Jej przygoda z baletem zaczęła się w wieku 21 lat. Dziś jej instagramowy profil „White Pointe Shoes” obserwuje prawie trzydzieści tysięcy osób. To zapisana w obrazach i słowach historia młodej dziewczyny, która postanowiła zrealizować swoje marzenie i przekonać innych, że nie ma czegoś takiego jak „nienadawanie się” do sportu. Rozmowa z Dominika Nahajowską - promotorką baletu dla dorosłych.
W dzieciństwie chciałam zostać baletnicą, moja mama zabrała mnie nawet do Poznania do szkoły baletowej, ale nie zdecydowała się zostawić swojego dziecka w internacie. Gdy trafiłam na twojego bloga, moje dziecięca marzenia odżyły, ale pomyślałam sobie, że mam 37 lat i może to już za późno.
Na balet rekreacyjny, czyli tak zwany balet dla dorosłych nigdy nie jest za późno! Nie ma ograniczeń wiekowych czy wymagań fizycznych. Nie ważne ile masz lat i jaką masz kondycje, możesz stanąć przy drążku i poczuć się jak baletnica.
Trochę Ci opowiem, jak to wyglądało kiedyś. Jedyny balet, z jakim mogłaś się spotkać, to balet zawodowy, do którego dzieciaki trafiały po zdanym przesłuchaniu do szkoły baletowej. I albo się dostawały, czyli całe życie wiązały z tańcem, albo ich przygoda kończyła się w tym miejscu. Dzisiaj już jest inaczej – tak jak nie musisz być zawodowym kolarzem, żeby mieć przyjemność z jazdy na rowerze, czy zawodowym kulturystą, żeby przychodzić na siłownie, tak samo nie musisz być baletnicą, żeby stanąć przy drążku. Szkoły czy zajęcia z baletu dla dorosłych przechodzą prawdziwe odrodzenie – głównie za sprawą Mary Helen Bowers, która przygotowywała Natalie Portman do roli Czarnego łabędzia, a potem swoim treningiem rzeźbiła ciała Aniołków Victoria’s Secret.
Wchodząc na sale, przeżyjesz taką samą lekcje, jakiej codziennie doświadczają tancerze baletu, choć oczywiście dostosowaną do twoich możliwości.
W jakim wieku są ludzie na takich zajęciach dla amatorów? Nie będę tam najstarsza, bo to jakoś tak głupio.
Bez obaw, balet dla dorosłych jest dla dorosłych. Z moich obserwacji wynika, że średnia wieku to 25-45 lat, chociaż oczywiście zdarzają się też osoby starsze. Jedna z moich koleżanek, która zresztą potem występowała w zespole amatorskim, zaczęła tańczyć w wieku 40 lat. Dzieci dorosły i postanowiła wreszcie zawalczyć o to, co całe życie chodziło jej po głowie. Wiem, że w wielu szkołach tańca są zajęcia z baletu dla seniorów 60+.
Napisałaś, że zawsze czułaś się wykluczana ze sportu, bo byłaś za chuda, mizerna, bo zajęcia z wychowania fizycznego nie należały do twoich ulubionych. Co się stało, że w wieku 21 lat postanowiłaś pójść na zajęcia z baletu, a nie na salę fitness?
Wcześniej próbowałam fitnessu, jogi czy pilatesu, ale czułam że to nie dla mnie. W torebce latały karnety z „jedną pieczątką”, bo wolałam stracić pieniądze niż się męczyć. Byłam pewna, że po prostu mam słomiany zapał. Na salę baletową trafiłam przypadkiem – dostałam bilety na spektakl od znajomej, pierwszy raz w życiu usiadłam na widowni Opery. Zakochałam się. Byłam absolutnie zachwycona tym, do czego jest zdolne ludzkie ciało, ale też bijącymi ze sceny emocjami.
Wróciłam do domu i zaczęłam szukać informacji o obsadzie. Odkryłam, że jeden z tancerzy prowadzi zajęcia dla dorosłych amatorów. Poszłam i przepadłam. Dzisiaj mam 30 lat, wiele w moim życiu się zmieniło, ale na salę baletową ciągle wracam. Chyba jednak nie mam słomianego zapału.
Jak wyglądały twoje początki? Ile czasu zajęło ci dojście do poziomu, no właśnie, o jakim poziomie można mówić w przypadku dorosłych osób, które zaczynają?
Początki zazwyczaj są ciężkie i tak samo było w moim przypadku, chociaż balet sprawiał mi tyle radości, że specjalnie o tym nie myślałam. Chciałam tańczyć. Nie przejmowałam się tym, czy wychodzi, czy nie, byłam gotowa się potykać i przewracać, żeby w końcu się nauczyć.
Nie da się jednak ukryć, że byłam w fatalnej kondycji – studiowałam dwa kierunki, więc głównie się uczyłam, nie byłam rozciągnięta, cały czas bolały mnie plecy. Gdyby nie balet, pewnie do dzisiaj by tak zostało.
(Fot. Natalia Świdlicka/ materiały prasowe White Pointe Shoes)
„Na pierwszych lekcjach baletu nie uczymy ciała, tylko głowę”. Balet zaczyna się w głowie?
Tak i to na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, trzeba pokonać wstyd i uprzedzenia, i na takich zajęciach się pojawić. Uwierzyć, że dasz sobie radę, a nawet jak nie dasz, to nikt cię za to nie zabije. Następny mit – że nauczyciele (pedagodzy) są niemili, albo że mogą kogoś wyrzucić, jak się nie sprawdzi. Jasne – wyjątki się zdarzają, ale najczęściej takie osoby szybko kończą swoją pedagogiczną karierę. W większości przypadków pedagog to osoba, która lubi przekazywać wiedzę i pomagać podopiecznym. Czasem sama jestem pod wrażeniem ich cierpliwości.
Druga rzecz, to walka z ciałem, bo dla niego balet to nowość. Nowy ruch, którego trzeba się nauczyć, przyswoić. Nauczyć trzeba się również wyrozumiałości i motywowania samego siebie, niepoddawania się po pierwszej porażce. Sukces jest nagrodą dla tych, którzy mają siłę próbować do skutku. Nie muszę ci mówić, że to się potem przekłada na wszystkie dziedziny życia.
Czego będę uczyć się na pierwszych zajęciach? Czy muszę być już rozciągnięta, czy tego wszystkiego będę się uczyć od podstaw?
Od absolutnego zera. Przychodząc na zajęcia nie musisz mieć żadnych umiejętności. Na pierwszych lekcjach nauczysz się podstawowych figur (pas) przy drążku. Każda ma swój cel : otwarcie bioder, wzmocnienie nóg itd. Poznasz też nazewnictwo, teorie, technikę. Będzie ciekawie.
Na co powinnam zwrócić uwagę szukając zajęć baletu dla dorosłych?
Przede wszystkim na to, czy na sali są drążki – jeśli chcesz spróbować „prawdziwego baletu” będę niezbędne. Cześć szkół prowadzi też zajęcia w stylu body balet, czyli balet na macie, ale to nie do końca to, czego chcesz spróbować. Warto też przyjrzeć się pedagogowi – czy jest empatyczny, czy tłumaczy jasno, czy koncentruje się na podstawach. Jak mówiłam wcześniej, bywają różne przypadki i szkoda czasu na te negatywne osoby. Poza tym, czuj się jak w domu.
Czy będę tańczyć na pointach? W czym w ogóle ćwiczy się na początku?
Pointy to następny, zazwyczaj wyczekiwany, etap nauki. Jak tylko twoje ciało będzie gotowe, nie ma przeciwskazań żebyś zaczęła! Ten moment u każdego przychodzi indywidualnie, uzgadnia się to z pedagogiem – dla jednego będzie to po trzech-czterech miesiącach, dla drugiego rok od rozpoczęcia nauki, ale nie jest tak, że jest to nieosiągalne. Na pierwsze zajęcia wystarczą bawełniane skarpetki, jak ci się spodoba – baletki ze sklepu baletowego.
Skoro jesteśmy przy stroju, to w czym powinnam ćwiczyć, jeśli na pierwszych zajęciach nie widzę się jeszcze w body i białych rajstopach?
Sama długo się przekonywałam do białych rajstop… ale w nich najlepiej widać, jak pracują mięśnie nóg. W balecie strój ma swoje znaczenie – musi być taki, żeby pedagog widział twoje stopy, kolana, linię bioder, plecy. Jeśli zakryjesz się dresem od stóp do głów, nie będzie w stanie cię poprawić. Jednak dopasowana koszulka i legginsy też załatwią sprawę. Na sali pojawiają się osoby ubrane bardzo różnie – od typowo baletowych outfitów po zupełną awangardę. Na pewno nie będziesz się wyróżniać, zresztą każdy i tak patrzy pod swoje nogi – jak już ustaliłyśmy, balet mocno zajmuje głowę.
A można ćwiczyć w domu, na przykład korzystając z twoich zajęć na YouTube?
Moje treningi to głównie rozciąganie i wzmacnianie „pod balet”. Baletu jako takiego bez nadzoru w domu nie polecam, bo bardzo łatwo nabawić się złych nawyków, a one mogą prowadzić do kontuzji. Zresztą cała magia polega na stawaniu przy drążku. W domowej wersji dobrze sprawdzają się, wymyślone podczas lockdownu zajęcia na tzw. zoomie – czyli my widzimy pedagoga, a pedagog nas.
(Fot. Natalia Świdlicka/ materiały prasowe White Pointe Shoes)
Pewnie często słyszysz to pytanie, ale czy balet to kontuzjogenna dyscyplina, czy nie ma różnicy między nim, a zajęciami fitness?
Zdjęcia pokrzywionych od point stóp hulają w Internecie, a „Czarny Łabędź” nadal zbiera żniwa. Wiadomo – każdy sport zawodowy, a tak można traktować balet, niesie za sobą pewne ryzyko, ale rekreacja mało kiedy jest szkodliwa, w końcu ruch to zdrowie. Balet dla dorosłych to fajna, bezpieczna forma ruchu, która często pomaga nam w typowo środowiskowych dolegliwościach – wzmacnia plecy, likwiduje garbienie, usprawnia ciało. Nie ma się czego obawiać, aczkolwiek różnica moim zdaniem jest na korzyść baletu. Na żadnych zajęciach z fitnessu nigdy nie czułam się tak „zaopiekowana” przez pedagoga, jak zawsze jestem na balecie.
Jakie korzyści, oprócz satysfakcji i nauki czegoś nowego, daje ci balet?
A jakich korzyści można jeszcze oczekiwać od pasji? Mam wrażenie, że zapomnieliśmy, co oznacza słowo „rekreacja”, czyli robienie czegoś dla przyjemności. W życiu robimy masę rzeczy, których nie lubimy, ale które coś nam dają – np. praca, niektóre relacje towarzyskie. Czas sobie przypomnieć, że istnieją też rzeczy, które warto robić dla czystej przyjemności. Dbać o równowagę między „muszę”, a „chcę”. To właśnie może dać ci balet.