O Weronice Tofilskiej robi się coraz głośniej, a wszystko to za sprawą nominacji do nagrody Emmy, którą polska twórczyni otrzymała za reżyserię inspirowanego prawdziwymi wydarzeniami serialu „Reniferek”. To bez wątpienia ogromne osiągnięcie zarówno dla niej samej, jak i dla całego polskiego środowiska filmowców, ale też nie jedyny sukces Tofilskiej na arenie międzynarodowej – Polka jest także współautorką scenariusza do thrillera „Love Lies Bleeding” w reżyserii Rose Glass, który trafi na ekrany kin już we wrześniu. Co jeszcze warto wiedzieć polskiej reżyserce i scenarzytsce nominowanej do „telewizyjnych Oscarów”?
W ubiegłym tygodniu nazwisko Weroniki Tofilskiej dosłownie z dnia na dzień stało się jednym z najgorętszych w przemyśle filmowym. Utalentowana polska reżyserka i scenarzystka, znana z innowacyjnego podejścia do tworzenia filmów i seriali, cieszy się jednak uznaniem na międzynarodowej scenie już od dłuższego czasu. Natychmiastowy sukces i rozpoznawalność absolwentka reżyserii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz brytyjskiej National Film and Television School zyskała dzięki nominacji do nagrody Emmy za reżyserię czterech z siedmiu odcinków serialu „Reniferek”, jednej z najbardziej dyskutowanych produkcji Netflixa w tym roku, będącej adaptacją autobiograficznego monodramu brytyjskiego komika Richarda Gadda. W kategorii „Najlepsza reżyseria miniserialu lub filmu telewizyjnego” polska twórczyni, która na co dzień mieszka w pracuje w Londynie, zmierzy się z m.in. Gusem Van Santem („Konflikt: Capote kontra socjeta”), Noah Hawley’em („Fargo”), Stevenem Zaillianem („Ripley”), Millicent Shelton („Lekcje chemii) i Issą López („Detektyw”).
Weronika Tofilska na planie „Reniferka” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Tofilska bardzo szybko dostrzegła w tragikomicznej historii o relacji ze stalkerką ogromny potencjał. Od początku wierzyła też w ten materiał, jednak nigdy nie liczyła na taką oglądalność, tym bardziej, że w obsadzie serialu nie znalazły się żadne topowe nazwiska. Od początku miała również przeczucie, że to wyjątkowy projekt i to przeczucie jej nie zawiodło. – Zanim przeczytałam scenariusz, moja agentka w Wielkiej Brytanii opowiedziała mi w skrócie, o czym on jest, i od razu bardzo mnie zaintrygował. Później, czytając tekst, wiedziałam, że jest to coś wyjątkowego. I oczywiście byłam bardzo zdeterminowana, żeby go reżyserować – powiedziała w jednym z wywiadów. – To jeden z najciekawszych i najbardziej nietypowych projektów, jakiego mogłam się podjąć jako reżyserka. Nasza współpraca z Richardem była bardzo bliska i intensywna, ponieważ zależało nam, aby uczynić zadość jego historii – dodała w rozmowie z „Vogue Polska”.
Czytaj także: Twórca serialu „Reniferek” apeluje do fanów, by przestali szukać tożsamości bohaterów historii
Weronika Tofilska na planie „Reniferka” (Fot. materiały prasowe Netflix)
– To jest prawdziwy »pinch me moment«. Bardzo się cieszę, że nasza praca została doceniona. Nie tylko moja, ale także czwórki naszych aktorów i całej produkcji – komentuje wyróżnienie Tofilska. Zanim trafiła na plan serialu Richarda Gadda, wyreżyserowała m.in. jeden odcinek „Mrocznych materii” oraz dwa odcinki „Ferajny z Baker Street”. – W kinie interesują mnie wątki egzystencjalne, uniwersalne, ostateczne. Stąd powracające w różnych odsłonach widmo śmierci. Pisząc, chętnie zderzam jednostkowość z totalnością, życie z przemijaniem. Cały ten mrok rozbrajam jednak humorem – wyjaśniła twórczyni w rozmowie z „Vogue Polska”, dodając, że w wyborze projektów zawsze kieruje się intuicją. – Szukam historii, które ze mną rezonują, bo wiem dokładnie, jak przełożyć je na język filmu – dodała.
Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami „Reniferek”, serialowa opowieść o doświadczeniu stalkingu, to jeden z największych przebojów platformy Netflix w tym roku. Produkcja będąca połączeniem dramatu i komedii wzbudziła u widzów ogromne emocje i błyskawicznie znalazła się na pierwszym miejscu polskiego TOP 10 serwisu.
Miniserial skupia się na postaci Donny’ego, w którego wciela się Richard Gadd, brytyjski komik, który jest również autorem scenariusza do serialu na podstawie swoim przerażających doświadczeń. Mężczyzna opisał w nim najgorsze momenty swojego życia, a cała spirala traumatycznych wydarzeń rozpoczęła się, gdy baru, w którym pracował, weszła Martha (Jessica Gunning) – sprawczyni całej tragedii. Serialowy Donny, podobnie jak wcześniej Richard w prawdziwym życiu, musi zatem żyć w świecie, w którym jest osaczany przez stalkerkę, a jej obecność zmusza go do konfrontacji z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości. Serial dostępny jest na platformie Netflix.
Czytaj także: Seriale o stalkerach. Co obejrzeć po „Baby Reindeer”?
Nasza rodaczka napisała także – wraz ze swoją wieloletnią przyjaciółką, brytyjską reżyserką Rose Glass – thriller erotyczny „Love Lies Bleeding”, przebój tegorocznych festiwali w Sundance oraz Berlinie. Co ciekawe, twórczynie przyjaźnią się już od czasów studiów. Reżyserki połączyła podobna wrażliwość, fascynacja kinem Romana Polańskiego i zamiłowanie do czarnego humoru. Tofilska doradzała Glass m.in. przy jej głośnym debiucie „Saint Maud”, jednak to „Love Lies Bleeding” jest ich pierwszym oficjalnym wspólnym projektem. Jest to również pierwszy scenariusz Tofilskiej, który doczekał się realizacji – Piszę od lat, bez przerwy. Każdy scenarzysta wie, że z tego, co napisze, nie wszystko zostanie zrealizowane. Szufladę mam pełną – śmiała się twórczyni w jednym z wywiadów.
Kristen Stewart i Katy O’Brian w filmie „Love Lies Bleeding” (Fot. materiały prasowe Gutek Film)
„Love Lies Bleeding” to szalone połączenie romansu, thrillera i czarnej komedii. Bohaterkami tej opowieści są menadżerki siłowni (Kristen Stewart) i ambitna kulturystka (Katy O’Brian), które muszą zmierzyć się z lokalnym gangiem, na czele którego stoi ojciec jednej z nich. – Punktem wyjścia do historii była kulturystka, którą wyobraziła sobie Rose. Zaczęłyśmy snuć wokół niej opowieść, która ostatecznie stała się scenariuszem do filmu – mówi scenarzystka. Co więcej, w „Love Lies Bleeding” znalazły się wszystkie kluczowe dla twórczości Tofilskiej motywy – przemoc, suspens i humor. Film został przyjęty przez publiczność bardzo entuzjastycznie, szczególnie na wspomnianym wcześniej festiwalu w Sundance. – W czasie seansu były śmiech, okrzyki i wiwaty. To była nasza wymarzona widownia – mówi twórczyni. Podobne reakcje można było odnotować podczas polskiej premiery filmu na festiwalu Nowe Horyzonty. Na ekrany kin obraz trafi natomiast 2 września 2024 roku.
Obecnie Weronika Tofilska jest w trakcie promocji filmu oraz sezonu nagród związanego z „Reniferkiem”, jednak na horyzoncie widać dużo nowych projektów – filmów fabularnych i seriali, które napisała, również takich, które tylko reżyseruje. Na razie jednak nie zdradza nic na ich temat. O tym, czy Polka zdobędzie nagrodę Emmy dowiemy się 15 września 2024 roku.