Nie ma nic dziwnego w tym, że nastolatek jest opryskliwy, zamknięty w sobie i ma wieczne pretensje do rodziców, bo w ten sposób przygotowuje się do odejścia z domu i samodzielności. O sposoby dotarcia do młodzieżowych outsiderów pedagożka Ewa Nowak pyta psychoterapeutkę Magdalenę Mastalerz.
Podobno lubisz dziwnych ludzi?
Oczywiście, że ich lubię. Świat jest piękny, bo różnorodny. Najlepsze zespoły mogą sięgać gwiazd, bo każdy z jego członków jest po swojemu „dziwny”, ma inne umiejętności. A że rodzice zwykle nie mają pojęcia, z jakim potencjałem urodziło się ich dziecko, więc najlepiej, żeby pokazywali mu jak najwięcej dróg, w tym te dziwne też.
Według socjologa Howarda S. Beckera outsider nie tylko nieustannie walczy z bólem, który zadaje mu świat, ale i czuje się lepszy od „poprawnych społecznie”.
Etykietka „outsider” jest wysoce krzywdząca dla nastolatków. Każdego człowieka dobrze jest najpierw zobaczyć na tle jego grupy wiekowej. Gdy martwisz się o swoje dziecko, zadaj sobie pytanie, czy to czasem nie jest normalne zachowanie w tym wieku. Zamknięte w sobie, wyobcowane małe dziecko to zupełnie inne zagadnienie niż nastolatek. Na izolowanie się należy być czujnym do mniej więcej 10. roku życia dziecka, bo w tym okresie nie ma ono jeszcze w sobie aż takiej potrzebny uwalniania się od psychicznej władzy rodziców. Jeśli kilkulatek trzyma się na uboczu, to prawie na pewno tęskni za kontaktem z rówieśnikami. Zatem pomóżmy mu zdobyć kompetencje społeczne, nauczmy rozmawiać, zawierać i podtrzymywać znajomości. Dawajmy mu jak najwięcej czułości. Jeśli dziecko jest lękowe, nie wspierajmy go w lęku, a w rozumieniu uczuć i działaniu. Wyjaśnijmy mu, że lęk jest naturalny i trzeba się w niego wsłuchać, bo pozwala lepiej przygotować się do tego, czego się boisz.
Natomiast zamknięty w sobie nastolatek to w zasadzie norma, więc – jak już powiedziałam – trzeba wiedzieć, jak on funkcjonuje poza rodziną, bo może jest rozrywanym towarzysko liderem wśród swoich znajomych i wtedy o żadnym byciu outsiderem nie ma mowy.
A gdyby przyszła do ciebie mama zaniepokojona tym, że jej nastoletnie dziecko zamyka się w pokoju, słucha okropnej muzyki i o wszystko ma pretensje?
W wieku 12–19 lat aż 99 proc. nastolatków zamyka drzwi – to jest normalne i zdrowe. Oni muszą „zabić” w sobie rodziców, usamodzielnić się, a potem wrócić do rodziny, ale nie w roli dziecka, tylko równorzędnego partnera. To, co tak niepokoi dorosłych, to okres bardzo zdrowy, gdy nastolatek przechodzi metamorfozę do bycia niezależnym od rodziców. Zadaniem rozwojowym każdego dziecka jest usamodzielnienie się, opuszczenie rodziny. Odejście od rodziców, którym trzeba pomagać i którymi należy się opiekować, jest bardzo trudne.
Matka czy ojciec, którzy chcą nieustająco siedzieć nad głową nastolatka, to temat na inną rozmowę, ale pamiętajmy, że nadopiekuńczość jest jedną z form przemocy psychicznej.
Mój nastolatek jest opryskliwy, niechlujny, wiecznie niezadowolony i jeszcze wrzeszczy, że mnie nienawidzi, a ja mam to rozumieć jako jego zadanie rozwojowe? Trudno jest tak na to spojrzeć...
Bardzo trudno, to bolesne. Jeden z moich ulubionych pedagogów Jesper Juul mówi, że zadaniem rodzica jest nie uwierzyć dziecku w takie słowa. Niech nas odpycha, a my mu nie wierzmy, że nas nie lubi. Ono musi nam powiedzieć coś przykrego, żeby sprawdzić, że da radę po tym żyć, że rodzice nie są bogami. Jednak bez względu na to, jak bardzo nastolatek odpędza ich od siebie, rodzice muszą towarzyszyć mu w tym, co aktualnie przeżywa: zapewniać, że go kochają, szanują, lubią i chcą z nim pogadać, bo są ciekawi tego, co ma do powiedzenia.
Dorośli szybko zapominają, jak trudno być nastolatkiem. Hormony buzują, ciało boli, a psychice stale wydaje się, że nie pasuje do żadnego środowiska.
Jest jeszcze martwienie się o dziecko. Jednak dzieci inne, zamknięte w sobie, często są w klasie hejtowane.
Tak bywa, ale to nie jest standard. Często człowiek trochę inny ma w klasie status obserwatora. Bywa, że jest w czymś specyficznym bardzo dobry, na przykład w sporcie, zna japoński, dobrze jeździ na desce i wtedy klasa go w pełni akceptuje. Rodzice często nie mają pojęcia, jaka jest pozycja ich dziecka wśród kolegów. Widzą je przez pryzmat tego, jak zachowuje się w domu.
Jednak w klasie też często jakieś dziecko jest na uboczu i cierpi.
Oczywiście. Ale wystrzegajmy się uogólnień. Bywa, że klasie ton narzuca ktoś przemocowy i dziecko nie chce brać udziału na przykład w gnębieniu kogoś słabszego. Przeciwstawia się segregacji na akceptowanych i nielubianych przez lidera, wtedy jest na uboczu, ale przecież nie będziemy tego potępiać.
Jak ty docierasz do outsiderów?
Tak jak do każdego innego. Należy rozmawiać, ale – i to jest tu najważniejsze – bez agresji. Uruchommy w sobie prawdziwą ciekawość.
Czyli nastolatek siedzi zamknięty w pokoju, ja wchodzę…
Najpierw pukam i czekam na „proszę”. I dopiero wtedy wchodzę.
A co, jeśli po powrocie do domu widzę zamek w drzwiach do pokoju nastolatka?
Pytam go, dlaczego nie powiedział, że potrzebuje zamka w drzwiach, bo można było zamontować jakiś lepszy… I tu zaczynamy temat podstawowy: więź. Zachowanie twojego dziecka zaczyna cię niepokoić, bo w domu jest ono dziwne. Jednak ważniejsze jest to, czy masz z nim więź, czy ufacie sobie i może liczyć na twoją pomoc i wsparcie.
Mam wrażenie, że w przypadku nastolatka może już raczej być za późno na refleksje na ten temat...
Zawsze jest czas, żeby zacząć budować więź, choć rzeczywiście im później zaczniemy, tym trudniej nam będzie.
Trzeba wchodzić w dialog z dzieckiem w każdym wieku, ale dialog ciekawości, a nie oceny czy wylewania żalów. Ja bym pogadała z dzieckiem, o które rodzice się martwią, że odstaje od grupy, w takim duchu: Jak ty widzisz świat? Co według ciebie jest nie tak z „normalnymi”? Co cię w nich denerwuje? Rodzic może usłyszeć wiele ciekawych spostrzeżeń, a czasem być może przestanie się dziwić, że jego dziecko nie chce mieć z kolegami, rodziną, ojczymem, rodzeństwem czy znajomymi nic wspólnego. To także doskonała okazja, żeby przedstawić dziecku naszą perspektywę. Powiedzieć, za co cenimy „normalsów” i dlaczego umiejętność dostosowania się do zasad jest ważna.
Czy taka rozmowa nie pogłębi dodatkowo przepaści między nim a innymi?
Poprowadźmy ją dwustronnie: uszanujmy zdanie dziecka, ale też zapytajmy, czy widzi jakieś korzyści bycia „przeciętnym”? Może jest ktoś, kogo ceni i mógłby z nim o tym porozmawiać? Chodzi o to, żeby dziecko miało pełne wsparcie w przynajmniej jednej osobie – i niekoniecznie akurat w rodzicach, choć najlepiej, by to byli oni. Może to być ciocia, bibliotekarz, trenerka. Jeśli tak będzie, dziecko bezpiecznie przetrwa dojrzewanie.
Podobno w każdej rodzinie musi być czarna owca.
Czarna owca to jeden z wariantów bycia outsiderem. Taki ktoś w rodzinie zbiera wszystkie strachy, cały „cień” – wszystko to, czego ta rodzina się boi. I pokazuje, że nie trzeba koniecznie żyć grzecznie, że można też tak jak on czy ona. W końcu bez czarnych owiec, dziwnych, innych, outsiderów nie byłoby postępu. To przecież oni wytyczają nowe ścieżki w biznesie, kulturze, to oni kruszą mury. I czasami płacą za to ogromną cenę.
W kultowej książce „Outsider” z lat 50. Colin Wilson pisze o artystycznych outsiderach, m.in. o Franzu Kafce, Vincencie van Goghu czy Wacławie Niżyńskim, i o postaciach, które wykreowali w sztuce. Według Wilsona tych outsiderów łączy to, że obserwują świat z rozpaczą i żyją w permanentnym stanie przytłoczenia swoimi obserwacjami. Czy terapia odmieńca polega na tym, żeby zrobić z ekscentryka typowego nastolatka?
Absolutnie nie. Może na tym, żeby odkryć w ekscentryku nastolatka, który potrzebuje dać wyraz swoim doświadczeniom? Oraz na tym, żeby młody człowiek mógł zrozumieć swoje potrzeby i o nich z kimś porozmawiać...
A kiedy rodzice powinni się zacząć martwić, że dzieje się coś poważnego?
Po pierwsze należy zwracać uwagę na biologiczne podstawy: jedzenie, odpoczynek, sen. Bardzo dużo po nich widać. Ile twoje dziecko śpi? Dziecko zdrowe psychicznie potrzebuje snu i wstaje zwykle wypoczęte. Jak ma się chętnie uczyć i być wesołe, gdy ledwo zwleka się rano z łóżka? Zdrowy człowiek również je i odpoczywa.
Ale przede wszystkim rozmawiajmy z dziećmi i pytajmy je, co myślą i czują. To jedyna szansa, że się dowiemy prawdy, nawet jeśli nastolatek wykrzyczy to ze złością. Dziś rozmawiamy o outsiderach, ale ci grzeczni często wymagają większej pomocy, ponieważ to niezdrowe, gdy dziecko chce swoją grzecznością pomagać rodzinie.
Magda Mastalerz: psycholożka, psychoterapeutka, trenerka. Pracuje z młodzieżą oraz wspiera rodziców w opiece nad dziećmi. Prowadzi terapie indywidualne, a także terapie par.