Świąteczne ucztowanie. I wyrzucanie. Obiecujemy sobie, że tym razem przygotujemy mniej jedzenia, bo raz, że ceny idą w górę, dwa – i tak nie jesteśmy w stanie wszystkiego zjeść. A jak z realizacją tych obietnic? Są badania z ubiegłego roku. Może w tym będzie lepiej?
Wielkanocny stół musi być zastawiony, kupujemy i gotujemy więcej, więcej też, niestety, potem wyrzucamy. Ile? Sprawdził Kantar Public dla Too Good To Go2. Co roku po świętach w koszach ląduje ok. 2–3 razy więcej jedzenia niż na co dzień. Aż 54 proc. badanych deklaruje, że w święta przygotowuje większą ilość jedzenia niż to konieczne. A potem część wyrzuca.
Co marnujemy? Głównie sałatkę jarzynową (62 proc.), pieczywo (39 proc.), wędliny (25 proc.), warzywa i owoce (23 proc.). A także wielkanocne symbole – baranek z cukru (21 proc.) czy jajka na twardo (21 proc.) – aż 84 proc. przygotowuje pisanki w domach z jajek gotowanych, które nierzadko lądują w koszu.
Na pytanie „Czy kiedykolwiek po świętach wielkanocnych zdarzyło się w twoim domu wyrzucić jedzenie?” 49 proc. ankietowanych w wieku 30–39 lat oraz 48 proc. w wieku 18–29 lat udzieliło twierdzącej odpowiedzi. To pokazuje, że najmłodsi stanowią wysoki odsetek wśród „marnujących” i wskazuje na konieczność edukacji jako istotnego narzędzia walki z marnowaniem żywności, i to nie tylko w tej grupie wiekowej. Co gorsza – 12 proc. wszystkich ankietowanych nigdy nie przerabiało jedzenia świątecznego, a 16 proc. nie jest zainteresowanych inspiracjami i wiedzą dotyczącą niemarnowania żywności.