była halucynacja. Był pierwszą istotą, jaką zobaczyłem po tygodniu ciemności. Następnego dnia poszedłem do lasu na kilkugodzinny spacer. Wyjście po tak długim czasie przebywania w ciemności i ciszy samo w sobie jest bardzo interesujące; przez kilka godzin ma się wrażenie niesamowitego oszałamiającego bogactwa świata widzianego. Wystarczyło popatrzeć na łąkę, na trawę i zobaczyć wszystkie kolory, mnóstwo szczegółów w każdej roślinie. Można zobaczyć na nowo nie tylko swój umysł i swoje ciało, kiedy jesteśmy w ciemności, ale po wyjściu, przez chwilę, można też zobaczyć świat na nowo. Niestety to poczucie dość szybko zanika. Po dwóch, trzech godzinach świat znowu wygląda podobnie jak wcześniej.

Czy coś na trwałe się w Panu zmieniło?
Na pewno zostały interesujące wspomnienia oraz pewne doświadczenia przestrzenności i spokoju. Już wiem, że takie przeżycia są dostępne, jeśli tylko zapewnić im warunki pojawienia się.

Na odosobnienie w ciemności decyduje się wiele osób zestresowanych, zmęczonych, z obniżonym nastrojem. Niektóre z tych osób rezygnują i wychodzą, jeśli doświadczenie robi się dla nich zbyt intensywne, ale większość zostaje.

Doświadczenie odosobnienia w ciemności i ciszy daje ogromną autonomię, przywraca możliwość panowania nad swoim życiem i kontrolę. Człowiek staje się swoim własnym terapeutą: wystarczy słuchać sygnałów z ciała i podążać za nimi, obserwować swoje myśli; zaufać, że w każdym z nas – poza bezradnością – jest również zaradność.

Z badań nad osobami, które doświadczyły odosobnienia wynika, że mogą one odnieść pozytywny skutek w przypadku dolegliwości psychosomatycznych czy lękowych, kiedy zaburzony jest odbiór doznań z ciała. W ciemności i ciszy nie pozostaje nic innego niż skontaktować się ze swoim ciałem oraz umysłem.

Czy możemy polecić czytelnikom jakąś metodę zatrzymania się w biegu, którą mogliby stosować już dziś?
Regularnie wyłączać telefon, komputer, Internet i być poza wirtualnym światem. A dla osób, które mogą sobie na to pozwolić – wyjechać na kilka dni samemu, i bez telefonu. Takie kilkudniowe odcięcie się od świata nie jest eskapizmem. Wycofujemy się po to, aby odzyskać siły i później z większym zaangażowaniem wrócić do spraw, które są dla nas ważne.

Marcin Czub, dr psychologii, adiunkt w Zakładzie Psychologii Ogólnej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; współprowadzi projekt Dark Shelter. Odosobnienia w ciemności.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze