Jeśli nigdy nie wycinałeś plakatów z „Bravo”, nie piłeś oranżady z woreczka i nie wierzyłeś, że kurtka Marty’ego McFlya to szczyt technologii przyszłości – spokojnie, i tak pokochasz ten filmowy ranking. Dlaczego? Bo lata 80. to nie tylko epoka tapira, magnetowidów i dresów z ortalionu. To czas, gdy kino zatańczyło w deszczu z „Footloose”, wsiadło do DeLoreana, żeby pokazać nam, jak wygląda przyszłość z perspektywy przeszłości, a przede wszystkim – rozkochało nas w „Gwiezdnych wojnach”. Jakie są najlepsze filmy z lat 80.?
Spis treści:
-
-
Jakie jest kino lat 80.?
-
Najlepsze filmy z lat 80. – subiektywny ranking
-
„Powrót do przyszłości” (1985, reż. Robert Zemeckis)
-
„Terminator” (1984, reż. James Cameron)
-
„Poszukiwacze zaginionej Arki” (1981, reż. Steven Spielberg)
-
„Pogromcy duchów” (1984, reż. Ivan Reitman)
-
„E.T.” (1982, reż. Steven Spielberg)
-
„Szklana pułapka” (1988, reż. John McTiernan)
-
„Łowca androidów” (1982, reż. Ridley Scott)
-
-
„Footloose” (1984, reż. Herbert Ross)
-
„Klub winowajców” (1985, reż. John Hughes)
-
„Top Gun” (1986, reż. Tony Scott)
-
„Dirty Dancing” (1987, reż. Emile Ardolino)
-
„Akademia policyjna” (1984, reż. Hugh Wilson)
-
„Wall Street” (1987, reż. Oliver Stone)
-
„Pola śmierci” (1984, reż. Roland Joffé)
-
„Ostatni cesarz” (1987, reż. Bernardo Bertolucci)
Lata 80. to złoty wiek w historii kina. To właśnie wtedy narodziły się legendy – Indiana Jones, Terminator czy John McClane. To w latach 80. E.T. sprawiał, że nawet twardziele ocierali łzy rękawem dżinsowej kurtki, a wszystko to przy dźwiękach „Don’t You (Forget About Me)”. Jakie jednak dokładnie było kino lat 80.?
Bezczelnie efektowne, emocjonalnie bezkompromisowe i absolutnie niezapomniane. Lata 80. to dekada wielkich przygód, nieśmiertelnych cytatów i bohaterów, których plakaty wisiały na ścianach pokojów milionów nastolatków. Filmy tamtego okresu nie bały się patosu ani przesady – wszystko było „bardziej”: wybuchy większe, dialogi bardziej dramatyczne, muzyka głośniejsza, a fryzury wyższe niż dzisiejsze wieżowce.
Kino lat 80. to również czas przełomów technologicznych. To wtedy po raz pierwszy pojawiały się efekty specjalne (które może dziś nieco trącą pikselozą, ale wówczas były czystą rewolucją). Dzięki nim widzowie mogli spotkać duchy, podróżować w czasie, walczyć z obcymi i oglądać ożywione zabawki. Najlepsze filmy lat 80. pokazywały jednak nie tylko wybuchy – mówiły też o czymś ważnym. „Klub winowajców” uczył empatii, „Pluton” pokazywał piekło wojny, a „Wall Street” krzyczał, że chciwość jest dobra (choć z mocno sarkastycznym uśmiechem).
Lata 80. to dekada, która wydała na świat tyle filmowych perełek, że nawet najbardziej oddany kinoman może dostać zadyszki przy próbie ułożenia rankingu. Ale spokojnie – wzięłam głęboki oddech, odłożyłam na bok sentymenty i stworzyłam subiektywną, ale solidnie przemyślaną listę tytułów, które najlepiej oddają ducha tamtej epoki. To filmy, które nie tylko zdefiniowały popkulturę, ale do dziś mają status absolutnych klasyków. Niektóre bawią, inne wzruszają, a wszystkie łączy jedno – po prostu nie sposób o nich zapomnieć.
Nie ma lat 80. bez Marty’ego McFlya, DeLoreana i doktora Browna. Są kwintesencją przygody, humoru i wyobraźni. Film Zemeckisa opowiada o podróży w czasie, która z humorem i pomysłem pokazuje, że drobna zmiana w przeszłości może wywrócić przyszłość do góry nogami. Świetnie napisana fabuła, zaskakująco spójna i uzupełniona błyskotliwymi dialogami, sprawia, że ten film nie starzeje się ani o sekundę. A soundtrack? „The Power of Love” to hymn tej dekady.
„I’ll be back” – wystarczy jedno zdanie i wszystko jest jasne. Film, który połączył sci-fi z horrorem i dał światu Arnolda. Mroczny, stylowy, absolutnie ponadczasowy. „Terminator” to nie tylko opowieść o walce człowieka z technologią, ale też perfekcyjnie napięty thriller z domieszką egzystencjalnej grozy. Cameron stworzył futurystyczny koszmar, który do dziś budzi niepokój, bo przecież on się nie zatrzyma, dopóki nie wykona zadania.
