1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Praca
  4. >
  5. Po pracy nie ma czasu na życie, trzeba więc wstawać o piątej rano. Na czym polega trend „5-to-9 before 9-to-5”?

Po pracy nie ma czasu na życie, trzeba więc wstawać o piątej rano. Na czym polega trend „5-to-9 before 9-to-5”?

Zwolennicy „5 to 9 routine” zwykle nie skupiają się na podniesieniu produktywności poprzez szybsze odpalenie poczty czy giełdowych notowań. Internetowi twórcy z pokolenia Z postulują, aby czas przed pójściem do biura wykorzystać na dbanie o swoje ciało i umysł. (Fot. DjelicS/Getty Images)
Zwolennicy „5 to 9 routine” zwykle nie skupiają się na podniesieniu produktywności poprzez szybsze odpalenie poczty czy giełdowych notowań. Internetowi twórcy z pokolenia Z postulują, aby czas przed pójściem do biura wykorzystać na dbanie o swoje ciało i umysł. (Fot. DjelicS/Getty Images)
Można podejrzewać, że „klub 5 rano” narodził się w głowach prezesów zarządów jako podstępny plan na wcześniejsze zagonienie pracowników przed ekrany. Jednak rannym ptaszkom gruszki na wierzbie obiecują już nie tylko odnoszący sukcesy CEOs, lecz także młodzi profesjonaliści z niższych szczebli korporacyjnej drabiny. Swoim zamiłowaniem do wstawania o wschodzie słońca chętnie dzielą się w mediach społecznościowych.

Dyskusje o tym, ile i jak powinniśmy pracować, toczą się nieustannie. W zeszłym roku na tapet wzięto m.in. chronoworking, czyli wywiązywanie się z zawodowych obowiązków w zgodzie ze swoim zegarem biologicznym. Są i tacy, którzy radzą, aby zrywać się z łóżka bladym świtem bez względu na wrodzone preferencje. Zalety tego rozwiązania przedstawiają w sieci pod hasztagami #5to9routine czy #5to9before9to5. Jak zauważa brytyjski dziennik „The Independent”, na samym TikToku nagrania opatrzone tym wyrażeniem wyświetlono już 35 milionów razy. Na czym dokładnie polega więc rozsławiona przez social media rutyna?

„5-to-9 before 9-to-5” – co kryje się za rannym wstawaniem?

W przeciwieństwie do powtarzanych jak mantra frazesów o byciu o krok przed swoją konkurencją, zwolennicy „5 to 9 routine” zazwyczaj nie skupiają się na zwiększeniu produktywności poprzez szybsze odpalenie poczty czy giełdowych notowań. Internetowi twórcy z pokolenia Z postulują, aby czas przed pójściem do biura wykorzystać na dbanie nie o kwartalne wyniki, a o swoje ciało i umysł. Rzecz jasna skutkiem ubocznym tego, że siądziemy za biurkiem z lepszym samopoczuciem, może być wyższa efektywność, ale nie jest ona celem samym w sobie. Wcale nie taki nowy trend (od lat propagowały go choćby Michelle Obama czy Gwyneth Paltrow) ma przede wszystkim sprawić, że zachowamy work-life balance, dzięki czemu będziemy szczęśliwsi i zdrowsi.

„Zetki” po prostu chcą wyszarpać kilka godzin na własne zainteresowania, na które często nie mają już siły ani ochoty po fajrancie. „Siadam przy biurku o 9 rano i z zadowoleniem patrzę na zaspanych kolegów. Oni nie wiedzą, że między 4.45 a 8.30 zdążyłam poćwiczyć, zastosować zabiegi pielęgnacyjne na skórę, ugotować lunch i zapisać stronę w dzienniku wdzięczności. Jestem spełniona i pełna energii” – pisze dziennikarka Ellie Muir, która postanowiła porzucić leniwe poranki i przetestować trend na sobie.

Czytaj także: Młodzi kłamią, by dostać pracę, a potem do niej nie przychodzą. „Career catfishing” i „office ghosting” to koszmar HR-owców

Jak efektywnie wykorzystać poranne godziny?

