1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Wrażliwość w pracy. Czy osoba wrażliwa może zrobić karierę?

Osoby wrażliwe, introwertyczne i nieśmiałe też mogą być dobrymi pracownikami. (Fot. iStock)
Osoby wrażliwe, introwertyczne i nieśmiałe też mogą być dobrymi pracownikami. (Fot. iStock)
Czy ktoś, kto woli towarzystwo drzew od ludzi, a ciszę od zgiełku rozmów, może zostać cenionym pracownikiem? Czy ktoś, kto bardziej niż logiką kieruje się intuicją, a empatię przedkłada nad rywalizację, może zrobić karierę? Tak! Pod warunkiem że uwierzy w siebie i pokaże się światu.

Artykuł archiwalny

Dar odczuwania emocji innych ludzi, introwertyzm, nieśmiałość, intuicyjne myślenie, innowacyjna kreatywność – mogą przeszkadzać w miejscu pracy. Zwłaszcza w takim, w którym przede wszystkim liczy się wydajność, dostosowanie do sztywnych reguł i rywalizacja. Inteligencja emocjonalna, którą odznaczają się wrażliwcy, rzadko idzie w parze z bezwzględnością czy umiejętnością przepychania się łokciami. Empatia, paradoksalnie, może utrudniać zawodowe relacje, w których nie zawsze chodzi o autentyczność i głęboką więź. Nieśmiałość staje się problemem, gdy na zebraniu trzeba zabrać głos, przedstawić swoje pomysły. W konsekwencji wrażliwiec czuje się niepewny siebie i ma wrażenie niedostosowania. Bywa, że odczuwa bezsilność i bardzo się boi, że sobie nie poradzi, chociaż drzemią w nim pokłady niecodziennej kreatywności.

To nie słabość

Postrzeganie wrażliwości jako słabości jest powszechnie akceptowanym i najniebezpieczniejszym mitem – twierdzi dr Brené Brown, amerykańska naukowczyni i autorka książek na ten temat. Uważa ona, że wrażliwość nie jest ani dobra, ani zła. To rdzeń wszystkich emocji i uczuć. Czuć to znaczy być wrażliwym. Jeśli wierzymy, że wrażliwość jest słabością, to uznajemy, że słabością jest uczucie. A jeśli odcinamy się od naszego życia emocjonalnego ze strachu, że koszt będzie zbyt wysoki, to oddalamy się od tego, co nadaje życiu cel i sens. W sferze zawodowej przejawia się to tym, że się nie wychylamy, siedzimy w kącie, wykonujemy czyjeś polecenia. Żyjemy w wycofaniu, tracąc siły witalne. I w ten sposób szybko stajemy się ofiarą. Współpracowników i własnej frustracji. Bo naturalna nietuzinkowa kreatywność osób wysoce wrażliwych nie może znaleźć ujścia.

Wrażliwcy nie mogą zrealizować swojego potencjału, jeśli w ich firmie:

  • obawa przed ośmieszeniem i lekceważeniem jest wykorzystywana do zarządzania ludźmi bądź ich dyscyplinowania;
  • poczucie własnej wartości powiązane jest z produktywnością;
  • obwinianie i wytykanie palcem stanowią normę;
  • poniżanie jest na porządku dziennym;
  • istnieje ciągłe porównywanie i ustawianie ludzi w rankingu;
  • kreatywność jest tłumiona;
  • ludzie traktowani są bardziej według ograniczonego standardu niż nagradzani według nakładu pracy;
  • istnieje jedna forma talentu wykorzystywana jako miara wartości ogółu;
  • pracownicy obawiają się podejmowania ryzyka i wypróbowywania nowych rozwiązań;
  • łatwiej jest zachować milczenie, niż dzielić się doświadczeniami i pomysłami z innymi;
  • można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nikt nikogo nie słucha i nikt na nikogo nie zwraca uwagi.

Potęga odwagi

Odrzucenie wrażliwości często wynika z tego, że kojarzymy ją z negatywnymi emocjami, takimi jak: lęk, wstyd, żal, smutek czy rozczarowanie. To emocje, o których nie chcemy mówić ani tym bardziej ich czuć, nawet wtedy, gdy mają one wielki wpływ na to, jak pracujemy.

Doktor Brené Brown doszła do wniosku, że wrażliwość jest również źródłem emocjonalnych doświadczeń, których pragniemy. Ta prawda zupełnie zmienia spojrzenie na wrażliwość myloną ze słabością. Wrażliwość to miejsce narodzin miłości, poczucia przynależności, radości, wielkiej odwagi i kreatywności. To źródło nadziei, empatii, odpowiedzialności, autentyczności. Przy tym Brené Brown definiuje wrażliwość jako niepewność, ryzyko i narażanie na zranienie własnych emocji. Zatem jeśli chcemy być bardziej odważni, musimy być bardziej wrażliwi. Tym samym wrażliwość wymaga odwagi. Potrzebujemy jej, by się otworzyć, odsłonić ze swoimi pomysłami, pragnieniem bliskiego kontaktu czy otrzymania wsparcia.

Dzielenie się wytworami naszej twórczości może być trudne. Ale odkrycie się jest podstawą życia pełnego zaangażowania. Pierwszym krokiem do niego jest zaprzestanie łączenia poczucia własnej wartości z tym, jak nasza praca odbierana jest przez innych. Inaczej albo będziemy unikać ujawniania najgłębszych pokładów swojej kreatywności i wychodzenia poza przeciętność (z lęku przed zranieniem), albo za każdym razem, kiedy odbiór naszej pracy nie spełni naszych oczekiwań, poczujemy się zdławieni, co przełoży się na z gruntu złe przekonanie o tym, że jesteśmy beznadziejni. W jednym i drugim przypadku ze wstydu zamkniemy się w sobie. No właśnie – wstyd. Brené Brown twierdzi, że odczuwanie wstydu świadczy o wrażliwości. Jest wpisane w jej pakiet. Jednocześnie wstyd jest sekretnym zabójcą innowacji. Za każdym razem, gdy zachowujemy dla siebie jakiś nowy pomysł, nie dostarczamy ważnej informacji czy nie zabieramy głosu w ważnej dla nas sprawie, wstyd odgrywa istotną rolę. Kryje się za nim lęk przed pomyłką, poniżeniem, czuciem się gorszym od innych. Wstyd staje się lękiem. A lęk skutkuje unikaniem ryzyka. Awersja do ryzyka z kolei zabija innowacyjność – i tutaj koło się zamyka. Wniosek: bycie wrażliwym, rozumiane jako wykazywanie się wielką odwagą, wymaga ugruntowanego poczucia własnej wartości.

Od wstydu do empatii

Jak znaleźć w sobie odwagę, by się otworzyć? Przeciwstawić się wstydowi, bo całkowita odporność na wstyd nie jest możliwa. Przeciwstawianie polega na przebyciu drogi od wstydu do empatii. Wstyd nie przetrwa, kiedy podzielimy się swoją historią z kimś, kto wykaże wobec nas zrozumienie. Zaakceptuje, że serce bije ci jak oszalałe, kiedy masz odezwać się w obecności szefa. Zrozumie, że agresywna koleżanka z pracy zabiera ci siły, i udzieli wsparcia na wieść o tym, że w szufladzie trzymasz naprawdę fajne projekty, ale boisz się je ujawnić. Równie istotne jest współczucie wobec siebie. Dlatego warto jest mówić do siebie w taki sposób, w jaki przemawialibyśmy do ukochanej osoby, którą chcielibyśmy pocieszyć w trudnej chwili.

Na przykład: „Wszystko w porządku, jesteś tylko człowiekiem, wszyscy popełniamy błędy”. Gdy w obliczu wstydu potrafimy być łagodni dla siebie, łatwiej będzie nam poprosić o pomoc, nawiązać więź, doświadczyć empatii od kogoś życzliwego.

Gdy czujesz, że wstyd cię paraliżuje, podejmij poniższe kroki:

  • Rozpoznaj fizyczne oznaki świadczące o tym, że znajdujesz się w tunelu wstydu. Pomyśl, co go wywołuje – jakie komunikaty i oczekiwania kierowane do ciebie?
  • Skonfrontuj wyzwalacze wstydu z rzeczywistością. Czy są realistyczne, uchwytne? Czy wiążą się z tym, kim chcesz być, albo z tym, czego inni ludzie potrzebują bądź chcą od ciebie?
  • Wyjdź do ludzi. Czy czujesz siłę, żeby podzielić się swoją historią? Nie doświadczysz empatii, jeśli nie nawiążesz kontaktu z innymi ludźmi, nie opowiesz im o sobie.
  • Mów o swoich uczuciach. Czy informujesz o tym, jak się czujesz, i prosisz o to, czego potrzebujesz? Podziel się swoimi uczuciami z kimś, kto cię akceptuje, nie mimo twojej podatności na zranienie, lecz właśnie z jej powodu.

Przeciwstawiając się w ten sposób trudnym uczuciom, chronimy łączność z samymi sobą i z ludźmi, na których nam zależy. Nasz mózg zaczyna inaczej działać: wygrywa kora przedczołowa odpowiedzialna za myślenie, analizowanie i tworzenie, a nie prymitywna część mózgu z lęku popychająca do walki lub ucieczki. Weźmy odpowiedzialność za historie, które nam się wydarzają z powodu naszej wrażliwości. Przyjmijmy fakty. Dopiero kiedy to się stanie, możemy być narratorami ich zakończenia. Jak powiedział Carl Jung: „Nie jestem tym, co mi się przydarzyło. Jestem tym, kim postanowiłem się stać”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze