Historią Yusry Mardini żyje obecnie cały świat. Reprezentantka Drużyny Uchodźców podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Tokio walczy o medal, ale jej droga do tego miejsca już pokazała, że jest niezwykle silną kobietą.
Drużyna Uchodźców pierwszy raz miała szansę powalczyć o medale podczas Igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 r. Początkowo było ich dziesięcioro, dziś w Igrzyskach w Tokio bierze udział 29 osób, które będą rywalizować w 12 dyscyplinach. Nazwano ich ROT - Refugee Olympic Team. Od czasu występu w Rio de Janeiro, Drużyna Uchodźców znacznie się rozrosła, rozwinięto też cały projekt pod kątem marketingowym. W zainicjowanie powstania drużyny zaangażowana była również Agencja ds. Uchodźców przy ONZ.
Zarówno 6 lat temu, jak i dzisiaj w drużynie składającej się z osób, które uciekły ze swej ojczyzny, znajdują się zawodnicy, których wyjątkowo doświadczył los. Są wśród nich osoby, które doświadczyły bezdomności, uciekały przed prześladowaniami i wojnami domowymi o własnych siłach, były prześladowane ze względu na płeć.
Wśród nich, w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich udział wzięła Yusra Mardini - 23-letnia pływaczka, która urodziła się w miejscowości Darjja na przedmieściach Damaszku. Mardini od najmłodszych lat trenowała pływanie, a w 2012 roku reprezentowała Syrię na Mistrzostwach Świata FINA 2012. Możliwości, plany i marzenia legły w gruzach wraz z wybuchem wojny domowej w Syrii, w której zawodniczka straciła dom. Nie miała szansy dalej się rozwijać i normalnie funkcjonować w ojczyźnie ogarniętej konfliktem. W Syrii od samego początku wojny dochodziło do zbrodni przeciwko ludzkości, których dopuszczały się siły bezpieczeństwa i wojsko. Ludność cywilna doświadczyła i nadal doświadcza ogromnego cierpienia - bezustannych bombardowań, zabijania uczestników antyrządowych demonstracji, prześladowań, aresztowań i tortur.
Yusra wraz z siostrą postanowiły uciec z Syrii w 2015 r. Najpierw udało im się dotrzeć do Libanu, potem do Turcji, z której miały przedostać się drogą morską do Grecji. Podczas transportu, łódź na której się znajdowały wraz z 18 innymi uchodźcami doznała uszkodzenia, a jej silnik przestał pracować. Znajdująca się na środku Morza Egejskiego łódź zaczęła przeciekać, co prawdopodobnie doprowadziłoby do natychmiastowej katastrofy, gdyby nie brawurowe zachowanie Mardini. Jako jedna z nielicznych umiejąca pływać, wskoczyła do wody by siłą własnych mięśni napędzać łódź i powstrzymywać ją przed zatonięciem. Wraz z kilkoma innymi pasażerami, utrzymywała łódź na powierzchni wody przez ponad 3 godziny.
- Podróż z Turcji do Grecji była walką o przetrwanie. W tamtej chwili nie myślałam nawet o śmierci czy zimnie. Pamiętam, że momenty mojego życia zaczęły mi przemykać przed oczami. Chciało mi się płakać, bo już nie miałam sił, a byłam jedną z nielicznych, która umiała pływać. Jeden chłopak, mimo że nie potrafił to i tak wskoczył do wody, żeby nam pomóc - wspominała Syryjka w 2017 roku na łamach "Przeglądu Sportowego".
Ostatecznie udało im się dopłynąć na wyspę Lesbos, skąd idąc piechotą przez całą Europę dotarły ostatecznie do Niemiec. Obecnie Yusra mieszka na stałe w Berlinie, gdzie kontynuuje treningi pływackie. W 2017 roku Mardini została również mianowana Ambasadorką Dobrej Woli UNHCR. Mardini, choć nie zdobyła w tym roku medalu, wzięła udział w dwóch występach, a podczas ceremonii otwarcia wraz z lekkoatletą Tachlowini Gabriyesos z Erytrei niosła flagę olimpijską drużyny uchodźców.
Tegoroczny występ na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio to dla niej ogromne wyróżnienie i nagroda za cały trud, którego doświadczyła. Syryjka podkreśla, że jest dumna z tego, że może reprezentować 80 milionów uchodźców na świecie. Tak traktuje bowiem swój występ na Igrzyskach - nie tylko jako szansę na osiągnięcie największego sukcesu w życiu każdego sportowca, ale także jako swój własny przekaz dla świata. Zawodniczka podkreśla w ten sposób, że uchodźcy wciąż walczą o siebie i nie rezygnują z marzeń. Pomimo tragedii, jaka spotyka miliony ludzi zmuszonych do ucieczek przed prześladowaniami, torturami i dyskryminacją, są oni dalej zdeterminowani, by sięgać wyżej i realizować swoje cele.
Doświadczenia Yusry Maradini to tylko jedna z historii osób znajdujące się w reprezentacji uchodźców. Większość z nich ma za sobą dramatyczne sytuacje, które jeszcze kilka lat temu nie wskazywały, że ostatecznie uda im się trafić do tego miejsca, w którym znajdują się obecnie. Warto wspomnieć tu chociażby o pochodzącym z Kamerunu zawodniku. Cyrille Tchatchet II podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich nie tylko reprezentował Drużynę Uchodźców, ale również niósł olimpijską flagę. Sztangista zaczął trenować w wieku 14 lat, jednak zmuszony był opuścić swój kraj i uciec do Europy. Podkreśla, że pierwsze lata życia w nowym miejscu były dla niego bardzo trudne i przez długi czas borykał się z bezdomnością, miał też myśli samobójcze. Ostatecznie zaś udało mu się wrócić do ukochanego sportu i wziąć udział w tegorocznej Olimpiadzie.