1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Magiczne myślenie: sposób na trudne chwile czy niebezpieczna manipulacja? Ekspert wyjaśnia

Magiczne myślenie: sposób na trudne chwile czy niebezpieczna manipulacja? Ekspert wyjaśnia

Boom na ezoterykę trwa. Czy magiczne myślenie to sposób na trudne chwile, a może pole do manipulacji? Ekspert wyjaśnia. (Fot. gremlin/Getty Images)
Boom na ezoterykę trwa. Czy magiczne myślenie to sposób na trudne chwile, a może pole do manipulacji? Ekspert wyjaśnia. (Fot. gremlin/Getty Images)
„Nie należy wartościować myślenia magicznego, lecz jego dawkę” – mówi etnolog dr Michał Rydlewski z Uniwersytetu Wrocławskiego. Może ono na przykład pomóc przetrwać trudne chwile w żałobie poprzez kontakt z rzeczami, które uobecniają utraconą osobę. Zarazem jednak jest to pole do manipulacji. Jak w tym wszystkim zachować racjonalność?

Rynek usług ezoterycznych w Polsce nieustannie się rozwija. Skąd bierze się ten wielki powrót magii do naszej kultury?
Myślenie magiczne, na przykład w postaci myślenia życzeniowego, badanego przez psychologów, ale także wiary we wszechmoc myśli – jak określił to Freud – było z nami zawsze. Tyle że od czasów nowożytnych raczej na marginesie głównego, racjonalno-naukowego obrazu świata. Dzisiaj przesuwa się ono do centrum, co można zaobserwować w wielu zjawiskach i praktykach w kulturze współczesnej, choćby we: wróżbiarstwie, zodiakarstwie, wierze w moc kamieni, przyciągania pieniędzy myślami, wizualizacjami czy afirmacjami. A nawet w identyfikacji tożsamościowej ze zwierzęciem czy ożywianiu wierzeń przedchrześcijańskich, animizowaniu natury. W tym sensie magia powraca. Jest to po części efektem ucieczki metod psychoterapeutycznych z gabinetów.

W tym powrocie chodzi bardziej o zaspokojenie naszych naturalnych potrzeb czy magiczne narracje są nam coraz intensywniej sprzedawane?
Zależy, jak zdefiniujemy potrzeby naturalne. Wiadomo, że jako istoty biologiczne musimy jeść, ale musimy także mieć poczucie sensowności swoich działań, mniej lub bardziej jawne dla naszej świadomości. Słowem – musimy wierzyć, że to, co robimy, przyniesie pożądany rezultat. Liczą się także kontrola nad swoim życiem oraz poczucie sprawczości, bo inaczej tracimy bezpie czeństwo. Kultura oparta na kapitalizmie – z jednej strony – czyni nasze życie ryzykownym oraz pozbawionym sensu, z drugiej zaś – oferuje towary do jego usensownienia.

Myślenie magiczne stanowi remedium na towarzyszące nam poczucie bezradności, małości wobec świata, na chaos i nieprzewidywalność życia?
Dokładnie tak. Psychologowie badający myślenie magiczne, między innymi Eugene Subbotsky, emerytowany profesor Lancaster University, wyróżniają jego kilka funkcji, które w gruncie rzeczy się nie zmieniają. Główną jest odczuwanie wpływu na rzeczywistość. Z tego powodu trzymamy za kogoś kciuki na egzaminie. Ma nam to dodać mocy. Tutaj może panią zaskoczę, eksperymenty prowadzone przez psychologów pokazują, że... magia działa. Jeśli wierzymy, że pewne zachowania czy gesty dodają nam sprawczości, to tak się właśnie dzieje. To tak jak z placebo albo brain gym.

Brain gym?
To trening oparty na rozwiązywaniu zadań, które w teorii mają usprawnić procesy poznawcze. Brain m ciekawie opisał w tym kontekście neurobiolog Henning Beck. Zwrócił uwagę na brak badań, które udowadniałyby wpływ tego treningu na polepszenie kompetencji intelektualnych, ale okazało się, że uczestnicy kursu uwierzyli, że on działa. I faktycznie lepiej wykonywali zadania, gdyż uważali siebie za lepiej wytrenowanych, bardziej w siebie uwierzyli. Zadziałała ich wiara, a nie sama treść treningu.

Jaką funkcję charakterystyczną dla współczesnej kultury pełni myślenie magiczne?
Może to być możliwość ponownego zaczarowania świata i poczucia go jako niesamowitego, by użyć określenia Freuda. Świat odczarowany jest nudny, mało ciekawy, pusty, a my chcemy go głębiej przeżywać. Właśnie to zapewnia magia – przynajmniej w naszym poetycko-estetycznym wyobrażeniu.

W zracjonalizowanym, unaukowionym świecie pra gniemy otoczyć się nimbem niesamowitości?
Tak. Kultura popularna na tym żerowała, choćby w postaci horrorów, ale przecież na tym pragnieniu opiera się także wielka literatura; świetnym przykładem jest twórczość Brunona Schulza.

Magia może być lekarstwem na zanik duchowości, spowodowany postępującą sekularyzacją zachodnich społeczeństw?
Magia jest nową formą duchowości, tyle że zdaniem jej propagatorów lepszą, gdyż dającą wolność, a nie nakazujacą przestrzeganie określonych norm. Lepiej przytulić się do drzewa lub wsłuchać w szum rzeki niż poddać się przykazaniom, co świetnie współbrzmi z kapitalistycznym indywidualizmem i programem emancypacji. Nawiasem mówiąc, tak animistycznie pojęta natura to także produkt na sprzedaż, a zatem znowu mamy kapitalizm i magię jako terapeutyczny przemysł szczęścia. I to raczej dla wykształconych i zamożnych z dużych miast. Magia jest zatem towarem dla pewnej klasy.

Ezoteryczność jest sposobem wyróżniania się z tłumu, poszukiwania własnej tożsamości, odmienności?
W niektórych przypadkach może być sposobem zwracania na siebie uwagi, próbą stworzenia swojej tożsamości, wyrazem chęci bycia niezwykłym, bo dzisiaj być zwykłym człowiekiem to – oprócz biedy i braku urody – najgorsze, co może się przydarzyć. Zaczarowując świat, zaczarowujemy także samych siebie, trochę patrzymy na siebie jak na aktora w filmie, który jest lepszy, mądrzejszy, piękniejszy. W efekcie przenosimy nasze życie do wyobraźni, a granica pomiędzy rzeczywistością a wyobrażeniem nie jawi się już tak wyraźnie.

Brzmi kusząco.
Problem w tym, że tylko my oglądamy ten fi lm, co sprawia, że stajemy się jeszcze bardziej samotni, bo nikt nie rozumie naszego prawdziwego, choć przecież wykreowanego Ja, w które się zmieniamy.

Mówił pan, że ezoteryka to dziś zabawa dla bogatych. Tymczasem magia kojarzona była kiedyś bardziej z wiejskimi społecznościami, z ich rytuałami.
Kiedyś magia była postrzegana jako ciemnota i zabobon charakterystyczny dla społeczności wiejskich, niezbyt jesz cze nowoczesnych i wyedukowanych. Dzisiaj, szczególnie młodzi ludzie, nierzadko studiujący i z dużych miast, nie widzą problemu w uprawianiu praktyk magicznych, choć za głupotę uważają wiarę w Boga; tymczasem na racjonalno--naukowym poziomie te dwie opcje są po tej samej stronie. W części też naśladują internetowych celebrytów, którzy utwierdzają ich w przekonaniu, że te nowe trendy są dobre.

Magiczność towarzyszy nam nieodzownie w różnorakich tekstach kultury: bajkach, baśniach, realizmie magicznym, fantastyce. Mam poczucie, że te dwie sfery – imaginacji i rzeczywistości – zaczynają się obecnie przenikać. Dlaczego tak się dzieje?
Bo chcemy, żeby nasze życie było piękne! Z tego powodu wchodzimy w podsuwaną nam estetykę, kupując odpowiednie towary, stylizujemy się, „wchodzimy” w tworzone w swojej głowie obrazy. Nie tylko idę po ulicy; teraz idę po niej, jakbym grała w filmie, i skupiam na sobie zazdrosne spojrzenia albo przeżywam głębiej tę chwilę. Albo stajemy się postaciami z tekstów fikcyjnych, żeby inaczej przeżywać teraźniejszość.

Ta magiczna z istoty tendencja do zacierania granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcją istniała już znacznie wcześniej, choćby w literaturze – w jej tworzeniu oraz odbiorze. Ale była ona raczej na prywatny użytek. Dzisiaj staje się towarem dostępnym dla wszystkich, także dzięki przemianom technologicznym. Możemy konstruować swoją tożsamość z różnych innych toż samości, nawet tych wirtualnych.

Możemy mówić o infantylizacji zachodniej kultury?
Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Kategoria dzieciństwa w ogóle się upłynnia, co jest charakterystyczne dla współczesnej kultury, mającej tendencję do znoszenia wyraźnych klasyfikacji. Z jednej strony dzieciństwo się zabiera, bo dzieci coraz mniej się bawią, a coraz więcej uczą, a młodzież już od studiów zaczyna pracę. Z drugiej – psychologowie społeczni, jak amerykański specjalista Jonathan Haidt, pokazują, że w dzisiejszych czasach dzieci dorastają wolniej niż kiedyś. Mówi się o wychowywaniu dziecka, ale brakuje czasu, żeby z nim pobyć – to raczej dziecko wyobrażone i dziecko, by tak powiedzieć, spóźnione.

Z kolei z koncepcji rozwoju Jeana Piageta wynika, że dzieci myślą magicznie, dopiero szkoła ich tego myślenia oducza. Pytanie tylko o przyczynę i skutek: czy skłonność do myślenia magicznego jest skutkiem infantylizacji, czy infantylizacja efektem owej skłonności?

Jak dwa aspekty naszego myślenia – racjonalny i magiczny – mielibyśmy w sobie integrować?
Ależ te dwa wymiary są zintegrowane! Psychologowie badający magię zauważają, że myślenie magiczne ożywa, tj. przejmuje kontrolę nad myśleniem racjonalnym w szczególnych sytuacjach: silnego stresu, dużych emocji, samotności, żałoby, miłości. Któż z nas nie całował zdjęć swoich idoli lub zdjęć ukochanej?

Tom Hanks w filmie „Cast Away – Poza światem” animizuje piłkę, tworząc Pana Wilsona, gdyż dojmująco odczuwa samotność. Ba, ryzykuje życie, podczas burzy ratując piłkę, co pokazuje, że rzeczywiście była ona Panem Wilsonem. Tak dokonała się magiczna metamorfoza, jak powiedzieliby antropolodzy.

Czyli ta integracja odbywa się nieświadomie. A na ile jesteśmy w stanie tym manewrować?
Jesteśmy złożeni z dwóch połówek: uśpionego myślenia magicznego, które czasami w trudnych sytuacjach potrafi my obudzić, oraz z zazwyczaj przytomnej części racjonalnej. Na trudne psychicznie sytuacje nie mamy wpływu, to one rządzą nami, a nie my nimi. Wtedy pomaga myślenie magiczne, adaptując nas do tej sytuacji. Dlatego i w zwyczajnych okolicznościach próbujemy technik manipulujących naszym myśleniem w celu wpływania na siebie i rzeczywistość, bo jeśli to pomaga, kiedy mamy kłopoty, dlaczego nie miałoby pomagać w ogóle? Przykładem tego są właśnie wizualizacje, manifestacje, afirmacje polegające na wierze we wszechmoc myśli.

Myślenie magiczne ma więcej pozytywnych wymiarów czy jednak zagrożeń?
Moim zdaniem nie należy wartościować myślenia magicznego, lecz jego dawkę. Czasami może ono pomagać, na przykład przetrwać trudne chwile w żałobie poprzez kontakt z rzeczami, które na zasadzie styczności lub podobieństwa uobecniają utraconą osobę. Dlatego rozmawiamy z osobami na zdjęciach, choć przecież to tylko kawałki papieru. Przez jakiś czas to może pomagać. Z drugiej strony – może być ono wykorzystywane przez manipulowanie nami w celach zakupowych.

Ponadto badania psychologów pokazują, że mimo niewiary w magię boimy się złych zaklęć i rzucanych na nas przekleństw, gdyż mogą się spełnić, bo możemy sobie zasugerować ich wpływ tak mocno, że zdeterminują nasze myślenie. Sugestia to drugie imię magii.

Jak więc chronić się przed destrukcyjnym wpływem owych sugestii?
To bardzo trudne, bo magia odwołuje się do naszej emocjonalności, a nie rozumu. Czy racjonalny jest zakup przedmiotów po jakimś wielkim artyście? Czy te rzeczy przenoszą jakieś jego cechy psychiczne? No nie, a jednak ludzie płacą ogromne pieniądze za ubrania czy sprzęty należące do gwiazd rocka. Na tym opiera się cały przemysł reklamowo-marketingowy: kup mój produkt, a poczujesz to i tamto. I to działa, choć zaraz nasza racjonalność koryguje te emocje. Inaczej czujemy, a inaczej myślimy, ścierają się w nas dwa porządki. Celem tego przemysłu, który dobrze rozpoznał, czym jest magia, jest wyłączenie rozumu, a odwołanie się do naszych emocji. Stąd dzisiejsze reklamy nie idą w stronę „magicznych produktów”, ale storytellingu, będącego w istocie zeświecczonym mitem.

Michał Rydlewski, dr nauk humanistycznych, etnolog i filozof; adiunkt w Zakładzie Medioznawstwa Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor książki „Magia i pismo. O dwóch odmianach komunikowania: obrazowym i pojęciowym”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze