Ten tom opowiadań można by zatytułować „Uciekinierki”, bo wszystkie bohaterki Alice Munro gdzieś się przemieszczają, chcą się od czegoś wyzwolić lub choć trochę zmienić swoje życie. Ale tylko jedna z nich ucieka naprawdę. W pozostałych przypadkach desperackie próby kończą się zazwyczaj fiaskiem.
[caption id="attachment_6742" align="alignleft" width="183" caption="Materiały prasowe-->
[/caption]
Przedstawiając całe spektrum owych zamiarów, mających różne przyczyny, Munro odmalowuje portret współczesnej kobiety: zagubionej, niespełnionej i rozpaczliwie samotnej, choć znajdującej czasem wsparcie u innej kobiety czy – rzadziej – u mężczyzny. Nietrudno wnioskować, że książka wybitnej kanadyjskiej pisarki (nareszcie w Polsce!) nie służy, w każdym razie nie wprost, pokrzepieniu serc. Lecz czy owo krzepienie to ustawowy obowiązek literatury niewieściej? Mnie w zupełności wystarcza, jeśli jest ona psychologicznie wiarygodna, mądra i opowiedziana pięknym językiem. A jeszcze dodać trzeba, że nazwisko Munro zestawia się zwykle z doskonale już u nas znaną Margaret Atwood.
przełożyła Alicja Skrabińska-Zielińska, Dwie Siostry, Warszawa 2008, s. ok. 400