W najnowszej kolekcji ORSKA Baltica obok szlachetnego bursztynu pojawia się tajemniczy kamień. Niby gra w tym duecie drugoplanową rolę, jednak to on najbardziej przykuwa uwagę i wzbudza ciekawość.
Twoja najnowsza kolekcja to opowieść o Bałtyku. O jego pięknie, skarbach, które kryje, ale także o tym, że jest w niebezpieczeństwie. Przytoczę fragment z twojego bloga:
„Bałtyk jest dla mnie symbolem wolności i szczęścia. Jego bezkres porównuję do beztroski. Darzę go miłością bezwarunkową. To moje miejsce na Ziemi […]. Jest dla mnie początkiem i końcem, wielkim pragnieniem, uzależnieniem […].
Od kilku, a może nawet kilkunastu już, lat Bałtyk mnie też niepokoi. Podczas spacerów zbieram pozostałości po nas samych. Smuci mnie brak szacunku dla niego. Przez naszą lekkomyślność powoli umiera. Zamienia się w słabo zasolone, pozbawione tlenu, a więc i życia jezioro.
Morski ekosystem ugina się pod tonami śmieci i – o ironio – tonie! Tonie w mikroplastiku”.
Tak, ale dalej piszę też, że wśród tych czarnych myśli jest także mnóstwo słońca. Coraz więcej osób rozumie, że Bałtyk to nasza wspólna sprawa, że musimy zrobić wszystko, by go chronić. Wspólne działania dają nadzieję, że jeszcze nie jest za późno.
Anna Orska urodziła się i wychowała nad morzem. Jak mówi – to jest jej miejsce na Ziemi. (Fot. materiały prasowe)
No właśnie, to zanim do tego przejdziemy, chciałabym cię zapytać, po co tworzysz nowe kamienie? Jest tyle pięknych naturalnych. Tymczasem w kolekcji Baltica obok bursztynu pojawia się kamień, który jest dziełem ludzkich rąk…
Ależ tworzę z kamieni naturalnych! Lubię je osobiście wybierać i dokładnie obejrzeć, a potem oszlifować tak, aby nie straciły swojego piękna. Bywa, że opracowany kamień nie wygląda tak imponująco jak surowa bryła, dlatego zdarza mi się wykorzystywać w projektach kamienie zupełnie nieoszlifowane.
Ich pochodzenie ma ogromne znaczenie, ważnym jest dla mnie, by były wydobywane w odpowiedzialny, etyczny sposób. Warto uświadomić sobie, że złoża kamieni naturalnych się wyczerpują. Są wśród nich takie, które występują już tylko w jednym miejscu na świecie, i wkrótce może ich zabraknąć.
Podobnie jak bursztyn.
Tak – bursztyn powstał jakieś 45–50 milionów lat temu i jego zasoby są mocno ograniczone.
Tymczasem my – ludzie – wytworzyliśmy, niemalże w mgnieniu oka, złoża surowców nienaturalnych, które zostaną po nas setki, a może i tysiące, lat. Najgorsze jednak, że nie mamy specjalnego pomysłu, co z nimi zrobić. A warto dostrzec w nich potencjał i spróbować je wykorzystać, przetworzyć.
Ty znalazłaś na to sposób.
W mikroskali. O tyle, o ile jest to możliwe w tworzeniu biżuterii. W jednej z ostatnich kolekcji New Stone wykorzystałam kamień powstały po przetworzeniu plastiku z obudów komputerów. Oczywiście to kropla w morzu potrzeb, ale myślę, że nawet takie zasianie idei może zachęcić innych do poszukiwań i eksperymentów.
Dużo mówi się o tym, aby przetwarzać, dawać surowcom drugie życie, ale o tym, jak to jest ogromnie trudne i wymagające mówi się już niewiele. Czy wiesz, że przetworzenie surowca jest dużo droższe niż wyprodukowanie go?
Tym niemniej warto to robić, warto próbować. Z takich eksperymentów wychodzą interesujące koncepcje, jak na przykład ta, którą udało się zrealizować w najnowszej kolekcji Baltica. Zestawienie wydawałoby się zupełnie nieprzystających do siebie kamieni – naturalnego bursztynu i syntetycznego kamienia mare jest nie tylko, mam nadzieję, udane, ale też wiele mówiące.
Kamień Mare – znakomity przykład upcyclingu (Fot. materiały prasowe)
Opowiedz, cóż to za kamień. Na początku myślałam, że to malachit.
Tak, on bardzo przypomina malachit, ale w biżuterii wykorzystaliśmy także „okazy”, które wyglądają jak kamień księżycowy.
Skąd pochodzi? Czyżby, tak jak bursztyn, z morza?
A wiesz, że tak?! Stworzyliśmy go z morskich odpadów, przetwarzając sieci rybackie zalegające na dnie Bałtyku. Z danych wynika, że 27 proc. odpadów trafiających do mórz i oceanów stanowią liny i sieci rybackie z tworzyw sztucznych. Są one realnym zagrożeniem dla morskich zwierząt, bowiem porzucone lub zgubione nie przestają łowić. Plastik, który raz trafił do środowiska, sam nie zniknie – trzeba go wyłowić. W Polsce zajmuje się tym m.in. Fundacja Mare, która wraz z Kołobrzeską Grupą Producentów Ryb regularnie wyrusza w morze, by oczyścić jego dno.
Zagubione lub porzucone w Bałtyku sieci rybackie stanowią ogromne zagrożenie dla ekosystemu. (Fot. materiały prasowe)
Tylko w 2020 roku wyłowili z Bałtyku ponad 3 tony odpadów morskich. W tym momencie problem się jednak nie kończy, lecz zaczyna. Nie wystarczy przenieść odpady z morskiego dna na ląd – na powierzchni wciąż są sporym problemem. Rodzi się pytanie, co począć z taką ilością nikomu niepotrzebnego surowca…
No właśnie – co?
Chodzi o to, by spojrzeć na nie jak na surowiec i zamienić je w pełnowartościowe przedmioty, które znów będą służyć człowiekowi
Są firmy i start-upy, które próbują się z tym tematem zmierzyć. Jedną z nich jest, mieszcząca się pod Poznaniem, firma Boomplastic. To właśnie tam trafiły wyłowione sieci i tam przetworzono je na kamień, który wykorzystałam w kolekcji.
Jak tego dokonano?
To był żmudny proces – sieci trzeba oczyścić, odsolić, posortować i dobrać gatunkowo tak, aby można je było razem poddać termicznej obróbce. Trzeba także ręcznie wyciąć węzły. Dopiero tak przygotowana sieć jest mielona i prasowana na płyty. Za każdym razem tworzywo wychodzi ciut inne, różni się odcieniem, rozłożeniem koloru. Jest piękne.
Proces przetwarzania sieci w firmie Boomplastic pod Poznaniem (Fot. materiały prasowe)
Jak wpadłaś na pomysł tej kolekcji?
O bursztynie myślałam od dawna, ale zdawałam sobie sprawę, że muszę znaleźć na niego własny pomysł. Jest naprawdę wielu wspaniałych rzemieślników, którzy specjalizują się właśnie w tym kamieniu. I robią piękne rzeczy. Chciałam podejść do bursztynu nieco inaczej, tak aby przy okazji opowiedzieć inną historię. A że od dawna jako ORSKA wspieramy Fundację Mare, postanowiłam zrobić krok w zieloną stronę i zwrócić uwagę na konieczność ochrony Bałtyku.
Olga Sarna, prezeska Fundacji Mare, została twarzą kolekcji. Trudno wyobrazić sobie lepszą ambasadorkę.
Szanuję Olgę za jej pasję i konsekwencję działania; zbudowała zespół, który robi naprawdę wiele, by chronić Bałtyk. Bardzo żałuję, że nie mogła być z nami na warszawskiej premierze kolekcji, ale w tym czasie była z ekspedycją na dalekim morzu. Na szczęście można podziwiać ją na zdjęciach promujących kolekcję.
Olga Sarna, prezeska Fundacji Mare w sesji promującej kolekcję Orska Baltica (Fot. materiały prasowe)
W czasie pracy nad kolekcją współpracowałaś z innymi wspaniałymi fachowcami, specjalistami od bursztynu. Jak ich znalazłaś?
Od kilku lat podróżuję po warsztatach świata w poszukiwaniu oryginalnych, rzadkich rzemiosł. W ostatnich miesiącach dalekie podróże nie wchodziły w grę, więc postanowiłam uważnie rozejrzeć się dookoła. I tak wybór padł na Bałtyk. Metody działania mam zawsze takie same – współpracowników znajduję, rozpytując i zbaczając z utartych szlaków. W ten sposób poznałam niezwykłe postaci – najwyższej klasy rzemieślników, którzy całe serce i życie oddali bursztynowi. Niektórych z nich można zobaczyć w filmie dokumentującym prace nad kolekcją Baltica. Ja sama, pracując u ich boku, zakochałam się w bursztynie, odczarowałam go w swojej głowie.
Kolekcja Orska Baltica powstaje we współpracy z najlepszymi polskimi bursztynnikami. (Fot. materiały prasowe)
Zrobiłam już wiele projektów z bursztynem, ale jeszcze nigdy nie miałam tak dogłębnej możliwości pracy z tym kamieniem. Tym razem mogłam go oglądać na każdym etapie produkcji, dotykać, własnoręcznie szlifować, wąchać… Wiesz, jak pięknie pachnie rozgrzany przy szlifowaniu bursztyn? Obłędnie! Jak najlepsze perfumy.
Anna Orska uczyła się szlifować bursztyn pod okiem mistrzów bursztynników z Mierzei Wiślanej. (Fot. materiały prasowe)
To prawda, jest coś uzależniającego w bursztynie. Zdradzisz nam, który projekt z kolekcji jest twoi ulubionym?
Tym najbardziej wyjątkowym jest unikatowy naszyjnik, który stworzyłam we współpracy z Tomkiem Ołdziejewskim. Wkrótce przekażemy go do Muzeum Bursztynu w Gdańsku. A ukochanym, który lubię nosić? To dwustronny sygnet – z jednej strony ozdobiony bursztynem a z drugiej strony kamieniem mare. Lubię obracać go stroną z bursztynem do wnętrza dłoni i głaskać bursztyn opuszkiem kciuka.
Anna Orska i Olga Sarna – różne branże, wspólne zaangażowanie w ochronę Morza Bałtyckiego (Fot. materiały prasowe)
Biżuterię z najnowszej kolekcji można kupić w sklepach Orska, stacjonarnych i online. 20 proc. dochodu ze sprzedaży pinów z kolekcji Baltica wesprze Fundację Mare, z którą ORSKA już drugi rok dba o czysty i bezpieczny Bałtyk.