1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Czas honoru” – fragment tomu „Przed burzą"

Powieść, napisana przez Jarosława Sokoła, autora telewizyjnego serialu pod tym samym tytułem, z rozmachem kreśli wojenne losy bohaterów od wrześniowej klęski, przez wojnę we Francji, sowieckie łagry, po codzienne życie w okupowanej Warszawie, rozbudowując świat serialu o zupełnie nowe wątki i postacie. Poniżej fragment drugiej części sagi.

Obfitość towarów na Kercelaku była porażająca. Człowiek, który żywił się głównie lepioszkami ¹ na widok pachnących chlebów, które panoszyły się bezwstydnie na straganach, dostać palpitacji serca. Janek odniósł wrażenie, że znalazł się w jakichś ogromnych delikatesach na świeżym powietrzu. Im większa bieda panowała na mieście, tym więcej luksusowych dóbr zalewało czarny rynek. Można było dostać od tego oczopląsu. Nylonowe pończochy, angielska whisky, szwajcarska czekolada, wędzony łosoś – ba, co tam łosoś – jakaś babina sprzedawała nawet banany!

Janek mijał obojętnie kolorowe etykietki. I tak nie mógłby sobie na nic pozwolić. Odkąd oddał wszystkie oszczędności na haracz za Lenę, żył z dnia na dzień, jak wszyscy – czyli, jak się mówiło – „ziemniaki na pierwsze, na drugie, na trzecie” ². Luksus, którego szukał, był całkiem innego rodzaju.

Szedł wśród handlarzy walutą, nie odpowiadając na wypowiadane półgębkiem oferty sprzedaży i kupna dolarów, funtów, niemieckich marek, złota i srebra. Kiedy jakiś młody człowiek zaproponował mu sprzedaż morfiny, wiedział już, że idzie we właściwym kierunku. Chaos na targowisku był tylko pozorny. W rzeczywistości handlarze ustawiali się zgodnie z ustalonym porządkiem. Wtajemniczeni wiedzieli, że po waluciarzach stoją zwykle „aptekarze” – handlujący narkotykami i lekarstwami, po nich handlarze bronią i amunicją, a na samym końcu cwaniacy z rozmaitymi dokumentami od zwyczajnego ausweisu po paszport obcego państwa.

Janek bez trudu rozpoznał „handlarza papierem”. Był to drobny łysiejący mężczyzna, który siedział na wielkiej walizie i spokojnie palił papierosa. Był to też człowiek, któremu „Biblia operacyjna” Rainera przydzieliła nazwisko „Stanisław Górka”, ale tego Janek nie był już w stanie rozpoznać. „Górka” nie miał żadnych blizn ani tatuaży, co sugerowało, że jeśli należał do przestępczego półświatka, to trudnił się raczej „umysłową” robotą, taką jak rozpruwanie kas czy podrabianie pieniędzy.

Janek zatrzymał się tuż przed nim. „Górka” podniósł na niego wzrok.

– Co potrzeba?

– W tej walizie to żelazo czy papier?

– A czy ja wyglądam na szmuglera rąbanki? Papier prima sort.

– Czysty też może być?

– A co potrzeba, pytam się.

– Czyste paszporty do jakiegoś ciepłego kraju. Paragwaj może być.

„Górka” zmrużył oczy, żeby nie zdradzić się nagłym błyskiem. Nareszcie. Ryba połknęła haczyk, tak jak mówił ten cały Rainer. Nareszcie kończyło się to siedzenie na dworze i udawanie jakiegoś zredukowanego drukarza z Szamotuł. Wierzył, że Rainer dotrzyma słowa i zwolni Wiesię z obozu, a jego puści wolno. Nie mógł tylko spartolić tego kontaktu i wystawić frajera, który pytał o paszporty.

1 Lepioszki – rodzaj placków z mąki robionej z obierek ziemniaczanych.
2.  „Ziemniaki na pierwsze, na drugie, na trzecie” – popularna
w czasie okupacji książka kucharska Zofii Serafińskiej.
– Ile? – spytał spokojnie.

– Sześć.

– Biuro podróży pan zakładasz?

– Są czy nie?

– Mogą być trzy. Więcej nie mam.

– Można widzieć?

– Paszportów pan nie widziałeś?

– Kota w worku kupować nie będę. Idziemy na stronę?

„Górka” się zawahał. Dopóki siedział na widoku, nic mu nie groziło. Większość handlarzy poważnym towarem takim jak broń, amunicja czy dokumenty miała na Kercelaku wspólników i w razie czego mogła wezwać ich na pomoc. „Górka” był zupełnie sam. Z drugiej strony wiedział, że jeśli nie zgodzi się iść z klientem na stronę, może stracić jedyną szansę, żeby uratować Wiesię i ocalić własną skórę.

– Chodź pan – zadecydował.

Weszli w ciemny zaułek na tyłach straganów.

– Od dawna pan w tej branży? – spytał Janek.

– Ja się tylko w niedzielę spowiadam.

– I to pewnie w Palmową, co?

Górka otworzył dużą walizkę i wyjął trzy paszporty z godłem państwowym Paragwaju.

– Odpowiada? – zapytał.

Paszporty były czyste i czekały tylko na wklejenie zdjęć szczęśliwych posiadaczy. Janek oglądał je z pożądaniem. Miał rację – tego papieru nie można było w żaden sposób podrobić.

– Ile to będzie i dlaczego tak drogo?

– Dwadzieścia pięć tysięcy sztuka.

Janek skinął głową. Spodziewał się takiej ceny. Miał jednak pewien plan.

– A jakaś zniżka dla ojczyzny?

„Górka”  wiedział już, że trafił na właściwego klienta. Kto inny wyjeżdżałby z gadką o ojczyźnie jak nie bojowiec?

– Mnie ojczyzna przed wojną nie rozpieszczała – odparł. – Ale porozmawiać można.

Chciał odebrać Jankowi paszporty, ale ten cofnął rękę.

– Przykro mi, ale nie mogę panu zapłacić – powiedział, sięgając jednocześnie po nóż. Ten sam, którym odebrał życie Kwapiszowi. To właśnie był jego plan. Rabunek, kradzież, napad – nieważne, jak to nazwać. Po prostu musiał mieć te paszporty.

„Górka” był przygotowany na taki rozwój wypadków. Błyskawicznie wyciągnął pistolet. Była to jego pierwsza zdobycz, zaraz po tym, jak Rainer wypuścił go na miasto. Zaczaił się w bramie na granatowego policjanta, przystawił mu szkło do gardła i zabrał pukawkę. Policjant płakał jak bóbr, że niby za utratę broni ma gwarantowaną wywózkę do Auschwitz, ale „Górka” kopnął go tylko na pożegnanie w krocze i zniknął. Ładnie by teraz wyglądał, gdyby nie był taki przewidujący!

– Oddawaj papier, frajerze – rozkazał.

Janek nie miał innego wyjścia. Jedną ręką podał paszporty „Górce”, a drugą podbił do góry jego pistolet i przejechał nożem po gardle handlarza. Wszystko odbyło się bez żadnego wrzasku czy szamotaniny, zupełnie inaczej niż z Kwapiszem. Wytarł nóż o spodnie charczącego cicho „Górki” i odszedł. Starał się nie myśleć zupełnie o niczym, jakby pozamykał na wszystkie zamki drzwi w pustym pokoju, gdzie pośrodku stał tylko stół, a na nim leżały trzy paszporty, które musiał zdobyć za wszelką cenę, nawet gdyby okazała się za wysoka.

Fragment II tomu książki „Czas honoru”, Wydawnictwo Zwierciadło 2014, s. 402. Książka do kupienia w naszej księgarni.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze