Masaże ajurwedyjskie są częścią medycyny starohinduskiej. W Polsce staja się bardziej popularne ze względu na dobroczynne właściwości dla ciała i duszy, ale też dlatego, że przy odpowiedniej oprawie zabierają na chwilę w egzotyczną podróż
Masaże ajurwedyjskie działają na poziomach psychicznym, fizycznym i duchowym. Są składnikiem starohinduskiej medycyny ajurwedyjskiej. Pierwsze wzmianki o niej pojawiły się kilka tysięcy lat przed naszą erą w wedach – świętych księgach hinduizmu. Zgodnie z założeniami ajurwedy w organizmie jest 365 punktów receptorowych, odpowiadających za różne narządy. Ich odpowiednia stymulacja przeciwdziała różnym schorzeniom. Każdy z nas reprezentuje jeden z trzech typów doszy, które określają temperamenty i energię: vata, pitta i kapha.
– Rodzaj masażu wybierany jest według doszy. Aby ją określić, robię wywiad z klientem, zadaję mu 11 pytań, badam język, puls, dowiaduję się, jaki ma temperament emocjonalny, jak śpi, jakie ma marzenia i stosunek do pieniędzy – wyjaśnia Hindus Mihir Dutt, właściciel salonów masaży ajurwedyjskich w Polsce. – Na początku zawsze stosuję masaż limfatyczny, który ma znaczenie diagnostyczne, pozwala mi określić, z jakim problemem zdrowotnym przyszedł pacjent. Według ajurwedy tam, gdzie płynie krew, płynie też energia – dodaje.
Niektóre masaże ajurwedyjskie (np. limfatyczny) mogą być wykonywane w cyklu siedmiu zabiegów (między jednym a drugim muszą być trzy lub cztery dni przerwy). Drugi i trzeci z cyklu mogą być bolesne, ponieważ mają działanie lecznicze i odblokowują energię, a do tego potrzeba często użycia niewielkiej siły, po czwartym można już zauważyć pozytywne efekty, po kolejnych następuje pełne zharmonizowanie energii i zdrowia. – Daję gwarancję, że w ciągu pół roku problem zdrowotny, z którym ktoś przyszedł, już się nie pojawi – zapewnia Mihir Dutt.
Inne masaże mogą być wykonywane w cyklu tylko trzech zabiegów, np. shirodhara, nazywany masażem trzeciego oka, o głębokim działaniu relaksującym. Przez 20 minut leje się stróżkę oleju w miejsce na czole między oczami. Jest to jeden z najważniejszych zabiegów ajurwedyjskich, wprowadza w głęboki relaks, a czasem nawet w odmienne stany świadomości. Panchakarma to z kolei masaż głowy i jednoczesna głęboka detoksykacja organizmu, w czym pomaga spożywanie specjalnego oleju. Jak zapewnia Mihir Dutt, 95 proc. schorzeń (bo bez nowotworów i osteoporozy) można poddać działaniu masaży i zabiegów ajurwedyjskich.