Dokument „A jeśli jutro skończy się wojna” Martyny Wojciechowskiej i Hanny Jewsiewickiej skupia się na historiach kobiet, które nie chcą, by nazywano je „ofiarami” – mówią o sobie „ocalałe”. Iryna, Galyna, Yulia, Ludmyla były w rosyjskiej niewoli. Irynę zabrali z domu w Doniecku w 2014 roku, Ludmylę „aresztowano” w 2019, Yulię w 2021, Galynę zaś w 2022 roku. Torturowano je i gwałcono, ale przetrwały i chcą żyć dalej. Są bohaterkami w życiu, stały się bohaterkami filmu. Ich historie przypominają o tym, że wojna w Ukrainie trwa już 10 lat. Te historie są świadectwem okrucieństwa Rosjan, dowodem na to, że przemoc seksualna jest używana jako broń na wojnie jak każda inna.
Ocalałe, które zdecydowały się pokazać twarz i opowiedzieć głośno, co je spotkało, wierzą, że milcząc, pozostaną w oczach najbliższego otoczenia i świata ofiarami, natomiast mówiąc o tym głośno – stają się bronią. Ich frontem są wystąpienia publiczne, konferencje, filmy dokumentalne. Ich celem jest to, by świat dowiedział się o okrucieństwach, które dzieją się każdego dnia niemal w sercu Europy. Ukraińskich kobiet przebywających w rosyjskiej niewoli wciąż są tysiące.