1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Podróże
  4. >
  5. Salzburg – miaste spowite duchem Mozarta

Salzburg – miaste spowite duchem Mozarta

Salzburską starówkę z perłamibaroku: kościołem uniwersyteckim (na pierwszym planie) i katedrą wpisano na listę UNESCO. (Fot. Julia Zabrodzka)
Salzburską starówkę z perłamibaroku: kościołem uniwersyteckim (na pierwszym planie) i katedrą wpisano na listę UNESCO. (Fot. Julia Zabrodzka)
Relacje Mozarta z rodzinnym Salzburgiem za życia kompozytora układały się burzliwie. Dziś jest tu ubóstwiany. To zasługa dwóch najbliższych mu kobiet.

Izbę spowija półmrok. Podłoga jest z desek, przez okno widać skraj dachu – to trzecie piętro, wodę dźwigało się ze studni wąskimi schodami. Schludnie, ale do luksusów daleko. A mieszkał tu nie byle kto! Skrzypce lokatora wystawiono w gablocie, obok jego perłowe guziki i pukle włosów. Nie zachowało się za to łoże, w którym 27 stycznia 1756 roku na świat przyszedł muzyczny geniusz wszech czasów: Wolfgang Amadeusz Mozart.

Mieszkanie znajduje się przy Getreidegasse, czyli Zbożowej: dziś popularnym deptaku, w czasach Mozarta – głównej ulicy miasta. Ciągnęli nią kupcy zmierzający do Wiednia i Włoch, przejeżdżali przez Stary Rynek, a potem przed oszałamiającą katedrą i Rezydencją, siedzibą książąt arcybiskupów. Przez setki lat władali oni Salzburgiem – niezależnym państewkiem bogacącym się na soli i zapatrzonym w Italię. To tam kształcili się hierarchowie i stamtąd czerpali inspiracje. Katedra, wzniesiona na początku XVII wieku przez włoskich architektów, to pierwsza barokowa świątynia po północnej stronie Alp. Włoskie było też zamiłowanie arcybiskupów do sztuki i muzyki. Na dworze utrzymywali orkiestrę, w której skrzypkiem i kompozytorem był Leopold, ojciec Mozarta. Grywał dla hierarchów w zdobnych komnatach Rezydencji, a potem, uskakując przed powozami, wracał do mieszkanka podnajmowanego na Zbożowej.Tam też spotykał się z kolegami na próby. Pod[1]czas jednej z nich miał się objawić talent Wolfganga. Kilkuletni brzdąc uprosił któregoś muzyka, by dał mu skrzypce, po czym zagrał kilka dźwięków – choć pierwszy raz miał instrument w rękach! Tyle legenda. Na pewno chłopiec ćwiczył już wtedy na klawesynie. Rwał się do niego podczas lekcji, których Leopold udzielał jego starszej siostrze Marii Annie, nazywanej Nannerl – i potrafił powtarzać melodie ze słuchu.

Skarbiec muzycznych cudów

„Na klawesyn. Książeczka panny Marie Anne Mozart”, czytamy na brązowej okładce. W gablocie leży też strona z kajetu z nutami menueta i dopiskiem Leopolda: „Tego utworu Wolfgang nauczył się w pół godziny 24 stycznia 1761 roku, trzy dni przed piątymi urodzinami”. – Niewiele później pokazał tacie kartkę z kleksami atramentu. Leopold zdziwił się, co to za bazgroły. Wolfgang zasiadł więc do klawesynu i zagrał. A ojciec miał łzy w oczach. Pojął, że chłopak już komponuje! – zachwyca się Armin Brinzing, dyrektor Bibliotheca Mozartiana i Skarbca Autografów z najcenniejszymi rękopisami.Partytury pierwszych kompozycji kreślił Leopold, bo Wolfgang nie umiał jeszcze pisać. Niektórzy twierdzili więc, że to wcale nie jego utwory. W końcu arcybiskup Schrattenbach, protektor Mozarta, poddał chłopca próbie: zamknął go w izbie z zapasem atramentu i papieru i wypuścił dopiero zeskomponowanym samodzielnie oratorium. W Skarbcu Autografów przechowuje się ślady wielu takich muzycznych cudów.