Co ciekawe, zalety „5-to-9 routine” dostrzegają także eksperci. Psycholog Ramone Ford z kliniki w Cleveland tłumaczy, że każdy powinien dostosować poranny harmonogram do indywidualnych potrzeb. Sugerowane przez niego czynności to m.in.: przyrządzenie zdrowego śniadania, medytacja, spacer, trening, czytanie lub prowadzenie pamiętnika, rozwijanie hobby czy spędzenie czasu z ważną dla nas osobą. Oczywiście pod warunkiem że ona też skusi się na przestawienie budzika. Niektórzy wolą zająć się nauką języków obcych lub doszkalaniem się z dziedzin niepowiązanych z ich stanowiskiem. Rano, gdy wszyscy jeszcze smacznie śpią, jest na to doskonały moment – nasza uwaga nie będzie tak mocno rozproszona jak wtedy, kiedy świat pomknie już naprzód. – Niezależnie od tego, jaką kombinację wybierzesz, rezultat będzie taki sam: zaczniesz dzień pracy, zrobiwszy już coś, co jest dla ciebie znaczące. Przynajmniej tak być powinno – mówi specjalista.

Jakich dokładnie efektów można się spodziewać? Powołując się na badania „Longitudinal timing of physical activity and associated cardiometabolic and behavioral health outcomes in young adults”, Ford podkreśla, że ćwiczenia o poranku są korzystniejsze niż te wykonywane po południu czy wieczorem. Mają one w większym stopniu poprawiać pracę układu sercowo-naczyniowego i metabolicznego oraz pozytywnie wpływać na tygodniowy poziom aktywności fizycznej. Przebieżka po parku lub ulubione naleśniki na talerzu mogą też skutecznie wyzwolić hormony szczęścia i sprawić, że wejdziemy w nowy dzień w lepszym nastroju. Doktor dodaje także, że przewidywalna rutyna pomoże obniżyć stres. A jeśli poświęcimy dodatkowe godziny na samorozwój, możemy za to spodziewać się podniesienia poczucia własnej wartości.

Czytaj także: Chcesz więcej zarabiać? Naukowcy radzą: pracuj nad tymi 2 cechami osobowości

Czy „5-to-9 routine” to trend dla każdego?

Jednocześnie Ford zaznacza, że rutyna 5–9 nie jest pozbawiona wad. Osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin snu – hasło sformułowane przez Roberta Owena w XIX wieku jest nadal aktualne dla etatowców. Tiktokowy trend nie powinien więc odbierać nam odpowiedniej ilości snu. Niestety nie jesteśmy w stanie wydłużyć doby. Gdy chcemy wstać o piątej, w teorii powinniśmy położyć się do łóżka na długo przed północą. W przypadku słabej organizacji wdrażanie nowego stylu życia może jednak skończyć się tak, że udamy się na siłownię czy będziemy nadrabiać lekturę książki kosztem nocnej regeneracji. A to z pewnością nie wyjdzie nam na dobre.

Jeśli więc urodziłeś się nocnym markiem lub masz nieregularne godziny pracy, możesz spróbować dostosować strategię do swoich upodobań. Zdaniem psychologa skupienie się na przyjemnościach między 17 a 21 będzie wtedy lepszym rozwiązaniem. Podkreśla także, że nie trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę. Jeżeli nie jesteś w stanie wygospodarować aż czterech godzin, nawet skromne 20 minut jest dobrym początkiem. Na koniec przestrzega przed porównywaniem się z influencerami. Chociaż trend ten rozprzestrzenił się w sieci, nie warto sugerować się wyidealizowanym wizerunkiem internetowych guru, którzy codziennie rano budzą się w wyprasowanej pościeli i bez najmniejszego wysiłku realizują swoje plany. Choć może to zadziałać na nas motywująco, może też dołować i budzić przekonanie, że nie jesteśmy wystarczająco zaangażowani.

Jak tłumaczy cytowana przez „The Independent” 24-letnia analityczka Setki, przez wirusowy trend często czuje się gorsza od swoich publikujących na platformie rówieśników. – Oglądam te filmy i czuję się niekompetentna. Odnoszę wrażenie, że wszyscy biegają maratony i łączą pracę na etacie z twórczymi zajęciami. Przez tę presję wydaje mi się, że zostaję w tyle – mówi. Wśród tysięcy filmów gloryfikujących ten styl życia znajdą się jednak i takie, które… sprowadzą nas na ziemię. Nawet jeśli nie mamy na głowie rodzinnych zobowiązań ani konieczności dorabiania po godzinach, aby nadpłacić raty kredytów, nie zawsze uda nam się wejść w dzień na pełnych obrotach. Zdecydowanie nie powinniśmy się za to biczować.

Źródła: „The ‘5 to 9 Before 9 to 5’ Trend Isn’t for Everybody, but It May Be for You”, health.clevelandclinic.org; „Five-to-nine: Why Gen Zs like me are stealing back time for side hustles, wellness and exercise”, independent.co.uk [dostęp: 11.03.2025]

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze