1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Jakub Gierszał: „Zawsze byłem zainteresowany pracą w filmie, a nie byciem aktorem, czyli osobą publiczną, która mówi ludziom, jak mają żyć”

Jakub Gierszał: „Zawsze byłem zainteresowany pracą w filmie, a nie byciem aktorem, czyli osobą publiczną, która mówi ludziom, jak mają żyć”

Jakub Gierszał (Fot. Szymon Szcześniak)
Jakub Gierszał (Fot. Szymon Szcześniak)
Film „Kolory zła: Czerwień” niemal od momentu premiery nie schodzi z pierwszego miejsca najchętniej oglądanych na Netflixie. Widzowie chwalą fabułę, napisaną na podstawie bestsellerowej powieści Małgorzaty Oliwii Sobczak, klimat i kryminalny plot twist, a przede wszystkim obsadę, z Jakubem Gierszałem na czele. Kuba przyzwyczaił nas już do świetnych ról, ta jednak jest inna – mniej złożona, nieco bardziej oczywista.

Gdybyś nie był aktorem, to byłbyś…
Bardzo prawdopodobne, że byłbym muzykiem. To
przestrzeń pozawerbalna, w której lubię spędzać czas.

W dzieciństwie grałeś na skrzypcach, skończyłeś podstawową szkołę muzyczną.
Śpiewałem
w chórze, chciałem nauczyć się grać na pianinie. Faktycznie muzyka jest dla w pewien sposób azylem, gdzie odpoczywam. Natomiast występy muzyczne były dla mnie naprawdę bardzo trudne. Trudniejsze niż te aktorskie. Może byłbym więc producentem muzycznym albo kompozytorem, który pracuje z muzyką bardziej na backstage’u niż na scenie.

Miałam nadzieję, że powiesz, że detektywem lub prokuratorem, jak Leopold Bilski, grana przez Ciebie postać w filmie „Kolory zła: Czerwień”. Lubisz kryminały?
Lubię. Bardzo lubię oglądać, czytać raczej od czasu do czasu. „Siedem” [film Davida Finchera z 1995 roku – przyp. red.], jeden z moich ulubionych filmów, jest właściwie kryminałem, prawda? Może bardziej thrillerem psychologicznym, ale tak naprawdę chodzi w nim o to, kto zabił.

Czytaj także: Chcecie kryminału? Oto kryminał. Recenzja filmu „Kolory zła: Czerwień”

Grany przez Ciebie Bilski nie jest jednak typowym bohaterem z kryminałów. Nie jest gburowaty, wydaje się, że nie targa nim trudna przeszłość, nie ma nałogów, nie wdaje się w romanse z tymi, z którymi nie powinien. To będzie pewnie sporym zaskoczeniem dla tych, którzy znają tę historię z książki.
Dla mnie od początku była to zupełnie inna postać niż ta w książce. I to właściwie było najtrudniejsze zadanie – stworzenie bohatera, który może się wydawać nieciekawy na pierwszy rzut oka, a jednak przeprowadzi przez tę historię i sprawi, że mu uwierzymy. Zależało mi na tym, żeby pokazać jego zmęczenie i przepracowanie mimo młodego, jak na prokuratora, wieku. Zaczęliśmy szukać źródła jego determinacji i znaleźliśmy je w jego córce. W gruncie rzeczy na tle mroku całej historii jest trochę jaśniejszą postacią.

Bilski jest też tym typem bohatera, który zawsze najbardziej intryguje miłośników kryminałów – wyposażony jest bowiem w niezwykłą intuicję, która sprawia, że ciągle zadajemy sobie pytania, jak to możliwe, że on to wie. A jak jest u Ciebie z intuicją?
Myślę, że ją mam, ale nie zawsze jest łatwo za nią podążać. Nawet jeśli początkowo mocno ją czujemy, potem nachodzi na to umysł z racjonalnym myśleniem, a to potrafi ją skutecznie zatrzeć. Trudno nie ulec tym wpływom, tylko posłuchać tego pierwszego impulsu; to wymaga też odwagi i jest świadectwem tego, jak sobie ufamy. Jestem przekonany, że wielokrotnie intuicja mnie poprowadziła do bardzo ważnych wyborów w życiu, tak jak Bilskiego, tylko oczywiście w innym kontekście.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

Obok doskonałej intuicji Twojego bohatera wyróżnia też wspomniana wcześniej przez Ciebie tajemniczość. W tej tajemnicy widzę Waszą cechę wspólną. Ty też nie zdradzasz zbyt wiele ze swojego życia prywatnego, a jesteś jednym z najbardziej rozchwytywanych i poważanych aktorów młodego pokolenia i pewnie opłacałoby Ci się to. Skąd taka decyzja?
Zawsze byłem zainteresowany pracą w filmie i tworzeniem filmów, a nie byciem aktorem, a co za tym idzie – osobą publiczną, czyli taką, która ma mówić innym ludziom, jak żyć. Jestem trochę z tzw. starej szkoły i chciałbym po prostu wykonywać swój zawód –
on jest dla mnie bardzo ważny, jest moim świadomym wyborem. W dzieciństwie oglądałem filmy i aktorów wyłącznie w kinie i na VHS i fascynowali mnie właśnie przez to, że byli niedostępni.

Podobnie w kinie – ciekawsze wydają mi się takie postaci, które nie są moralnie jasne i określone, tylko bardziej dwuznaczne. U Bilskiego poszukiwałem tego w tym jego zaparciu. Spotkałem się zresztą z prokuratorem, który opowiedział mi dużo o tej pracy i wyjaśnił pewne mechanizmy.

Faktycznie jesteś aktorem znanym z tego, że stajesz się swoimi postaciami w stu procentach.
Raczej staram się zawsze znaleźć motyw, który jest mi potrzebny, żeby zrozumieć daną sytuację. De facto praca nad rolą to jest ścieranie się aktora z materiałem. Czas spędzony w prokuraturze w Wołominie rzeczywiście był dla mnie przełomowy. Na początku sam nie mogłem uwierzyć, że mógłbym być prokuratorem, dlatego potrzebowałem tego zastrzyku. Zobaczyłem, jak oni funkcjonują, na czym polega ten zawód, co kryje się w tych ludziach. Zobaczyłem, że za tym stoi
pełne oddanie tej pracy, przekonanie o jej słuszności. Z mojego punktu widzenia jest to po prostu poświęcenie dla wyższego dobra.

Jakie jeszcze cechy wspólne mają Jakub Gierszał i Leopold Bilski?
To trudne pytanie! Praca prokuratora jest bardzo odpowiedzialna, ciężko ją porównać do mojej. To, z czym prokuratorzy się zderzają, leży w ogóle na pograniczu mojego pojmowania zdroworozsądkowego. To zawód, który jest pewnego rodzaju powołaniem – nie jesteś w stanie traktować go tylko jako zajęcia wykonywanego od 8.00 do 16.00, angażuje w stu procentach. Pod tym względem mój zawód jest podobny, mimo że aktorstwo kompletnie nie ma takiego stopnia odpowiedzialności społecznej. Bilski jest zdeterminowany, nie odpuszcza i to też nasza cecha wspólna. Przede wszystkim jednak łączy nas to skupienie na pracy.

Bilski nie jest też czarnym charakterem, a takich postaci zagrałeś w swojej karierze całkiem sporo. Ostatnio byli to np. Kamitz w „Białej odwadze”, szpieg Hans w „Doppelgängerze” Holoubka czy Piotr Langer w serialu „Chyłka”. Lubisz grać czarne charaktery? Czy Bilskiego traktowałeś raczej jako przyjemny oddech od tych złych bohaterów?
Nie ukrywam, że to było jednym z elementów składających się na decyzję o przyjęciu tej roli. Pomyślałem sobie, że jest to dla mnie sprawdzanie się w różnych warunkach. Łatwiej mi przychodzi granie postaci ambiwalentnych, chyba z tego powodu, że wyczuwam w nich od początku złożoność i ona mnie ciekawi. Chciałem zagrać Bilskiego, żeby też sobie udowodnić, że mogę zagrać kogoś zupełnie innego.

Dla mnie, obok oczywiście wątku kryminalnego, z filmu najbardziej wybrzmiewał wątek wokół wychowywania nastolatki – okraszony brakiem czasu, ciągłym mijaniem się, jednocześnie wielką miłością, ale też ogromnym żalem. To wymowne, tym bardziej że w ostatnim czasie wiele mówi się o tym, że dzisiejsi nastolatkowie są w coraz gorszej kondycji psychicznej. Masz jakieś przemyślenia na ten temat?
Mierzyliśmy się z tym już lata temu, kiedy pracowaliśmy nad „Salą samobójców”. Chcieliśmy wtedy, żeby właśnie ten problem wybrzmiał z tego filmu najbardziej. Staraliśmy się zwrócić uwagę dorosłych na relacje ze swoimi dojrzewającymi dziećmi, które często odsuwają się, gdzieś znikają, dla których rodzice nie mają czasu. Naszymi widzami byli też młodzi ludzie, dzieci i nastolatki, którzy zobaczyli siebie na ekranie. Może dlatego „Sala samobójców” odniosła sukces? Dobrze, ze społeczna świadomość zaburzeń i chorób psychicznych rośnie, uświadomienie problemu otwiera nam drzwi do tego, by reagować. Mam nadzieję, że dzięki takim wątkom, jakie występują m.in. w „Kolorach zła”, przyczyniamy się do szerzenia owej świadomości.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że „zawsze byłeś fanem filmów, które być może są rozrywką, ale jednocześnie są o czymś, niosą uniwersalny przekaz”. Jaki przekaz niesie film „Kolory zła: Czerwień”?
Ten film to przede wszystkim produkcja gatunkowa, thriller, w którym celem jest dostarczanie widzom dobrze spędzonego czasu. Je
śli przy tym zwraca uwagę na relacje rodziców z dziećmi i zmusi do refleksji, to jest szansa, że będzie czymś więcej. Uważam, że właśnie ten przekaz jest w nim najistotniejszy.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze