1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kuchnia
  4. >
  5. Nienasycone, czyli słynne kobiety od kuchni

Nienasycone, czyli słynne kobiety od kuchni

Nienasycone, czyli słynne kobiety od kuchni (Fot. Marianne Pfeffer Gjengedal, Klaudia Iga Pérès)
Nienasycone, czyli słynne kobiety od kuchni (Fot. Marianne Pfeffer Gjengedal, Klaudia Iga Pérès)
Zobacz galerię 15 zdjęć
Łatwo zapomnieć, że sławne, niezwykłe kobiety, jak Coco Chanel, Frida Kahlo czy Astrid Lindgren, tak jak my jadły śniadania i kolacje. Chciałyśmy zbliżyć się do nich przez ich kuchnię, więc stworzyłyśmy przepisy na dania, które naszym zdaniem jadły, studiowałyśmy ich życiorysy, przez chwilę żyłyśmy ich życiem – mówią Klaudia Iga Pérès i Marianne Pfeffer Gjengedal, autorki książki „Nienasycone. 14 sławnych kobiet i 99 stylowych przepisów”.

Pierwsza była Frida Kahlo, którą Marianne podziwia za radość życia, siłę i zuchwałość. Wcieliła się w nią, wplatając we włosy kwiaty z ogrodu i zakładając turkusowe korale przywiezione z podróży po Meksyku. Wcześniej upiekła meksykańskie ciasteczka, przygotowała śliwki nadziewane migdałami i karmelizowany popcorn. Nie chciałaby być Fridą, co to to nie, ale chętnie napiłaby się z nią likieru rodzynkowego, ukoiła jej ból słodkościami, przygotowała dla niej obiad, pogadała o życiu albo zajrzała przez ramię, gdy ta malowała. I jeszcze pomogłaby jej haftować serwetki, którymi ozdabiała kosz z lunchem dla Diega Rivery, pisząc chociażby: Felicidades mon amour („Gratulacje, kochany”).

Frida w przygotowaniu tradycyjnych potraw była mistrzynią, a najczęściej pichciła te ulubione przez Diega. „I choć były one wyrazem miłości, to, przyznajmy to szczerze – mówi Marianne – Frida gotowała, bo wiedziała, że łasuch i kobieciarz Diego, gdy nie dostanie obiadu, pójdzie do kochanki”. „Im bardziej poznawałyśmy nasze bohaterki, tym lepiej rozumiałyśmy, z czym musiały się zmagać, ile poświęciły lub wycierpiały i jaką cenę zapłaciły za możliwość podejmowania własnych wyborów” – przyznają dziewczyny. Frida, która jako dzieciak chodziła po drzewach i jeździła na rowerze z chłopakami, po zderzeniu autobusu, którym jechała, z tramwajem była jedną wielką raną. Miała kręgosłup złamany w dwóch miejscach, lewą nogę w jedenastu, zmiażdżoną prawą stopę. Przeszła 32 operacje i do końca życia zmagała się z potwornym bólem. A im gorzej się czuła, tym bardziej kolorowo się ubierała.

Gdy Marianne wcielała się we Fridę, a wcześniej obmyślała przepisy na dania, które by jej zasmakowały, Klaudia fotografowała, ustawiała światło i łapała idealny kadr. Dziewczyny poznały się na planie sesji kulinarnej w Oslo. Marianne była asystentką stylistki, Klaudia – fotografa. Szybko znalazły wspólny język, okazało się, że obie skończyły Akademię Sztuk Pięknych, z tym że Polka Klaudia w Warszawie, a Norweżka Marianne w Oslo. Obie estetki skupiające się na najdrobniejszych szczegółach, kochające piękno postanowiły połączyć siły i zrobić razem coś dla siebie, tak jak chcą. Wymyśliły sesję z Fridą, a efekty okazały się na tyle udane, że jeden z norweskich magazynów zaproponował im sportretowanie od kulinarnej strony kolejnych kobiet, wskazując Marilyn Monroe i Sophię Loren.

„Wcielenie się w seksbomby okazało się najtrudniejsze” – opowiada Klaudia, która z racji blond włosów została MM. – I chyba trudniejsze niż pokazanie seksapilu było pokonanie własnych stereotypów na temat Marilyn, głupiutkiej blondynki. Po sesji nabrałyśmy dla niej szacunku oraz podziwu dla jej zalotnego wdzięku”. Marianne, szykując dania dla Marilyn, inspirowała się tym, co sama aktorka pichciła w pokoju hotelowym na elektrycznej kuchence, starając się jednocześnie dbać o formę i unikać paparazzich. Oraz tym, co jadła w filmach – stąd na przykład przepis na amerykańskie naleśniki z syropem klonowym.

Tak narodził się zalążek książki „Nienasycone. 14 sławnych kobiet i 99 stylowych przepisów”. „Nasze bohaterki przez pięć lat były z nami. Sporo się od nich nauczyłyśmy. W trudnych chwilach myślałyśmy sobie, że skoro one dały radę, to my też sobie poradzimy” – przyznają autorki. Przez te pięć lat sporo się też u Marianne i Klaudii zmieniło, a książka stała się swoistym pamiętnikiem. „Wiesz, czemu nasza Julia Child stoi tyłem do aparatu? Bo Klaudia była wtedy w zaawansowanej ciąży! A przecież nie mogłyśmy pokazać Julii, która nie miała dzieci, z ciążowym brzuchem. Z kolei sesję z antropolożką Lizą Crihfield Dalby (jedyną kobietą Zachodu, której pozwolono zostać gejszą) musiałyśmy przekładać, bo Klaudia niespodziewanie zaczęła rodzić. W międzyczasie każda z nas się przeprowadziła – Klaudia nie mieszka już w Oslo, tylko we Francji, moje dzieci dorosły – mówi Marianne. – Gdy było nam trudno, zdarzało mi się zastanawiać, co zrobiłaby Frida albo Chanel”.

„Odkąd mam synka – dodaje Klaudia – ważne są dla mnie nie tylko prawa kobiet, ale i dzieci”. Wzorem stało się dla niej podejście Norwegów, którzy traktują dzieci jak małych dorosłych. Rozmawiają z nimi, pytają o opinię, respektują ich zdanie, nie do wyobrażenia jest krzyk czy podniesienie ręki na dziecko. „Pamiętam, jak spanikowana pierwszą chorobą synka zadzwoniłam do Marianne, a ta ze stoickim spokojem pogratulowała mu pierwszego przeziębienia i kazała mierzyć temperaturę, podawać wodę, przytulać i natychmiast się uspokoić– śmieje się Klaudia. – Dużo myślałam o tym, jak zmieniło się podejście do dzieci, gdy portretowałyśmy Szwedkę Astrid Lindgren, w którą wcieliłam się w „Nienasyconych...” i z której książkami spędziłam całe dzieciństwo. Zrozumiałam, jak musiała cierpieć, gdy przez purytańskie obyczaje została najpierw zmuszona do ukrywania ciąży, w którą zaszła jako naiwna 18-letnia praktykantka z ponad dwa razy starszym szefem gazety, a potem do oddania dziecka matce zastępczej. Na szczęście później udało się jej odzyskać synka, a opowieść o Pipi Pończoszance powstała dla córki, którą miała ze swoim późniejszym mężem”.  Dziewczyny zainspirowane jej książkami stworzyły przepis na naleśniki (Pipi ciasto na nie mieszała wielką miotłą), zupę jagodową czy domowej roboty klopsiki.

Jednak najwięcej zabawy Klaudia i Marianne miały, wcielając się w Marię Antoninę, ucieleśnienie rokokowego stylu, która odziana w jedwabie i pastele otwiera książkę. Marianne, specjalistka od tortów, przepisy na ciasta opracowała na podstawie starych receptur i użyła składników dostępnych XVIII-wiecznym cukiernikom. W przepisie na trzypiętrowy tort Marianne zaleca, by przed nałożeniem na ciasto drugiej warstwy kremu wziąć głęboki oddech i… nalać sobie kieliszek wina. „W końcu najważniejsze w gotowaniu jest, by dobrze się przy tym  bawić” – śmieją się Klaudia i Marianne.

Maria Antonina - Pianki Marshmallow z jagodami

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

200 g jagód (lub wiśni bez pestek), 200 g cukru + do posypania, 6 listków (12 g) żelatyny, 60 g białek (z ok. 2 jajek), 1 łyżka miodu akacjowego.

Za pomocą robota kuchennego zblenduj owoce na gładką masę. Przetrzyj ją przez sitko o drobnych oczkach, żeby pozbyć się resztek skórki i pestek. Namocz listki żelatyny w dużej ilości zimnej wody. Odmierz 100 ml masy owocowej i podgrzej ją w garnku razem z cukrem. Gotuj do otrzymania syropu przez 5–9 minut, aż temperatura osiągnie 120 stopni Celsjusza. Sprawdzaj temperaturę termometrem cukierniczym. Zdejmij garnek z palnika. Odsącz żelatynę i wmieszaj ją do syropu owocowego. Ubij białka z miodem na sztywno. Nie wyłączając miksera, do piany z białek wlej ciepły syrop. Ubijaj do wystudzenia piany. Wylej odrobinę oleju o neutralnym smaku na ręcznik papierowy i cienką warstwą pokryj papier do pieczenia. Przełóż masę na papier i rozprowadź do uzyskania warstwy o grubości 2 cm. Odstaw do następnego dnia w temperaturze pokojowej. Masę pokrój w kostki i obtocz w cukrze.

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

Jane Austin - Brukselka z migdałami i boczkiem

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

150 g solonego wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę, 150 g kurek (można pominąć), 4 łyżki masła, 800 g świeżej brukselki, 6 szalotek, 100 g migdałów w całości, sól w płatkach świeżo zmielony czarny pieprz

Odetnij twarde końcówki brukselki i usuń dwa, trzy zewnętrzne liście. Cebulę obierz i pokrój w kostkę. Oczyść kurki, a większe przekrój na pół. Mniejsze grzyby mogą pozostać w całości. Rozgrzej dużą głęboką patelnię i usmaż kostki boczku na chrupko. Wyjmij je z patelni, a w tłuszczu z boczku rozpuść masło. Podsmaż grzyby na złoty kolor i odłóż na bok razem z boczkiem. Następnie włóż na patelnię brukselkę, cebulę i grzyby i szybko podsmaż na tłuszczu. Dodaj migdały i wstaw patelnię do piekarnika. Jeżeli nie nadaje się ona do używania w piekarniku, przełóż mieszankę do naczynia żaroodpornego. Piecz w 200 stopniach Celsjusza przez 20–25 minut, aż brukselka zmięknie i się zarumieni. Pod koniec pieczenia wmieszaj boczek. Podawaj natychmiast po wyjęciu z piekarnika.

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

Frida Kahlo - Ciasteczka meksykańskie

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)
12 szt.
20 g masła, 2 łyżeczki likieru kawowego, 85 g gorzkiej czekolady, najlepiej o 70- lub 85-proc. zawartości kakao, 1 duże jajko, 50 g cukru plus 50 g do obtaczania, 50 g mąki pszennej, 45 g lekko prażonych migdałów, 1/2 łyżeczki cynamonu (można pominąć), 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta chili w proszku, cukier puder do obtaczania. Masło, czekoladę i likier rozpuść w kąpieli wodnej. Ubij jajko z 50 g cukru na gęstą białą masę i wmieszaj do niej rozpuszczoną czekoladę. Do pojemnika blendera włóż migdały, mąkę, cynamon, proszek do pieczenia i chili. Blenduj do zmielenia migdałów. Dodaj suche składniki do surowego ciasta, przykryj folią spożywczą i odstaw na 1–2 godziny w chłodne miejsce do zastygnięcia. Nakładaj po łyżce masy i formuj z niej kulki. Obtaczaj najpierw w pozostałym cukrze, a następnie w cukrze pudrze. Nie żałuj go – kulki mają być nim całkiem pokryte. Układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy wielkości co najmniej 5 cm. Piecz w 160 stopniach Celsjusza przez 11–14 minut, aż ciasteczka popękają i będą łatwo odchodzić od papieru.

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

Coco Chanel - Croquantes nadziewane czekoladą

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

280 g cukru 3 jajka szczypta soli 130 g mąki pszennej 400 g posiekanej gorzkiej czekolady 200 ml tłustej śmietany lub crème fraîche posypka czekoladowa

Rozgrzej piekarnik do 200°C. Do miski wsyp cukier, dodaj jajka i sól. Dobrze wymieszaj. Przesiej mąkę przez sito i połącz z zawartością miski. Mieszaj do otrzymania gładkiej masy. Wyłóż blachy papierem do pieczenia i wysmaruj masłem lub neutralnym olejem. Na papierze formuj krążki o średnicy 10 cm. Nakładaj po łyżce ciasta i wyrównuj je spodem łyżki. Zachowuj duże odstępy. Układaj tylko po cztery ciasteczka naraz, żeby zdążyć zwinąć wszystkie przed zastygnięciem. Piecz przez ok. 5 minut, aż brzegi nabiorą złotego koloru. Łopatką pojedynczo zdejmuj ciasteczka z blachy i jeszcze ciepłe zwijaj w rurki o średnicy 2–3 cm. Możesz zawijać je na trzonku drewnianej łyżki lub na specjalnej rurce do croquantes. Zostaw do ostygnięcia na kratce.

Ostrożnie rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej. Zdejmij z palnika i mieszaj, aż czekolada będzie gładka. Wymieszaj ją z crème fraîche. Lekko wystudź krem i przełóż go do rękawa cukierniczego. Nadziewaj rurki, a końcówki zanurzaj w posypce czekoladowej.

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

Marilyn Monroe - Masło nerkowcowe

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

250 g orzechów odrobina soli w płatkach ok. 1 łyżeczki miodu akacjowego 1–2 łyżki oleju o neutralnym smaku,  np. słonecznikowego lub arachidowego

Orzechy wsyp do blendera i miel je tak długo, aż zaczną wydzielać tłuszcz, który zmieni je w gęstą pastę. Dodawaj po trochu oleju, do uzyskania pożądanej konsystencji. Uważaj, żeby nie wlewać za dużo naraz, bo masło może się zrobić za rzadkie. Na koniec dopraw do smaku solą i miodem. Przechowuj w lodówce, w małych słoiczkach po dżemie lub w szczelnych pojemnikach. Masło zachowuje świeżość przez długi czas.

 (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès) (Fot. Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès)

Przepisy pochodzą z książki Marianne P. Gjengedal, Klaudia I. Pérès „Nienasycone. 14 sławnych kobiet i 99 stylowych PRZEPISÓW”, Dwie Siostry.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze