Robbie Williams, najpopularniejszy brytyjski wokalista. To o niego tutaj chodzi, bo „Better Man” jest filmem biograficznym. I jeśli właśnie zaświeciła wam się czerwona lampka, wcale się nie dziwię. No bo jak to tak? Realizować biografię artysty, kiedy ten ma zaledwie 50 lat i jeszcze sporo przed sobą? Gdzie tu miejsce na dystans do postaci? I czy naprawdę potrzebujemy w kinach kolejnej hagiografii muzyka? Przecież było ich ostatnio tak wiele. No i w końcu pytanie absolutnie kluczowe: kto zagra Robbiego Williamsa tak, żeby można było w tę postać uwierzyć? Twórcy filmu ucinają te wątpliwości jak nożem dzięki dwóm zabiegom.
Czytaj także: „Niezwykłe rzeczy dzieją się zwykłym ludziom”. Z Robbiem Williamsem i Michaelem Graceyem rozmawiamy tuż przed premierą biograficznego filmu „Better Man. Niesamowity Robbie Williams”
Po pierwsze „Better Man. Niesamowity Robbie Williams” to musical, gatunek, który już z góry narzuca pewną umowność i przerysowanie. A w tym przypadku mówimy o musicalu zrealizowanym z imponującym rozmachem – starczy chyba nadmienić, że w jednej ze scen z naszym bohaterem zaczyna tańczyć cała londyńska Regent Street, wliczając w to grupę starszych pań wdzięcznie kręcących piruety na… elektrycznych skuterach. I druga, kluczowa sprawa: główny bohater jest małpą.
Od pierwszej do ostatniej sceny. Williams zwierzył się kiedyś, że na koncertach czuł się czasem jak małpa, a reżyser i scenarzysta Michael Gracey podchwycił ten wątek właśnie w taki zaskakujący sposób. Swoje zrobiły świetne efekty specjalne (odpowiadało za nie studio legendarnego reżysera George’a Lucasa, twórcy kultowych „Gwiezdnych Wojen”), wygenerowane na podstawie setek archiwalnych materiałów, gdzie uchwycony został każdy grymas, zmrużenie oczu, uśmiech Robbiego Williamsa. Weźmy do tego wielkie przeboje artysty (współgrające z muzyką Batu Senera) i jego barwny życiorys, a wyjdzie nam mieszanka wybuchowa, film, na którym można się naprawdę dobrze bawić.
„Better Man. Niesamowity Robbie Williams” otrzymał nominację do tegorocznych Oscarów za efekty specjalne. O tym, czy dostanie Oscara przekonamy się już 2 marca. Film można już oglądać w kinach.