Chociaż wysokość zarobków Polaków i wskaźnik PKB stopniowo rosną, tylko nieco ponad 46 proc. Polaków odkłada jakiekolwiek środki finansowe. Czy cechy osobowości determinują naszą zdolność do tworzenia finansowych zabezpieczeń? O naszych zwyczajach i strategiach związanych z odkładaniem pieniędzy mówi dr Joanna Rudzińska-Wojciechowska, psycholog ekonomiczny z Uniwersytetu SWPS Wrocław.
Z badań wynika, że Polacy oszczędzają nie tylko znacznie mniej niż pozostali obywatele państw Unii Europejskiej, ale także mniej niż obywatele krajów o gospodarce porównywalnej do naszej lub biedniejszych. Pod względem liczby mieszkańców, którzy oszczędzają, Polskę wyprzedza Rwanda (55 proc. obywateli), Botswana (58 proc.), Kenia (76 proc.), a także Białoruś, gdzie pieniądze odkłada połowa społeczeństwa[1].
Niski odsetek Polaków, którzy dbają o finansowe zabezpieczenie na przyszłość, najczęściej tłumaczy się niskimi zarobkami w naszym kraju. Tymczasem okazuje się, że chociaż nasze obiektywne możliwości finansowe wpływają na sposobność zgromadzenia pokaźnych oszczędności, to sam fakt, czy w ogóle oszczędzamy czy nie, jest znacznie słabiej związany z poziomem dochodów[2].
Chociaż liczba osób odkładających pieniądze w Polsce stale wzrasta, to proces ten jest zdecydowanie wolniejszy w porównaniu z dynamiką wzrostu obserwowaną na świecie.
Z perspektywy psychologa ekonomicznego rosnąca tendencja do gromadzenia oszczędności wiąże się z potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa finansowego. Odłożone pieniądze wzmacniają poczucie kontroli nad własnym życiem i obniżają poziom stresu związanego z pieniędzmi. Odłożone środki pozwalają poradzić sobie z nieprzewidzianymi okolicznościami i wydatkami. Zdarzenia losowe stanowią wówczas nieprzyjemny incydent, a nie kataklizm, który złamie kruchą finansową równowagę i wpędzi nas w długi.
Osoby, które zgromadziły odpowiedni poziom oszczędności, mogą w przypadku utraty pracy pozwolić sobie na przeżycie kilku miesięcy bez dochodów, dłuższe poszukiwania zatrudnienia i większą selektywność w wyborze ofert. Większość Polaków oszczędza pieniądze nieregularnie, pomimo oczywistych korzyści wynikających ze stałego odkładania choćby niewielkiej części wynagrodzenia. Wpłaty w maksymalnej wysokości 250 zł wykonuje regularnie zaledwie co 10. oszczędzający. Jeśli chodzi o formę oszczędzania, Polacy zdecydowanie preferują odkładanie pieniędzy w gotówce lub na lokatach bankowych czy koncie oszczędnościowym[3].
Pomimo wzrastającej popularności trendu oszczędzania, ponad połowa polskich gospodarstw domowych nie posiada żadnych oszczędności, a osoby którym udało się odłożyć pieniądze, dysponują najczęściej kwotami w wysokości od 1 do 3 miesięcznych pensji.
Jak najczęściej usprawiedliwiamy swoje niepowodzenia w zakresie oszczędzania? Popularną wymówką jest: „oszczędzanie nie leży w mojej naturze”, która nie stanowi racjonalnego usprawiedliwienia dla braku nawyku tworzenia rezerwy finansowej. Związki pomiędzy umiejętnością oszczędzania a cechami osobowości nie są silne i nie determinują tego, czy udaje nam się odłożyć pieniądze czy nie. Istnieją jednak pewne cechy osobowości, które sprzyjają oszczędzaniu.
Badania wykazują, że częściej oszczędzają osoby sumienne, stabilne emocjonalnie oraz introwertyczne. Sumienność wiąże się z skłonnością do planowania przyszłych działań, samodyscypliną i preferowaniem większych nagród, na które trzeba poczekać niż mniejszych, które można otrzymać natychmiast. Osoby posiadające te cechy, wykazują zdolność do kontrolowania swoich finansów, np. prowadzenia budżetu domowego, co sprawia, że rzadziej popadają w długi.
Stabilność emocjonalna również wiąże się z umiejętnością samokontroli oraz realizacji wcześniej ułożonych planów, czy założonych budżetów. Osoby te są mniej podatne na podejmowanie spontanicznych, niezaplanowanych zakupów, co pomaga realizować założenia budżetu domowego.
Introwertycy, jako grupa posiadająca relatywnie niską potrzebę kontaktów społecznych, przewidywalnie ponoszą niższe koszty związane z życiem towarzyskim, ponieważ wydają mniej pieniędzy na prezenty, restauracje, czy wyjazdy. Są też mniej narażeni na porównywanie się z innymi i pokusę, aby dorównać znajomym pod względem ilości, czy jakości posiadanych dóbr materialnych.
Oszczędzanie, jak każdy nawyk czy zachowanie doprowadzone do ekstremum, może stać się szkodliwe. Granica między oszczędnością a skąpstwem jest względna i zależy od naszej aktualnej sytuacji życiowej. Jeśli staramy się wyrwać ze spirali zadłużenia, rezygnacja z przyjemności, spotkań ze znajomymi w restauracjach, kupowania ubrań oraz wszelkich wydatków, które nie są koniecznością, jest w pełni uzasadniona. Po osiągnięciu celu i uregulowaniu zaległości, zakup produktów sprawiających przyjemność, nie jest naganny. Jeśli z kolei narzucamy sobie bardzo surowy reżim finansowy, skrajne ograniczanie wydatków może mieć negatywne skutki, w postaci wykluczenia z życia towarzyskiego czy rodzinnego.
Tak jak w każdej dziedzinie życia, kluczem do sukcesu jest zachowanie równowagi pomiędzy dbaniem o siebie tu i teraz oraz troską o siebie samego w przyszłości.
1) Raport BGŻ Optima. 2) Maison, D. Polak w świecie finansów. 3) Diagnoza Społeczna prof. Janusza Czapińskiego. źródło: