Czy siostrzeństwo może nas uleczyć? Czego uczymy się od innych kobiet? O filmie dokumentalnym „Siostrzeństwo świętej sauny” w reżyserii Anny Hints rozmawiają filmolożka Grażyna Torbicka i psycholożka Martyna Harland.
Martyna Harland: Co jest wyjątkowego w kobiecych filmowych historiach, że tak dotykają naszych serc? Może po prostu łatwiej przychodzi nam proces identyfikacji, na zasadzie: one mają tak samo jak ja? Choć generalnie nie jestem za podziałem kina na męskie i kobiece, to jako psycholożka uważam, że takie filmy jak „Siostrzeństwo świętej sauny” są szczególnie terapeutyczne właśnie dla kobiet. Pokazują, co robić, gdy spotyka nas w życiu wstrząs…
Grażyna Torbicka: Faktycznie, takie filmowe historie mogą okazać się bliższe wielu kobietom, niż gdyby ich bohaterami byli mężczyźni… Jednak w moim przypadku jest inaczej, nie czuję większego poruszenia, gdy historia w filmie dotyczy kobiety. Bardziej liczy się dla mnie prawda i to, czy uwierzę w tę opowieść.
Dla mnie dokument „Siostrzeństwo świętej sauny”, w którym grupa kobiet spotyka się regularnie podczas seansów w tradycyjnej saunie, opowiadając sobie bardzo intymne i osobiste historie, był jak terapeutyczna grupa wsparcia. Myślę, że to największa siła filmoterapii – dać wsparcie widzom i widzkom, pokazać, że w naszych problemach nie jesteśmy same czy sami. I że wszyscy przeżywamy podobne historie.
Dla mnie podczas seansu podobieństwo przeżywanych historii wcale nie było najważniejsze, poruszyło mnie raczej obserwowanie tego, co się dzieje z człowiekiem, kiedy ma możliwość wypowiedzenia tego, co w sobie tłumi. Wiele trudnych przeżyć niesiemy ze sobą przez całe życie, pętają nas i blokują. Nazwanie ich, wyrzucenie z siebie daje prawdziwe wyzwolenie. Ten film uświadomił mi, jak ważne jest uwalnianie swoich czarnych myśli i zaglądanie do ciemnych zakamarków duszy, a później ich otwieranie. Uczą nas tego bohaterki, które obserwujemy w magicznym miejscu, jakim jest sauna dymna, która w kulturze estońskiej zajmuje niezwykle ważne miejsce, nazywana jest nawet holly sauna, czyli świętą sauną. One dokonują w niej rytualnego oczyszczenia z żalu, smutku, poczucia winy. To swego rodzaju czyściec, w którym wyzwalają swoje dusze i ciała. Do tego nagość, której się tutaj przyglądamy, jest dla nich i dla nas czymś absolutnie naturalnym. Widzimy ciała wolne od obawy o to, że zostaną potraktowane jako obiekt seksualny.
Ciało to tutaj dom dla emocji, mieszkanie dla duszy, a nie przedmiot do oceniania!
Ten film w magiczny sposób wyłącza w nas ocenę i wartościowanie. Poprzez pokazywanie ciał w różnych rozmiarach, splatających się ze sobą w akcie uwolnienia się i oczyszczenia. To przepiękne i symboliczne doświadczenie.
Myślę, że przydałoby się nam takie miejsce jak ta sauna i sam rytuał sauny siostrzanej, zwłaszcza wtedy gdy dzieje się coś złego, żeby kobiety (ale i mężczyźni) mogły pójść porozmawiać i oczyścić się z jakiegoś problemu czy przeżycia.
Jest coś niesamowitego w tych kobietach, bo one sobie całkowicie ufają. Nie boją się w swoim towarzystwie płakać ani śmiać się (anegdota o penisie, która tam pada, jest kapitalna!). Właściwie spowiadają się sobie nawzajem, ale w odróżnieniu od zwyczaju spowiedzi, jaki znamy choćby z Kościoła katolickiego, robią to, wzbogacając jedna drugą. Oraz nas, widzów. W końcu my też słuchamy ich niezwykle intymnych i szczerych zwierzeń, bo one wyznają tam naprawdę wszystko, co powodowało, że ich ciała i dusze były spętane. A dlaczego były tak pozamykane? Przez różne więzy rodzinne, obyczajowe, oceny zewnętrzne, te wszystkie: „co ludzie powiedzą na moje zachowanie?”, „jak mnie ocenią?”, „czy mi uwierzą, że spotkało mnie coś takiego, czy nie uwierzą?”, „czy się ośmieszę, gdy powiem, że byłam molestowana seksualnie, a może powiedzą: sama się o to prosiłaś?”. Istnieje masa rzeczy, które mają na nas zły wpływ, a ten film pokazuje, że to działa też w drugą stronę – że takie spotkania, we wzajemnym zaufaniu i otwartości, mogą mieć na nas wpływ bardzo pozytywny. Zwierzamy się ze swoich najgłębszych tajemnic – nie po to, by tę wiedzę potem wykorzystać do kompromitowania czy osłabiania drugiej osoby, tylko żeby przez to wyznanie wzmocnić siebie i osobę w potrzebie.
Niestety pokazywanie swojego wrażliwego podbrzusza wiąże się zwykle z obawą, że to może zostać kiedyś przeciwko nam wykorzystane. Dlatego wolimy czasem tego nie robić. A przecież nie ma odwagi bez wrażliwości.
I ten film świetnie to pokazuje. Zaczyna się od zimowego obrazka – widzimy trochę dziką saunę, która stoi nad jeziorem skutym lodem. Tam jest tylko chłód i powierzchnia nie do przebicia. Jednak wszystko kończy się latem, gdy jezioro jest już całkowicie uwolnione i otoczone kwiatami oraz zielenią. Wchodzą do niego te same kobiety co w pierwszej scenie, tylko tym razem już całkowicie wolne od trosk i tego, co najtrudniejsze. Właśnie dzięki doświadczeniu sauny i bliskości innych kobiet. Dlatego uważam, że to jest poemat filmowy, który ma wiele symbolicznych wątków, znaczeń i może być rozumiany bardzo szeroko.
Kiedy się jest w związku z drugą osobą, równie ważne jest, żeby móc się sobie nawzajem wyspowiadać. Dlatego ten film może być terapeutyczny dla wielu osób. Sauna to niemalże spotkanie w kręgu psychoterapeutycznym, które pomaga się otworzyć. Tak jak ten film.
Im jestem starsza, tym mocniej czuję, że nikt nie zrozumie cię lepiej niż druga kobieta, która przeszła podobne rzeczy – urodziła dziecko, straciła dziecko, wyszła za mąż, rozwiodła się. Jednak mężczyźni nie mają dostępu do tego typu doświadczeń. Jak uniknąć zamykania się w tym kręgu?
To ważne pytanie, bo nawet jeśli masz poczucie, że kobieta cię zrozumie, to wciąż nie poprawia to relacji na linii kobieta – mężczyzna. Jeśli nie przedyskutujemy tego, nie przepracujemy z mężczyzną czy z kimś innym tego, co jest powodem naszego trudnego przeżycia, niewiele się zmieni. Może będziesz bardziej spokojna wewnętrznie dzięki temu, że podzieliłaś się tym, co trudne, jednak co jeśli ze strony partnera czy kogoś innego spotka cię znowu to samo?
Dla kogo ten film może być szczególnie terapeutyczny?
„Siostrzeństwo świętej sauny” to film, który mogą obejrzeć wszyscy, którzy nie czują się dobrze w swoim ciele albo nie potrafią otwarcie mówić o swojej seksualności.
Grażyna Torbicka, dziennikarka, krytyk filmowy, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham Kino” TVP2.
Martyna Harland, autorka projektu Filmoterapia.pl, psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham Kino” TVP2.
„Siostrzeństwo świętej sauny” w kinach od 10 listopada.