Jaki temat jest przyczyną najczęstszych małżeńskich kłótni? Seks? Dzieci? A skąd! Pieniądze!
Tradycyjnie już spotykamy sie raz w miesiącu w herbaciarni: Zosia, Marta i ja. Właśnie mówię moim koleżankom, że w opinii terapeutów pieniądze są najczęstszym tematem tabu w związkach małżeńskich. I że ten schemat przenosi się podobno z pokolenia na pokolenie.
– Nieprawda! – oponuje Marta. – Moi rodzice nieustannie rozmawiali o pieniądzach. Mama narzekała, że ojciec za mało zarabia. A ojciec mówił, że ona jest w stanie wydać każdą sumę, którą on przyniesie do domu. Popatrzyłyśmy po sobie i po chwili wybuchnęłyśmy śmiechem. Na szczęście w naszym pokoleniu oczywiste jest już, że tej wymiany zdań nie sposób nazwać rozmową.
Każdy z nas wyniósł z domu jakieś poglądy na temat pieniędzy. Można wierzyć, że „pieniądze szczęścia nie dają” i twierdzić, że zabieganie o dobra materialne jest zbyt przyziemne i należy poświęcić się wyższym celom. Można też koncentrować się na pieniądzach w obawie przed powtórzeniem się przykrych sytuacji, jakie przeżyliśmy z powodu ich braku. To my nadajemy im znaczenie. Ale czasami nie robimy tego sami. Jesteśmy jedynie nośnikiem rodzinnych postaw. Dopóki ich sobie nie uświadomimy, nie mamy mocy, by je zmienić.
Ja na przykład dorastałam w przekonaniu, że jesteśmy biedni, dlatego starałam się ograniczać wszystkie swoje potrzeby. Do dziś nie potrafię się przełamać i kupić tabliczki czekolady tylko dla siebie.
Nasze czasy sprzyjają konsumpcji. Reklamy przekonują, że pieniądze są jednym z najistotniejszych elementów życia. Supernowoczesne modele samochodów, telewizorów i telefonów komórkowych wytyczają społeczny status. Im wyższy, tym trudniej przyjdzie z niego zrezygnować, gdy sprawy potoczą się źle: stracimy pracę lub zmienimy stanowisko na niższe i gorzej płatne.
Nic dziwnego, że duża grupa ludzi staje się niewolnikami pieniędzy. Wydają je na prawo i lewo, bez żadnego umiaru i wstępnej kalkulacji. To na ich użytek doradcy finansowi wymyślili sformułowanie „plan wydatków”, bo słowo „budżet” napawa ich przerażeniem. Jeśli zamarzy im się remont, zaczynają od zatrudnienia wybitnego projektanta wnętrz. A gdy skończą się pieniądze na pierwsze materiały, idą do banku po kredyt konsumpcyjny. Nie martwią się o sprzęt kuchenny, bo to wszystko jest przecież dostępne na raty „zero procent”. Kolejny kredyt muszą wziąć na spłacenie wcześniejszych zobowiązań. W ten sposób wpadają w spiralę zadłużenia.
Przeciwieństwem rozrzutnych są ciułacze. Podczas gdy ci pierwsi odczuwają głęboki niepokój, jeśli muszą sobie czegoś odmówić, ciułacze są z tego dumni. Czują się wtedy panami sytuacji. Wszystko jest pod kontrolą.
Gdzieś w połowie drogi między skąpcami i ciułaczami plasują się ludzie, którzy planują wszystko w najdrobniejszych szczegółach, a także marzyciele ze swoimi wizjami przyszłości. Są też tacy, którzy pieniądze traktują jak zło i dlatego wolą ich nie mieć nigdy zbyt dużo.
Jeśli związek tworzą ludzie podobni do siebie w kwestii podejścia do pieniędzy, to ich postawy się polaryzują. Znaczy to, że gdy połączą się rozrzutnicy, zaczynają rywalizować o tytuł superrozrzutnika, a jak ciułacze, to będą walczyć o miano superciułacza. Z czasem ten rozdźwięk się jedynie pogłębia.
Kobiety i mężczyźni różnią się w kwestii wydawania pieniędzy. Podczas gdy mężczyźni zachowują się jak zdobywcy, kobiety stają się zbieraczami. Dlatego mężczyzna, jeśli już wybierze się do sklepu, to po to, by „upolować” na przykład spodnie. Wróci do domu dumny, zadowolony, po czym... będzie chodzić w swojej „zdobyczy” przez cały rok. Kobieta natomiast, buszując pomiędzy sklepowymi wieszakami, kupi nie tylko sukienkę, która będzie na nią pasować dopiero wtedy, gdy zrzuci kilka kilogramów, lecz także szal dla córki i nowoczesny korkociąg do wina, ot tak, na wszelki wypadek.
Podobnie jest z podejmowaniem finansowych decyzji. Kiedy mąż wraca do domu dumny z kupienia nowego telewizora po okazyjnej cenie, niechybnie usłyszy: „Dlaczego mnie nie zapytałeś? Myślałam, że takie rzeczy planujemy razem”.
Na co jemu się wyrwie: „Czy jesteś moją matką? Dlaczego mam pytać cię o pozwolenie?”. Mężczyźni dużo rzadziej przyznają się, że grają w zespole. Kobiety i mężczyźni różnią się też zasadniczo co do postrzegania własnych umiejętności w radzeniu sobie z finansami. Panowie są zazwyczaj święcie przekonani, że doskonale rozporządzają domowym budżetem, natomiast panie mają z reguły mniejsze zaufanie do swoich zdolności w tym względzie.
Problemy z finansowym gospodarowaniem ma również wielu „singli”. Gdy zaczynają być w związku, kłopoty wybuchają z podwójną siłą.
Pieniądze nie są jedynie środkiem płatniczym. Dla każdego z nas oznaczają co innego. Coś, czego z reguły sobie nie uświadamiamy. Mogą być synonimem szczęścia, miłości, władzy, zależności, wolności, kontroli… Nasz stosunek do nich potrafi wiele powiedzieć o tym, jaką rolę wyznaczyliśmy im w naszym życiu. By to odkryć, wykonaj proste ćwiczenie.
Wyobraź sobie, że twoje pieniądze zostały zaproszone do telewizji. Rozmawia z nimi bardzo znana polska
dziennikarka, która chciałaby dowiedzieć się jak najwięcej o waszej relacji – twojej z pieniędzmi. Jak myślisz, co mogłyby powiedzieć?
„Ona zupełnie nas nie szanuje. Wyrzuca nas gdzie popadnie. Jakbyśmy nic nie znaczyły…”, a może: „Trzyma nas tak głęboko, że same o sobie zapominamy. Nie chcemy umrzeć tak po prostu. Z roku na rok tracimy na wartości. Chciałybyśmy na coś się przydać!”.
- Zanim zaczniesz rozmawiać z partnerem o pieniądzach, znajdź ujście dla swoich emocji. W przeciwnym razie wezmą one górę i negocjacje zakończą się fiaskiem.
- Wybierz spokojny moment. Nie aranżuj rozmowy przy wypełnianiu PIT-ów ani wtedy, gdy twój partner właśnie szuka pracy. Lepiej też, by przy waszej rozmowie nie było dzieci. Na początku ustalcie pewne zasady ułatwiające komunikację: bez przerywania i długich tyrad. Jeśli jedna osoba opowiada o czymś, co jest trudne i skomplikowane, to potem druga stara się streścić to, co właśnie usłyszała.
- Podzielcie się swoimi doświadczeniami. W jaki sposób rozmawiało się o pieniądzach w rodzinnym domu? Jakie było do nich podejście rodziców? Na co były wydawane i kto podejmował decyzje? Jakie schematy myślenia o pieniądzach wynieśliście z domu i w jaki sposób mogą one wpływać na wasz obecny stosunek do nich?
- Porozmawiajcie o tym, co trudne. Podzielcie się swoimi obawami, opowiedzcie o trudnych sytuacjach, których doświadczyliście.
- Przedstaw partnerowi swoje obawy związane z tym, jaki jest jego stosunek do finansów. Koniecznie opowiedz mu też, co w tym podejściu ci się podoba i bardzo sobie cenisz. Skąpcy z reguły zazdroszczą tym, którzy są w stanie lekką ręką wydać każdą sumę. Marzą o tym, by choć od czasu do czasu zafundować sobie jakąś wielką przyjemność. Tymczasem ich przeciwieństwa chciałyby niekiedy zaoszczędzić, by pozwolić sobie później na zakup czegoś ważniejszego. Na ogół nie czują się dobrze z tym, że tak szybko kończą im się pieniądze, ale bardzo rzadko się do tego przyznają, ponieważ to mogłoby otworzyć furtkę do wzajemnych oskarżeń. Jeśli jesteś w zdrowym związku, to ta otwartość może jedynie zaprocentować. Pozwoli twojemu partnerowi poczuć się bezpieczniej.
- Porozmawiajcie o waszych celach w bliższej i dalszej perspektywie.
- Podzielcie się swoimi marzeniami i tym, co chcielibyście w życiu zrobić.
- Rozważcie zrobienie wspólnego planu wydatków na te cele, które są dla was wspólne i ważne.
- Ustalcie termin następnej rozmowy. Na początku takie spotkanie powinno się odbywać raz w tygodniu. Później wystarczy raz w miesiącu.