Podczas trwającego 91. Kongresu Międzynarodowej Federacji PEN Olga Tokarczuk zdradziła, czego będzie dotyczyła książka, nad którą aktualnie pracuje, a także podzieliła się swoimi najnowszymi przemyśleniami na temat literatury.
Kongres Międzynarodowej Federacji PEN to doroczne, najważniejsze światowe spotkanie pisarzy, tłumaczy, poetów, eseistów i dziennikarzy zrzeszonych w organizacji PEN International – globalnym ruchu literackim działającym na rzecz wolności słowa, obrony pisarzy prześladowanych i promocji wartości humanistycznych w literaturze.
Tegoroczna, 91. już, edycja kongresu – która zbiegła się ze stuleciem polskiego PEN Clubu – rozpoczęła się 2 września w Krakowie [i potrwa do 5 września – przyp. red.], a jej hasłem jest „Siła Wolnego Słowa”. Głównym wydarzeniem ceremonii otwarcia była zaś rozmowa noblistki Olgi Tokarczuk z Burhanem Sönmezem, prezesem PEN International.
Noblistka przyznała, że aktualnie pracuje nad powieścią o losach społeczności przesiedlanych na tereny Dolnego Śląska, Pomorza, Warmii i Mazur po II wojnie światowej. – Piszę powieść, którą obiecałam sobie i moim dalszym i bliższym znajomym, ludziom, którzy mieszkają gdzieś nieopodal – mianowicie historię jednego z największych przesiedleń w historii Europy. Po II wojnie światowej na Dolnym Śląsku, gdzie mieszkam, na skutek porozumień rządów międzynarodowych Niemcy zostali wygnani z tych terenów do Niemiec, natomiast na teren Dolnego Śląska, Pomorza, Warmii i Mazur przybyły wielomilionowe grupy ludzi z zupełnie innej kultury, innego języka. To byli między innymi też moi przodkowie – powiedziała Olga Tokarczuk.
I dodała: – Ta historia jakimś cudem nie jest porządnie opowiedziana w literaturze polskiej i postanowiłam sobie, że zanim odejdę na emeryturę, to ją spróbuję opisać.
Czytaj także: Książki, za które kochamy Olgę Tokarczuk. Wybór redakcji „Zwierciadła”
Olga Tokarczuk mówiła ponadto o potrzebie nowych narracji w obliczu tego, że świat zmienia się „na ogromnej ilości poziomów” i tradycyjne sposoby opowiadania nie wystarczą, by oddać tę wielowątkowość i złożoność rzeczywistości. – Szukam nowych narratorów, ponieważ wydaje mi się, że nie da się opowiedzieć świata, siedząc odłączonym w gabinecie ze swoim piórem albo ekranem. Że widzą nas kamery, ludzie o nas opowiadają w mediach społecznościowych, komentują, to, co mówimy. Że żyjemy na ogromnej ilości poziomów i że literatura musi uchwycić tę zmianę, jaka zaszła w opowieści – zaznaczyła.
I przyznała: – Chciałabym zobaczyć swój świat opowiadany np. oczami myszy w moim domu. Chciałabym też zobaczyć świat widziany oczami Chata GPT, z którym rozmawiam. Myślę, że czekają nas poszerzenia perspektyw pisarskich. Jest to dla mnie fascynujące i ciągnie mnie w tę stronę.
Wyraziła również obawy przed nadmiernym uproszczeniem i literalnym odbiorem literatury, które mogą prowadzić do spłycania złożonych problemów społecznych i psychologicznych. Według niej coraz większym problemem jest dziś zrozumienie symboli i myślenia metaforycznego. – Najbardziej boję się literalności, dosłowności, doraźności, ponieważ one zawsze upraszczają rzeczywistość i nie pozwalają nam wejść w te bardziej skomplikowane i nie biało-czarne sytuacje – wyznała twórczyni.
Zaakcentowała także, że literatura jest dla niej „organiczna” i pełni funkcję scalającą ludzi w zbiorowości, pozwalając na głębszą komunikację i przeżywanie świata, co jest fundamentem naszej ludzkiej egzystencji. Bez opowieści – zdaniem noblistki – „bylibyśmy biednymi, prymitywnymi zwierzętami, które nie mają żadnych możliwości wspierania się i przeżywania świata”.
– Zapewne bylibyśmy martwi, tak myślę. Tak wysoko cenię literaturę – powiedziała wprost, co zostało nagrodzone oklaskami.
Źródło: PAP.pl