Syn wielkiego Boba do tej pory unikał porównań do ojca jako „anonimowy" lider zespołu The Wallflowers. Jego solową płytę wyprodukował Rick Rubin - mistrz naturalnego dźwięku. Dla młodego Dylana stworzył brzmienie, które przypomina „Nebraskę" - głęboko dołujący album Bruce'a Springsteena.
W piosence „Evil Is Alive and Well" (ciekawa gra słów: mówi się zazwyczaj, że to Elvis „żyje i ma się dobrze") Jakob śpiewa, że to zło ma się w naszych czasach najlepiej. W podobnym tonie utrzymane są inne utwory. Młody Dylan jawi się jako apostoł smutku, niczym Leonard Cohen. Wchodzi więc w cień tych, którzy długo wychodzili z cienia jego ojca. Niełatwo być synem wielkiego artysty, ale Jakob sobie poradzi. Ma charakterystyczny głos zmuszający do skupienia nad słowami.
Columbia