Tu, przy Sigmund Haffner Gasse, mieszkała Nannerl, siostra Mozarta. (Fot. Julia Zabrodzka) Tu, przy Sigmund Haffner Gasse, mieszkała Nannerl, siostra Mozarta. (Fot. Julia Zabrodzka)

Jest tu egzemplarz pierwszego, paryskiego wydania dzieł Wolfganga z adnotacją: „Skomponowane przez siedmiolatka”. Jest list z podróży do Wiednia, w którym Leopold opisuje, jak sześciolatek oczarował strażników grą na skrzypcach i puścili ich bez płacenia cła. Jest antyfona z 1770 roku, która zapewniła nastolatkowi miejsce w bolońskiej Akademii Filharmonicznej. I mnóstwo innych rękopisów, po których widać, że Mozart komponował szybko i gryzmolił niedbale – jak to geniusz.

Powrót szwagierki

Skarbiec mieści się w podziemiach Mozart Wohnhaus – drugiej z salzburskich siedzib rodziny. Gdy przenieśli się do Nowego Miasta, kompozytor miał 17 lat i z cudownego dziecka stał się dorosłym muzykiem. Rozgościli się na dwóch piętrach, mieli duży salon do urządzania koncertów. A Wolfgang i Nannerl wreszcie dostali osobne pokoje. Mimo to Mozart dusił się w Salzburgu. Zwiedził pół Europy: koncertował w Paryżu i Londynie, Rzymie i Pradze. Zbierał owacje, ale na żadnym dworze nie zdobył upragnionego angażu. Po powrocie został koncertmistrzem i organistą w katedrze, ale barokowy splendor miasta przygasł w oczach młodego kosmopolity. Nie było tu opery, a Mozart marzył o teatrze.

Pomnikowy 3,5-metrowy Mozart. W rzeczywistości kompozytor miał 162 centymetry wzrostu, wyłupiaste oczy i lekkiego zeza. (Fot. Julia Zabrodzka) Pomnikowy 3,5-metrowy Mozart. W rzeczywistości kompozytor miał 162 centymetry wzrostu, wyłupiaste oczy i lekkiego zeza. (Fot. Julia Zabrodzka)

„Nienawidzę Salzburga!” – narzekał w listach. „Nie ma tu miejsca dla mojego talentu i za grosz inspiracji!”. Co gorsza kolejny arcybiskup, Hieronymus von Colloredo, okazał się zwolennikiem oszczędności – i finansowej, i artystycznej. Skrócił msze do 45 minut, okrawając jedno z ostatnich poletek dla geniuszu Mozarta. Muzyk coraz śmielej stawiał się pracodawcy – aż po kolejnej kłótni ochmistrz arcybiskupa pożegnał go wiązanką wyzwisk i kopniakiem w tyłek. Ostatnich 10 lat życia kompozytor spędził w Wiedniu, do rodzinnego miasta przyjeżdżał tylko w odwiedziny do ojca. Zmarł w 1791 roku. Miał zaledwie 35 lat.

Jak to się więc stało, że dziś jego wizerunek spogląda na nas w Salzburgu z witryn kawiarni i sklepów, że jego imieniem nazwano uniwersytet, sale koncertowe i słynne praliny? Mozartowski płomień najpierw podtrzymywała tu Nannerl. Była cenioną pianistką, a jej mieszkanie nad popularną gospodą, dziś piwiarnią Zipfer, stało się celem pielgrzymek miłośników kompozytora. Wybrańcom pokazywała nawet listy od sławnego brata.

Efektowne fontanny przy Rezydencji są na zimę chowane w przezroczystych wigwamach, dorożkami można za to jeździć przez okrągły rok. (Fot. Julia Zabrodzka) Efektowne fontanny przy Rezydencji są na zimę chowane w przezroczystych wigwamach, dorożkami można za to jeździć przez okrągły rok. (Fot. Julia Zabrodzka)

Od 1824 roku goście zaglądali też do kamienicy numer 8 przy placu św. Michała. Zamieszkał tu przybysz z Kopenhagi: baron von Nissen z małżonką Konstancją. Ich przeprowadzka mogła wydawać się ekstrawagancją. Po wojnach napoleońskich Salzburg podupadł – Schubert, który odwiedził wtedy miasto, napisał w liście, że na ulicach pasły się krowy, bo zapuszczony bruk porósł trawą. Ale duński arystokrata miał dobry powód, by się tu osiedlić: pracował nad biografią Mozarta, a pomagała mu żona – wdowa po kompozytorze. Jej przybycie nie ucieszyło Nannerl. O ile Mozart był zakochany w Konstancji po uszy – w jednym z przechowywanych w skarbcu listów posyłał jej „2999 i pół całusa!” – to jej relacje ze szwagierką były chłodne. – Gdy Nannerl dowiedziała się, że Konstancja przejęła rodzinny grobowiec Mozartów na cmentarzu św. Sebastiana, zmieniła testament i kazała pochować się na drugim końcu miasta, przy opactwie św. Piotra! – opowiada przewodniczka Izabela Wagner, prowadząc nas do wydrążonych w skale katakumb. To historyczne serce Salzburga – w VII wieku w pieczarze zamieszkał św. Rupert, legendarny założyciel miasta. A Mozart? – Spoczął w Wiedniu, w nieoznaczonej mogile – wyjaśnia Izabela. Jej przypuszczalną lokalizację ustalono 60 lat po śmierci mistrza.

Czytaj także: Cesarzowa Sisi – ciekawostki z życia austriackiej księżniczki Elżbiety Bawarskiej

Katedrę z kopułą zawieszoną 33 metry nad ziemią budowano zaledwie 15 lat. (Fot. Julia Zabrodzka) Katedrę z kopułą zawieszoną 33 metry nad ziemią budowano zaledwie 15 lat. (Fot. Julia Zabrodzka)

Zimowe święto

Niezależnie od rodzinnych animozji Konstancja miała ogromny wkład w umocnienie legendy męża. To ona opublikowała jego biografię, zabiegała o ustawienie pomnika na placu św. Michała (dziś Mozarta), z jej O pamięć o Mozarcie w Salzburgu zabiegały siostra kompozytora Nannerl i jego żona Konstancja. Skutecznie, choć nie do końca zgodnie – panie za sobą nie przepadały. Inicjatywy utworzono też Mozarteum, dbające o spuściznę artysty. Powstało wiosną 1841 roku, rok przed śmiercią Konstancji. W skarbcu oglądamy przekazany przez nią rękopis sonaty fortepianowej – założycielski dar dla przebogatego dziś archiwum. Dołączyła do niego list. Podpis jest rozchwiany, 80-letnia dłoń trochę drżała. Odczytujemy jednak bez trudu: Constanze von Nissen, dawniej Mozart. Do śmierci podpisywała się dwoma nazwiskami.

Mozarteum prowadzi obecnie muzea w domach kompozytora, organizuje konferencje i wykłady. No i koncerty – zwłaszcza podczas Tygodnia Mozartowskiego na przełomie stycznia i lutego, gdy przypada rocznica urodzin mistrza. Sercem imprezy jest Wielka Sala Mozarteum. Secesyjne zdobienia są eleganckie, świetliste i lekkie – tak jak koncerty na róg i kwartet smyczkowy, których tu słuchamy.„Don Giovanniego” oglądamy w mroczniejszym wnętrzu. Felsenreitschule urządzono pod koniec XVII wieku w kamieniołomie jako ujeżdżalnię do podziwiania popisów hippicznych. Czy Mozarta drażniło, że w rodzinnym mieście znalazło się miejsce na teatr koni, ale nie dla jego oper? Za jego życia nie wystawiono tu ani jednej. Nic dziwnego, że w liście do ojca, który załamywał ręce nad utratą przez syna posady i namawiał go do ukorzenia się przed arcybiskupem, napisał: „I ja miałbym dalej wegetować w Salzburgu?”. Dziś powrócił na dobre – a jego muzyka rozkwita tu jak nigdy.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze