Wychowanie i rozsądek nakazują, żeby konfliktów w pracy nie rozwiązywać siłowo. Ale ciało na wszelki wypadek wyprodukowało już kortyzol i adrenalinę. Co zrobić z tymi hormonami stresu, żeby nie zżerały nas od wewnątrz? Jak obłaskawić emocje? Pytamy neurobadacza Rafała Ohme.
Czy w pracy możemy reagować emocjonalnie? Czy to jest profesjonalne?
Emocje składają się z doznania i z ekspresji. Można powstrzymać ekspresję i w pracy zwykle to robimy, bo jesteśmy profesjonalistami, więc kiedy kolega mnie zdenerwuje albo szef powie coś niemiłego – to staram się nie eskalować konfliktu. Ale samego doznania nie można powstrzymać.
Co to znaczy?
Dzięki neuronauce wiemy dziś, że emocja to wielka reakcja elektrochemiczna, która zachodzi w ciele i powoduje w nim zmiany. Jeżeli podczas jakiegoś konfliktu w pracy wytwarzamy emocje, ale nie artykułujemy ich, ponieważ jesteśmy wychowanymi, cywilizowanymi ludźmi i nie rzucamy się na innych z pięściami – to oznacza, że pozostaje w nas niewykorzystana energia. Emocje związane z pobudzeniem, z napięciem, ze stresem – w naturalny sposób uwalniają substancje chemiczne, głównie adrenalinę i kortyzol, po to, żebyśmy mieli siłę walczyć o przetrwanie. Tak dzieje się od pięciu milionów lat, a dopiero od siedmiu tysięcy lat – bo mniej więcej tyle trwa nasza cywilizacja – nie wypada nam bić się z osobą, z którą się nie zgadzamy. Ale ciało nadal produkuje kortyzol, który – niespożytkowany w należyty sposób – przyczynia się do chorób serca, powstawania nowotworów, wrzodów czy chorób wieńcowych.
Każdego dnia w naszym organizmie powstaje ognisko choroby, które układ immunologiczny niszczy. Jeśli tylko nie jest zajęty stresowaniem się... Być może kiedyś, za 100 czy 300 tysięcy lat ewolucja to zmieni i nie będziemy wytwarzać takiej reakcji na zagrożenia symboliczne. A może ewolucja pójdzie w tę stronę, że hormony nadal będą wytwarzane, ale ich emisja będzie kontrolowana przez świadomość dużo lepiej niż teraz i komunikat „przestań się denerwować” faktycznie powstrzyma wydzielanie hormonów?
(…)