1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5.  Agnieszka Jucewicz: „Mnie media społecznościowe szkodzą”. Z cyklu: „Jak oni dbają o swój dobrostan”

 Agnieszka Jucewicz: „Mnie media społecznościowe szkodzą”. Z cyklu: „Jak oni dbają o swój dobrostan”

Agnieszka Jucewicz (Fot. Łukasz Sokół)
Agnieszka Jucewicz (Fot. Łukasz Sokół)
„Kiedyś szłam za pierwszą emocjonalną reakcją, która się we mnie budziła. To często były: smutek, frustracja, zazdrość, ale też złość. Teraz, to zabrzmi paradoksalnie, mam ograniczone zaufanie do moich »pierwszych« emocji” – mówi dziennikarka Agnieszka Jucewicz.

Zaczęłaś dbać o swoje samopoczucie w którymś momencie życia czy robiłaś to od zawsze?
Świadomie i z premedytacją robię to od trzech lat. Trzy lata temu przeszłam poważny kryzys psychiczny. Już nie mogłam dalej udawać – co robiłam wcześniej – że poradzę sobie sama. Dawno temu przeszłam swoją terapię, indywidualną i grupową, ale ten kryzys zmusił mnie do sięgnięcia po pomoc psychiatryczną, farmakologiczną. I to był dla mnie przełomowy moment. Z jednej strony bardzo trudny czas, ale dziś – kiedy patrzę na niego z perspektywy – wiem, że pozwolił mi wreszcie zobaczyć, co mi szkodzi, w jaki sposób się nadużywam. Dzięki temu już wiem, na jaki wysiłek mogę sobie pozwolić, a co jest dla mnie niebezpieczne.

To są banalne rzeczy, aż wstyd mi o tym mówić. Choć z doświadczenia i z rozmów z innymi osobami, które mają za sobą podobne kryzysy, wiem, że te banalne rzeczy często są najtrudniejsze do wprowadzenia.

Przede wszystkim przestałam pracować po nocach. Wcześniej zdarzało mi się pracować do 2.00, 3.00 nad ranem, a później wstawać o 7.00 i znowu siadać do pracy. Moja praca, podobnie jak praca wielu innych dziennikarzy i dziennikarek, jest specyficzna. Są momenty, kiedy jest bardzo intensywna, weekendy i wolne wieczory nie obowiązują, ale zdarza się też kilka dni przestoju. Pogodziłam się z tym, że coś takiego jak work-life balance w przypadku tego zawodu wygląda nieco inaczej. I nie napinam się, kiedy zdarza mi się pracować 10 godzin dziennie – nauczyłam się robić w takim dniu przerwy, ale też znacznie lepiej wykorzystuję ten czas spokojniejszy. Wtedy odpoczywam i się regeneruję. I staram się nie mieć poczucia winy z tego powodu.

Dbasz o sen.
To jest dla mnie kluczowe. Staram się spać siedem godzin. Osiem – to moje optimum. Z rozmów z bohaterami mojej książki „Czasem czuję mocniej. Rozmowy o wychodzeniu z kryzysu psychicznego” wiem, że ten sen ma ogromne znaczenie dla głowy. Jedni potrzebują ośmiu godzin, innym wystarczy sześć, a jeszcze inni regenerują się po dziesięciu. Nie ma złotej recepty.

Dbam także o to, by nie być za długo głodna. Staram się więc jeść regularnie. Regularnie uprawiam też sport, ale to akurat robię od dziecka. Wcześnie przekonałam się, że ruch poprawia mi samopoczucie. Ćwiczę zwykle w domu. Czasem to jest joga, czasem pilates, czasem jakiś wymyślony przeze mnie taniec, a czasem po prostu idę z psem na długi spacer.

Wybierasz to, na co masz akurat ochotę.
I czas. Czasem ćwiczę godzinę, a czasem 15 minut, bo na więcej nie mogę sobie pozwolić. Często, kiedy zaczynam, bardzo mi się nie chce, ale mam zakodowane, że jak już to zrobię, na pewno poczuję się lepiej. To taki nawyk – jak mycie zębów.

Ale tu też dokonała się zmiana. Dziś, kiedy jestem przeziębiona czy bardzo zmęczona – nie ćwiczę. Pozwalam organizmowi odpocząć. Kiedyś ćwiczyłam właściwie niezależnie od tego, czy miałam na to siłę.

Bo trzeba.
Bo tak się nauczyłam. Swego czasu ten mój ruch był moją jedyną odskocznią od bardzo trudnej domowej rzeczywistości, ale nie za bardzo wsłuchiwałam się w to, co mówi mi ciało.

Czy to znaczy, że nauczyłaś się czytać sygnały, które Ci wysyła?
Ponieważ zawsze byłam aktywna, byłam też przekonana, że bardzo dobrze to swoje ciało słyszę i rozumiem. Dopiero ten kryzys pokazał mi, że to bzdura. I że często eksploatuję się także fizycznie.

Dziś już nie mam nabożnego stosunku do ruchu. Potrafię odpuścić. Jesienią zeszłego roku miałam zresztą przymusową przerwę w aktywności fizycznej i to też był moment refleksji. Doznałam skomplikowanego złamania stopy, które wyłączyło mnie na dwa miesiące z ćwiczeń.

Odpuściłaś bez bólu?
Na początku wkurzyło mnie, że jestem unieruchomiona. Stara ja, ta sprzed kryzysu, obudziła się we mnie i w drodze z SOR-u do domu zaczęła szukać na YouTubie ćwiczeń z „gipsem na nodze”. Swoją drogą, szokujące, jak dużo ich jest. Na szczęście szybko oprzytomniałam. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie ćwiczyłam w ogóle, ale to było nic w porównaniu do tego, co początkowo planowałam – tylko jakieś delikatne rozciąganie od czasu do czasu.

Dużą zmianą w moim życiu i czymś, co bardzo polepsza moje samopoczucie, jest także to, że dziś w odpowiedzi na różne nieprzyjemne, stresujące sytuacje – a jak wiadomo, jest ich niemało – mam, powiem obrazowo, dłuższy lont.

Nie palisz się w moment.
Kiedyś szłam za pierwszą emocjonalną reakcją, która się we mnie budziła. To często były: smutek, frustracja, zazdrość, ale też złość. Teraz, to zabrzmi paradoksalnie, mam ograniczone zaufanie do moich „pierwszych” emocji. Mówi się – zresztą sama podkreślałam to wielokrotnie w moich książkach – że emocje są dla nas drogowskazem i że warto się im przyglądać. Podtrzymuję to, ale fakt, że drogowskaz mówi ci „skręć w lewo”, nie oznacza, że od razu musisz tam iść. Dziś znacznie częściej poddaję te swoje emocje refleksji, myślę o tym, co tu się właściwie wydarzyło. Co jest pod spodem. I dopiero wtedy decyduję, czy i w jaki sposób chcę za tą emocją podążyć.

Taki sposób funkcjonowania daje mi więcej spokoju. Mam wrażenie, że przez to poprawiły się też moje relacje z ludźmi, że jest mi w życiu „łagodniej”.

To wydaje się szalenie trudne. Jak się tego nauczyłaś, jak wdrożyłaś to w życie?
Dużo dały mi leki. W tej chwili już ich nie biorę, ale przyjmowałam je przez trzy lata. Wydaje mi się, że bez nich bardzo trudno byłoby mi wyjść z tego kryzysu – miałam silne ataki paniki, stany lękowe, cierpiałam na bezsenność. Przez pewien czas nie byłam w stanie pracować, nic czytać, w ogóle myśleć. Zdarzało się, że nie wychodziłam z domu. Leki spowolniły trochę te moje odruchowe reakcje. Wszystkie, nie tylko te lękowe. Dzięki temu zobaczyłam, że mogę reagować inaczej, z większym namysłem, że w ogóle umiem to zrobić. Oczywiście nie zawsze mi się to udaje. Wciąż zdarza mi się zachować impulsywnie, ale szybciej nachodzi mnie refleksja, że nie powinnam była się tak zachować, szybciej też przepraszam. Choć myślę też, że taki rodzaj refleksyjności przychodzi z wiekiem. Mam 48 lat.

Jakiś czas temu zrezygnowałaś z bycia w social mediach. Czy to także ma związek z Twoim dbaniem o samopoczucie, o komfort psychiczny?
Zdecydowanie. Od dawna mam ambiwalentny stosunek do mediów społecznościowych. Już wcześniej miałam momenty, kiedy się z nich wycofywałam – na trzy miesiące, na pół roku. Konto na Facebooku zawiesiłam dawno, nawet nie umiem powiedzieć, kiedy dokładnie, bo w ogóle nie tęsknię za obecnością na tym portalu. Konto na Instagramie nadal sobie wisi, ale już nie zamieszczam na nim żadnych treści, nie komentuję też postów innych. Z kilkoma osobami koresponduję przez Instagrama, bo to jest kanał, który preferują, czasem zajrzę na jakieś konto, które lubię i mnie ciekawi, tyle.

Wiem, że ludzie różnie układają sobie relacje z mediami społecznościowymi i że różnie one na nich oddziałują – mnie one szkodzą. Nie umiem używać ich w sposób zdrowy. Spędzałam w nich stanowczo za dużo czasu, czasem angażowałam się w jałowe dyskusje po nic, a potem byłam na siebie za to zła. Po co mi to? Wolę przeznaczyć swój czas i swoją energię na coś innego. Dyskutować nadal bardzo lubię, ale w realu. Mam wrażenie, że wtedy to jest wymiana, że można się różnić bez tak podkręconych emocji, że do głosu częściej dochodzi rozum i że wtedy mamy szansę dowiedzieć się czegoś o tym drugim człowieku – jaki jest naprawdę, co myśli, dlaczego tak myśli. Media społecznościowe polegają jednak na kształtowaniu wizerunku, który może mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością, nawet jeśli jest opatrzony hasztagami „#bezfiltra” czy „#autentyczność”.

To, co też mi szkodziło w mediach społecznościowych, to porównywanie się, zwykle na swoją niekorzyść. Jestem dorosła, mam prawie dorosłe dzieci, a jednak nie byłam na to odporna i podejrzewam, że wiele osób nie jest. Nie chciałam też, żeby jakieś moje treści sprawiały, że ktoś inny poczuje się przez to gorzej, nie taki. Mówiąc klasykiem – wydaje mi się, że życie jest gdzie indziej. Myślę też, że wspólnotę, taką, która mieści w sobie bardzo różnych ludzi, o bardzo różnych poglądach, możemy budować, tylko przebywając ze sobą i rozmawiając w realu. W mediach społecznościowych ta wspólnota automatycznie rozpada się na kabiny pogłosowe, na bańki, w których umiemy już być tylko z tymi, którzy myślą tak jak my. Twórcy mediów społecznościowych, niezależnie od tego, co deklarują, mają jeden cel – utrzymać naszą uwagę jak najdłużej. A to się robi poprzez podkręcanie silnych i skrajnych emocji, pobudzanie odruchowych zachowań, uzależnianie naszego poczucia własnej wartości od reakcji innych użytkowników – kosztem refleksji, dystansu, próby zrozumienia.

Oczywiście ponoszę też koszty tej decyzji. Nie orientuję się w bieżących wydarzeniach tak dobrze jak wcześniej. No i dla różnych osób, po tym, jak zniknęłam z wirtualnego planu, przestałam istnieć. To nie są bardzo bliskie mi osoby, więc nie załamuję rąk, choć jest to przykre, ale i ciekawe doświadczenie.

Agnieszka Jucewicz, dziennikarka „Gazety Wyborczej”, autorka wielu książek – rozmów o tematyce psychologicznej, między innymi: „Żyj wystarczająco dobrze”, „Wybieraj wystarczająco dobrze”, „Czując. Rozmowy o emocjach”. Wspólnie z Magdaleną Kicińską napisała książkę „Dom w butelce. Rozmowy z dorosłymi dziećmi alkoholików” (wyd. Agora). Prywatnie żona Tomka, a także mama Tosi i Franka.

Polecamy: „Dom w butelce. Rozmowy z Dorosłymi Dziećmi Alkoholików”, wydawnictwo Agora. (Fot. materiały prasowe) Polecamy: „Dom w butelce. Rozmowy z Dorosłymi Dziećmi Alkoholików”, wydawnictwo Agora. (Fot. materiały prasowe)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze