Temat tzw. daddy issues, czyli kompleksu ojca, został już w kinie odmieniony chyba przez wszystkie możliwe przypadki i gatunki: począwszy od kultowego „Ojca chrzestnego”, poprzez niemniej legendarne „Lśnienie” i nagrodzone w Cannes „Titane”, na animowanym „Gdzie jest Nemo?” kończąc. Tymczasem mommy issues wydaje się o wiele mniej zaopiekowanym przez twórców motywem. I tutaj wchodzi, cała na biało, Rebecca Lenkiewicz wraz ze swoim mocnym reżyserskim debiutem o pełnych napięcia wakacjach dominującej matki przykutej do wózka inwalidzkiego i uległej córki próbującej być jej pełnoetatową opiekunką.
Reżyserski debiut Rebeki Lenkiewicz, współscenarzystki nagrodzonego Oscarem filmu „Ida” Pawła Pawlikowskiego, oparty na bestsellerowej powieści Deborah Levy „Hot Milk”, stawia pytanie: gdzie kończy się miłość, a zaczyna powinność? – Gdy przeczytałam tę książkę, od razu wiedziałam, że napiszę scenariusz na jej podstawie, ale tylko jeśli będę mogła też wyreżyserować film. To niezwykle kobieca literatura, poczułam ją całą sobą – mówiła w wywiadzie dla „Variety” reżyserka, dodając, że powieść uwiodła ją również swoim wizualnym potencjałem. W roli głównej: gwiazda serialu „Sex Education” Emma Mackey.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
Sofia to młoda kobieta, studentka antropologii, której całe życie kręci się wokół opieki nad chorą matką, która od lat cierpi na dziwną przypadłość: nie może chodzić, chociaż czasami po prostu energicznie zeskakuje z wózka inwalidzkiego. W nadziei na polepszenie jej stanu zdrowia i znalezienie skutecznej kuracji dziewczyna zabiera ją do hiszpańskiej nadmorskiej miejscowości, gdzie Rose odbywa kosztowne leczenie w klinice enigmatycznego uzdrowiciela, a Sofia spędza upalne dni na poznawaniu mieszkańców miasteczka.
Gdy poznaje Ingrid, ekstrawertyczną rękodzielniczkę, tajemniczą podróżniczkę i zmysłową wolną duszę, spotkanie to rozpala namiętny romans, rozbudzając stłumione marzenia bohaterki o bardziej niezależnym życiu. Dotychczas podporządkowana opiece nad dominującą matką zaczyna odkrywać własne pragnienia. Pojawiają się też momenty wolności oraz przebłyski bycia kimś innym niż tylko troskliwą córką. Wkrótce okazuje się też, że nowo poznana pozornie wyzwolona hipiska ma również własną, niepokojącą historię rodzinną. Sofia zaczyna więc kwestionować swoje wybory i zastanawiać się, ile jeszcze jest w stanie dać z siebie, aby ocalić matkę, nie zatracając przy tym samej siebie.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
„Słone lato” to ekscytująca i pełna pasji podróż w głąb kobiecych przeżyć, ukazująca rozdarcie między młodością i beztroską a powinnością wobec bliskich. Napędzana przez niezadowolenie i gorycz głównej bohaterki historia to również studium przełamywania pewnych cykli, psychodrama głębokiego rodzinnego konfliktu oraz opowieść o wewnętrznej walce, która przenosi nas na rozgrzane słońcem hiszpańskie wybrzeże i ukazuje splątaną dynamikę losów trzech kobiet uwięzionych przez własną psychikę, zdumiewającą współzależność matki i córki oraz narastające cierpienie głównej bohaterki, która poświęca młodość i ambicje, aby opiekować się chorą rodzicielką.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
Centrum filmu stanowi jednak skomplikowana relacja matka–córka, zdominowana przez kaprysy i słabości Rose, która zasypuje Sofię prośbami i nieustannie lawiruje między uszczypliwymi obelgami a użalaniem się nad sobą, a gdy tylko córka zaczyna rozwijać skrzydła i podejmować własne decyzje, podwaja duszące żądania. Narzeka też na rzekomy brak ambicji córki i traktuje ją jak „wieczną studentkę”, nie rozumiejąc, że owo współuzależnienie jest wyłącznie jej dziełem. Nic dziwnego, że Sofia jest pełna urazy. My też ją czujemy.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
Współzależna relacja matki i córki odzwierciedla to, co F. Scott Fitzgerald nazwał „tyranią choroby”. „Jestem optymistką!” – mówi Rose z entuzjazmem, po czym zwinięta w kłębek na łóżku pyta: „A co, jeśli to nie zadziała?”. To wczesny sygnał dualizmów, które będą eksplorowane w całym filmie. Rose domaga się bowiem ciągłej uwagi Sophii, utrzymując ją w trybie czuwania. Później mówi, że Sofia nie została dotknięta jej chorobą, co jest oznaką monumentalnego narcyzmu i zaprzeczenia. Organicznie zmienia przy tym ton: od aroganckiego i lekko władczego do pełnego żalu i rozpaczy. Sofia jednak podporządkowuje się oczekiwaniom Rose: mówi, że zawsze będzie przy niej, aby podać jej wodę i dopilnować przyjmowania leków. Zdarzają się jej jednak przejawy buntu. – Myślę, że w relacji między Sofią a jej matką jest coś, z czym wiele osób może się utożsamiać. To uczucie głębokiego przywiązania; miłość, która jednocześnie może cię dręczyć, sprawiać ból i więzić – mówiła aktorka w rozmowie z „Variety”.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
W kontrze do relacji Sophii z matką stoi jej więź z Ingrid (Krieps), która uwalnia u niej zbyt długo tłumioną potrzebę fizycznej bliskości. To stan, w którym każdy dotyk jest zmysłowy, a emocje wychodzą na powierzchnię, również te negatywne, takie jak nagłe i niekontrolowane wybuchy gniewu (Sofia przez większość filmu ukrywa swoje uczucia, nawet przed sobą). Emocjonalny ból znieczula zmysłowym seksualnym przebudzeniem, chociaż erotyzm wydarzeń jest przyćmiony tym jak, kiedy i czy w ogóle matka Sofii przestanie korzystać z wózka inwalidzkiego. Tymczasem enigmatyczna Ingrid raz jest gorąca, raz zimna, raz przywiera do Sofii, a potem ją odpycha.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
„Słone lato” to zatem kino oniryczne, medytacyjne i niejednoznaczne, a także zachwycające wizualnie. Bohaterowie to natomiast skomplikowana mieszanka przeciwstawnych cech. Każda z głównych postaci to kot Schrödingera o sprzecznych osobowościach, walcząca o odzyskanie kontroli pośród ograniczeń, dezorientacji i wstydu. Film jest też wyraźnie prowadzony przez kobiety i dźwigany na barkach przez znakomite aktorskie trio: charyzmatyczną legendę brytyjskiego kina Fionę Shaw, która znakomicie wypada w roli zrzędliwej 60-latki na wózku inwalidzkim, wyrazistą Vicky Krieps („W gorsecie”) w hipisowskim wydaniu oraz wycofaną, ale uwodzicielską Emmę Mackey („Sex Education”), która robi piorunujące wrażenie jako kobieta doprowadzona do szału przez manipulacje otoczenia (mamy nadzieję, że jako aktorka zajdzie naprawdę daleko).
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
Adaptacja literatury pięknej na potrzeby kina to ryzykowne przedsięwzięcie. Tym bardziej jeśli chodzi o twórczość Levy, którą niełatwo przenieść na ekran. Jej opowiadania są bowiem dla filmowców szczególnym wyzwaniem, jednak Lenkiewicz wykonała to zadanie lepiej, niż może się to wydawać. W efekcie „Słone lato” to kino zmysłowe, wciągające i niezwykle poruszające, które najpewniej dotrze do podobnej widowni co „Córka” Maggie Gyllenhaal, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że jest również nieprzyjemnie zawieszone w ciągłym oczekiwaniu, nigdy nie dając nam tego, czego pragniemy. Sprawia więc wrażenie dzieła niekompletnego; czegoś obiecującego, ale niedokończonego. To debiut, więc wybaczamy.
„Słone lato” (Fot. materiały prasowe M2 Films)
Zakończenie pozostawia nas jednak z wieloma ważnymi pytaniami: o to, co jest rzeczywiste, a co wyobrażone, co dzieje się w świecie filmu, a co jest symboliczne. Szokująca scena finałowa wywoła również wiele dyskusji, zarówno na temat tego, czy jest „prawdziwa” w kontekście filmu, jak i tego, co oznacza dla przyszłości głównej bohaterki. Fani książki mogą być jednak podzieleni co do tak śmiałego zamknięcia, które nie jest do końca wierne literackiemu pierwowzorowi, chociaż nie można odmówić mu dramatycznego ładunku, które – bądź co bądź – działa na widza niezwykle pobudzająco. Jedno jest pewne: „Słone lato” to film, który powinna obejrzeć każda córka i każda matka, bo jak mówi w filmie Sofia:
„Życie jest elastyczne – możemy je zmienić, ale zawsze wracamy do naszych korzeni”.
„Słone lato” w kinach od 25 lipca.