1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Halina Korolec-Bujakowska „Mój chłopiec, motor i ja”

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
W sierpniu 1934 roku Halina i Stanisław Bujakowscy, świeżo zaślubiona para, wyruszają w podróż do Chin. Cel, jakkolwiek faktycznie imponujący, nie jest jedyną ciekawostką wyprawy – nie dość bowiem, że tak daleko, to na dodatek motocyklem!

Stanisław jest kierowcą, mechanikiem, fotografem, Halina – reporterką i … pasażerem. Rola pasażera tylko z pozoru jest bagatelna. W relacji z wyprawy, zamieszczonej w dwumiesięczniku „Motocykl i cyclecar”, Bujakowski napisał „ Pasażer z kierowcą muszą być zgrani. (…) W czasie jazdy do pasażera należy odczytywanie map. W terenie ciężkim, jak na torze wyścigowym, musi wieszać się na kole i wyprawiać wygibasy dla utrzymania równowagi motoru. Jazda po Anatolii nie należy do przyjemnych i łatwych, tu wszystko zależy od ruchliwości pasażera. Wyskakiwanie w biegu w terenie górzystym, nie czekając, aż motor stanie, podepchnięcie go i zajęcie swego miejsca z powrotem, aby nie tracić rozbiegu maszyny, powinno być jedną chwilą. Pasażer cały czas musi obserwować pracę motoru i potrafi wyczuć ten moment, kiedy jego pomoc jest potrzebna. Nie zawsze można przystanąć i rozpocząć pracę na nowo. Na początku szło nam to bardzo nieskładnie, ale z czasem przyszła wprawa i mój pasażer, choć lekki i słaby, doskonale utrzymywał równowagę, wyczyniał istne cuda akrobatyczne i wprowadzał motor w zachwyt swoją umiejętnością wyczucia chwili, w której ten potrzebował pomocy.”

Do Szanghaju małżonkowie dotarli w połowie marca 1936. Wyczerpani fizycznie, chorzy, ostatni etap eskapady (z Santau) pokonali statkiem. Przejechali blisko 24 tys. km , większość w ekstremalnie trudnych warunkach (w górach, w dżungli ). Niejednokrotnie pchali motocykl albo w częściach przenosili go na drugą stronę rzeki, kilka razy musieli przerwać podróż w oczekiwaniu na dostawę części zamiennych do maszyny czy transfer pieniędzy z Europy. Wyjechali ze śmiesznie niskim budżetem, naiwnie licząc na to, że honoraria za przesyłane do krajowej prasy reportaże będą wpływać na bieżąco.

Pasja i determinacja bohaterów do dziś budzi podziw. Pamiętajmy, że podróżowali ponad 70 lat temu, gdy nie było telefonów komórkowych, kart kredytowych i Internetu. Przez kilkanaście miesięcy byli z dala od najbliższych, zdani na pomoc przypadkowych współtowarzyszy i szlachetność nieznajomych, do których trafiali z listami polecającymi. A jednak z żalem opuszczali dzikie tereny, żeby powrócić do cywilizacji.

„Mój chłopiec, motor i ja” to coś więcej niż dziennik czy pamiętnik. Z drobiazgowością badacza autorka opisuje plemiona, zwyczaje, roślinność, a to, co, i jaki sposób komentuje, nie tylko świadczy o jej emocjach, lecz mówi też wiele o ówczesnych relacjach społecznych. Ale kronika Haliny Korolec-Bujakowskiej to przede wszystkim piękna opowieść o istocie podróżowania, w której nie cel się liczy, ale samo wędrowanie.

O tym, jak dziś wygląda samotna podróż motocyklem, przeczytaj na blogu Ani Jackowskiej 

Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011, s. 368

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze