1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Adopcja egzotycznych zwierząt – czy to dobry pomysł?

Adopcja egzotycznych zwierząt – czy to dobry pomysł?

(Fot. Carlos Carreno/Getty Images)
(Fot. Carlos Carreno/Getty Images)
Ptaszniki, węże, lemury, fenki, kameleony. W poszukiwaniu domowych pupili bywamy coraz bardziej kreatywni, często za cenę cierpienia dzikich czy egzotycznych gatunków. Jednak nawet jeśli kończy się po prostu na psie, to przed dokonaniem wyboru warto przede wszystkim zastanowić się, czy potrafimy zapewnić zwierzakowi to, czego on potrzebuje.

2020 roku przez kilka tygodni cała Polska żyła historią pumy Nubii odebranej właścicielowi, weteranowi wojny w Afganistanie. Zwierzę zostało kupione sześć lat wcześniej w czeskiej hodowli i, jak twierdzi były już właściciel, udomowione. Wyrokiem sądu puma trafiła do chorzowskiego zoo, zaś byłemu żołnierzowi przedstawiono kilka zarzutów, w tym znęcania się nad pumą poprzez trzymanie jej w niewłaściwych warunkach. Cała sprawa uruchomiła lawinę wypowiedzi w Internecie, często bardzo emocjonalnych, bo większość komentatorów nie wiedziała nic na temat warunków bytowania i potrzeb tego gatunku. Jednym z głosów rozsądku w tej medialnej aferze był wyczerpujący komentarz Macieja Bielaka, który na blogu Animalus tłumaczył, żepumy samotnikami i w naturze odłączają się od matki, by prowadzić samotne życie – ten instynkt nie zanika tylko przez fakt odchowu przez człowieka”. Bloger obalał także argument, że puma została udomowiona, tłumacząc, że udomowienie to proces dotyczący całego gatunku, a nie pojedynczych osobników. Gatunki udomowione, które mogą się przywiązać, to pies i kot, ale nie puma. Jej naturalne instynkty właściwe drapieżnikom nie znikną tylko dlatego, że będzie wychodziła na spacery na szelkach czy spała na kanapie. Nubia mogła zostać co najwyżej oswojona, co nie oznacza, że było to dla niej dobrenajpewniej będzie szczęśliwsza sama na pustym wybiegu niż w domu z ludźmi. A co wobec faktu, że właściciel kochał pumę? „Miłość również potrafi być toksyczna i ogłupiać” – stwierdził stanowczo aktywista. Oczywiście tak medialnych afer z udziałem egzotycznych zwierząt nie śledzimy na co dzień, ale moda na ich posiadanie ma się całkiem dobrze. Psy czy koty niektórym trochę spowszedniały.

(Fot. Carlos Carreno/Getty Images) (Fot. Carlos Carreno/Getty Images)

Adopcja egzotycznych zwierząt: szkodliwe kaprysy

Nie ma niczego złego w chęci poznania życia i zwyczajów innych gatunków, bo bliski kontakt z naturą jest pierwotną i silną potrzebą człowieka. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy zaciekawieniem egzotycznymi zwierzętami a fanaberią, która owocuje przetrzymywaniem ich w nieodpowiednich warunkach dla zaspokojenia własnej próżności i połechtania ego. W Internecie można znaleźć wiele filmików, na których ludzie całują małpki ubrane w niemowlęce ubranka, głaszczą jaszczurki, rozmawiają z gigantycznymi papugami. Zwykle okraszone są komentarzami w stylu: „Och, jak słodko” czy „Prawdziwa przyjaźń”. Nikt tak naprawdę nie wie, w jakich warunkach żyją te zwierzęta i czy w ogóle właściciele dbają o ich dobrostan. Lajki się jednak sypią, filmiki rozchodzą się wirusowo, a część osób, zachwyconych wizją tak wspaniałej bliskości z dziką naturą pod własnym dachem, podejmuje mało przemyślaną decyzję o sprowadzeniu nowego domownika.

Tak rodzi się przemijająca moda na egzotyczne gatunki, takie jak: legwany zielone, węże zbożowe, rozmaite gatunki żółwi. Modę nierzadko podsyca popkultura – wystarczy, żeby w kreskówce znanej wytwórni pojawił się obrazek wielkiej przyjaźni bohatera z dzikim zwierzątkiem, by trend zawojował świat. Po premierze filmu „Gdzie jest Nemo” skoczył popyt na rybki błazenki, a po premierze „Rio” – na papugi gatunku ara modra. Jaki był los większości zakupionych na fali tego trendu zwierząt, można się domyślić.

(Fot. Mochamad Munir/Getty Images) (Fot. Mochamad Munir/Getty Images)

Sklepy zoologiczne oferujące zwierzęta egzotyczne proponują przeróżne rodzaje gryzoni, gadów i płazów, a także ptaki. Unikatowe gatunki, które kiedyś można było zobaczyć tylko w zoo, teraz można kupić choćby na internetowej aukcji. Ceny są oczywiście przeróżne, ale mniej spotykane zwierzątko można nabyć już za około 200 zł. To w sumie niewiele, więc czemu nie zaryzykować? Otóż z kilku ważnych powodów.

W wielu przypadkach o potrzebach zwierząt innych niż pies czy kot przeciętny człowiek wie niewiele, tymczasem te potrzeby często skrajnie odbiegają od naszych wyobrażeń. Pierwszą z brzegu kwestią jest stadność wielu gatunków, choćby małp. To zwierzęta o silnych potrzebach socjalnych, które powinny żyć w grupie. Poza nią nie będą czuły się szczęśliwe. Podobnie rzecz ma się z osiołkami. Moda na przydomowe minizoo zaowocowała tym, że wiele osób zapragnęło mieć jednego osiołka dla ozdoby przydomowej farmy; tymczasem bez towarzyszy swojego gatunku będzie on cierpiał. Egzotyczne zwierzęta w większości nie są stworzone do tego, aby żyć w pojedynkę, a już żadne z nich nie powinny mieszkać w domach, choćby człowiekowi wydawało się, że o nie w ten sposób dba czy nawet je rozpieszcza.

(Fot. Mark Newman/Getty Images) (Fot. Mark Newman/Getty Images)

Smutnym przykładem tego, jak bardzo nie potrafimy rozpoznać u zwierząt objawów stresu, przypisując ich zachowanie zadowoleniu z obcowania z człowiekiem, jest lemur lori. Co jakiś czas pojawiają się w sieci filmiki pokazujące, jak te zwierzątka, nazywane (o zgrozo) pieszczochami, dotykane przez człowieka podnoszą do góry łapki – jak się nam wydaje – z rozkoszy. Można nabrać przekonania, że lemurek to wymarzone domowe zwierzątko. Tymczasem w rzeczywistość jest zupełnie inaczej. Te zwierzęta wręcz nie znoszą być dotykane, nie lubią kontaktu z człowiekiem, który jest dla nich źródłem ogromnego strachu. Głaskane, podnoszą łapki w górę nie dlatego, że im przyjemnie, a po to, by wytworzyć truciznę w gruczołach łokciowych i w ten sposób odstraszyć intruza.

Adopcja egzotycznych zwierząt: lepiej się dowiedz

Ktoś, kto rzeczywiście jest pasjonatem jakiegoś gatunku, zanim zdecyduje się na zakup, powinien przede wszystkim zdobyć solidną wiedzę. By na przykład stać się odpowiedzialnym terrarystą, nie wystarczy obejrzeć kilka filmików na YouTubie. Trzeba koniecznie dowiedzieć się wszystkiego na temat warunków, jakich potrzebuje dane zwierzę: od temperatury przez pokarm po rodzaj podłoża. Niektóre gatunki węży, żółwi czy pająków są niezwykle wrażliwe na wszelkie zmiany otoczenia, a niewłaściwie karmione chorują, męczą się i szybko umierają. Gdy pojawiają się problemy, zwierzęta nie zachowują się tak, jak tego oczekiwał właściciel, albo podupadają na zdrowiu. Ludzie, niestety, porzucają je; często w okrutny sposób. W ten sposób ktoś podrzucił do wrocławskiej fosy żółwie czerwonolice. Szczęśliwie zostały odłowione, ale badający je specjalista z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu stwierdził, że zwierzęta mają poważne infekcje pancerza oraz skóry i są w ogólnie złej kondycji. Zapewne one też zostały zakupione jako domowe pupile, których utrzymaniu właściciel po prostu nie podołał. Właśnie dlatego tak ważne jest, by poznać i biologię, i behawior, czyli zachowania danego zwierzęcia, by mieć pewność, że ani my jemu, ani ono nam nie zrobi żadnej krzywdy.

(Fot. Ruben Earth/Getty Images) (Fot. Ruben Earth/Getty Images)

Uświadamia to choćby Azyl dla Świń „Chrumkowo”. Doskonałym i pouczającym komentarzem do posiadania modnych ostatnio mikroświnek czy świnek getyńskich (mieszańców świnki angielskiej zwisłobrzuchej, świnki wietnamskiej i innych małych ras świń) jest wpis na facebookowym profilu organizacji. Powinien przeczytać go każdy, kto uważa, że taka mała świnka to świetna alternatywa dla pieska: „Hodowcy handlarze kłamią na temat warunków, jakich potrzebuje świnka, przekonując, że mieszkanie w bloku i spacery na smyczy w zupełności śwince wystarczą. Prostujemy: nie wystarczą! Świnia z powodzeniem może mieszkać z człowiekiem w domu, ale żeby móc realizować swoje podstawowe potrzeby gatunkowe, potrzebuje kawałka ogródka. Świnia potrafi godzinami ryć, żerować, a trudno, aby robiła to na trawniku przed blokiem. Należałoby też wspomnieć o tym, że świnia to nie pies, a właściwie – świnia to przeciwieństwo psa! Nie będzie nam zaglądać w oczy, próbując odczytać nasze pragnienia czy nastrój, nie będzie prosić, robić maślanych oczu i NIGDY nie podporządkuje się nam w 100 proc. Opiekun będzie musiał się sporo natrudzić, żeby przekonać świnkę do noszenia szelek, wytarcia brudnego ryjka po jedzeniu albo po spacerze czy umycia zabłoconych ratek przed wejściem do domu. Kilkudziesięciu kilogramów nie włożysz do wanny czy do auta. A co jeśli trzeba będzie zawieźć zwierzę do weterynarza? Samo znalezienie lekarza, który będzie chciał pomóc w razie problemów, graniczy z cudem. Świnie są wspaniałymi towarzyszami i nie będziemy zaprzeczać, że tak nie jest. Są mądre, czułe, bardzo czyste i mocno przywiązują się do człowieka, ale... są też trudne, uparte, bardzo terytorialne i hierarchiczne. Jeśli nie będziesz potrafił/a ze świnką odpowiednio postępować, zdominuje cię, a wtedy życie z nią pod jednym dachem może okazać się bardzo trudne”. Właśnie taką fachową i praktyczną wiedzę trzeba mieć, by życie ze zwierzakiem nie okazało się koszmarem – i dla niego, i dla nas.

Adopcja egzotycznych zwierząt: tylko po co?

Niezależnie od zdobytej wiedzy warto postawić sobie pytanie fundamentalne: po co mi to zwierzę? W znakomitej większości przypadków przez próby udomowienia egzotycznych zwierząt człowiek zyskuje zaspokojenie swojej próżności, zaś ono nie zyskuje albo nic, albo całe mnóstwo traci. Geografka i ekolożka dr Rosemary-Claire Collard w książce „Animal traffic” pisze wprost, że zwierzęta traktuje się jak towar, a czasami jak fetysz czy zabawkę. Tymczasem są żywymi istotami, którym wyrządza się krzywdę. Autorka podkreśla, że następuje uprzedmiotowienie zwierząt, także tych dzikich, które są traktowane jak symbol statusu społecznego, jak ciekawostka, którą można się pochwalić przed znajomymi. Efekt bywa tragiczny – choćby taki, że dziś więcej tygrysów żyje w Stanach Zjednoczonych w klatkach niż na wolności. Warto uzmysłowić sobie, że decydując się na posiadanie egzotycznego zwierzaka, przykładamy własną cegiełkę do gigantycznego procederu, jakim jest legalny, półlegalny i zupełnie nielegalny handel żywym towarem. To po prostu biznes o miliardowych obrotach. Doktor Collard uważa, że to zjawisko jest jedną z emanacji brutalnego kapitalizmu, który prowadzi także do opartego na przemocy uprzedmiotowienia istot żywych. To sytuacja, w której stają się one przedmiotem handlu, towarem przewożonym na drugi koniec świata w tragicznych warunkach i niczym więcej.

(Fot. Boris SV/Getty Images) (Fot. Boris SV/Getty Images)

Być może w nabywaniu takich zwierząt chodzi o to, że podporządkowane człowiekowi, zdane na jego łaskę, są świadectwem władzy, jaką sprawuje on nad środowiskiem naturalnym. Jakikolwiek byłby to powód – nie ma nic wspólnego z etyką.

Może więc lepiej, zamiast szukać wymyślnych okazów z drugiego końca świata, zdecydować się po prostu na… kota lub psa? I tutaj jednak dobry wybór czworonożnego przyjaciela musi być poparty wiedzą, o czym, niestety, często zapominamy.

Adopcja egzotycznych zwierząt: „jaki śliczny piesek!”

„Nie adoptuj psa, kierując się tylko zdjęciem” – apelowała na Facebooku jedna z fundacji, która opiekuje się bezdomnymi psami, leczy je, socjalizuje, naprawia szkody wyrządzone przez nieodpowiedzialnych, a często także okrutnych ludzi i następnie szuka odpowiedzialnego domu dla czworonogów. Ten apel wynikał z faktu, że po tym, jak na profilu pojawiało się zdjęcie ślicznego pieska, w łatki, z uroczo klapniętym uszkiem, zwykle rozdzwaniały się telefony od chętnych do adopcji. Wszyscy chcieli zostać rodziną dla uroczego łaciatka o ślicznych oczkach. Niestety, większość nie zadawała sobie trudu przeczytania kilku zdań opisu pod zdjęciem, z którego jasno wynikało, że łaciatek jest pieskiem lękowym, który wymaga wielu godzin pracy, zaangażowania, dodatkowo panicznie boi się dzieci i może zareagować na nie agresywnie, ciągnie na smyczy i nie potrafi zostawać sam w domu z powodu lęku separacyjnego. Oczywiście, że przyszły opiekun może wszystko wyeliminować, pracując z psem. Tyle że najpierw trzeba to wiedzieć!

(Fot. Justin Paget/Getty Images) (Fot. Justin Paget/Getty Images)

Decyzja o tym, jakiego psa chcemy przygarnąć czy kupić, absolutnie nie powinna opierać się na jego wyglądzie. Ważniejszy niż puchata sierść jest charakter zwierzęcia, a w przypadku psów rasowych – cechy rasy. Dla kogoś, kto większość czasu spędza w domu i nie prowadzi specjalnie aktywnego trybu życia, nie będzie dobrym wyborem husky tylko dlatego, że jest „piękny niczym wilk”. To rasa pierwotna, wyjątkowo wymagająca, która potrzebuje wiele czasu spędzać na zewnątrz, węsząc i eksplorując nowe tereny. Wybierając psa, nie warto ulegać szkodliwym stereotypom. Maleńkie yorki to tak naprawdę yorkshire terriery, niesamowicie charakterne i mądre zwierzęta – rasa stworzona do tropienia szczurów, a nie do noszenia w torebce w galerii handlowej. Popularne beagle wydają się idealne dla każdego. To psy średniego rozmiaru, ładne, z niewymagającą sierścią – wypisz wymaluj piesek rodzinny. To nie do końca prawda. Przede wszystkim beagle to temperamentne psy z silnym instynktem myśliwskim, które wymagają szkolenia i odpowiedniego przewodnika. To rasa dla ludzi, którzy będą ćwiczyć z nimi tropienie i wyruszać na długie wędrówki, a nie dla miłośników spędzania godzin przez telewizotorem czy komputerem. Za wylegiwanie się na kanapie całymi godzinami u boku ukochanego właściciela będzie za to wdzięczny niejeden schroniskowy staruszek.

Im więcej dowiemy się o specyfice rasy albo o charakterze zwierzaka do adopcji od wolontariuszy, tym większa szansa, że wybierzemy takie zwierzę, które będzie z nami szczęśliwe. Wtedy będziemy szczęśliwi i my.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze