To nie jest słabość. To nie jest „gorszy dzień”. To rzeczywistość tysięcy kobiet w Polsce – tych, które dają radę, nawet gdy już nie mają siły. Zdanie „nie mam kiedy odpocząć” przestało być skargą. Stało się codziennością. A może nawet... hasłem pokoleń? Raport PKO Ubezpieczenia „Dobrostan Polek 2025. Jak dzisiaj czują się kobiety?” opowiada o tym, co dzieje się z nami, kiedy troska o innych przysłania troskę o siebie.
Zmęczenie, które nie robi hałasu
„Aż 90% kobiet czuje presję, by zawsze dawać radę” – to jedno z tych zdań z raportu, które zostaje w pamięci. Może dlatego, że brzmi jak echo tego, co słyszymy od przyjaciółek. Albo od siebie samej, przed snem. Bo trudno się z nim nie zgodzić.
Zmęczenie kobiet nie krzyczy. Nie ma plakatu ani alarmu. Czasem ma twarz uśmiechniętej matki, czasem perfekcyjnej pracowniczki, czasem sąsiadki, która jeszcze w nocy gotuje zupę na jutro. To zmęczenie, które nauczyło się milczeć. Funkcjonować mimo wszystko. Bo przecież wszystko trzeba – prawda?
Między obowiązkiem a siłą – jak łatwo się zgubić
Gdzieś po drodze kobieca siła stała się walutą – im więcej uniesiesz, tym jesteś lepsza. Z czasem stała się też obowiązkiem. Siłą, która nie daje już wyboru. Bo empowerment, choć potrzebny, bywa także pułapką: zamiast dodawać odwagi, czasem tylko dorzuca kolejne zadania do listy.
Trudno powiedzieć, kiedy kobiece ciało zaczęło mówić „dość”. Może wtedy, gdy słowo „równowaga” stało się marketingowym sloganem. Może wtedy, gdy słowo „odpoczynek” zaczęło wymagać uzasadnienia.
(Fot. Materiały partnera)
Wytrzymałość czy wypalenie?
Zaskakujące? Kobiety powyżej 65. roku życia wykazują wysoki poziom psychicznego dobrostanu i odczuwają najmniejszy wpływ presji np. społecznej. Może dlatego, że już nie muszą gonić. Odzyskują siebie. Dają sobie zgodę na niedoskonałość, na smakowanie życia takim, jakie jest.
Tymczasem kobiety między 35. a 54. rokiem życia są często rozciągnięte we wszystkich kierunkach: jeszcze wychowują dzieci, już opiekują się rodzicami. Są emocjonalnym buforem w domu i odpowiedzialną częścią zespołu w pracy. A kiedy zostają same – nie wiedzą, jak się wyłączyć. Bo nawet odpoczynek zaczyna wymagać... planu. Nie dziwi więc, że to właśnie one najczęściej mówią o wypaleniu. A przecież nie chodzi o egoizm. Chodzi o równowagę, która wciąż gdzieś się wymyka.
To nie nasza wina. To brak systemu
Nie da się mówić o kobiecym dobrostanie bez mówienia o systemie. Bo kobiety nie „zapomniały o sobie”. One nie mają kiedy o sobie pamiętać. Czasem brakuje im wsparcia, czasem pieniędzy, ale najczęściej – przyzwolenia. Na niedoskonałość, odpoczynek, nieproduktywność.
Raport pokazuje jasno: dobrostan nie rodzi się z pozytywnego myślenia. On potrzebuje realnych warunków – czasu, pieniędzy, sieci wsparcia, społecznego zrozumienia. A często – zupełnie nowego kontraktu społecznego.
A przecież te dane mają twarz. Jeśli kobieta z prowincji nie chce pójść do psychologa, bo boi się, co ludzie powiedzą. Jeśli kobieta w związku czuje się samotna. Jeśli kobieta, której średni dochód na gospodarstwo domowe nie przekracza 3000 zł, żyje na granicy sił, a jej troska o siebie kończy się na ciepłej herbacie – to nie znaczy, że te kobiety są słabe. Czy to może oznaczać, że świat został zaprojektowany… bez uwzględnienia ich potrzeb?
(Fot. Premiera raportu / Materiały partnera)
Czy naprawdę musimy być silne?
Może siła to ostatnie, czego nam dziś potrzeba. Może potrzebujemy raczej prawa do słabości, zawahania, do... regeneracji i snu. Do tego, by powiedzieć: „nie wiem”, „nie mogę”, „nie mam siły”.
Dobrostan nie musi wyglądać jak ujęcia z Instagrama. Może być chwilą ciszy. Niekontrolowanym śmiechem. Spojrzeniem w lustro bez poczucia winy. Może być wspólnotą doświadczeń. Ulubionym kubkiem. Zgubionym dniem bez wyrzutów sumienia.
Czasem wystarczy też jedno zdanie – szczere, empatyczne, czułe: „Wiem, jak jest”. I może właśnie to – usłyszenie siebie nawzajem – jest pierwszym krokiem do kobiecego dobrostanu.