1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Potrzeba nam mężczyzn odważnych, decyzyjnych, empatycznych i wrażliwych

Potrzeba nam mężczyzn odważnych, decyzyjnych, empatycznych i wrażliwych

(Fot. Edward Steichen/Condé Nast via Getty Images)
(Fot. Edward Steichen/Condé Nast via Getty Images)
Przełamujemy stereotypy (znaczy – mężczyźni przełamują) i chyba przekraczamy w tym momencie jakiś próg. I to jest piękne! O odwadze w odsłanianiu wrażliwości pisze nasza felietonistka Urszula Sołtys-Para.

Spis treści:

  1. Nowoczesne ojcostwo: mężczyźni aktywnie uczestniczą w wychowaniu dzieci
  2. Wojciech Szczęsny jak przykład czułego ojca
  3. Potrzeba nam wrażliwych mężczyzn

  • Mężczyźni coraz częściej odważają się okazywać emocje i wrażliwość, łamiąc stereotypy dotyczące męskości.
  • Coraz bardziej angażują się w wychowanie dzieci, budują partnerskie relacje i przestają postrzegać siebie jako „pomocników” w domu.
  • Współcześni ojcowie i partnerzy uczą się empatii, otwartości i czułości, które wcześniej były zarezerwowane głównie dla kobiet.
  • Coraz większa liczba mężczyzn korzysta z psychoterapii, jogi i innych form pracy nad sobą, by lepiej rozumieć swoje emocje i relacje.
  • Ta zmiana pokoleniowa daje nadzieję na społeczeństwo oparte na równości, bliskości i wzajemnym szacunku.

Artykuł pochodzi z miesięcznika „Sens” 6/2025.

Męska solidarność online rośnie

Rozmawiałam ostatnio ze znajomym, który zawodowo zajmuje się sportem – czasem swoje wyczyny prezentuje w mediach społecznościowych. Ucieszony opowiadał, jakie to dla niego ważne, że dostaje informacje zwrotne od obcych mu ludzi, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Piszą do niego, że to super, że ich inspiruje, że dodaje im odwagi, pokazuje, jak można się motywować do wysiłku: chodzić na treningi, wstawać bladym świtem i jechać na rowerze w góry, żeby obejrzeć wschód słońca. I pokazuje mi te wiadomości – okraszone emotkami i serduszkami. On sam w reakcji na nie także wysyła serduszka z wdzięcznością – i właśnie to nie dość, że mnie zatrzymało, ale też poruszyło!

Czy to jest odważne, czy to po prostu nowy trend, że mężczyźni lajkują i serduszkują wzajemnie swoje wiadomości? Jak to tłumaczy mi ów znajomy, sam „kciuk w górę” oznaczałby zwykłe „okej i spadaj”, a serduszko oznacza: „Super, wow, dzięki, też tak uważam”, i wszelkie inne eksklamacje, jakie to dobre i miłe. Nietypowe i niestereotypowe. Chociaż może staje się coraz bardziej typowe?

Nowoczesne ojcostwo: mężczyźni aktywnie uczestniczą w wychowaniu dzieci

Nie jestem mężczyzną, więc z dużą ostrożnością chcę się wypowiadać na temat mężczyzn, ale wiarygodnym głosem będzie Jarek Westermark, autor książki „Truteń, czyli rozprawa z ojcostwem”. Och, jak on w niej mierzy się z uwewnętrznionymi wzorcami patriarchalnymi – jak się poci, dwoi i troi, aby przebić skorupę skostniałą od lat. Jak konfrontuje się z tym podziałem na kobiece i męskie, co przystoi komu, co dla kogo jest ujmą, a co honorem.

Autor zmaga się z tematem ojcostwa, w tym z ojcostwem wobec noworodka, wobec tego maleńkiego bezbronnego człowieka. W paru obszarach matka jest niezastąpiona, ale – czy aby ojciec dostępny nie może jej jednak zastąpić?

Czy para nie może współdziałać, współpracować – zamiast realizować starą mantrę, wedle której to „mąż pomaga żonie” albo „tata pomaga mamie”?

No kurczę, no hej, o co tu chodzi, czy ja szefową mojego męża jestem?! Nikt nie ma zobowiązań do pomagania, gdy po prostu współprowadzimy dom razem, współwychowujemy, współsiędzielimy, współutrzymujemy – czyż nie? Zwłaszcza tematy dóbr wspólnych objęte będą wspólną troską – a dzieci to już przede wszystkim.

Jarek Westermark w swojej książce odkrywa pokłady złości i bezradności. Z jednej strony łapie się na własnych odruchach do wycofania się, chęci ucieczki z roli ojca aktywnie zaangażowanego, bo i wygodne by to było, mniej męczące, takie oswojone. Jednak odważnie jest w stanie wytropić ten głos – głos trutnia w jego głowie.

Z drugiej strony zauważa, jak kultura chce ojców wymazać – przedstawia scenę, gdy to razem z żoną i dzieckiem byli w przychodni, a lekarka konsekwentnie zwracała się tylko do jego żony. On w tej przychodni był i nie był równocześnie – ignorowany, pomijany, niewidzialny.

Młodzi ojcowie niezłomnie walczą o siebie, coraz częściej także – jak Jarek Westermark – zmagają się z głosem trutnia i wygrywają z nim. Potrafią.

Coraz więcej ojców angażuje się w zabawy, nie tłumi okazywania uczuć, razem się śmieją i przytulają. Podobnie jest na zebraniach szkolnych i w przychodniach zdrowia – Można? Można.

Wojciech Szczęsny jak przykład czułego ojca

Przypomina mi się, jak parę lat temu portale informacyjne z poruszeniem relacjonowały, gdy Wojciech Szczęsny przytulał swojego synka płaczącego po przegranym meczu reprezentacji. Działo się to podczas mistrzostw świata po porażce polskiej drużyny z Francją. Może zadziwiać to poruszenie – przecież to odruch pierwotny, instynktowny, najbardziej naturalny, z ewolucyjnego punktu widzenia – że rodzic przytula dziecko. Jednak kultura i socjalizacja tak mocno nas poodcinały od autentyczności, że taki widok zaskoczył nas i na chwilę zatrzymał. Wojciech Szczęsny w sposób tak naturalny skupił się na swoim dziecku, być może nie myślał nawet o publiczności, choć wszystko odbywało się publicznie.

Przy okazji podzielę się wrażeniem, że intuicyjnie odbieramy sportowców jako zadaniowych, skupionych na efektach, a nie na wyrażaniu ciepłych uczuć. Ilu sportowców tak naprawdę nie czuje potrzeb swojego ciała, traktując je jak maszyny do osiągania wyników? Skurcz albo uraz? Blokujemy ból i działamy dalej. Być może dlatego, że sytuacja wydarzyła się w świecie sportu, to pocieszanie płaczącego dziecka mimo obecności kamer wydaje się doniosłym.

Cieszę się, że taka postawa może zamodelować zachowanie innym ojcom – jeśli sportowiec nie krępuje się okazywać czułości, inni ojcowie też mogą.

Potrzeba nam wrażliwych mężczyzn

Obserwuję, że mężczyźni coraz częściej odsłaniają się ze swoimi emocjami, np. korzystają z psychoterapii. Umiejętność nazwania trudności i otwartość na szukanie pomocy jest decyzją odpowiedzialną i odważną. Gotowość do przyjrzenia się swoim słabościom pozwala inaczej budować relacje. Psychoterapia daje szansę na przyjrzenie się wzorcom, rolom wobec partnerów i dzieci i w razie potrzeby na zrewidowanie i zmianę przekazów.

Zauważam także dookoła, z jaką czułością wielu mężczyzn traktuje swoje psy – myślę i o moim mężu, i o przyjaciołach czy sąsiadach, ale także o nieznanych mi mężczyznach mijanych na spacerach.

Tak, wiem, że nadal istnieją ludzie bez wrażliwości, traktujący zwierzęta przedmiotowo, nie wspominając o tych, którzy traktują je z bestialskim okrucieństwem. Ale równolegle obserwuję otwarte wyrażanie ciepłych uczuć do zwierząt. I to jest piękne: budowanie bliskości z psem w autentyczności ze sobą, kiedy mówię do psa, przyjmuję czułość od niego, drapię go po brzuchu, miziam za uszami czy razem z nim się bawię. A to wszystko po prostu spontanicznie, bez zahamowań, bez sztywności w sobie – odważnie i za głosem serca.

Obserwuję również, że mężczyźni coraz częściej otwierają się na wsłuchiwanie się w sygnały ciała i pogłębienie kontaktu z nim – i uczęszczają choćby na zajęcia jogi. Kiedy 17 lat temu zaczęłam ćwiczyć, była to praktyka postrzegana jako wyłącznie dla kobiet. A teraz, tu i ówdzie, mężczyźni przychodzą, nadal stanowią mniejszość, jednak joga została już przez nich oswojona. I dobrze.

Potrzeba nam wrażliwych mężczyzn dla tego świata, aby mogli stanowić przeciwwagę dla tych, którzy kierują się głównie agresją. Nadal niestety są i tacy – potrzebujący władzy, traktujący relacje transakcyjnie, bez empatii. Skutki takiego podejścia znamy – obecnie dotykają one nas wszystkich za sprawą światowej polityki.

Potrzeba nam mężczyzn odważnych, decyzyjnych, empatycznych i wrażliwych. Ci, którzy pracują nad sobą w psychoterapii albo rozwijają siebie na drodze jogi, są wielką nadzieją. Wierzę, że taki przekaz pójdzię dalej, w kolejne pokolenia, jeśli ojcowie bedą wzorce naturalnie modelować synom.

We wspomnianej książce Jarka Westermarka „Truteń, czyli rozprawa z ojcostwem” czytam: „Dziecko trzeba traktować jak partnera”. I ogarnia mnie wzruszenie. Widzę linię męską, ciąg przekazywanej empatii, szacunku, czułości – ojciec autora, autor, jego synek – partnerstwo można przekazać. Partnerstwo to przede wszystkim kompetencja, to umiejętność, nie geny. Można się nauczyć żyć inaczej.

Urszula Sołtys-Para – psycholożka i psychoterapeutka ericksonowska. Prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Tychach oraz online – pracuje z osobami dorosłymi i rodzinami. Autorka poradników dla rodziców i książki „Przebodźcowani. Szukając siebie w świecie nadmiaru”. Współautorka podcastu „Wspólne słowa”, w którym razem z Anną Dankowską popularyzuje wiedzę z zakresu psychologii, twojpsycholog.net.pl.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE