Co słychać w świecie ekologii? Oto nasz wybór ekologicznych ciekawostek miesiąca.
(Fot. iStock)
Pochłaniają dwutlenek węgla, produkują tlen. To wie z grubsza każdy. Ale nie każdy wie, ile potrafi „zarobić” dla nas konkretne drzewo. Warszawski ratusz postanowił to sprawdzić. „Za przykładem światowych metropolii policzyliśmy, ile pieniędzy zarabiają drzewa, które dbają o jakość powietrza i zdrowie mieszkańców” – ogłosił.
Przeanalizowano (razem z zespołem naukowców z SGGW) „usługi” świadczone przez drzewa na warszawskiej Woli. Okazało się, że na przykład topola biała potrafi wyprodukować rocznie 190 kilogramów tlenu. Magazynuje przy tym w tkankach prawie 2,5 tony węgla, pochłaniając z atmosfery 70 kilogramów CO2. Oczyszcza powietrze nawet z 400 gramów zanieczyszczeń (w tym pyłów zawieszonych PM2,5). A drzew na Woli zbadano ponad 1300. W ciągu roku oczyszczają powietrze z 440 kilogramów szkodliwych substancji i produkują 50 ton tlenu. Wartość działalności tej grupy drzew można wycenić na… 25,5 tysięcy złotych rocznie.
– Trudno jest dokładnie wyliczyć wartość usług świadczonych przez wszystkie 9 milionów drzew rosnących w Warszawie. Szacunkowo możemy jednak przyjąć, że jest to przynajmniej 170 milionów złotych rocznie – mówi prezydent Rafał Trzaskowski.
(Fot. East News)
Nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady. Szczur o imieniu Magawa uratował życie setkom ludzi. W Kambodży. Bo Magawa był saperem. W ciągu pięciu lat pracy zlokalizował 71 min przeciwpiechotnych i 38 innych niewybuchów, sprawdzając ponad 225 tysięcy metrów kwadratowych niebezpiecznego terenu.
Szczury są stworzone do takiej pracy. Inteligentne, zwinne, lekkie – ciężar ich ciała nie powoduje więc detonacji miny. I szybkie – Magawa przeszukuje obszar o wielkości dużego kortu tenisowego w 30 minut, co człowiekowi z wykrywaczem metalu zajmuje około czterech dni. Za dobrą pracę należy się nagroda. Magawa to pierwszy gryzoń uhonorowany Złotym Medalem, odpowiednikiem „ludzkiego” Krzyża Jerzego, nadawanego za czyny wymagające najwyższego bohaterstwa. Teraz saper odpoczywa na zasłużonej emeryturze.
(Fot. materiały prasowe)
Pewnie wszyscy zastanawialiśmy się nieraz, co się dzieje z nadwyżkami jedzenia w restauracjach. Pomysłem na to, żeby się nie zmarnowały, jest aplikacja Too Good To Go, stworzona pod hasłem „Ratuj jedzenie, ratuj planetę!”. Ściągasz aplikację, wybierasz lokal (albo sklep) i dostajesz paczkę w dobrej cenie. Każdy odnosi korzyści: ty, restaurator i planeta. Z aplikacji korzysta codziennie ponad 2,7 tysiąca partnerów w: Bielsku-Białej, Bydgoszczy, Elblągu, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Toruniu, Trójmieście, Warszawie i we Wrocławiu.
(Fot. iStock)
Kupowaliśmy żółwie czerwonolice, bo są ładne. Ale kiedy z małego żółwika robił się spory żółw, hodowanie go w domu stawało się niewygodą. Wiele osób rozwiązywało ten problem w sposób tyleż prosty, ile niemądry – wpuszczało podopiecznych do oczek wodnych. Żółwie te świetnie czują się w naszym ekosystemie, ale on nie czuje się dobrze z nimi. Naturalne środowisko występowania tego gada to Stany Zjednoczone – u nas to gatunek inwazyjny. Rozsiewa bakterie, na które nasze rodzime żółwie błotne nie są odporne. Żółwie czerwonolice są w wielu miejscach odławiane i przenoszone do azyli. Pracuje się też nad zmianami w przepisach, by wyeliminować problem gatunków inwazyjnych.
Szkot Dean Nicholson postanowił objechać świat rowerem. Lubił samotność, ale okazało się, że tym razem samotna podróż nie będzie mu dana. Pewnego ranka na górskim pustkowiu w Bośni zobaczył, że za jego rowerem pędzi mały kociak. Dean zatrzymał się, nakarmił malucha i chciał ruszać dalej, ale nie mógł znieść myśli, że skazuje zwierzątko na pewną śmierć. Pojechali więc razem. Dean opisuje, jak uczył się kociego języka i kociej mowy ciała, a także opowiada, jak kotka Nala zmieniła jego rytm dnia i jak łatwo dzięki niej nawiązuje teraz kontakt z innymi ludźmi. „Nala przyciągała wielbicieli wszędzie, gdzie się pojawiliśmy. Czasami nieznajomi podchodzili do niej tak, jakby mnie w ogóle nie było. Nie czułem się urażony ani zły – wręcz przeciwnie” – pisze Dean w książce. Nie tylko dla miłośników kotów.
Dean Nicholson, „Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż rowerem dookoła świata”, Wyd. Znak. (Fot. materiały prasowe)