Kapelusz, bicz i niechęć do węży – tyle wystarczyło, żeby stworzyć jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci kina przygodowego, czyli Indianę Jonesa. Spielberg i Lucas zrobili film, który do dziś bawi i trzyma w napięciu. „Poszukiwacze zaginionej Arki” to klasyczna opowieść o walce dobra ze złem, ale osadzona w scenerii rodem z powieści przygodowych lat 30. (oczywiście z hollywoodzkim rozmachem).
„Who you gonna call?” – i już wiesz, że to klasyk. Świetny miks komedii, akcji i lekkiego horroru, z nieśmiertelną ekipą w kombinezonach i kultowym Marshmallow Manem. Ten film udowodnił, że walka z duchami może być zabawna, a protonowe plecaki są równie stylowe co skuteczne.
Nie ma bardziej wzruszającej historii niż ta o przyjaźni między chłopcem a… kosmitą. „E.T. phone home” to nie tylko cytat – to emocjonalny wytrych do serca całych pokoleń. Spielberg stworzył opowieść, która jest w 100% nostalgiczna, ciepła i magiczna. A scena z rowerem na tle księżyca? Absolutna ikona.
John McClane kontra terroryści w wieżowcu, czyli kino akcji w najlepszym wydaniu. „Szklana pułapka” to ironia, cięty język i Bruce Willis w podkoszulku, który na zawsze zmienił pojęcie „bohatera kina akcji”.
Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? Może. Widzowie po tym filmie zaczęli śnić o neonowych ulicach, deszczu i pytaniach, na które nie ma prostych odpowiedzi. „Blade Runner” to dystopijne, piękne, melancholijne science fiction, które początkowo nie zostało docenione, a dziś jest kultowe.
Zanim TikTok wymyślił taneczne wyzwania, był on – Ren McCormack, chłopak z dużego miasta, który trafia do konserwatywnego miasteczka, gdzie taniec jest zakazany. Brzmi absurdalnie? Być może, ale to właśnie ten film pokazał, że muzyka i ruch mogą być formą buntu, terapii i walki o siebie.
Pięciu nastolatków, jedno sobotnie zatrzymanie i masa emocji. Film, który rozłożył stereotypy na łopatki i dał młodzieży głos. „Klub winowajców” to manifest pokolenia, które nie chciało być tylko „prymusem”, „sportowcem” czy „dziwakiem”.
Ten film to testosteron w czystej postaci – błysk maszyn, pot na karku, spojrzenia spod daszka kasku i emocje, które przyspieszały tętno szybciej niż odrzutowiec na pasie startowym. Miłość, rywalizacja i bromance unoszący się w powietrzu razem z oparami paliwa lotniczego. Ikona lat 80., oczywiście w rytmie „Highway to the Danger Zone”.
„Nikt nie stawia Baby w kącie” – i nikt nie zapomniał tego filmu. Miłość i taniec w „Dirty Dancing” rozgrzewały VHS-y do czerwoności. To więcej niż romans – to opowieść o przełamywaniu barier, dorastaniu i odkrywaniu siebie przez ruch, pasję i odwagę. Patrick Swayze i Jennifer Grey stworzyli chemię, która zapaliła miliony serc, a kultowa scena finałowego tańca na zawsze wpisała się w popkulturowy kanon.
Zgraja nieudaczników w mundurach, która rozbawiła świat. Seria gagów, która uczyniła z policyjnego szkolenia imprezę życia. Zanim stand-up stał się modny, Mahoney i spółka uczyli nas, że policyjny kodeks można łamać… śmiechem.
„Pazerność jest dobra” – powiedział Gordon Gekko i nagle wszyscy zamarzyli o pracy na giełdzie. Film, który obnaża świat finansów z chirurgiczną precyzją. Kapitalizm w pigułce, cynizm w garniturze i Michael Douglas w życiowej roli.
Poruszająca historia z Kambodży, oparta na faktach, która wstrząsa i zostaje w pamięci na długo. Kino o odwadze, ludzkich tragediach i potędze przyjaźni w czasach piekła. To nie jest łatwy film, ale trzeba go zobaczyć.
Bernardo Bertolucci maluje historię młodego Puyi jak fresk pełen przepychu i tragedii – od cesarskiego tronu po cienie więzienia. „Ostatni cesarz” to kino z rozmachem, które pokazuje, jak cienka jest granica między majestatem a klęską. To mistrzowska lekcja historii opowiedziana z brutalną wrażliwością i wizualnym splendorem, od którego nie można oderwać wzroku.
A kiedy już nadrobisz filmowe hity lat 80., sięgnij po najlepsze filmy psychologiczne. Zamiast podróży w czasie i przestrzeni – wybierzesz się w podróż w głąb ludzkiego umysłu. Polecam także moje zestawienie najciekawszych filmów z Marcinem Dorocińskim – jego role łączą charyzmę, emocje i humor. A jeśli lubisz zabierać z seansu coś na później, przypomnij sobie kultowe cytaty z filmów, które żyją już własnym życiem i niektórzy nawet nie wiedzą jakie jest ich źródło.