Wiara w jakąś siłę wyższą oraz przynależność do grupy religijnej poprawia stan zdrowia. Z badań Amerykanów wynika, że duchowe praktyki obniżają u kobiet poziom lęku i podnoszą życiowy optymizm.
Amerykanie przebadali tysiąc kobiet w wieku okołomenopauzalnym (+50 lat). Połowa z nich regularnie uczestniczyła w praktykach religijnych, druga nie. Okazało się, że te, dla których wiara ma znaczenie, są bardziej optymistyczne, mniej przygnębione i mniej cyniczne, niż kobiety z drugiej grupy. Wyniki badań wskazują, że te pierwsze są mniej podatne na depresję. W porównaniu z tymi, które nie chodzą do kościoła ani nie należą do organizacji religijnych, wykazują mniej wrogich zachowań, w mniejszym stopniu ulegają lękom i potrzebie kontroli.
- Istnieje duża zależność między działalnością religijną a lepszym zdrowiem - komentuje badania dr Eliezer Schnall, psycholożka z Yeshiva Univeristy. - Wynika to między innymi z poczucia bezpieczeństwa, które daje przynależność do grupy społecznej. Kobiety te w ankietach podkreślały znaczenie wzajemnego wspierania się, które działa jak grupowa terapia. Efektem tego jest optymistyczne patrzenie w przyszłość i ufność, co pozytywnie przekłada się na stan zdrowia.
Źródło: