1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie
  4. >
  5. Bezpieczna dawka procentów nie istnieje. Co alkohol robi nam z mózgiem? Wyjaśnia dr Asia Podgórska

Bezpieczna dawka procentów nie istnieje. Co alkohol robi nam z mózgiem? Wyjaśnia dr Asia Podgórska

Dr Asia Podgórska (Fot. materiały prasowe)
Dr Asia Podgórska (Fot. materiały prasowe)
Wiele z nas żyje w przekonaniu, że kieliszek czerwonego wina to samo zdrowie. Nic bardziej mylnego! Nie ma bezpiecznej dla zdrowia dawki alkoholu – pisze w książce „Tak działa mózg. Jak prawidłowo dbać o jego funkcjonowanie” dr Asia Podgórska i wyjaśnia, jakie zmiany zachodzą w naszym mózgu, gdy sięgamy po procenty.

Alkohol określa się mianem substancji toksycznej. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) znajduje się na trzecim miejscu wśród czynników ryzyka dla zdrowia Europejczyków. Rocznie na świecie z powodu alkoholu umiera ponad 3 miliony osób.

Jaki jest problem z alkoholem? Przede wszystkim taki, że jest on tak wszechobecny i bardzo mocno zakorzeniony w naszej kulturze. Być może nie byłoby to aż tak poruszające, gdyby nie to, że każda jego ilość niesie za sobą konsekwencje zdrowotne: tym poważniejsze, im większe jest spożycie alkoholu. I każda (!) jego ilość jest szkodliwa dla kobiet w ciąży.

Co etanol robi z mózgiem?

Neurony hamujące związane z GABA, interneurony, aby zapanować nad pobudzeniem mózgu, działają jako swoisty regulator jego aktywności, gdyby się popsuły – po prostu zwariowalibyśmy od nadmiaru działania w naszej głowie. Mają specjalne receptory, które umieszczone są na wielu komórkach naszego centrum dowodzenia. Im więcej spożytego alkoholu, tym bardziej wysycone są te receptory i dochodzi do hamowania neuronów – do momentu aż utrzymanie stanu przytomności staje się niemożliwe.

Neurony pobudzające – jest ich bardzo, bardzo dużo – związane są z glutaminianem. Działają przez receptory, które znajdują się na powierzchni tych komórek. Alkohol pobudza receptory hamujące (GABA) i hamuje działanie tych pobudzających – tym samym efekt hamujący się powiększa. Możemy zatem powiedzieć, że alkohol nasila hamowanie, upośledzając tym samym pobudzenie.

Pozostając przy tym dużym uproszczeniu: właśnie to zjawisko związane jest z sedacją, z powolnym przejściem ze stanu czuwania do senności (które zwiększa się wraz z intoksykacją alkoholem), to też powód tego, że alkohol sieje takie spustoszenie w mózgu. Neurony, czując tak duży wpływ stymulacji receptorów, wykazują pewne zmiany adaptacyjne, które mają je w pewnym sensie dostosować do zastanego stanu. Jeśli nie czują pobudzenia (glutaminianowego), to zwiększają liczbę receptorów pobudzających na powierzchni, „myśląc”, że to może pomóc i wreszcie dojdzie do pobudzenia. Niestety efekt ten jest spóźniony w stosunku do tego, kiedy alkohol jest w mózgu obecny. Dochodzi zatem do sytuacji, gdy w mózgu pojawia się nadmierna ilość receptorów pobudzających i nieodpowiednio działające receptory GABA-ergiczne – układ nerwowy jest nadaktywny, człowiek nie może zaznać spokoju, pojawiają się lęki, nadmierna pobudliwość oraz problemy z kontrolą zachowania.

Poza tym, gdy komórki mierzą się z tak silnym pobudzeniem, może dojść do zmian uszkodzeniowych. Nadmiernie pobudzony metabolizm komórkowy generuje między innymi zwiększoną liczbę wolnych rodników, które powodują śmiertelne uszkodzenia neuronów (zjawisko stresu oksydacyjnego). Neurony często zalewane alkoholem są znacznie bardziej podatne na obumieranie i uszkodzenia. Poza tym zaburzona gospodarka neurochemiczna, związana z glutaminianem, także niszczy komórki nerwowe (we wspomnianym już zjawisku ekscytotoksyczności).

Ponieważ glutaminian i GABA są tak rozpowszechnione, alkohol spowalnia aktywność neuronalną w całym mózgu, a nie tylko w kilku szlakach, co tłumaczy tak duży wpływ tej substancji na funkcje poznawcze, emocje, pamięć i ruch. Stymulanty takie jak kokaina i amfetamina wytwarzają znacznie bardziej „uniwersalne” efekty, po części właśnie dlatego, że ich działanie na mózg jest precyzyjnie ukierunkowane.

Alkohol to większe ryzyko demencji

Osoby przewlekle nadużywające alkoholu są także szczególnie podatne na neurodegenerację. Częste spożywanie alkoholu w dużych ilościach może doprowadzić do demencji przypominającej na przykład chorobę Alzheimera (ang. Alcohol Related Dementia – ARD). Różni się ona jednak tym, że może być odwracalna – jeśli zostanie wcześnie wykryta, a jej czynnik sprawczy usunięty. Ponadto nawet 80% osób uzależnionych od alkoholu cierpi na niedobór tiaminy (witaminy B1, która jest kluczowa między innymi dla utrzymania zdrowej bariery krew–mózg), a u niektórych z nich rozwijają się poważne zaburzenia mózgu, takie jak zespół Wernickego-Korsakowa. Zespół ten składa się z dwóch osobnych syndromów: krótkotrwałego i ostrego stanu, nazywanego encefalopatią Wernickego, i długotrwałego, wyniszczającego stanu, nazywanego psychozą Korsakowa.

Alkohol a udar

Osoby mające problemy z piciem są także obciążone znacznie większym ryzykiem udaru mózgu. Oprócz zaburzonego działania naczyń i dysfunkcji typowo biochemicznych ryzyko krwawień rośnie po prostu ze względu na związaną z utratą koordynacji większą częstością urazów głowy. Prawdopodobieństwo udaru niedokrwiennego jest u nich 1,6-krotnie większe, a krwotocznego ponad dwukrotnie większe niż u pozostałych. Udar niedokrwienny polega na nagłym odcięciu dopływu krwi do pewnych obszarów mózgu (z powodu zatkania naczynia doprowadzającego), udar krwotoczny to rozlanie się krwi poza naczynie krwionośne.

Dobra wiadomość jest taka, że im wcześniej przestaniemy zalewać mózg etanolem, tym degeneracja będzie łatwiej odwracalnym procesem. Neurogeneza jest w stanie uratować nieco neuronów, zdolności regeneracyjne mózgu są spore, a funkcje mogą zostać przywrócone po rozpoczęciu abstynencji. Warto przy tym także pamiętać, że częste spożywanie alkoholu przyczynia się do zwiększenia tolerancji organizmu na trunki. Oznacza to po prostu sytuację, w której, aby poczuć działanie etanolu, trzeba spożyć go więcej, a mózg obrywa wtedy jeszcze mocniej.

Nie ma dobrej dla zdrowia dawki alkoholu!

Okazuje się także, że to, co wiemy z doniesień naukowych na temat szkodliwości codziennego picia, wydaje się błędne. W opublikowanej na łamach czasopisma „JAMA” metaanalizie (obejmującej dane blisko 5 milionów osób) naukowcy z Uniwersytetu Victorii w Kanadzie dowiedli, że wypijanie od 3 do 6 drinków tygodniowo jest bardzo szkodliwe dla zdrowia. Taka ilość podnosi ryzyko rozwoju między innymi raka piersi oraz jelita grubego. Wypijanie 7 (lub więcej) drinków tygodniowo znacząco podnosi prawdopodobieństwo wystąpienia chorób serca lub udaru mózgu. Dodatkowo, przeprowadzona analiza pokazała, że kobiety, które wypijają 65 gramów lub więcej alkoholu etylowego dziennie, są dwukrotnie bardziej narażone na zgon niż mężczyźni przyjmujący taką samą ilość napojów wysokoprocentowych. Naukowcy podkreślili też, że mocno obowiązujący do tej pory pogląd mówiący o tym, że umiarkowane spożycie alkoholu nie jest szkodliwe dla zdrowia, jest prawdopodobnie błędne. Nie ustalono bowiem choćby, co oznacza „umiarkowane picie alkoholu” – dla niektórych były to dwa drinki dziennie, dla innych jeden na tydzień. Co więcej, zdarzało się, że osoby, które nadużywały alkoholu i zerwały z nałogiem, trafiały do tej samej kategorii co badani, którzy nigdy nie pili etanolowych napojów. Zastosowanie takich kryteriów zniekształcało wyniki, tworząc złudzenie, że codzienne, umiarkowane picie jest zdrowe.

Kieliszek wina dziennie dla zdrowotności? Wprost przeciwnie!

A co z czerwonym winem i tym, że pływa w nim przecież słynny, prozdrowotny resweratrol? Przede wszystkim warto pamiętać, że ten polifenol znajduje się nie tylko w skórkach winogron (szczególnie czerwonych). Można znaleźć go także w surowym kakao i ciemnych jagodach, borówkach, czarnych jagodach, malinach czy morwie. Poza tym dawka, która rzeczywiście ma sens i może wykazywać działanie realnie wpływające na zdrowie, waha się w okolicach 50–100 miligramów, zatem aby rzeczywiście skorzystać z dobrodziejstw tego związku, należałoby wypić kilka butelek dobrej jakości wina. Najwyższa zawartość, sięgająca 14mg/litr, notowana jest w czerwonych winach, szczególnie ze szczepów Merlot oraz Pinot Noir. Aczkolwiek jest to wartość skrajnie wysoka – średnia zawartość resweratrolu w winie czerwonym to 2 mg/litr. Niższe wartości notuje się w winach białych. Poza tym, jeśli już upieramy się przy resweratrolu, czerwone wino pozbawione alkoholu także zawiera ten związek! Wina bezalkoholowe zawierają dużo mniej kalorii niż wina alkoholowe, nawet o 70%, oraz dużo mniej cukru niż soki. Wino bezalkoholowe to wino, które przeszło proces dealkoholizacji. A więc kiedyś było normalnym winem alkoholowym, tylko zostało alkoholu pozbawione, zachowując właściwości, które wino posiada.

Myślenie o winie lub o jakimkolwiek innym alkoholu zawierającym etanol w kontekście promocji zdrowia jest dalekie od rozsądku, a ryzyko związane ze szkodliwością alkoholu powinno być zawsze brane pod uwagę jako pierwsze. Dlatego też, jeśli myślimy o aspektach czysto zdrowotnych i wspieraniu podaży antyoksydantów, wcale nie musimy sięgać po wino. Równoważne wyniki można osiągnąć przez odpowiednią przeciwzapalną dietę bez potencjalnego ryzyka związanego z alkoholem.

Fragment książki dr Asi Podgórskiej „Tak działa mózg. Jak prawidłowo dbać o jego funkcjonowanie”. Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Polecamy książkę: „Tak działa mózg. Jak prawidłowo dbać o jego funkcjonowanie”. Polecamy książkę: „Tak działa mózg. Jak prawidłowo dbać o jego funkcjonowanie”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze