1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Poczucie winy może być toksyczne. Aby ruszyć dalej, musisz się z nim uporać

Poczucie winy może być toksyczne. Aby ruszyć dalej, musisz się z nim uporać

Zdrowe poczucie winy to proporcjonalna do sytuacji reakcja oraz wyjaśnienie, przeproszenie lub zadośćuczynienie. (Fot. Daisy-Daisy/Getty Images)
Zdrowe poczucie winy to proporcjonalna do sytuacji reakcja oraz wyjaśnienie, przeproszenie lub zadośćuczynienie. (Fot. Daisy-Daisy/Getty Images)
Poczucie winy jest ważnym ewolucyjnym wynalazkiem, bo dzięki niemu przyjmujemy różne zasady, pozwalające mniej się krzywdzić. Jednak na poziomie indywidualnym wiele osób cierpi na związane z nim zaburzenia: nadmiaru albo niedoboru – mówi psychoterapeuta Jędrzej Kosewski. Jak poradzić sobie z poczuciem winy, które jest źródłem naszych problemów emocjonalnych?

O poczuciu winy pisze się, że jest stanem wywołanym przez przekraczanie norm moralnych i społecznych.
Nie do końca się z tym zgadzam. Moim zdaniem jest to jedna z najbardziej ludzkich uniwersalnych emocji związanych z osobistą odpowiedzialnością za przekroczenie jakichś ważnych dla nas norm, zasad, reguł – z tego powodu czujemy się winni. Poczucie winy jest trochę podobne do wstydu, czasem odczuwamy te dwie emocje równocześnie. Różnica polega na tym, że wstydzimy się przed kimś – kiedy w kontekście interpersonalnym przyznamy się, że coś złego zrobiliśmy, a poczucie winy jest bardziej uwewnętrznione. Nikt się o naszym postępku nie musi dowiedzieć, ale my i tak dokładnie wiemy, co zrobiliśmy, i czujemy w związku z tym winę. Wstyd jest związany ze społecznymi normami, a poczucie winy z naszymi wewnętrznymi.

Jednak poczucie winy ma znaczenie społeczne?
Oczywiście. Bez poczucia winy nie byłoby społeczeństwa. Jest ono czynnikiem chroniącym społeczność ludzką – dzięki niemu mniej się krzywdzimy, bo przyjmujemy różne pozytywne dla nas zasady i sami możemy się pilnować, żeby ich przestrzegać. W tym znaczeniu poczucie winy jest ważnym ewolucyjnym wynalazkiem. Na poziomie indywidualnym zaś wiele osób cierpi na zaburzenia związane z tą emocją: jedni mają ją w nadmiarze, drudzy w niedoborze.

Istotna też jest dynamika między poczuciem winy a złością, która wynika z tego, komu przypisujemy odpowiedzialność. Przy złości widzimy ją na zewnątrz i mamy pretensje do drugiego człowieka czy do okoliczności, a czując poczucie winy, bierzemy ją na siebie. Patrząc na swoich pacjentów, obserwuję, że jedna grupa częściej się złości, druga siebie obwinia, a trzecia oscyluje między tymi dwiema emocjami.

Po czym poznać, że poczucie winy może być źródłem naszych problemów emocjonalnych?
Na przykład wtedy, kiedy poczucie winy staje się ekstremalnie dominujące, wręcz nas zalewa i z tego powodu trudno nam wyjść z tego stanu. Albo kiedy jest to najczęstsza reakcja emocjonalna, jakiej doświadczamy, lub siła tego uczucia jest nieproporcjonalna do tego, za co się obwiniamy bądź bierzemy na siebie odpowiedzialność za coś, na co nie mamy wpływu. Dzieci, które oskarżają się o rozwód rodziców czy nerwowość ojca, to przykłady nieadekwatnego poczucia odpowiedzialności. Zdrowe poczucie winy to proporcjonalna do sytuacji reakcja oraz gotowość do konfrontacji z nią i w zależności od tego, co się wydarzyło: wyjaśnienia, przeproszenia, zadośćuczynienia.

