Czym naprawdę jest trauma? Czy wszyscy jej ulegają? Jak rozpoznać, że to, co nas dziś spotyka, to właśnie konsekwencje dramatycznego wydarzenia, którego możemy nawet nie pamiętać? Na pytania odpowiada psychoterapeuta Kacper Stengert.
Co sprawia, że jakieś wydarzenie staje się traumą?
Wyobraźmy sobie, że chcemy skoczyć na bungee. Idziemy więc tam, gdzie takie skoki się odbywają: jakiś człowiek przywiązuje nam linę do nóg, a potem spycha. Spadamy, krzyczymy, jesteśmy przerażeni! Moment, w którym zostaniemy zepchnięci, jest takim szokiem dla naszego ciała, że czasem nawet nie pamiętamy kilku pierwszych sekund. Spadanie z wysoka to przecież sytuacja potencjalnego zagrożenia życia…
I mamy traumę?
Zazwyczaj nie mamy, bo byliśmy mentalnie nastawieni na to wydarzenie. Mieliśmy poczucie kontroli nad tym, co się działo. Traumy moglibyśmy doświadczyć, gdybyśmy nagle i niespodziewanie znaleźli się na krawędzi budynku, a ktoś przywiązałby nam coś do nóg i nagle zepchnął w dół. To byłby szok, bo nie poszukiwaliśmy przecież wtedy ekstremalnych przeżyć czy też ekstremalnej rozrywki. Stało się coś, czego się nie spodziewaliśmy. Reakcja ciała byłaby więc znacznie mocniejsza niż przy zaplanowanym skoku na bungee, bo niespodziewane spadanie uznalibyśmy za realne zagrożenie życia.
Czyli znaczenie dla powstania traumy ma szok wynikający z zaskoczenia, braku świadomości tego, co się dzieje, i kontroli nad tym, co nas spotyka?
Tak, traumą staje się sytuacja, która wymknęła się spod kontroli, nagła, niespodziewana, stanowiąca realne zagrożenie dla życia, integralności psychicznej i fizycznej czy relacji ze światem. Co więcej, trauma w przeciwieństwie do trudnej czy bolesnej sytuacji, która jednak mija, pozostawia na zawsze trwały ślad w psychice. I choć potocznie dziś każde przykre zdarzenie nazywane bywa traumą, moim zdaniem możemy o niej mówić dopiero wówczas, kiedy właśnie na skutek tego, co się wydarzyło, dochodzi do trwałych zmian w psychice.
Co to znaczy?
Kłótnia między dwiema osobami może być dotkliwa emocjonalnie, ale nie na tyle, aby być szokiem. Taki efekt może mieć na przykład wypadek samochodowy, nawet gdy uda się nam wyjść z niego cało. Później jednak każda sytuacja, która przypomina okoliczności tamtego zdarzenia, będzie wywoływać napięcie w ciele, lęk, intensywną czujność, a nawet ataki paniki. Może nawet każde wsiadanie do samochodu już będzie przypominało o tym ryzyku, jakim jest kolejny wypadek. Dlatego możemy nie chcieć podróżować samochodem i ograniczać to do koniecznego minimum. Dzieje się tak, ponieważ w sytuacji, która przypomni o traumie, dochodzi do intensywnej mobilizacji całego organizmu do walki lub ucieczki, prawie jakby się wracało do miejsca i czasu wypadku. Objawy traumy to też intensywne myślenie o tym, co się stało i co się może stać, czy coś podobnego może się powtórzyć.
Znaczenie dla powstania traumy ma także to, kto staje się źródłem zagrożenia i jak reagują świadkowie. Traumy doświadczają więc dzieci, które w jakiejś sytuacji publicznej, na przykład podczas niedzielnego obiadu czy wieczornego odrabiania lekcji, stają się przedmiotem agresywnego zachowania rodzica, czego biernym świadkiem może być reszta rodziny. Rodzic krzyczy, wyciąga pas, macha rękami, bije, szarpie, wyzywa. Powodem ma być to, że dziecko dopuściło się jakiegoś przewinienia, ale w stosunku do tego, co zrobiło, reakcja i agresja dorosłego jest co najmniej nadmiarowa. Za grożenie ze strony rodzica staje się traumą, bo dziecko przeżywa je na podstawowym biologicznym poziomie, jako zagrożenie życia ze strony osoby decydującej o jej przetrwaniu.
To przerażające, kiedy ten, kto ma bronić i chronić, zagraża i bije.
Dziecko przeżywa bardzo silnie to, że jego ciało jest naruszane: szarpane, bite. Na to, że doświadczy traumy, wpływa także to, że nikt z pozostałych dorosłych nie broni tego dziecka. Ponieważ dziecko pozostaje samo z zagrażającym jego życiu dorosłym, doświadcza wówczas bardzo bolesnego poczucia, że zostało wykluczone, że nie należy do rodziny, do stada. A więc dezintegracji ulegają nie tylko ciało, tożsamość, lecz także jego relacje i przynależność. Dzieci nie mają jeszcze narzędzi po znawczych i intelektualnych, aby sobie z taką sytuacją jakkolwiek funkcjonalnie poradzić. Ich jedynym celem jest wtedy biologicznie przeżyć, i to za wszelką cenę.
Zagrożenie życia, ból i odrzucenie ze strony rodziny jest dla dziecka tak głębokim doświadczeniem traumatycznym, że nawet kiedy będzie dorosłe, trudno mu będzie zaufać komukolwiek. Skutkiem takiej traumy jest przekonanie, że inni są zagrożeniem i że trzeba liczyć tylko na siebie. W każdej kolejnej sytuacji społecznej będzie doświadczało silnych emocji.
Takie są zawsze skutki traumy z dzieciństwa?
Skutkiem każdej traumy jest to, że zawsze już jesteśmy czujni. Analizujemy wszystko, co dzieje się wokół, pod kątem ewentualnego zagrożenia. Co więcej, każda pod kątem ewentualnego zagrożenia. Co więcej, każda sytuacja podobna do tej, jaka wydarzyła się w dzieciństwie, będzie wywoływać stany lękowe, obsesyjne myśli, że może się stać coś strasznego. Te myśli mogą być dla nas zupełnie niezrozumiałe, jeśli tego, co się nam stało, nie pamiętamy lub nie uważamy za traumę. Niezależnie jednak od tego, co myślimy o biciu dzieci i czy pamiętamy, że byliśmy sami publicznie bici, zawsze w obecności innych będzie się budził w nas niepokój: jak te osoby mogą się zachować? Umysł będzie prowadził ustawiczną symulację możliwych zagrożeń. Czasem nawet na zmianę z odtwarzaniem wspomnień z traumy.
A jakie jeszcze, poza tymi, o których już mówiłeś, są warunki powstania traumy, kiedy jesteśmy dorośli?
Powstanie traumy zależy także od tego, czy osoba, która doświadczyła jakiegoś dramatycznego i budzącego szok wy darzenia, czuje się bezpieczna i akceptowana w środowisku, w jakim żyje, w swojej rodzinie, w domu. Jeśli tak, to wszelkie szoki i zagrożenia, jakich doświadczy, będą amortyzowane przez bliskich, przez kochających i akceptujących ludzi, przez swoje stado, dzięki temu, że wysłuchają, pocieszą, dadzą zrozumienie i udzielą pomocy. Jeśli więc ktoś zepchnie nas z dachu albo będziemy koziołkować w samochodzie, który pójdzie do kasacji, a my cudem wrócimy cali do domu, to jeśli bliscy nas wysłuchają, dadzą pełne zrozumienie dla tego, co przeżyliśmy – nie będą nas oceniać i oskarżać, ale cieszyć się, że jesteśmy cali, a także pomogą nam organizacyjnie i materialnie – to, co przeżyliśmy, prawdopodobnie nie odciśnie się trwale na naszej psychice.
Dobre bliskie relacje zapobiegają powstaniu tego śladu w psychice, czyli traumy, niezależnie od tego, co się wydarzyło?
Tak, bo jeśli bliscy nie dają poczucia akceptacji i miłości, jeśli nie ma do kogo iść po wypadku samochodowym, przykładowym zepchnięciu z dachu czy jakiejś fizycznej napaści, pobiciu, żeby opowiedzieć, co się stało i co czuliśmy wtedy, to nie ma jak poradzić sobie z szokiem. Wtedy lęk, przerażenie, poczucie chaosu i zagubienia przechodzą w stan chroniczny. To jest ten trwały ślad w psychice. W pewnym sensie ma on pomóc osobie pozbawionej wsparcia lojalnego stada, przetrwać w świecie, w którym jest wiele zagrożeń.
Potrzebna jest jeszcze gotowość wewnętrzna do traumę, żyją w ciągłym poczuciu zagrożenia życia. Dla przyjęcia pomocy od innych po tym, co nas spotkało. Jedno z drugim jest połączone, bo jeśli jako dzieci nie otrzymywaliśmy od bliskich wsparcia, jeśli byliśmy wychowywani w krytycznym i odrzucającym środowisku, to z trudem przychodzi nam przyjmowanie pomocy lub w ogóle tego nie potrafi my. Dziecko musi nauczyć się od dorosłych, jak radzić sobie z trudnymi emocjami. Jeśli dorośli tego nie uczą, ono tego nie po trafi . Co więcej, tak wychowywane dziecko, gdy jest już dorosłym człowiekiem, a dobrzy i życzliwi ludzie chcą mu pomóc – dać wsparcie i zrozumienie – nie pozwoli im na to. Ucieknie w zamrożenie uczuciowe, izolację i często autoagresję, jak uzależnienia, w nich szukając chwilowej ulgi od tego, co przeżył i co nadal przeżywa.
Trzeba umieć sięgać po pomoc?
Trzeba też umieć samemu dawać sobie ukojenie. I znów jeśli w dzieciństwie nie dostawaliśmy od bliskich uspokojenia, pocieszenia, rozładowania trudnych emocji, to nie potrafi my sobie sami tego dać. Nie znamy samoregulacji. A to znaczy, że jesteśmy skazani na poradzenie sobie z traumą tylko w jeden sposób, czyli zaprzestając czucia, odcinając się od tych uczuć poprzez zamrożenie emocjonalne oraz izolację od ludzi.
Jak to się objawia?
Odczuwanie emocji jest zamrożone, a ciało osoby po traumie usztywnione, napięte. Umysł jest wyczulony na wszystko, co dzieje się wokół, w trybie nieustającej mobilizacji nadmiernie skanuje otoczenie, szukając sygnałów potencjalnego zagrożenia. Takie skutki traumy są związane z mechanizmami obronnymi, których za daniem jest tylko jedno: pomóc nam przetrwać w sensie biologicznym.
Kolejnym i jednym z najczęstszych objawów będzie nieustanne analizowanie, rozważanie, przetwarzanie sytuacji, która się wydarzyła, a została uznana za zagrażającą. O traumie świadczą więc także obsesyjne myśli o tym, co wywołało w nas szok.
Czy konsekwencją traumy bywa też agresja?
Objawem traumy raczej jest wycofanie, ucieczka. Trauma wywołuje stan, który można by opisać jako obezwładnienie. Dlatego jej symptomem bywa unikanie kontaktów z ludźmi, bo ich obecność budzi lęk.
Wycofanie z kontaktów społecznych jest najczęstszą strategią, bo dla osoby po traumie każda sytuacja, która wymyka się spod kontroli, jest zagrażająca, nawet ta obiektywnie bezpieczna. Jeśli trauma była masywna, to już same bodźce płynące z otoczenia: pojawienie się ludzi, ich chęć zbliżenia się do osoby straumatyzowanej, bywają przytłaczające. Osoby, które przeżyły masywną traumę, żyją w ciągłym poczuciu zagrożenia życia. Dla nich wszystko, co się dzieje, może być źródłem kolejnego bólu czy poniżenia. Dlatego są czujne. Ich agresja jest reakcją wtórną, bo żeby przetrwać, trzeba faktycznie się jakkolwiek bronić. Jednak z dwojga złego aktywna agresja u osoby straumatyzowanej jest już objawem lepszym niż bierna izolacja.
Izolowanie się jest instynktowną obroną, która w teorii pozwala na regenerację ciała i psychiki po tym, co się stało. Pozwala biologicznie przetrwać do chwili, gdy możliwe będzie wyjście poza doświadczenie błędnego koła, erroru umysłu, że wszystko i wszyscy są zagrożeniem. Osobę po traumie można porównać do małego kota, który przeżył, choć został poraniony przez dorosłe go kota, więc teraz chowa się w jakiejś norce. Izoluje się od innych kotów. Kiedy te chcą do niego podejść, syczy.
Czy to znaczy, że izolacja pozwala poradzić sobie z traumą?
I tak, i nie. Bo jeśli człowiek po traumie pozostaje w izolacji, jego umysł nieustannie odtwarza to, co się wydarzyło, a więc z jednej strony retraumatyzuje się na bieżąco, ale z drugiej – w pewnym momencie może doświadczyć samorzutnego przerobienia tej traumy. Psychoterapia też nie w każdym czasie jest optymalnie możliwa. Lepszym rozwiązaniem niż izolacja jest wchodzenie w bezpieczne relacje, które pomogą oswoić to poranione zwierzę z innymi, spokojniejszymi zwierzętami, które traumy nie przeżyły. Ten proces można opisać jako koregulację, a polega on na synchronizacji układów nerwowych. Liczy się więc to, aby osoba po traumie miała kontakt z osobami, które są spokojne i dają poczucie bezpieczeństwa podczas interakcji. Jeżeli osoba zraniona będzie doświadczała, że inni nie funkcjonują poprzez pryzmat zagrożenia, to z biegiem czasu będzie równać do tej zdrowej normy grupowej.
A czy fobie także mogą być symptomem traumy?
Fobie mogą wynikać z traumy, jeśli ich źródło jest głęboko symboliczne. Bywa więc, że na przykład klaustrofobia jest symbolicznym przedstawieniem traumy wynikającej z wychowania w zagrażającym środowisku społecznym, z którego dziecko nie może się wydostać, bo jest niesamodzielne i zależne od swoich „prześladowców”, na przykład rodziców.
Za bardzo ważne uważam, żeby psychiatrzy czy psychoterapeuci, a także pedagodzy znali objawy traumy, gdyż w innym wypadku mogą je pomylić z zaburzeniami osobowości i zacząć zwalczać lekami, które same nie rozwiążą istoty problemu. Do tego, żeby się z nim uporać, potrzebna jest szersza pomoc: reintegracja i ponowne oswojenie do bezpiecznego stada.
Kacper Stengert, psychoterapeuta, psycholog, coach. W swojej pracy ukierunkowany jest na nurt psychodynamiczny, który skupia się wokół zrozumienia nieuświadomionych przyczyn cierpienia, oraz wykorzystuje nurt integracyjny, pozwalający na zdiagnozowanie negatywnych schematów funkcjonowania; kacperstengert.pl.