1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Skupiona mina, szybki krok, laptop pod pachą – po tym poznasz „taskmaskera”. To najlepszy aktor w biurze

Skupiona mina, szybki krok, laptop pod pachą – po tym poznasz „taskmaskera”. To najlepszy aktor w biurze

(Fot. Frazao Studio Latino/Getty Images)
(Fot. Frazao Studio Latino/Getty Images)
Sprawia wrażenie, jakby na swoich barkach dźwigał całą firmę. Po open space’ie porusza się w ekspresowym tempie, ma kalendarz zapchany spotkaniami, telefon zawsze przy uchu. Pozory lubią jednak mylić. Zamiast z tytanem pracy i wzorem ambicji możesz mieć do czynienia z mistrzem taskmaskingu. O co chodzi w tym biurowym trendzie?

Spis treści:

  1. Zetki marzą o biurowej posadzie?
  2. Etatowi influencerzy na usługach korporacji
  3. Taskmasking, czyli iluzja ciężkiej pracy
  4. Prokrastynacja czy reakcja na złe zarządzanie?

Kiedyś chcieliśmy, aby nasze życie było jak film, choć – rzecz jasna – nie zawsze wybieraliśmy dobry repertuar. Tytułem przykładu niejeden milenials zachłysnął się redakcją magazynu „Runway”, której blaski i cienie (z naciskiem na to drugie) przedstawiono w komediodramacie „Diabeł ubiera się u Prady” z 2006 roku. Pal licho nadgodziny, wyśrubowane oczekiwania i pogardliwe spojrzenia szefowej z piekła rodem. W oczach wielu widzów na pierwszy plan wybijały się zagraniczne wyjazdy, pełne blichtru pokazy mody i stylowe stroje bohaterek. Na dopieszczone kostiumy dali się złapać również przedstawiciele pokolenia Z. Zeszłoroczny trend „office siren” inspirowany był przecież garderobą Emily i Sereny, asystentek siejącej postrach redaktorki naczelnej. Gdy media społecznościowe zalały współczesne interpretacje stylizacji noszonych kiedyś przez Emily Blunt i Gisele Bündchen, ich użytkownicy zapragnęli, żeby ich codzienne życie przypominało reelsy i tiktoki.

Zetki marzą o biurowej posadzie?

Jeszcze niedawno kojarzyliśmy social media z wymuskaną estetyką, przepychem i tropikalnymi wakacjami. Aż tu niespodziewanie generacja Z zaczęła publikować na popularnych platformach treści poświęcone biurowej pracy od 9 do 17. Lwia część z nich wchodziła w dorosłość w czasach pandemii. Jeśli więc wybrali karierę w korporacji, pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywali w trybie zdalnym. Być może właśnie dlatego szare wykładziny, niekończące się rzędy biurek i sufitowe kasetony stały się dla nich ciekawym tematem. A może to zwykła konieczność, bo przecież decyzje o powrotach do biurowców zwykle nie są pozostawione w pełnej gestii pracowników. Prezesi coraz częściej dają co najwyżej wybór: „Przechodzisz na pracę stacjonarną albo podpisujesz wypowiedzenie”. Takie kroki podjęto już w Amazonie czy JPMorgan Chase. Siłą rzeczy kto chciał nagrywać w świetle dziennym, ten musiał postawić na trendy takie jak „5-9 before 9-5”, GRWM (gen ready with me to work) czy office OOTD (office outfit of the day) zwieńczone hashtagami #OfficeLife (1,7 miliona filmów) lub #CorporateLife (880 tysięcy).

@georgiasianxx time stamped spend the day with me as a corporate girl 🩵👩🏼‍💻🚆 #dayinthelife #corporatelife #corporatetiktok #officelife #officetok ♬ sonido original - SONIDOS LARGOS

Tylko kwestią czasu było, aż tę tendencję zauważą szczwani specjaliści ds. employer brandingu. Jak donosi „The Times” korporacje takie jak Unilever czy Deloitte zatrudniają już wewnętrznych influencerów, którzy za pośrednictwem TikToka mają docierać do potencjalnych kandydatów i promować kulturę organizacyjną firmy. Zdaniem Caroline Collins, kierowniczki ds. partnerstwa z pracodawcami w Unifrog, tego wymaga współczesny rynek. – Przejrzenie strony internetowej to jedno, ale ludzie chcą dziś zapoznać się ze szczegółami, na przykład zobaczyć na własne oczy, jak wygląda firmowa stołówka – objaśnia, dodając, że takie oczekiwania ma nawet 70% studentów rozglądających się obecnie za pracą.

Etatowi influencerzy na usługach korporacji

Oczywiście należy mieć się na baczności. Wychuchany wizerunek, jaki firmy starają się zaprezentować światu, może znacząco rozmijać się z rzeczywistością. Ci, którzy ulegną złudzeniu, później nierzadko muszą stawić czoła gorzkiemu rozczarowaniu rutyną „białych kołnierzyków”. – Przyjdźcie do nas i pracujcie z biura każdego dnia, dzieciaki! To szykowne! To seksowne! To zabawne! Pokochacie to! – ironizuje Helen Coffey, dziennikarka „The Independent”, podkreślając, że 90-sekundowe montaże poświęcają nieproporcjonalnie dużo uwagi przerwom na kawę i przechadzaniu się po designersko urządzonych korytarzach, a pomijają aspekt powtarzalnej, nudnej harówki, bólu głowy czy karku od wpatrywania się w ekran w wymuszonej pozycji.

Nie chodzi o demonizowanie pracy biurowej. Coffey przestrzega jedynie, że pięknie urządzona przestrzeń, szuflada z przekąskami ani profesjonalny ekspres do kawy nie mogą się równać ze… zgranym zespołem. Z TikToka nie dowiemy się przecież, czy będziemy mieli z kim się wymienić zabawnymi anegdotami przy dyspenserze do wody ani czy będziemy pocić się ze stresu przed spotkaniem z szefostwem. Romantyzowanie życia nie musi być złe, ale kiedy palce maczają w nim HR-owcy, wtedy warto kierować się zdrowym rozsądkiem.

Taskmasking, czyli iluzja ciężkiej pracy

A co począć w wypadku, gdy złapiemy przynętę i wylądujemy w miejscu, w którym wcale nie chcemy być? Nie każdy ma możliwość rzucenia papierami i zażycia relaksu na mikroemeryturze. Alternatywą może być taskmasking – viralowy sposób na przetrwanie w niesprzyjającym środowisku pracy. Redakcja „Fortune” nazywa to zjawisko „performatywną produktywnością”. W skrócie chodzi o to, aby odgrywać rolę najbardziej zajętej osoby w biurze, ale się przy tym nie napracować. Zanim zostaniemy oskarżeni o atakowanie zetek za coś, co ich starsi koledzy i koleżanki praktykowali na długo przed nimi, powiedzmy sobie wyraźnie – jasne, że nie jest to żadna nowość. Chyba każdy z nas na jakimś etapie zawodowej drogi miał do czynienia ze współpracownikiem, który specjalizował się w marnowaniu czasu, a potem przychodził na gotowe, kiedy reszta zespołu już dowiozła KPI-e.

Różnica jest taka, że dziś nie trzeba polegać na własnym sprycie i intuicji, aby nie przeszarżować. W sieci można bowiem znaleźć praktyczne poradniki na temat tego, jak stworzyć iluzję ciężkiej pracy. Tiktokerzy nie kryją się z tym, że zdarzyło im się zaszyć w budce telefonicznej i udawać, że są pochłonięci ważną biznesową rozmową (podczas gdy tak naprawdę dyskutowali z przyjaciółmi o planach na weekend). Można też głośno uderzać w klawiaturę, od czasu do czasu pokręcić z niedowierzaniem głową, westchnąć i zmarszczyć brwi. Musisz wstać od biurka? Idź korytarzem szybkim krokiem, najlepiej z laptopem pod pachą lub telefonem przy uchu, nie oglądając się za siebie. Tym sposobem nie stracisz punktów za „visibility” podczas oceny rocznej.

Prokrastynacja czy reakcja na złe zarządzanie?

Łatwo byłoby powielić narrację o leniwych młodych ludziach, którzy nie chcą włożyć ani odrobiny wysiłku w budowanie swojej kariery. Według Amandy Augustine z platformy Career.io jest to jednak nie tyle prokrastynacja, ile odpowiedź na nagły przymus pracy stacjonarnej. Co zrozumiałe, nie wszyscy pracownicy są z tej polityki zadowoleni. Badania pokazują, że większość opowiada się za modelem hybrydowym. To właśnie oni mogą szukać przestrzeni na wyrażenie sprzeciwu. – Firmy, które wymagają powrotu do biur, wysyłają komunikat, że obecność na miejscu równa się produktywności. Ten trend odzwierciedla za to przekonanie młodych profesjonalistów, że wcale tak nie jest. Czas spędzony w biurze niekoniecznie musi się przekładać na wyniki – mówi.

– To mechanizm przetrwania. Jest powszechny zwłaszcza w tych kulturach organizacyjnych, w których pracownicy czują presję, aby zawsze sprawiać wrażenie zajętych, inaczej czeka ich kontrola i krytyka – tłumaczy z kolei Jody Findley, założycielka firmy Mindseta, w rozmowie z „Harper's Baazar”. Podobne spostrzeżenia ma Jenni Field, dyrektorka generalna Redefining Communications. Filed uważa, że argument o potrzebie zwiększenia wydajności jest nietrafiony. – Miejsce wykonywania pracy ma drugorzędne znaczenie. Nieefektywność można zaobserwować zarówno u pracowników zdalnych, jak i u tych działających w trybie stacjonarnym. Jeśli ludzie nie chcą pracować, nie będą – stwierdza i dodaje, że sytuację mogłoby poprawić lepsze zarządzenie.

Oczywiście nie można wykluczyć też innych przyczyn. Dla części zetek priorytetem może być kreowanie własnego wizerunku i zasilanie nowymi treściami swoich osobistych kont w social mediach. Inni mogą czuć się niewystarczająco przygotowani do swoich ról, ponieważ ich tok edukacji został zakłócony przez pandemię. Ale przecież taskmasking dotyczy nie tylko tych, którzy nie są w stanie udźwignąć spoczywającej na nich odpowiedzialności. Jeżeli skończysz swoje zadania przed czasem, a szef i tak wymaga od ciebie spędzenia pełnych ośmiu godzin w biurze, też możesz uciekać się do pozorowania pracy. Co ciekawe, gdy wybije 17:00, niewykluczone, że będziesz czuć się jeszcze bardziej zmęczony niż po całym dniu wypełnionym rzeczywistymi obowiązkami. Aktorski popis też bywa wyczerpujący.

Aby ukrócić ten proceder, menedżerowie powinni nie tylko poprawić organizację i komunikację z zespołem, ale także zastanowić się, dlaczego ich podwładni boją się prosić o pomoc i nie mają poczucia, że ich realna praca zostanie doceniona. Kiedy pracownicy wkładają więcej wysiłku w to, aby sprawiać wrażenie produktywnych, niż w to, aby faktycznie być produktywnymi, prawdopodobnie w grę wchodzi kwestia zaufania i zaangażowania – zaznacza Victoria McLean, założycielka firmy City CV. Interesujące spojrzenie oferuje także doradca zawodowy Oliver Sidwell. W jego ujęciu taskmasking to nie unikanie pracy, lecz raczej „poruszanie się po kulturze, która nie spełnia oczekiwań pokolenia Z i nie inspiruje do osiągania lepszych wyników”. – Pod wieloma względami przypomina to formę adaptacji do sztywnej biurowej struktury – mówi.

Jeśli jako kierownik widzisz, że twój podwładny wysyła mnóstwo maili, zawsze ma ustawiony status „zajęty” w internetowym komunikatorze, a mimo to efekty nie są widoczne, warto przyjrzeć się temu bliżej. Najlepsze rezultaty przyniesie stworzenie przyjaznego środowiska pracy, w którym taskmasking nie będzie miał racji bytu. Tylko wtedy firma będzie mogła wykorzystać talenty swoich pracowników. Co może okazać się pomocne? Eksperci wymieniają m.in. program mentoringowy ułatwiający wdrożenie się w powierzone zadania, sprawniejsze ustalanie priorytetów lub zorganizowanie szkoleń podnoszących kwalifikacje zespołu.

Źródła: thetimes.com, independent.co.uk, fortune.com, harpersbazaar.com/uk

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze