1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Gdy syn lub córka pytają o seks. O tym, jak rozmawiać o życiu intymnym z dziećmi, rozmawiamy z seksuolożką dr Izą Jąderek

Gdy syn lub córka pytają o seks. O tym, jak rozmawiać o życiu intymnym z dziećmi, rozmawiamy z seksuolożką dr Izą Jąderek

Dr Izabela Jąderek, seksuolożka (Fot. Katarzyna Czajkowska)
Dr Izabela Jąderek, seksuolożka (Fot. Katarzyna Czajkowska)
Skąd my, rodzice, mamy czerpać wiedzę, gdy syn lub córka pytają o seks? Na przykład z najnowszej książki seksuolożki dr Izy Jąderek „Zmieniam się. Co się ze mną dzieje podczas dojrzewania”, która może być też fascynującą lekturą dla nas.

Dzieci zawsze interesowały się swoim ciałem, narządami płciowymi. Kiedyś były z tego powodu piętnowane, do niedawna nie miały też szansy na porządną edukację. A jak jest dzisiaj?
Kiedy ja byłam nastolatką, nie było edukacji seksualnej, tylko edukacja, którą mogłabym nazwać rówieśniczą. Pamiętam, jak w szkole średniej odbyły się pierwsze dodatkowe zajęcia dotyczące dojrzewania. Wszyscy, cała klasa, czuliśmy się skrępowani. Nikt z nami wcześniej nie rozmawiał o anatomii i fizjologii, o ciele, o relacjach intymnych, emocjach, jakie im towarzyszą. Nikt nie mówił o zaufaniu i bezpieczeństwie w życiu seksualnym. Widzę ogromną różnicę pomiędzy dzisiejszą młodzieżą a nami. Dzieciaki są dziś bardziej niż my wtedy oswojone z tą tematyką, bo mają w szkole zajęcia, które im w tym pomagają. Dzięki temu też podczas rozmowy w klasie czują się swobodniej.

Rodzice nadal są skrępowani rozmowami na temat seksu, czekają, aż dziecko dorośnie do takich rozmów. Słusznie?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musiałybyśmy długo mówić o kulturze, przekonaniach, religii, a także wyobrażeniach rodziców, jak się powinno wychowywać dzieci. Powiem więc o ważnym – choć jednym z wielu – aspekcie tej sytuacji. Otóż wielu rodziców wyobraża sobie, że dzieci same będą do nich przychodziły z różnymi ważnymi pytaniami, wątpliwościami. A dzieci często w tej sprawie do rodziców same się nie zwracają, o co opiekunowie mają potem, kiedy coś się stanie, do nich żal. Tymczasem to rodzice pierwsi powinni wyjść z takimi tematami i nauczyć dziecko, że zawsze może do nich przyjść. Że może im zaufać, bo rodzic wyjaśni, a nie ukarze. Po drugie, nawet gdy dzieci pytają o seksualność czy emocjonalność, to rodzice nie chcą albo nie umieją udzielić odpowiedzi. Często więc dziecko od nich usłyszy, żeby się tym nie interesowało. Albo że później, bo teraz nie mają czasu. A jeśli już rodzice zdobędą się na rozmowę, to zazwyczaj po to, by ostrzec lub opowiedzieć o swoim doświadczeniu i przekonaniach. Dziecko nie otrzyma więc odpowiedzi, a tym samym pełnej, rzetelnej informacji.

Czyli nasze doświadczenia i przekonania dobrze jest skonfrontować z wiedzą na temat rozwoju seksualnego człowieka?
Każdy z nas ma jakieś doświadczenia, ale może mieć też i uprzedzenia. Zazwyczaj te doświadczenia są nacechowane światopoglądowo, emocjonalnie. W rezultacie dziecko nie dowie się jak jest, tylko jak myśli o tych sprawach rodzic. Oczywiście to ma dla niego ogromne znaczenie, właśnie dlatego, że może uznać poglądy i uprzedzenia rodzica za prawdę obiektywną. Tymczasem to są często subiektywne doświadczenia i stereotypowe przekonania.
Z tego też powodu tak ważne jest, aby w szkole była obiektywna i rzetelna edukacja seksualna, która w pełni opisuje zagadnienia, mówi o nich z każdej strony i ma także wartość poradniczą. Jest nadzieja w ramach zmian politycznych, że taka edukacja w szkołach będzie.

Na szczęście ukazuje się sporo mądrych książek. W tej pani autorstwa są rozdziały adresowane do rodziców młodszych dzieci, a także bezpośrednio do młodzieży.
Takie było moje założenie, że to będzie tytuł i dla rodziców, i dla dzieci, i dla tych, którzy są za edukacją, i dla tych, którzy są przeciwko niej. Ta książka ma „rosnąć” razem z dzieckiem, odpowiadając na kolejne, pojawiające się wraz z rozwojem pytania: od anatomii i fizjologii dojrzewania, poprzez pierwsze pocałunki, seks i ewentualne infekcje. Dojrzewanie nikogo nie omija, to doświadczenie, które – trwając kilka lat – rodzi pytania, utrwala przekonania, stereotypy, ale w równie dużym stopniu utrwala obraz siebie, świata i relacji.

Dzieci potrzebują uważnego i czułego przewodnika, kogoś, kto oswoi tematy, z którymi mierzy się każdy; kto uspokoi, znormalizuje, ale też dostarczy rzeczowej wiedzy, do której dziecko zawsze będzie mogło wrócić. Dodatkowo chciałam, aby ta książka stanowiła wsparcie merytoryczne dla rodziców – żeby nie musieli mówić: „Poczekaj, wrócimy do tego tematu” albo szukać odpowiedzi w Internecie – ale też mogła być taką, jakiej sami nigdy nie mieli. Zaspokoiła niezaspokojoną w dzieciństwie potrzebę poznania tych treści. Żeby mała wewnętrzna Iza czy Beata, które nie miały zajęć z edukacji seksualnej, „zostały w tej sprawie zaopiekowane”. I wiem, że to się udało, bo często słyszę od dorosłych czytelników, że ta książka odnosi się do ich doświadczeń z dzieciństwa. Do tego, jak wtedy czuli się osamotnieni, zagubieni, wystraszeni. Ona pomaga im oswoić uczucia z tamtego czasu, co ma ogromne znaczenie dla ich dzieci, gdyż dzięki temu o wiele łatwiej im rozmawiać na te stabuizowane tematy i nawiązać prawdziwą więź. Część rodziców zapomina, jak to było, kiedy mieli 12 czy 14 lat, i traktuje uczucia, jakie przeżywają ich dzieci w związku z rozwijającą się seksualnością, jako nieważne, banalne, niewarte uwagi. Mimo – a może właśnie dlatego – że dzieci za sprawą Internetu mają dostęp do wszelkich treści, w tym do pornografii, potrzebują edukacji i rozmowy.

No właśnie, a jak reagować, gdy odkryjemy, że dziecko ogląda pornografię?
Gdy rodzice dostrzegą, że dziecko ma na ekranie treści porno – które czasem same wyskakują, gdy przegląda TikToka – krzyczą i zabraniają, nie wyjaśniając, dlaczego, i co to właściwie jest ta pornografia. Tymczasem warto byłoby porozmawiać o tym, że to, co dziecko widzi, to fikcja, że ludzie inaczej się zachowują w intymnych sytuacjach. Takie informacje pozwolą dziecku uspokoić się, że z nim wszystko jest w porządku. Pomogą wejść w dorosłe, romantyczne i seksualne życie z realistycznymi oczekiwaniami wobec partnera, partnerki. Wyrobić sobie prawdziwy obraz innych i siebie.

To, że dziecko jest ciekawe tego, czym jest seks, jest zupełnie naturalne. Bo seks zagląda do nas zewsząd, do dziecka te treści też docierają. Kiedy zadaje pytanie, to nie znaczy, że chce to robić. Zastanawia się tylko, co dorosły ma na myśli, kiedy używa określonych słów. Zaspokojenie ciekawości dziecka na temat tego, co ludzie robią, kiedy są nadzy, albo co się dzieje na filmach w momencie, kiedy rodzice każą zamykać oczy – pomaga mu zredukować niepokój i napięcie. Sprawia, że zaczyna interesować się czymś innym.

Wiele matek ma problem z tym, żeby otwarcie rozmawiać z córką o waginie, a tym bardziej zachęcać ją do poznania tej części swojego ciała.
Matka może być rzeczywiście zszokowana, kiedy wejdzie do pokoju i zobaczy córkę, która ogląda swoją cipkę w lusterku. Zachęciłabym ją wtedy, aby przeczytała moją książkę i odkryła, jakie budzą się w niej uczucia podczas lektury, jakie ma przekonania na temat ciała. No i czego jako dziewczynka nie wiedziała, choć bardzo chciała. Jeśli znajdzie na te pytania odpowiedzi, to zapewne zaakceptuje zachowanie córki i uzna je za naturalne, bo związane z chęcią poznawania swojego ciała. W końcu narządy płciowe dziewczynek czy kobiet są dla nich niewidoczne. Jedynym sposobem, żeby faktycznie zobaczyć, jak jest się zbudowaną, jest wzięcie lusterka. To zwykłe narzędzie edukacyjne. A matka, która potrafi odpowiedzieć na pytania córki, pomaga jej wejść w świat w poczuciu własnej wartości.

Zamiast ze wstydem, lękiem i niepewnością.
Właśnie. Matki zazwyczaj potrzebują wsparcia tak samo, jak córki, bo nie odebrały żadnej edukacji seksualnej w domu rodzinnym ani w szkole. Tematy takie, jak ciało i seksualność, w większości domów nie istniały inaczej niż w formie krytyki i oceny, co powodowało, że dziewczynki, a potem kobiety, odcięły się od swego ciała i swojej seksualności, aby zdystansować się również od tych bolesnych słów.

Pisze pani także o tym, czym jest biseksualność, niebinarność, że dziewczynka może czuć się chłopcem i odwrotnie albo nie identyfikować się z żadną płcią. Rodzice akceptują już takie tematy czy zaklinają rzeczywistość?
Słyszałam opowieści, że dziecku pozwolono przeczytać tylko tę część mojej książki, w której nie ma mowy na temat tożsamości płciowej. Ale spotykam się też z rodzicami, którzy mówią, że ich syn czuje się dziewczynką lub że ich córka chce, aby do niej mówić w rodzaju męskim. Dlatego – także z myślą o nich – przedstawiam rzetelną wiedzę na temat tożsamości. Rozumiem trudne emocje, jakich doświadczają, kiedy ich dziecko okazuje się transpłciowe. Trzeba też jednak podkreślić, że choć zdecydowana większość czuje się dobrze w płci nadanej przy urodzeniu, to zdarzają się takie, które tego nie czują. Te dzieci mogą cierpieć i potrzebują akceptacji, wsparcia, zrozumienia, by poradzić sobie z emocjami i reakcją otoczenia. Różnimy się pod wieloma względami, tak po prostu jest. I nie ma w tym nic złego. To, co jest nie w porządku, to spychanie tego tematu do podziemia, tabuizowanie go. To właśnie z tego powodu rodzą się problemy, a nie z obecności samego zjawiska.

Spotkałam się z opinią, że nieheteronormatywność staje się modna, że mówienie i pisanie na ten temat wywiera presję na nastolatki. Co pani na to?
W czasie dorastania budzi się orientacja seksualna i nie musi być ona heteronormatywna. Dzieci odkrywają, kto im się podoba i kto budzi w nich odczucia romantyczne. Dla nastolatka nie jest problemem, że to może być osoba tej samej płci. I też z punktu widzenia wiedzy o seksualności człowieka jest to zupełnie naturalne. Zupełnie nie OK lub wręcz zła może być tylko reakcja dorosłych na taką sytuację. Młode pokolenie nie ocenia negatywnie tego, że ktoś różni się od większości. Dorośli, owszem. Nie spotkałam się z tym, aby wśród dzieci panowała moda na bycie niehetero. 12-latki w zdecydowanej większości nie chcą o tym gadać, to ich nie interesuje jako problem, wiedzą również, kim jest gej, a kim osoba transpłciowa. Temat pojawia się dopiero w ósmej klasie, kiedy nastolatki zaczynają tworzyć pary. I są ciekawe, jak zbudować relację, jak budować bezpieczeństwo, czasem jak zrobić coming out. Zatem bardziej szkodliwe jest to, czego nie słyszą.

Czyli?
Bardzo ważne jest, by dzieci dowiedziały się od dorosłych, czym są zdrowe granice, jak o nich mówić, jak mówić o tym, czego się chce i potrzebuje, na co jest jeszcze za wcześnie, a co nie sprawia przyjemności. Dziecko potrzebuje wiedzieć nie tylko, jak budować relacje romantyczne z rówieśnikami, ale także jak uczyć się ostrożności i rozpoznawać różne formy uwodzenia i manipulacji, które mogą się też zdarzyć w zachowaniach dorosłych względem dzieci. Innymi słowy dziecko potrzebuje wiedzieć, jakie są formy wykorzystania seksualnego, że uwodzenie to manipulacja, za której sprawą dorosły osiąga swój cel, czyli wykorzystuje to, że ono nie rozumie jego gry, nadużywa przewagi i krzywdzi je. Dziecko musi dowiedzieć się, jak się chronić, komu o tym powiedzieć, komu może ufać, jeśli cokolwiek wzbudzi jego niepokój. Musi dowiedzieć się, czym jest kontakt seksualny, że nikt nie ma prawa go do tego zmusić, że życie seksualne można zacząć wtedy, kiedy się tego chce i kiedy jest się w relacji dającej poczucie bezpieczeństwa i zaufanie, z osobą w podobnym wieku. Ważne jest także, by młodzi wiedzieli, że seks jest możliwy, kiedy jest się w stanie wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje – zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. 

Dr n. med. Iza Jąderek seksuolożka kliniczna, psycholożka, psychoterapeutka, autorka książek, m.in. „Zmieniam się. Co się ze mną dzieje podczas dojrzewania” (Wydawnictwo Zwierciadło).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Zmieniam się
Autopromocja
Zmieniam się Iza Jąderek Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze