1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA
  4. >
  5. Czy można mieć więcej, robiąc… mniej? Cała prawda o inwestowaniu

Czy można mieć więcej, robiąc… mniej? Cała prawda o inwestowaniu

</a>
Zobacz galerię 4 zdjęcia
W wielu dziedzinach życia chcemy być „Zosią samosią”. Wydaje nam się, że po pobieżnym przeczytaniu broszurki i wymianie opinii z przyjaciółmi przy grillu wiemy wystarczająco dużo, aby skutecznie ulokować pieniądze. Czy rzeczywiście? Wcale nie jest to takie oczywiste. Zobaczmy dlaczego.

Próbując samodzielnie inwestować, narażamy się na to, że nie tylko nie zarobimy, ale wręcz stracimy. Nawet jeśli przyjmiemy (mało realne!) założenie, iż będziemy w stanie dotrzeć do wszystkich informacji istotnych z punktu widzenia naszych inwestycji, to wciąż jeszcze pozostaje kwestia ich analizy. A tu umysł płata nam nie lada figla.

</a>

Australijski psycholog Joseph Forgas w swoich badaniach nad procesem decyzyjnym dowodzi, że im bardziej szczegółowo i analitycznie przetwarzamy informacje, tym większy wpływ na decyzje ma nasz nastrój i emocje. W efekcie, kiedy mamy do przetworzenia bardzo wiele danych, instynktownie koncentrujemy się na tych, które potwierdzają nasze wcześniejsze przekonanie i odrzucamy te, które doń nie pasują. Eksperymenty pokazują, że szerszy dostęp do informacji prowadzi do większej pewności co do słuszności decyzji. Ale niestety wcale nie są one przez to bardziej trafne.

Drugą poważną pułapką mentalną jest skłonność do naśladowania zachowań innych, zwłaszcza gdy te zachowania przynoszą pozytywne skutki. To zjawisko znane jest w psychologii jako „zasada podczepiania”. Polega na tym, iż ludzie działają w określony sposób tylko dlatego, że robią tak inni. Zapytani o motywacje, nie do końca potrafią uzasadnić swój wybór. Powszechnie uważa się, że tzw. owczy pęd dotyczy tylko młodzieży. Błędnie! ponieważ mechanizm ten obowiązuje w stosunku do wszystkich grup wiekowych. Wśród inwestorów objawia się np. w taki sposób, że drobni akcjonariusze pozbywają się akcji, kiedy ich ceny spadają, i to w najmniej odpowiednim momencie. Na taki ruch decydują się nie na samym początku spadków, co pozwoliłoby szybko ograniczyć straty (tzw. stop loss), a dopiero w końcowej fazie bessy, kiedy ceny akcji są już bardzo niskie. To efekt bardziej stadnego niż racjonalnego myślenia, bo kupowanie w tzw. dołku, kiedy ceny są niskie, a wszyscy wokół mówią o kryzysie, to zazwyczaj najlepszy moment, aby dopiero rozpocząć inwestycję.

Czytaj więcej w poradniku Union Investment TFI S.A.
Kolejnym złym przyzwyczajeniem jest uleganie nastrojom. Zdarza się, że mniej doświadczeni inwestorzy, nawet jeśli mają dostęp do informacji o kondycji finansowej spółki i jej otoczeniu rynkowym, to przy podejmowaniu decyzji są bardziej skłonni brać pod uwagę „ogólny klimat”. Co ciekawe, można zauważyć pewną prawidłowość. Jak wynika z badań (Homo Homini, 2011), bardziej zamożni klienci – mający większe doświadczenie, ale i z natury więcej do stracenia – na ogół reagują spokojniej. Warto wziąć z nich przykład, bo choć emocje są nieodłącznym elementem inwestowania, to niezależnie od tego, jak długo planujemy pomnażać nasze oszczędności, chłodna kalkulacja jest zdecydowanie bardziej opłacalna.

Aby uniknąć błędów i dokonać racjonalnego wyboru, warto porozmawiać z profesjonalnym doradcą (w banku, biurze maklerskim czy profesjonalnej firmie doradztwa finansowego), który przejrzyście wytłumaczy nam podstawowe pojęcia związane z oszczędzaniem i inwestycjami; wyjaśni, w jakim etapie cyklu gospodarki znajdujemy się w danym momencie i które rodzaje inwestycji są aktualnie najbardziej opłacalne; wreszcie opowie o szczegółach oferty. To z pewnością ułatwi nam dokonanie odpowiedniego wyboru i rozpoczęcie inwestycji, z której efektów będziemy zadowoleni.

Wcześniej zaś dobrze jest się do takiej rozmowy przygotować - zajrzeć na strony instytucji finansowych, porównać różne rozwiązania, sprawdzić jakimi opiniami się cieszą – w Internecie i w „realu” - nadal pamiętając, aby się nie „podczepiać” i nie ulegać „owczemu pędowi”. Warto zadawać doradcy mnóstwo pytań, żeby zrozumieć, w jaki sposób możemy na danej inwestycji zyskać, ale także, aby wiedzieć, jak zarabia na niej oferująca ja instytucja. Nie bójmy się stwierdzić, że w tej transakcji to my inwestujemy swoje pieniądze i to przede wszystkim my powinniśmy być z jej efektów zadowoleni. Wybierajmy tylko takie rozwiązania, które rozumiemy i które możemy z przekonaniem zarekomendować podobnym do nas osobom.

Partnerem cykl artykułów o inwestowaniu jest Union Investment TFI S.A.

Weź udział w konkursie i wygraj udział w warsztatach rozwoju.

 

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze