1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wychowanie

Jakie straty w życiu pomagają nam dojrzeć?

fot. iStock
fot. iStock
To zmiany wyznaczają kolejne etapy naszego dojrzewania. Dlatego są konieczne i nieuchronne. W nich wyraża się cały sens stanu nazywanego dorosłością. – Uświadomienie sobie, w jaki sposób nasza odpowiedź na stratę ukształtowała nasze życie, może stać się początkiem mądrości – pisze Judith Viorst w książce „To, co musimy utracić”.

  1. Jako niemowlęta istniejemy w jedności z matką. To stan idealny, gdzie brak granic między „ja” a „ty”, jest za to pełne scalenie, symbioza i harmonia. Jak pisze Judith Viorst, to stan znany kochankom, świętym, osobom nadużywającym narkotyków i niemowlętom. Nazywa się go ekstazą. Nasza pierwotna ekstatyczna więź to więź pępowiny z łożyskiem. Według psychoanalityków całe życie tęsknimy za powrotem do tej symbiozy. Ale jej utrata jest konieczna, żeby wykształciło się nasze „ja”, odrębne od „ja” matki. Rozwijając się jako dzieci, zaczynamy stopniowo odsuwać się od niej i usamodzielniać, a jeśli matka kocha nas w sposób mądry, pozwala na ten proces i go wspiera.
  2. Niezwykle istotny w procesie dojrzewania jest proces identyfikacji. Szukając prawdy o sobie, porównujemy się do osób z najbliższego otoczenia, odkrywamy w sobie ich cechy i zaczynamy naśladować ich zachowania. Wszystko po to, by po kilku czy kilkunastu takich próbach powiedzieć sobie: „Nie, to nie jestem ja”. A kim jest „ja”? To trzeba będzie jeszcze ustalić. Jak zauważa Judith Viorst, wyrzeczenie się innych wariantów swego „ja” to jedna z tych rzeczy, które musimy utracić.
  3. Dla wielu z nas kolejną przykrą życiową lekcją jest utrata posiadania rodziców „na wyłączność”. Kiedy na świecie pojawia się nasz brat czy siostra, zwykle pierwszą myślą jest unicestwić intruza. To ważny moment. W ten sposób uczymy się, że miłość, jaką otrzymujemy na tym świecie (nie tylko tą rodzicielską), musimy się dzielić z innymi, a to dzielenie zaczyna się właśnie w rodzinie, od rodzeństwa, z którym rywalizujemy.
  4. Według psychoanalityków jedną z najbardziej istotnych strat okresu dziecięcego jest pożegnanie marzeń o tym, że – jeśli jestem córką – kiedyś wyjdę za mąż za mojego tatę, a jeśli jestem synem – ożenię się z mamą. Dziecko musi wiedzieć, że rodzice tworzą parę, której ono nie może rozbić. Po to, by jako dorosły człowiek stworzyło związek z drugim dorosłym człowiekiem, którego pokocha.
  5. Kolejna konieczna strata wynika z utożsamienia się z płcią. Według Judith Viorst już sam fakt, że posiadamy ciało mężczyzny lub kobiety, daje poczucie z jednej strony radości, z drugiej goryczy. – Nie ulega wątpliwości, że istnieją ograniczenia związane z płcią. I nie ulega wątpliwości, że możemy je uważać za stratę – pisze. Ale uznanie swoich ograniczeń to droga do rozwoju drzemiących w nas możliwości.
  6. Z kwestią poznania swoich ograniczeń jest związana jeszcze jedna strata – przekonania o tym, że jesteśmy wszechmocni, idealni i prawi. Okazuje się, że czasem, mimo dobrych chęci, krzywdzimy innych i przekraczamy zasady moralne. Wtedy rodzi się w nas poczucie winy, i nie jest to miłe odczucie, ale – jak zauważa Viorst – nie możemy być w pełni ludźmi, nie nabywszy zdolności poczuwania się do winy.
  7. Dorastanie nieuchronnie wiąże się z końcem dzieciństwa. Z jednej strony nie możemy się tego doczekać, z drugiej ten moment jest pełen tęsknoty i melancholii. – Dorosnąć oznacza zmniejszyć dystans między swymi marzeniami a możliwościami – pisze Judith Viorst. Warto dopuścić do siebie żal i przeżyć żałobę nad utraconym dzieciństwem, nad światem, który znaliśmy i w którym to rodzice wyznaczali nam drogę. Bo dorosłość wiąże się z wolnością wyboru i koniecznością wzięcia na siebie odpowiedzialności. A to wielki dar, ale też i brzemię.
  8. Jako dorośli musimy wyzbyć się między innymi przywiązania do idealistycznych wizji tego, jak powinny wyglądać nasze relacje z bliskimi. Jak czytamy w „To, co musimy utracić”, nawet jeśli mamy to szczęście i posiadamy jednego, dwóch czy trzech „najlepszych” przyjaciół, przyjaźnie to więzi z rodzaju niedoskonałych. Nawet najlepsi przyjaciele są nimi w kratkę. Tak jak i my wobec nich.
  9. Kolejna strata – małżeństwo. Jak pisze Viorst, stan małżeński i osoba, z którą w tym stanie przebywamy, muszą, siłą rzeczy, zawieść niektóre, a bywa że wszystkie z naszych oczekiwań. Jak to, że zawsze będziemy sobie oddani, będziemy się rozumieć bez słów i zgadzać we wszystkim. Niekoniecznie tak musi być, a już na pewno nie cały czas. Dorastając, musimy stracić także wiarę w miłość młodzieńczą, która jest bardzo narcystyczna, bo opiera się na idealizowaniu partnera, co ma na celu podkreślenie własnej doskonałości. Ale dzięki temu zyskujemy miłość dojrzałą, świadomą ludzkich ułomności, ale przez to bardziej prawdziwą i szczerą.
  10. Kolejna nieuchronność naszej dojrzałości to fakt, że tak jak dzieci muszą oddzielić się stopniowo od rodziców, tak też my musimy oddzielić się od naszych dzieci. Lęk przed rozłąką z dziećmi to jeden z podstawowych lęków, jakie odczuwamy, będąc już sami rodzicami. Bierze się on stąd, że często mamy trudność z uznaniem swoich dzieci za istoty odrębne. Zgoda na to, by dzieci od nas odeszły – wyjechały na kolonie, poszły na studia, wyprowadziły się do innego miasta, ale też podejmowały własne decyzje – oznacza także zgodę na to, by żyły swoim życiem, a to z kolei wiąże się z rezygnacją z oczekiwań, jakie wobec nich żywimy. Oraz z przekonania, że to my wiemy, co dla nich jest najlepsze.
  11. Judith Viorst zwraca też uwagę na to, że budując swoje życie, podważamy mity i role przypisywane nam przez rodzinę, a także narzucone sztywne reguły z dzieciństwa. Odejście z rodzinnego domu stanie się dla nas rzeczywistością emocjonalną dopiero wtedy, gdy przestaniemy patrzeć na świat oczami rodziców. I nie jest ono równoznaczne z wyprowadzką z domu.
  12. Z upływem lat zmienia się obraz nas samych, tracimy młodość, gibkość ciała, gładkość skóry, atrakcyjność fizyczną i niespożyte pokłady energii. Starzenie się niesie ze sobą wiele strat. Ale jeśli naprawdę odżałujemy wszystko to, co z wiekiem mija, może nas to wyzwolić i wprowadzić na drogę radości i zdolności przyjmowania życia takim, jakie ono jest.
  13. W trakcie życia opuszczają nas osoby, które kochamy – ich śmierć to cena, jaką płacimy za możliwość egzystencji i za możliwość kochania i bycia kochanym. A bez tego nie możemy być ludźmi.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze