1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Młode Głowy z Zwierciadle: „Rozstanie to nie porażka. To może być początek czegoś zdrowszego”. Rozmowa z Justyną Żukowską-Gołębiewską

Młode Głowy z Zwierciadle: „Rozstanie to nie porażka. To może być początek czegoś zdrowszego”. Rozmowa z Justyną Żukowską-Gołębiewską

(Fot. materiały prasowe/Młode Głowy)
(Fot. materiały prasowe/Młode Głowy)
To prawda, że kiedyś rozwodów było mniej. Ale czy nie powinno było ich być więcej? Statystyki to tylko liczby, za nimi stoją ludzie. Za każdą decyzją o rozstaniu stoi człowiek – czasem przerażony dorosły, czasem dziecko, które nie rozumie, dlaczego w domu ciągle czuć napięcie. – Nie chodzi o to, ile jest rozstań. Chodzi o to jak ludzie się rozstają – mówi Justyna Żukowska-Gołębiewska, psycholożka i ekspertka Młodych Głów. W rozmowie z Joanną Flis obala mity o „dobrych dla dziecka” związkach, rozprawia się z mitem dobrze funkcjonującej rodziny i radzi, jak rozstać się mądrze, nawet wtedy, gdy sam proces rozstania wciąż boli.

Joanna Flis: Kiedyś mówiło się, że „dla dobra dzieci” trzeba zostać razem. Dziś coraz więcej osób decyduje się na rozstanie i to często właśnie naprawdę dla dobra dzieci.

Justyna Żukowska-Gołębiewska: Za naszych czasów rozwodów było mniej, co nie oznacza, że funkcjonalnych rodzin było więcej. Ludzie nie rozstawali się, ale nie dlatego, że byli szczęśliwi, tylko dlatego, że nie mogli, nie umieli albo się bali. Często uważali, że muszą zostać razem, bo „co ludzie powiedzą”, „co będzie z dziećmi”, „jak sobie poradzę sama”.

Zostawali, choć się nie kochali?
Dokładnie tak. To, że jesteś nieszczęśliwa w związku, nie było żadnym powodem do tego, żeby się rozstać. Przemoc, uzależnienia - owszem, ale „brak miłości”? To nie było uznawane za wystarczające. Wiele kobiet nie miało też niezależności finansowej, a mężczyźni byli często emocjonalnie odseparowani od rodziny. Poza tym ten obraz tak zwanej „pełnej rodziny” uważano za ideał.

Myślę, że ten mit u niektórych przetrwał do dzisiaj.
Niestety tak. Nadal wiele osób wierzy, że tylko w tradycyjnym modelu, gdzie jest mama, tata, syn, córka, można wychować zdrowe psychicznie dzieci. A to nieprawda. To jest o tym, jak ludzie się rozstają, a nie czy w ogóle się rozstają. Dzieci potrzebują stabilności i miłości, a nie dostaną tego, gdy widzą dwóch dorosłych, którzy nie mogą na siebie patrzeć.

Co to znaczy: rodzina funkcjonalna?
To taka, która radzi sobie z kryzysami. Nie jest idealna, bo nie ma rodzin funkcjonujących zawsze zdrowo i prawidłowo. Każdy system rodzinny ma momenty lepsze i gorsze, ale jeśli ludzie potrafią się wspierać, jeśli dbają o siebie nawzajem, wtedy związek jest funkcjonalny. A jeśli nie... Czasem rozstanie jest jedyną szansą, żeby dzieci dorastały w zdrowszym środowisku.

Ale przecież każde rozstanie to cierpienie.
Oczywiście! Rozstanie to nie jest nic lekkiego. To zmiana tożsamości, życia, rytmu dnia. To przeżycie żałoby, często nie po człowieku, ale po marzeniu. Ale to cierpienie nie oznacza, że mamy trwać w relacji, która niszczy.

A dzieci? One nie cierpią?
Są dwie rzeczy, które musimy umieć rozróżnić: dyskomfort i krzywda. Dzieci czasem doświadczają dyskomfortu, bo muszą jechać do drugiego rodzica w weekend, bo coś się zmieniło, a chciały iść na przyjęcie urodzinowe koleżanki. Ale to nie jest krzywda. Krzywdą jest, gdy dziecko obserwuje przemoc, napięcia, staje się narzędziem w konflikcie. Dziecko ma prawo wiedzieć, że jest kochane i przez mamę, i przez tatę. Niezależnie od tego, czy ci rodzice są razem.

Co powinno usłyszeć dziecko w czasie rozstania?
To ważne, żeby wiedzieć, że dziecko nie potrzebuje pełnej prawdy! Potrzebuje prawdy dostosowanej do wieku i bezpieczeństwa. Zamiast mówić „tata nas zostawił, bo mnie zdradził”, powiedz: „ja cię kocham, ja jestem przy tobie i to się nie zmieni”. W rozstaniu łatwo dać się porwać swoim emocjom. Ale jeśli jesteśmy blisko własnego ego, to nie jesteśmy blisko naszych dzieci.

A dorosły? Jak ma się pozbierać po rozstaniu?
Przede wszystkim nie sam. Rozstanie to nie moment, w którym warto być “superbohaterem” i “dać radę”. Potrzebujemy innych dorosłych. Nie po to, żeby za nas coś załatwili, ale żeby pomogli nam spojrzeć na sytuację z dystansu. Kiedy jesteśmy w bólu, trudno oddzielić krzywdę od własnej złości, trudno rozpoznać potrzeby dziecka.

Z tego co mówisz, wyciągam taki wniosek, który może warto, żeby zapamiętać. Rozstanie to nie porażka.
Zdecydowanie. Rozstanie może być szansą. Dla dziecka, dla kobiety, dla mężczyzny, dla całej rodziny. Jeśli podejmiemy tę decyzję świadomie i odpowiedzialnie, możemy dzięki niej stworzyć zdrowszy świat dla siebie i dla naszych dzieci.

Joanna Flis: Kiedyś mówiło się, że „dla dobra dzieci” trzeba zostać razem. Dziś coraz więcej osób decyduje się na rozstanie i to często właśnie naprawdę dla dobra dzieci.

Justyna Żukowska-Gołębiewska: Za naszych czasów rozwodów było mniej, co nie oznacza, że funkcjonalnych rodzin było więcej. Ludzie nie rozstawali się, ale nie dlatego, że byli szczęśliwi, tylko dlatego, że nie mogli, nie umieli albo się bali. Często uważali, że muszą zostać razem, bo „co ludzie powiedzą”, „co będzie z dziećmi”, „jak sobie poradzę sama”.

Zostawali, choć się nie kochali?
Dokładnie tak. To, że jesteś nieszczęśliwa w związku, nie było żadnym powodem do tego, żeby się rozstać. Przemoc, uzależnienia - owszem, ale „brak miłości”? To nie było uznawane za wystarczające. Wiele kobiet nie miało też niezależności finansowej, a mężczyźni byli często emocjonalnie odseparowani od rodziny. Poza tym ten obraz tak zwanej „pełnej rodziny” uważano za ideał.

Myślę, że ten mit u niektórych przetrwał do dzisiaj.
Niestety tak. Nadal wiele osób wierzy, że tylko w tradycyjnym modelu, gdzie jest mama, tata, syn, córka, można wychować zdrowe psychicznie dzieci. A to nieprawda. To jest o tym, jak ludzie się rozstają, a nie czy w ogóle się rozstają. Dzieci potrzebują stabilności i miłości, a nie dostaną tego, gdy widzą dwóch dorosłych, którzy nie mogą na siebie patrzeć.

Co to znaczy: rodzina funkcjonalna?
To taka, która radzi sobie z kryzysami. Nie jest idealna, bo nie ma rodzin funkcjonujących zawsze zdrowo i prawidłowo. Każdy system rodzinny ma momenty lepsze i gorsze, ale jeśli ludzie potrafią się wspierać, jeśli dbają o siebie nawzajem, wtedy związek jest funkcjonalny. A jeśli nie... Czasem rozstanie jest jedyną szansą, żeby dzieci dorastały w zdrowszym środowisku.

Ale przecież każde rozstanie to cierpienie.
Oczywiście! Rozstanie to nie jest nic lekkiego. To zmiana tożsamości, życia, rytmu dnia. To przeżycie żałoby, często nie po człowieku, ale po marzeniu. Ale to cierpienie nie oznacza, że mamy trwać w relacji, która niszczy.

A dzieci? One nie cierpią?
Są dwie rzeczy, które musimy umieć rozróżnić: dyskomfort i krzywda. Dzieci czasem doświadczają dyskomfortu, bo muszą jechać do drugiego rodzica w weekend, bo coś się zmieniło, a chciały iść na przyjęcie urodzinowe koleżanki. Ale to nie jest krzywda. Krzywdą jest, gdy dziecko obserwuje przemoc, napięcia, staje się narzędziem w konflikcie. Dziecko ma prawo wiedzieć, że jest kochane i przez mamę, i przez tatę. Niezależnie od tego, czy ci rodzice są razem.

Co powinno usłyszeć dziecko w czasie rozstania?
To ważne, żeby wiedzieć, że dziecko nie potrzebuje pełnej prawdy! Potrzebuje prawdy dostosowanej do wieku i bezpieczeństwa. Zamiast mówić „tata nas zostawił, bo mnie zdradził”, powiedz: „ja cię kocham, ja jestem przy tobie i to się nie zmieni”. W rozstaniu łatwo dać się porwać swoim emocjom. Ale jeśli jesteśmy blisko własnego ego, to nie jesteśmy blisko naszych dzieci.

A dorosły? Jak ma się pozbierać po rozstaniu?
Przede wszystkim nie sam. Rozstanie to nie moment, w którym warto być „superbohaterem” i „dać radę”. Potrzebujemy innych dorosłych. Nie po to, żeby za nas coś załatwili, ale żeby pomogli nam spojrzeć na sytuację z dystansu. Kiedy jesteśmy w bólu, trudno oddzielić krzywdę od własnej złości, trudno rozpoznać potrzeby dziecka.

Z tego co mówisz, wyciągam taki wniosek, który może warto, żeby zapamiętać. Rozstanie to nie porażka.
Zdecydowanie. Rozstanie może być szansą. Dla dziecka, dla kobiety, dla mężczyzny, dla całej rodziny. Jeśli podejmiemy tę decyzję świadomie i odpowiedzialnie, możemy dzięki niej stworzyć zdrowszy świat dla siebie i dla naszych dzieci.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Posłuchaj całej rozmowy z Justyną Żukowską-Gołębiewską w podcaście „ZA MOICH CZASÓW” projektu MŁODE GŁOWY – już dostępny na YouTube i Spotify.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Joanna Flis - psycholożka, terapeutka, ekspertka projektu MŁODE GŁOWY Fundacji UNAWEZA

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze