1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sztuka
  4. >
  5. Fryderyk Chopin nieznany. Wystawa „Życie romantyczne. Chopin, Scheffer, Delacroix, Sand”

Fryderyk Chopin nieznany. Wystawa „Życie romantyczne. Chopin, Scheffer, Delacroix, Sand”

Portret Fryderyka Chopina. Rysunek Maksymiliana Fajansa wg obrazu Ary’ego Scheffera.(Fot. Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie)
Portret Fryderyka Chopina. Rysunek Maksymiliana Fajansa wg obrazu Ary’ego Scheffera.(Fot. Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie)
Jesienią nazwisko Fryderyka Chopina będzie odmieniane przez wszystkie przypadki – rozpocznie się Konkurs Chopinowski, a do kin wejdzie długo wyczekiwany film „Chopin, Chopin!”. Tymczasem już teraz trwa wystawa, dzięki której możemy spojrzeć na słynnego kompozytora inaczej.

Artykuł pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 9/2025.

Każdy o nim słyszał, nikt go nie widział. Na takie komentarze, dotyczące Chopina, można było natrafić w Paryżu. Narzekano, że trudno zobaczyć go na żywo – zdecydowanie nie przepadał za wielkimi salami i tłumami na widowni, nie odbywał też często typowych dla wirtuozów tournée. Zadziwiając tym Paryż, który w XIX wieku był epicentrum muzycznego świata. Chopin przyjechał tu z Warszawy w 1831 roku. Nie wiedział jeszcze (choć, jak wynika z listów do bliskich, przeczuwał), że to już na zawsze. Że nigdy nie wróci w rodzinne strony.

O tym, jaka wówczas w stolicy Francji panowała między pianistami konkurencja, świadczy choćby fakt, że miasto dorobiło się przydomka Pianopolis – Miasta fortepianów. Wytwarzające te instrumenty paryskie manufaktury Pleyela czy Erarda zatrudniały kilka tysięcy pracowników i miały własne salony, gdzie organizowano prestiżowe koncerty. W tym zbiorowe popisy gwiazd ówczesnej sceny muzycznej. Widowiska miały w sobie coś z ducha dzisiejszych hip-hopowych bitew: pośrodku sali ustawiano na przykład sześć fortepianów, wokół sadzano publiczność, a zaproszeni wirtuozi zmieniali się przy klawiaturach, dając próbkę swojego talentu. Fryderykowi Chopinowi, owszem, zdarzało się brać udział w takich wydarzeniach. Zwłaszcza że z właścicielem manufaktury Pleyela łączyły go więzi towarzyskie i handlowe – zgodnie z nieformalną umową regularnie dostarczano naszemu kompozytorowi nowe instrumenty, które uwielbiał i których używał, polecając je przy okazji własnym uczniom, po czym zwracał producentowi (otrzymywał prowizję od sprzedaży poleconego przez siebie fortepianu).

A jednak, poza kilkoma wyjątkami, Chopin unikał dużych publicznych występów. I choć mogłoby się wydawać, że jego decyzja w mieście takim jak Pianopolis zakrawała na szaleństwo, najwyraźniej była ona strategią nie tylko w pełni świadomą, ale i skuteczną. Granie na prywatnych salonach, jedynie dla wybranych osób – wśród których nie brakowało najbardziej znaczących postaci epoki – podsycało ciekawość i wykreowało wizerunek muzycznego geniusza, otoczonego aurą tajemniczości. Nie mówiąc już o tym, że pasowało do jego temperamentu: sposobu, w jaki pisał i interpretował utwory. Publika potrafiła mu zarzucić, że gra zbyt cicho, zbyt subtelnie. Warto wreszcie pamiętać, że Fryderyk Chopin mógł się jawić jako burzyciel, muzyczny rewolucjonista. Część z jego utworów została w pełni zrozumiana i doceniona dopiero w XX wieku.

Na najnowszej wystawie Chopina i widać, i słychać. Ścieżką dźwiękową do ekspozycji jest sześć utworów, w tym Ballada f-moll op. 52. Jej wczesny rękopis, niezwykle cenny, nigdy niepublikowany, został niedawno po długich negocjacjach zakupiony do muzealnej kolekcji. To jeden z najcenniejszych skarbów polskiej kultury muzycznej. Tworzy oś całej wystawy, której nie poświęcono tylko samemu kompozytorowi. Chopin znalazł się wśród głównych jej bohaterów, ale temat jest szerszy i, wydawałoby się, niezwykle trudny do pokazania w muzealnej przestrzeni. Jak bowiem pokazać emocje i relacje między ludźmi? Jakie eksponaty miałyby zobrazować miłość, przyjaźń czy przywiązanie? „Życie romantyczne. Chopin, Scheffer, Delacroix, Sand” – w tytule wystawy chodzi nie tylko o epokę romantyzmu. Czym jest owo „życie romantyczne”? Co jeszcze kryje się za tym sformułowaniem?

Najnowsza wystawa w warszawskim Muzeum Fryderyka Chopina w Zamku Ostrogskich, położonym malowniczo na skarpie, udziela na to pytanie kilku odpowiedzi.

Auguste Charpentier i George Sand „Wachlarz z karykaturami (George Sand i jej przyjaciele)”. Auguste Charpentier i George Sand „Wachlarz z karykaturami (George Sand i jej przyjaciele)”.

Na kolanach George Sand

Zwróćcie uwagę na obraz w kształcie wachlarza. Malowany na papierze, przedstawia idylliczną scenkę: widać tu łąkę, rzekę, wzgórza i pasące się owieczki. Są i mityczne stwory: faun, tryton, tuż obok grupka mężczyzn ubrana w surduty, a pośrodku wprawne oko dostrzeże kobietę w stroju pastereczki. Każda z namalowanych tu postaci jest czyjąś karykaturą. Szukając wśród nich wizerunku Chopina, łatwo się pomylić. Nawet wiedząc, że szukać należy w samym centrum. Chopin to, wbrew pozorom, wcale nie mężczyzna klękający przed pasterką – w tej pozie został sportretowany inny słynny romantyczny kompozytor i pianista Ferenc Liszt. Z Chopinem zresztą dobrze się znali, u przyjaciółki Liszta Fryderyk spotkał po raz pierwszy George Sand (choć akurat tamto spotkanie wcale nie było udane, nieszczególnie się sobie spodobali i musiało minąć trochę czasu, zanim zostali parą). A wracając do karykatur: znajdziecie Chopina na kolanach Sand (pasterka to oczywiście ona). Ukazano go jako maleńkiego kolorowego ptaka, „przedstawiciela rodziny kolibrów, którego śpiew leczy kolkę i odciski”, jak głosi sporządzony przez Sand żartobliwy opis.

Charles-Frédéric Lauth „Jadalnia George Sand w Nohant”. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Charles-Frédéric Lauth „Jadalnia George Sand w Nohant”. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

Dlaczego właśnie ten obraz warto traktować, zgodnie z zamysłem twórców wystawy, jako punkt wyjścia, skoroznajdziemy tu cenniejsze pod względem artystycznym dzieła?

Weźmy chociażby sprowadzone z Paryża prace Eugène’a Delacroix, absolutnego giganta malarstwa romantycznego. Nie ma chyba bardziej „francuskiego” artysty niż autor wiszącego w Luwrze ikonicznego obrazu z 1830 roku, przedstawiającego wolność, a więc młodą kobietę z obnażoną piersią, która wiedzie lud Paryża na barykady rewolucji lipcowej. Swoją drogą, także karykaturę Delacroix znajdziecie na wachlarzu.

Jego wizerunku nie mogło zabraknąć, bo cała ta idylliczna scenka jest dowcipnym, momentami zgryźliwym, a jednak peanem na cześć przyjaźni. Portretem grupy ludzi, którzy dobrze znali swoje mocne i słabsze strony, lubili się, wzajemnie inspirowali. Zwykliśmy kojarzyć epokę romantyzmu z opiewaniem miłości, najlepiej burzliwej. Tymczasem przyjaźń romantycy cenili równie wysoko. Jako temat twórczości, ale i zupełnie prywatnie, spędzając wspólnie sporo czasu – prawdopodobnie dużo więcej niż my przy obecnym tempie życia jesteśmy w stanie poświęcić przyjaciołom. W jednej z książek George Sand dochodzi do wniosku, że to uczucie przyjaźni jest tym najważniejszym i najcenniejszym.

Jules Dupré „George Sand w stroju z regionu Le Berry”.(Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Jules Dupré „George Sand w stroju z regionu Le Berry”.(Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

Nohant i nowe Ateny

Miejscem, w którym George rzeczywiście często przyjmowała przyjaciół, było Nohant. Posiadłość, w której wychowała się Aurora, bo zanim przyjęła męski pseudonim, tak właśnie miała na imię. Mówimy nie tylko o intelektualistce, ale i o emancypantce. Kobiecie, która pod prąd czasów podjęła decyzję o separacji z mężem, zdołała zawalczyć o dzieci, i pracując od rana do nocy, utrzymać je i siebie z pisania. Przy okazji zdobywając we Francji uznanie i sławę jednej z najważniejszych pisarek czy w ogóle postaci epoki, o czym w Polsce czasem się zapomina, postrzegając ją głównie jako partnerkę Chopina. W rodzinnej posiadłości, leżącej w prowincji Berry w północno-środkowej części kraju, Sand stworzyła przystań i salon towarzyski, miejsce, w którym panował twórczy ferment – w późniejszych latach wykształciła się tam regularna scena teatralna, którą gospodyni współtworzyła z synem Maurice’em.

Ary Scheffer „Pauline Viardot jako Święta Cecylia”. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Ary Scheffer „Pauline Viardot jako Święta Cecylia”. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

W Nohant faktycznie mogło być sielsko ze względu na bujną przyrodę wokół, psy i inne domowe zwierzęta (przedstawiające je szkice można oglądać na wystawie), a także kojący rytm codzienności. Od kiedy George i Fryderyk byli razem, ciepłe sezony spędzali na wsi, natomiast jesień i zimę w Paryżu, gdzie mieli dwa osobne mieszkania, choć z oknami wychodzącymi na ten sam dziedziniec. Wspólne posiłki jedli w trzecim mieszkaniu – wszystko to ze względów obyczajowych, musieli zachować pozory, żyjąc ze sobą bez ślubu. Kiedy wracali z Nohant do miasta, miejscem, gdzie regularnie spotykał się ich krąg towarzyski, była z kolei pracownia Ary’ego Scheffera, innego cenionego malarza z grona wspólnych przyjaciół. Przyjaciele mieszkali niedaleko siebie, po sąsiedzku. Adres: ulica Chaptal, Nowe Ateny (Nouvelle Athènes). Tę część Paryża nazwano tak ze względu na (nawiązującą do antyku) architekturę budynków, ale i z powodu mieszkańców, których znakomitą część stanowiła paryska elita intelektualna i artystyczna. U Scheffera bywali Chopin z Sand, Liszt, Delacroix, a także wybitna śpiewaczka i kompozytorka hiszpańskiego pochodzenia Pauline Viardot, którą gospodarz malował wielokrotnie, a na jednym z obrazów przedstawił w złotym nimbie jako świętą Cecylię, patronkę muzyki. Bywali hrabina Delfina Potocka i autor „Nie-Boskiej komedii” Zygmunt Krasiński z żoną Elżbietą. Kontekst wielkiej emigracji, zaborów, klęski powstania listopadowego i tęsknoty za ojczyzną był dla tego międzynarodowego grona czymś oczywistym – bez względu na narodowość przyjaciele byli wtajemniczeni w „sprawę polską”.

Oryginalny gipsowy odlew lewej ręki Chopina. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Oryginalny gipsowy odlew lewej ręki Chopina. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

Pamięć

Romantyczna, nomen omen, relacja Chopina i Sand trwała dziewięć lat, od 1838 do 1847 roku. Można próbować dociekać, co ich łączyło, jakie mieli temperamenty i preferencje, czy starsza o sześć lat George bardziej niż partnerką była, jak niektórzy chcą to widzieć, opiekunką Fryderyka (którego organizm konsekwentnie wyniszczała gruźlica), ale najlepiej wiedzieli to oni sami. Z całą pewnością można stwierdzić, że dla obydwojga rozstanie było koszmarnie trudne. I że on umarł zaledwie dwa lata później.

A skoro ktoś odchodzi, to się za nim tęskni, chce się o tej osobie pamiętać. Pamięć to również jest ważny wątek i temat tej wystawy. W czasach Chopina, kiedy fotografia dopiero raczkowała, a nagranie czyjegoś głosu było jeszcze niemożliwe, popularną pamiątką były na przykład odcięte pukle włosów.

Medalion z włosami George Sand. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Medalion z włosami George Sand. (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

Umieszczano je w puzderkach i medalionach, ale równie modne było wyplatanie z nich bransoletek – w Muzeum Chopina można takie oglądać: należały do George Sand, dostała je w młodości od koleżanek ze szkoły. Ciekawe, że akurat w tym przypadku nasza wrażliwość i podejście zmieniły się na tyle, że dziś tego rodzaju artefakty wzbudzają albo mieszane, albo zdecydowanie negatywne odczucia. Coś, co dla ludzi żyjących w połowie XIX wieku było całkowicie naturalne, dziś postrzegane jest jak odstręczające dziwactwo. Nie mniej modne były odlewy rąk i stóp – bywało że zdobione, służące za przedmioty codziennego użytku: przycisk do papieru, kałamarz. To znak czasów, ciekawostka, ocalałe ślady po życiu romantycznym i ówczesnych kodach kulturowych, ale jeśli uruchomi się wyobraźnię, można w tych eksponatach odczytać dawną intencję.

Kałamarz w kształcie dłoni aktorki Elisabeth Rachel Félix z wygrawerowanym jej życiowym mottem: Tout ou rien(Wszystko albo nic). (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique) Kałamarz w kształcie dłoni aktorki Elisabeth Rachel Félix z wygrawerowanym jej życiowym mottem: Tout ou rien(Wszystko albo nic). (Fot. CCO Paris Musée de la Romantique)

Paryż, Warszawa, Paryż

Wystawa potrwa do końca października, a zanim się zamknie, będzie już wiadomo, kto wygrał tegoroczną edycję Konkursu Chopinowskiego. I jak kinowej widowni przypadł do gustu film „Chopin, Chopin!” w reżyserii Michała Kwiecińskiego, z Erykiem Kulmem w roli tytułowej. Na ostatnie tygodnie trwania wystawy zaplanowano coś specjalnego – do wspomnianych prac Delacroix dołączą kolejne dwie, wypożyczone z Luwru. Natomiast większość pozostałych eksponatów pochodzi z innego muzeum. Przy ulicy Chaptal, pod numerem 16, a więc w dawnej pracowni Ary’ego Sche‘era, działa Muzeum Życia Romantycznego (Musée de la Vie Romantique), które po raz pierwszy zdecydowało się wypożyczyć ze swojej kolekcji tyle obiektów naraz. Kuratorzy wystawy w Warszawie (ze strony polskiej, bo zaangażowana jest także strona francuska), czyli dr Seweryn Kuter – stojący na czele zespołu Muzeum Fryderyka Chopina – i Urszula Król zdołali dokonać rzeczy niezwykłej, nawiązując tak rozległą i ścisłą współpracę, zresztą nie tylko z tym, ale i (myśląc o przyszłości) z kilkoma innymi paryskimi muzeami. Wykorzystali jednocześnie unikalny moment, jako że Musée de la Vie Romantique jest w tym roku zamknięte ze względu na generalny remont. To więc jedyna okazja, by obejrzeć ich cenne zasoby w naszym kraju, a jednocześnie jedna z ostatnich okazji, żeby odwiedzić warszawskie Muzeum Fryderyka Chopina, zanim i ono w 2026 roku zostanie poddane gruntownemu remontowi i przebudowie.

Wystawa „Życie romantyczne. Chopin, Scheffer, Delacroix, Sand” w Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie potrwa do 31 października.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE