Potrafi zniszczyć dobrą relację, spokój ducha, a nawet czyjeś szczęście. Ale też nadaje życiu kolor i smak. Pociąga i ekscytuje. Co jednak, gdy ciężar tajemnicy okazuje się nie do zniesienia? Czy więcej pożytku przyniesie jej ujawnienie, czy dotrzymanie? Docieka psycholog Ewa Klepacka-Gryz.
Dokładnie pamiętam moment, w którym po raz pierwszy poznałam ciężar tajemnicy. Miałam pięć lat i koleżanka z podwórka powiedziała mi coś ważnego w sekrecie, na koniec dodała: „Tylko przysięgnij, że nie powiesz swojej mamie ani nikomu”. Wstyd się przyznać, ale nie potrafię dziś powiedzieć, jaką to tajemnicę powierzyła mi przyjaciółka, pewnie nic wielkiego, za to doskonale pamiętam, jak wiele wysiłku kosztowało mnie zachowanie jej w sekrecie przed mamą. Pierwsza tajemnica, którą w dzieciństwie zobowiązujemy się zachować tylko dla siebie, to pierwszy ważny krok separacyjny, rytualne wyjście z domu rodzinnego. Nagle ktoś spoza rodziny, najczęściej rówieśnik, staje się dla nas ważniejszy od mamy i taty. Po tym pierwszym razie przychodzą kolejne sekrety i tajemnice, a z osobami, z którymi je dzielimy, zaczyna nas łączyć szczególna więź. Donna Tartt, autorka powieści „Szczygieł”, twierdzi, że tajemnice są pociągające właśnie dlatego, że to jedna z nielicznych, dziecinnych praktyk, które zachowujemy w dorosłym życiu.
Uważa się, że tajemnicze kobiety są atrakcyjne dla mężczyzn, a mężczyźni, którzy potrafią milczeć w sprawie byłych związków, mają klasę. Kto nie uwielbia sekretów niespodzianek? Posiadanie tajemnicy sprawia, że czujemy się kimś wyjątkowym. Kiedy ktoś powierzy nam swój sekret, czujemy się wyróżnieni, bo dzielenie się tym, co poufne, jest wyznacznikiem bliskości relacji. Ale tajemnice bywają także ciężarem, nawet dla terapeutów.
Kilka lat temu moją pacjentką była kobieta, która miała romans z mężem swojej siostry bliźniaczki. Pół roku po zakończeniu terapii przypadkowo trafiła do mnie siostra pacjentki. Już na pierwszej sesji opowiedziała, że podejrzewała męża o zdradę, ale siostra wybiła jej to z głowy, a teraz mąż zabronił jej kontaktów z siostrą. Nie byłam w stanie z nią pracować, poleciłam jej innego terapeutę.
Wspólna tajemnica łączy, czasem bardziej niż pozytywne wspomnienia. A nawet zbliża. W dość zaskakujący sposób przekonała się o tym Iwona, która zgłosiła się do mnie z powodu nowej szefowej. – Ta kobieta się na mnie uwzięła – powiedziała. – Nie rozumiem, dlaczego postanowiła zniszczyć właśnie mnie. Zabiła mój zapał do pracy. Przez nią czuję się jak idiotka, która do niczego się nie nadaje. Chyba muszę odejść z firmy. – A może to w ogóle nie chodzi o ciebie? – spytałam ją wtedy.
Kilka tygodni później Iwona powiedziała mi, że szefowa zdradziła jej swoją tajemnicę. Na wyjeździe integracyjnym dzieliły pokój i jakoś tak zebrało im się na zwierzenia. – Po tym wszystkim patrzę na nią inaczej, rozumiem ją i nawet jej współczuję. – Co to dla ciebie znaczy, że tajemnicę powierzyła właśnie tobie? – zapytałam. – Czy czujesz ulgę, czy raczej ciężar? – Jeszcze nie wiem, ale miała pani rację, mówiąc, że to w ogóle nie chodziło o mnie.
Bywa, że długo ukrywana tajemnica rzuca cień na całe życie, zmienia nasz sposób bycia oraz światopogląd, kształtuje relacje z ludźmi. Jest jak kamień na sercu, choć na zewnątrz niewidoczny, ciąży i uniemożliwia swobodne oddychanie.
Najbardziej bolesne i niszczące są tajemnice rodzinne. Bert Hellinger, twórca metody ustawień rodzinnych, twierdzi, że rodzinne wykluczenia, zatajenia czy kłamstwa zatruwają nasze dusze, są przyczyną wielu chorób i życiowych niepowodzeń.
Kasia przyszła do mnie po zerwaniu kontaktu z rodzicami. W dniu 18. urodzin dowiedziała się od matki, że ojciec nie jest jej biologicznym ojcem, nie chciała jednak powiedzieć, kto nim jest. Na dodatek poprosiła Kasię, żeby zachowała to dla siebie, bo nie chciała, żeby mąż dowiedział się o jej zdradzie. Przez kolejnych pięć lat Kasia miotała się pomiędzy nienawiścią do matki a próbą jej zrozumienia. Odsunęła się od męża matki, do którego przez lata mówiła „tato”. Usilnie próbowała odszukać biologicznego ojca. W końcu postanowiła wyprowadzić się z domu, zostawiła list do rodziców z prośbą, żeby jej nie szukali.
Takie spiski jednego z rodziców z dzieckiem, nawet dorosłym, uderzają boleśnie w konflikt lojalności. Dziecko musi dokonać wyboru, którego z rodziców zdradzi. Decyzja o zerwaniu kontaktu z rodzicami, choćby czasowym, i wyzwolenie się z poczucia winy bywa jedynym ratunkiem.
Zdaniem Freuda słowo „sekret” niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Ojciec psychoanalizy twierdził, że sekretne myśli i popędy są najciekawszą częścią psychiki i największym wyzwaniem dla terapeuty, który próbuje się dostać tam, gdzie mieszkają – do podświadomości. Freud uważał, że nikt z nas tak naprawdę nie jest w stanie ukryć tajemnicy, bo „nawet jeśli nasze usta milczą, przemawiają nasze palce”.
Doktor Anita E. Kelly, psycholog z Uniwersytetu w Notre Dame, badaczka natury tajemnic, przekonuje, że ludzie noszący w sobie sekrety częściej cierpią na depresję, lęki i choroby psychosomatyczne (np. uporczywy kaszel). Dzieci z rodzin alkoholowych, w których nałóg ukrywany jest przed światem, często nie radzą sobie z emocjami. Podobnego zdania jest David Eagleman, amerykański neurolog, autor książki „Incognito: sekretne życie mózgu”. Według niego pod wpływem skrywanej wiedzy w naszym mózgu rozgrywa się walka: jedna część chce ją ujawnić, druga wie, że nie może tego zrobić. To właśnie owe sprzeczne procesy umysłowe tworzą sekret. Nasze ciała nie potrafią jednak kłamać, obniżają napięcie związane z utrzymaniem sekretu poprzez „freudowskie przejęzyczenia”, sny czy symptomy.
Dlaczego zdradzamy innym swoje tajemnice? Po to, by dzielić ich ciężar z osobą zaufaną? Wszak ujawniona tajemnica przestaje być tajemnicą. To ogromna ulga dla naszego mózgu i serca. Jednak gdy ktoś zdradzi nasz sekret, zawiedzie nasze zaufanie, ból wraca ze zdwojoną siłą. A przecież powierzona komuś tajemnica przestaje być naszą własnością. Bywa, że staje się ciężarem dla naszego powiernika. Sekret jest jak gorący kartofel, który parzy dłonie i którego chcemy się pozbyć jak najszybciej. Czy mamy prawo oczekiwać, że ten, kto go złapie, czasami wbrew swojej woli nie przekaże go dalej?
Kiedy ktoś mówi: „Powiem ci coś w sekrecie, zachowaj to dla siebie”, może warto poczuć, czy na pewno chcemy poparzyć sobie dłonie? Czy mamy w sobie miejsce na cudzy sekret? Czy potrafimy znieść ciężar zachowania go dla siebie?
A co z sekretami odkrytymi przypadkowo? W kawiarni zauważasz męża swojej najlepszej przyjaciółki w intymnej relacji z inną kobietą. Powiedzieć jej czy nie? Albo pierwsza przypadkiem dowiadujesz się o redukcji etatów w firmie. Nagłośnić tę sprawę czy samej zacząć szukać nowej pracy? Niestety, nie ma jednej gotowej odpowiedzi na te pytania. Nigdy nie przewidzisz konsekwencji podzielenia się sekretem czy zdradzenia cudzego. Na pewno warto poczuć, kiedy poniesiesz większe koszty energetyczne: gdy ujawnisz sekret czy kiedy go zatrzymasz dla siebie? Wyobraź sobie kolejno obydwie sytuacje i sprawdź, co na to twoje ciało. To ono płaci najwięcej za dochowywanie tajemnicy.