Jest pan terapeutą nurtu terapii schematów. Jak w tej metodzie wygląda praca z poczuciem winy?
Interwencje psychoterapeutyczne różnią się ze względu na to, co konkretnego stoi za poczuciem winy, co złożyło się na wytworzenie się tego wzorca. Przykładowo osoba wychowana w bardzo karzącym otoczeniu lub będąca ofiarą przemocy na bazie tych doświadczeń może wyrobić w sobie przeświadczenie, że jest nic niewarta i w związku z tym na nic dobrego nie zasługuje. Przez permanentne poczucie winy z tego powodu może choćby odmawiać sobie jedzenia, co w skrajnych sytuacjach doprowadza do anoreksji czy innych zaburzeń odżywiania.

Kiedy ktoś nadmiernie się obwinia, jest bardzo samokrytyczny. Czy w pewnym momencie nie kieruje tej krytyki na innych?
Niektórzy przez jakiś czas obwiniają siebie, a potem rzeczywiście mają fazę ataku. Wynika to z tego, że samokrytyczny głos jest tak bolesny, że nie można go znieść – i wtedy kieruje się go na zewnątrz. Jeśli ktoś jest tak bardzo wymagający wobec siebie, że objawia się to skrajnym perfekcjonizmem, jest surowy czy wręcz okrutny wobec innych ludzi. Sam się obwinia, że nie doskoczył do jakiejś poprzeczki, dlatego się złości i wytyka błędy.

Jeśli ktoś w dzieciństwie został zmuszony do przejęcia roli opiekuna (tak się dzieje w schemacie samopoświęcenia) w dorosłym życiu może odczuwać nadmierną odpowiedzialność za innych i co z tego wynika –może brać ich winy na siebie. Wtedy opiekuje się różnymi osobami, które sobie nie radzą, ale może przyjść moment przełączenia się w nadkompensację, kiedy zaczyna odczuwać rozgoryczenie rolą dawcy wsparcia i zmęczenie dźwiganiem tego ciężaru, i staje się opryskliwy, złośliwy, karzący. To jest sposób radzenia sobie z wewnętrznym samopoświęceniem. Przy schemacie uwikłania, kiedy w przeszłości były przekraczane granice, można wchodzić w fuzyjne relacje, ale też stać się kimś złoszczącym się przy wszelkich próbach zbliżenia lub nadmiernie podkreślającym znaczną niezależność od innych.

Są i tacy, którzy nigdy nie widzą w sobie winy.
Istnieje podgrupa pacjentów narcystycznych, którzy notorycznie obwiniają innych, ponieważ zostali wbici w przeświadczenie o swojej wyjątkowości i żyją w przekonaniu, że reguły się do nich nie stosują. Jednak większość ludzi chronicznie obwiniających innych ma zanegowane, silnie stłumione poczucie winy – można to poznać właśnie po ich roszczeniowości, arogancji, wywyższaniu się, nieuzasadnionej pewności siebie.

Często chyba wiąże się to z niedojrzałością, na przykład w ukrytym narcyzmie?
Można powiedzieć, że każda osoba narcystyczna w jakimś sensie jest niedojrzała. Adekwatne branie na siebie winy wynika właśnie z dojrzałości. Z brakiem poczucia winy, które jest silnie stłumione, wiąże się brak przestrzegania zasad. Im mniej poczucia winy, tym wyższy poziom psychopatii. Z badań przeprowadzonych na grupie przestępców z osobowością antyspołeczną wynika, że przemoc, jakiej doświadczyli w dzieciństwie, doprowadziła do nadmiernej kompensacji, która oznacza w tym przypadku całkowite wyparcie tego uczucia. Oni nie odczuwają poczucia winy, ale terapia schematów – nurt, który powstał, żeby leczyć zaburzenia osobowości, mówi, że nawet w ich przypadku można doprowadzić do bardziej konstruktywnego przeżywania poczucia winy.

Zaburzenie antyspołeczne łączy się ze stłumionym poczuciem winy?
Z ekstremalną nienawiścią do siebie, która jest zamaskowana widocznym na zewnątrz brakiem poczucia winy. Jest to mechanizm obronny, co w terapii schematów nazywamy strategią radzenia sobie. Osoby psychopatyczne czy narcystyczne są mistrzami nadkompensacji – pokazują coś odwrotnego niż czują. Tak próbują sobie poradzić z doświadczeniem bycia ofiarą, bycia skrzywdzonym, poniżonym, nieważnym.

Znajoma powiedziała, że gdy jej mąż czuje się winny, „może z nim zrobić wszystko”. Chodziło o domniemane zdrady. Miałam wrażenie, że ta kobieta żyje w przekonaniu, że jeśli godzi się na rolę ofiary, mąż jej nie zostawi. Wydaje się to mało logiczne, ale ten związek trwa tak od lat. Z czego to może wynikać?
Daniel J. Siegel w książce „Rozwój umysłu. Jak stajemy się tym, kim jesteśmy” ukazuje neuropsychologiczne spojrzenie na teorię przywiązania. Pisze, że poczucie winy jest w relacjach czymś w rodzaju hamulca. Jeśli nasi rodzice nigdy go nie naciskali, bo nie umieli przyznać się do winy, a także nie nauczyli nas brania na siebie odpowiedzialności, albo wciskali go za mocno, ciągle nas lub siebie za coś obwinijąc, odtwarzamy to w kolejnych relacjach. Jeśli metaforyczny hamulec był używany adekwatnie, potrafimy przyznać się do błędu, po czym wracamy do normalności. Doświadczyliśmy bowiem, że poczucie winy jest do zniesienia, a poza tym stosunkowo szybko następuje naprawa relacji i pojawiają się inne uczucia. Kiedy jest inaczej – albo idziemy w stronę przepraszania za to, że żyjemy, albo gwałtownie reagujemy na każdą sugestię, że coś z nami jest nie tak. Wtedy dystansujemy się lub wiecznie wchodzimy w konflikt – w ramach terapii schematów powiedzielibyśmy, że tak się dzieje, bo nie jesteśmy w stanie tolerować własnego poczucia winy.

Relacje, których przykład pani podała, najczęściej są komplementarne – jedna strona czuje się bardziej winna, a druga bardziej skrzywdzona, i taki układ rzeczywiście może długo funkcjonować. Wówczas poczucie winy błędnie jest brane za poczucie więzi. Bo jeśli mamy z kimś dobrą więź, poczucie winy nie jest ani częste, ani dominujące. Przerzucanie się poczuciem winy na pewno nie jest rzadkie w relacjach, ale nie można nazwać takiego układu bezpieczną więzią, bo ludzi tych łączą w większości nieprzyjemne uczucia. One, owszem, w zdrowych relacjach też się zdarzają, ale mijają, bo jesteśmy w stanie akceptować odczuwanie poczucia winy i wybierać konstruktywne sposoby poradzenia sobie z nim.

Żeby tak się stało, potrzebna jest praca wewnętrzna – należy się zatrzymać i spotkać z tym niewygodnym, raniącym poczuciem winy, zająć się sobą, a nie tym, kto mnie krzywdzi. Przyjrzeć się, co się ze mną dzieje w sytuacji konfliktu, z jakich niezaspokojonych potrzeb to płynie – to jest punkt wyjścia do pracy terapeutycznej, która może nas doprowadzić do nowych zachowań, u których źródła nie będzie już leżeć toksyczne poczucie winy.

Jędrzej Kosewski, psycholog, certyfkowany terapeuta schematu. Dyrektor ośrodka szkoleniowego NowoczesnaTerapia Schematu

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze