„Weź się w garść” – pisała, by po chwili dodać: „Ale ja nie mam tej garści”. Tych kilka słów z opowiadania „Biała bluzka” Agnieszki Osieckiej wydaje się doskonale podsumowywać zmagania osób uzależnionych. Do których grona należała również ich autorka.
Nie było tematu, o którym Agnieszka Osiecka nie potrafiłaby napisać. Była doskonałą obserwatorką – inspiracje do wersów czerpała z życia. Również własnego. Do choroby alkoholowej początkowo się nie przyznawała. Zawsze była towarzyska, lubiła się bawić, czerpała energię z przebywania z ludźmi, a przy takich spotkaniach często nierozłącznym gościem był alkohol. Wtedy wydawało się to zupełnie normalne.
Alkohol był obecny również w jej twórczości. Poświęciła mu na przykład cały rozdział „Rozmów w tańcu”, czyli nietuzinkowej autobiografii w formie rozmowy z samą sobą. „W starym powiedzonku »wino jest napojem bogów« jest trochę prawdy. Wino piją ludzie szczęśliwi. A w każdym razie: mniej nieszczęśliwi niż ci, którzy piją wódkę. Wino pije się po to, żeby rozjaśnić życie. Wpiąć kolorowe pióra we włosy. Rozkręcić karuzelę psychiczną. Albo, po prostu, uzupełnić biesiadę. Ucieszyć żołądek i rozśmieszyć kelnera, zamawiając na przykład »Nuits St. Georges – 57«, które jest rocznikiem fatalnym. W każdym razie wino piją ci, którzy lubią żyć. Wódkę piją ci, którzy chcą stracić przytomność” – pisała.
Niewielu wówczas zdawało sobie sprawę z jej choroby. Światu tuż po jej śmierci – w 1997 roku – powiedziała o tym jej córka, Agata Passent, na łamach „Gazety Wyborczej”. Ponad dziesięć lat później w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim przyznała, że bardzo wcześnie zorientowała się, że jej mama ma problem z nadużywaniem alkoholu – mogła mieć 10–11 lat. Nie chodziło o żadną drastyczną scenę, bo choroba Osieckiej, według Agaty, postępowała powoli. Nasiliła się, gdy poetka zaczęła mieć problemy osobiste. Po rozstaniu z Danielem Passentem związała się bowiem z mężczyzną, który okazał się nie być odpowiednim dla niej. Pogubiła się, czuła się samotna, a to zupełnie nie leżało w jej naturze. Zaczęła więc szukać pocieszenia.
Problem z nadużywaniem alkoholu przez Agnieszkę jako pierwsza zaczęła traktować poważnie Agata. Dotykał on ją niemal fizycznie, bo jako córka chciała być blisko matki, ale ta „przez całe lata była na okrągło w stanie podchmielenia” – jak określiła w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim. Jej relacje z matką coraz częściej wypełniały niespełnione obietnice. Agata czuła się odtrącona – w jej oczach Agnieszka częściej wybierała alkohol, nie ją.
Próby rozmów o chorobie matki zawsze kończyły się fiaskiem. „Pamiętam szczere rozmowy o facetach, o miłości, seksie, antykoncepcji. Liczyła, że te nauki pozwolą chociaż mi ułożyć sobie życie rodzinne. Ale o alkoholu nigdy nie mówiła. Próbowałam pytać wprost, potem w listach. »Po co ten alkohol?«, »Dlaczego jesteś smutna?«, »Czy czujesz się samotna?«. Zawsze się wymigiwała, uciekała w jakieś żarty. Albo zaprzeczała. »Znowu piłaś?«. »O, nie, troszeczkę tylko«” – mówiła Agata. Zaprzeczenia Agnieszki skończyły się po śmierci jej matki, Marii Osieckiej. Wtedy poetka, sama przed sobą, przyznała się do uzależnienia.
Nie powiedziała o tym swojej córce. Agata dowiedziała się dopiero z notatek, którymi jej matka codziennie zapisywała kartki kalendarza. „Była na siebie wściekła. Wiedziała, że jest chora. Tyle że wyrzuty sumienia u alkoholika tylko pogłębiają chorobę. Bo jak sobie z nimi radzi? Pije więcej. Dlatego nie powinno się tych osób obwiniać, tylko traktować jako chore” – mówiła Agata „Gazecie Wyborczej”.
Jaki stosunek córka Agnieszki Osieckiej ma do tego teraz? W rozmowie z Piotrem Jaconiem w jego programie „Bez polityki” powiedziała wprost, że jej mama „była genialną pisarką, która po prostu zachorowała”. Nie czuć w niej żalu, raczej zrozumienie. Również w kwestii tego, że jej ojciec, chcąc chronić Agnieszkę, bagatelizował jej chorobę, a nawet chciał odciągnąć uwagę od jej problemów, wypowiadając się o niej w samych superlatywach. „Alkoholizm to nie jest grzech, to nie jest kradzież, to nie jest przemoc – moja matka nikogo nie pobiła i nikogo nie okradła. […] Nie udało jej się odzyskać kontroli nad swoim piciem i zdrowiem, a mój tata po prostu ją romantyzował, nie chciał tego widzieć. Chciał, żeby wszystko było dobrze” – mówiła Agata.
Agnieszki nie udało nakłonić się do leczenia. Przestała pić dopiero, gdy dowiedziała się, że choruje na raka przewodu pokarmowego. Nigdy nie dowiemy się, czy leczenie mogłoby wydłużyć jej życie. Wiemy natomiast, że współczesny świat daje każdemu z nas szerokie możliwości walki z uzależnieniami, z których możemy korzystać lub do których możemy próbować nakłonić swoich bliskich. A motywacją niech stanie się zdrowie fizyczne i psychiczne nasze i (a może przede wszystkim?) bliskich nam osób. „Nie zgadzam się z credo jej piosenki »Nie żałuję«. Bardzo żałuję, że mama się nie leczyła. Wszyscy bylibyśmy w lepszej kondycji, gdyby była z nami i pisała piosenki” – mówiła Agata Passent Grzegorzowi Sroczyńskiemu.
Źródło: Grzegorz Sroczyński „»Córeczko, nie ma sprawy«. Rozmowa z Agatą Passent o chorobie alkoholowej jej matki Agnieszki Osieckiej”, wyborcza.pl [dostęp:19.01.2023], Piotr Derlatka, „Zdradziecka Osiecka”, Instytut Wydawniczy Latarnik [s. 237–241]