1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. Myślałam, że idę na kolejnego „Mad Maxa”, z nowohoryzontowego kina wyszłam poruszona. „Sirât” Oliviera Laxe’a to danse macabre bez trzymanki

Myślałam, że idę na kolejnego „Mad Maxa”, z nowohoryzontowego kina wyszłam poruszona. „Sirât” Oliviera Laxe’a to danse macabre bez trzymanki

(Fot. materialy prasowe)
(Fot. materialy prasowe)
Na początku jest bit. Pierwotny, hipnotyzujący. Nie napotykający w piaszczystym krajobrazie ani jednej przeszkody. Na pustyni dźwięk rozchodzi się inaczej. Niesie się dalej, jest głośniejszy, bardziej wyrazisty. Gdzieś w południowym Maroko, zbiorowy bohater filmu „Sirât”, subkultura rave rozkłada potężne głośniki. Poddaje się muzyce. Oprócz niej nic się nie liczy. Nagrodzony Nagrodą Jury na festiwalu w Cannes i jeden z najbardziej dyskutowanych na 25. festiwalu Nowe Horyzonty, film Olivera Laxe’a otwiera sekwencja imprezy. Ale w oddali już słychać wybuchy wojny i nadjeżdżające czołgi. Na pustyni zmysł słuchu się wyostrza. Nie da się zagłuszyć rzeczywistości.

Później jest droga. Długa i niebezpieczna. Na partyzanckiej imprezie pojawia się Luis, zmartwiony ojciec, z kilkuletnim synem Estébanen i pieskiem Pipą. Od neohipisoweskiego tłumu odróżnia ich zarówno normicki strój, jak i zwykły samochód osobowy, nieprzystosowany do skrajnych warunków. Wśród plątaniny tańczących, okaleczonych przez życie ciał poszukują Mar, córki i siostry, która dołączyła do subkultury i obróciła się w proch. Pierwotny taniec przerywa nagle siła wyższa. Gromem z jasnego nieba jest wojsko, które informuje o wybuchu wojny i nakazuje natychmiastowe opuszczenie terenu. Ojciec, syn i grupa rave'owców w roli przewodników łączą siły, by nielegalnie przeprawić się przez pustynię i dotrzeć na kolejną imprezę, obok Mauretanii. Ci pierwsi kierują się nadzieją połączenia z bliską osobą, drudzy chcą odnaleźć ukojenie w nieskończonym rytmie elektronicznej muzyki. Nie ma jednak złudzeń, to nie jest wesoła wycieczka. Droga do rave'owowego nieba prowadzi przez mitologiczny Styks.

Z tym, że chcą wyprawić nam imprezę z piekła rodem, twórcy w ogóle się nie kryją. Już na wstępie filmu sami objaśniają znaczenie tytułu. W religii islamskiej „sirât” to most do raju. Cienki jak ostrze, prowadzący nad piekielną czeluścią. W dniu sądu ostatecznego przejdzie po nim tylko osoba z czystym sumieniem. Grzesznicy spadną w dół. Kiedy więc wybucha trzecia wojna światowa, nie ma wątpliwości, że to właśnie ta apokalipsa, na którą czekała ludzkość. To co miało być chwilą próby, okazuje się jednak dziełem okrutnego przypadku. Piekło wcale nie czyha na tych, którzy najbardziej na nie zasługują.

Religie mają tendencję, by śmierć uwznioślać. Ale ta godna występuje tylko na kartach Biblii i rycerskich romansów. Olivier Laxe robi z niej okrutny żart. Śmierć tak naprawdę przychodzi, cytując jedną z bohaterek, „z pierdolnięciem”. Sumienie nie ma tu nic do rzeczy. Najmocniej cierpią niewinni. W jednej ze scen grupa bohaterów wspomina ostatnie słowa swoich bliskich. Jedni umierają tak, jak żyli. Inni wbrew temu. Kolejny chichot losu. Śmiech przez łzy.

„Tu jest tylko pył” – w jednej ze scen mówi Luis. Pozornie pustynia nie ma więcej do zaoferowania, ale tak naprawdę krajobraz nieustannie zmienia swoją formę. Bohaterowie muszą przebrnąć przez bagniste bajora, przejechać przez góry na skraju przepaści, koła ich samochodów znaczą piaszczyste podłoże. Jak w „Sile ognia", poprzednim filmie Olivera Laxe’a, to właśnie natura kształtuje teren i jednocześnie ludzki charakter. „Sirât” również zmienia swoją formę. Od kina akcji, przez czarną komedię, w thriller. Reżyser w żadnym gatunku i żadnej z licznych warstw filmu nie pozwala nam poczuć się wygodnie. Czujność, początkowo uśpiona oniryczną przejażdżką w stylu „Mad Maxa”, z bohaterami ścigającymi się i przeskakującymi pomiędzy wozami „dla zgrywy”, przy ogłuszających zmysły basach, w chmurach pyłu, zostaje w kolejnej części filmu brutalnie wymuszona na widzach. Jednocześnie chcemy i nie możemy odwrócić wzroku.

Na temat bohaterów mamy strzępki informacji. Mniej więcej tyle samo, co o ludziach walczących o przetrwanie w Gazie możemy wyczytać w social mediach. Wystarczająco, by wiedzieć, że w żadnym wypadku nie zasłużyli na swoje położenie. Relacje zbudowane są na niuansach, subtelnej, ale wyrazistej grze aktorskiej. Urocze gesty takie jak dzielenie się deficytową czekoladą, zarysy konwersacji o muzyce, wzajemna troska - to wystarczy, by zobaczyć w nich człowieczeństwo.

Krańcowe doświadczenia bohaterów, ich straceńczy taniec na narkotykowym haju przywodzi na myśl ten z „Climaxu” Gaspara Noégo. Zarówno w tamtym, jak i tym przypadku widownia nie ma co liczyć na katharsis. Uczucie trwogi po seansie tylko się powiększa. Pustynny czyściec sprzeciwia się swojej roli. Zamiast dać nadzieję, sieje spustoszenie. Wszystko to do genialnego (i również nagrodzonego w Cannes) soundtracku Davida Letelliera, w którym techno miesza się z drobinkami wirującego w powietrzu diabelskiego pyłu. Pustynia odbiera ludzi, ale muzyka ma przecież moc ich przywracania. Jak w micie o Orfeuszu i Eurydyce. Trzeba tylko pamiętać, by nie oglądać się za siebie.

W latach 80. wprowadzająca w trans muzyka była ucieczką od konserwatywnych konwencji społecznych. Imprezy rave’owe były doświadczeniem transcendentalnym, spontanicznym, pozwalającym zatracić się w rytmie, odnaleźć wolność ekspresji. W „Sirât” komuna bohaterów jednoczy się w eskapizmie. Dodaje gazu i to co złe zostawia daleko w tyle. Obojętność nie gwarantuje jednak bezpieczeństwa. Wojna dotyczy wszystkich i przynosi niespodziewane ofiary. Ci, którzy przetrwają i tak będą naznaczeni.

W filmie Olivier Laxe’a nie wyczuwam krytyki samej subkultury, a raczej społecznej znieczulicy. Na przykład na to, że uchodźcy usiłują przedostać się przez polsko-białoruską granicę do „lepszego świata”. „Sirât” jest poetyckim ostrzeżeniem, że nie da się żyć obok historii. To przerażające piekło, którym straszą nas religijne pisma, istnieje na ziemi, na naszych oczach. A my odwracamy wzrok. Ignorancja to nieme przyzwolenie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze