1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. 5 toksycznych przekonań o miłości i związkach, które zaszczepił w nas „Seks w wielkim mieście”

5 toksycznych przekonań o miłości i związkach, które zaszczepił w nas „Seks w wielkim mieście”

(Fot. Getty Images)
(Fot. Getty Images)
Serial „Seks w wielkim mieście” jest socjologicznym fenomenem, który ukształtował poglądy wielu współczesnych kobiet na seks, konsumpcjonizm i związki. Mówi się, że pokolenie X wyzwolił z patriarchalnych schematów myślenia, a dla kobiet millenialsów był źródłem życiowych aspiracji i celów. O ile sprowadzimy je do zawodowych ambicji czy idei kobiecej niezależności, serialowi faktycznie można przyznać pozytywną rolę w przemianach kulturowych. Jednak gdy „Seks w wielkim mieście” dotyka tematu miłości i związków, sytuacja wygląda już mniej kolorowo. Z nieszkodliwej fantazji o ekscytującym życiu w metropolii serial zamienia się w pamiętnik ofiary toksyka i manipulatora, z którego twórcy zrobili ideał romantycznego partnera.

Mowa oczywiście o Mr. Bigu – tajemniczym obiekcie westchnień głównej bohaterki serialu, Carrie Bradshaw. Na zewnątrz przystojnym, bogatym, odnoszącym sukcesy, w środku zepsutym, niedojrzałym i narcystycznym. Na przestrzeni 6 sezonów tych dwoje na okrągło schodzi się i rozchodzi, a rytm ich relacji wyznaczają wybuchy wielkiej namiętności i furii. Sam fakt, że scenarzyści każą nam śledzić ich losy i znosić Carrie kolejne upokorzenia ze strony Biga, nie byłby niczym złym – o ile twórcy do końca trzymaliby się oryginalnego zamysłu i nie pozwolili tej dwójce paść sobie na koniec w ramiona. Nawet sama Candace Bushnell, autorka książki „Sex and the City”, na której opiera się serial, nigdy nie chciała, aby Carrie i Big skończyli razem. Co w takim razie poszło nie tak?

– Wiesz, gdy ludzie kręcą serial telewizyjny, to jest show-biznes, nie sztuka. Zrobiliśmy to dla widowni, nie myśleliśmy wtedy, jak zostanie to odebrane 10 lat później – tłumaczyła kilka lat temu w rozmowie z The Guardian.

Trudno Bushnell odmówić racji. Publika kocha tragedie i dramy, więc dopinguje bohaterów, którzy dają jej emocjonalną pożywkę. Nawet jeśli jeden z nich bezustannie rani, zawodzi i zdradza. Sytuacja robi się jeszcze bardziej niebezpieczna, gdy za bardzo fascynujemy się życiem bohaterek z ekranu i zaczynamy się na nich wzorować. Pragniemy ich butów, torebek, mieszkań i ich facetów – nawet jeśli są kompletnymi palantami jak Mr. Big. „Skoro Carrie zmieniła Biga, to mogę zrobić to samo z dowolnym bad boyem” – myślimy. Tak wystawiamy się na zawód i zranienie, bo prawdziwi bad boye rzadko kiedy dają się zmienić kobiecie (nie licząc psychoterapeutek).

Korzystając z faktu, że ostatnio Netflix udostępnił wszystkie 6 sezonów „Sex and the City”, postanowiłyśmy jeszcze raz prześledzić zagmatwane losy Carrie i Biga. Tym razem nie dla przyjemności, lecz ku przestrodze – aby zmierzyć się ze szkodliwymi przekonaniami o związkach, które promuje serial, i raz na zawsze z nimi zerwać. Pora przyjąć do wiadomości, że emocjonalny rollercoaster, jaki funduje nam mężczyzna, nie ma nic wspólnego z wysoką temperaturą jego uczuć. Z kolei niedostępność i brak zaangażowania to nie wabik, lecz wielki czerwony red flag.

Czego jeszcze o toksycznych relacjach nauczył nas kultowy serial?

5 cech toksycznego związku na przykładzie „Seksu w wielkim mieście”

1. Związek polega na ciągłej walce o jego względy

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

„Seks w wielkim mieście” jest niczym kronika pogoni za króliczkiem, który przez 6 sezonów nieustannie wymyka się z rąk. Gdy Carrie myśli, że już w końcu usidliła swój obiekt uczuć, Mr. Big za każdym razem wyprowadza ją z błędu. Znika bez zapowiedzi, spotyka się z innymi kobietami, nie pojawia się w umówionych miejscach o umówionej porze, przedkłada pracę nad wspólne spędzanie czasu. Nie wpuszcza Carrie do swojego świata i nie jest zainteresowany głębszym poznaniem jej samej.

Mr. Big to przykład mężczyzny niedostępnego emocjonalnie, z którym relacja przypomina wieczną pogoń i szarpaninę. Bo nawet gdy już dorwiemy króliczka, musimy wyszarpać z niego każdy rzucony nam od niechcenia miłosny ochłap. Ten typ często myli nam się z facetem pewnym siebie, silnym i niezależnym. Fakt, że chodzi własnymi ścieżkami, na początku może wydawać się nam pociągający, ale na dłuższą metę taka relacja wysysa z nas całą energię, rujnuje naszą samoocenę i sprawia, że odczuwamy permanentny niepokój. Jeśli związek sprowadza się do wyczerpującej walki o czyjąś uwagę, to wyraźny sygnał, że nie ma przed nim przyszłości.

2. W związku z nim nie możesz być sobą – musisz być lepsza

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

W 11 odcinku 1. serii Carrie i Big przeżywają kryzys. Pisarka jest przekonana, że to ona przyczyniła się do ochłodzenia ich relacji, ponieważ (jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi) pierdnęła w obecności swojego nowego chłopaka. Carrie jest przekonana, że normalny fizjologiczny odruch jest czymś niepożądanym i obrzydliwym w oczach jej idealnego partnera.

– On jest tym doskonałym facetem, w doskonałym mieszkaniu, w doskonałym garniturze, jest taki perfekcyjny, perfekcyjny, perfekcyjny! – zwierza się Carrie przyjaciółce. Tymczasem ona dopuszcza się nieomal zbrodni: jest człowiekiem i ma ludzkie odruchy.

Ten skądinąd zabawny wątek idealnie oddaje mechanizm toksycznej relacji, w której jedna ze stron nie czuje się wystarczająco dobra, by zasługiwać na uczucie swojego perfekcyjnego partnera. To każe jej grać kogoś lepszego, kim w rzeczywistości nie jest, bo w przeciwnym razie może zostać porzucona. Tylko jak długo można udawać? I czy ten facet naprawdę wart jest lęku, jaki codziennie przeżywamy w obawie przed zdemaskowaniem? Prędzej czy później będziemy musiały zdjąć maskę, pod którą skrywamy nasze prawdziwe, nieidealne „ja”, a wtedy cała budowana przez nas fasada się rozsypie.

W zdrowej relacji nie musimy nosić masek. Możemy czuć komfort i przyjemność z bycia sobą przy naszej ukochanej połówce – i do takiego związku oraz uczucia warto dążyć.

3. Miłość to ekstaza albo cierpienie – reszta jest nudą

(Fot. James Devaney/WireImage via Getty Images) (Fot. James Devaney/WireImage via Getty Images)

W toksycznym związku mało jest miejsca na zwyczajne i spokojne chwile. Amplituda emocji wybija poza skalę: raz wskazuje absolutną euforię, a po chwili całkowity zjazd. Tak właśnie przez cały serial wyglądała relacja Carrie i Mr. Biga, którzy nieustannie przyciągali się i odpychali. Niekontrolowane wybuchy agresji, sceny zazdrości i rzucanie talerzami przeplatane chwilami miłosnej ekstazy to standard w ich relacji.

Jednak coś, co świetnie ogląda się na ekranie, w realu może okazać się nie do udźwignięcia. Tak naprawdę niewiele z nas jest na tyle odpornych, by mierzyć się z codziennymi wstrząsami i wybuchami emocji, do których przyzwyczaiły nas seriale na Netflixie. Prawdziwa miłość to nie ciągłe trzęsienia ziemi, lecz stąpanie po trwałym, pewnym gruncie i oparcie w kimś dającym poczucie bezpieczeństwa.

4. Kręci go, gdy nie może cię mieć – ucieka, gdy się angażujesz

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

W drugim sezonie „Sex and the City” do Carrie w końcu dociera, jak toksycznym i egocentrycznym mężczyzną jest Big. Na wieść o tym, że chce wyjechać na 7 miesięcy do Paryża i ani myśli zabrać ją ze sobą, główna bohaterka decyduje się na rozstanie. Ale scenarzyści nie oszczędzają Carrie i w finale sezonu pisarka dowiaduje się, że jej eks właśnie zaręczył się z młodą modelką. To dla niej cios. W kolejnej serii poznaje Aidana, który pozwala jej zapomnieć o toksycznym byłym. Niestety nie na długo, bo Big, znudzony małżeństwem z młodziutką Natashą, wjeżdża jak taran w jej ułożone życie i wciąga w niebezpieczny romans.

To kolejny wątek, który dobrze oddaje modus operandi toksycznego faceta. Kierowany ciągłą potrzebą podbojów odzyskuje zainteresowanie tylko wówczas, gdy widzi, jak jego zdobycz wymyka mu się z rąk. I znowu na pierwszy rzut oka takie zachowanie wydaje nam się szczytem romantyzmu, bo w końcu otrzymujemy to, o co tak długo walczyłyśmy: uwagę, sygnał „zależy mi”. Dlatego postawa Carrie, która świadomie wikła się w romans z żonatym mężczyzną, może być w pewien sposób zrozumiała. Romantyzm kończy się jednak, gdy znowu stajemy się dostępne i oczekujemy zaangażowania. Wtedy zainteresowanie toksyka znowu słabnie i wracamy do punktu wyjścia.

Czytaj także: 3 zachowania toksycznego partnera, na które musisz być czujna

5. Myślisz, że możesz go zmienić

(Fot. James Devaney/WireImage via Getty Images) (Fot. James Devaney/WireImage via Getty Images)

Finał „Seksu w wielkim mieście” przypomina interwencję deux ex machina. Mr. Big, który przez 6 sezonów był niedostępnym emocjonalnie macho otwarcie deklarującym niechęć do tradycyjnych związków, przyjeżdża do Paryża, aby odzyskać Carrie i żyć z nią długo i szczęśliwie. To cukierkowe zakończenie stoi w całkowitym kontraście do obrazu związku, jaki wyłania się ze wszystkich pozostałych odcinków serialu. A co najgorsze, zdaje się sugerować: jeśli dasz mu jedyne 6 lat na ogarnięcie się, jeśli zniesiesz wystarczająco dużo upokorzeń z jego strony, jeśli poświęcisz dla niego udany związek z facetem, który o ciebie dba i zabiega – on w końcu się zmieni, a tobie uda się usidlić narcyza i toksyka, o którym zawsze marzyłaś.

To dość naiwna wizja związku, która najczęściej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Chłód emocjonalny, podobnie jak narcyzm, wynika zwykle z doświadczeń sięgających dzieciństwa albo z traum doznanych w późniejszych etapach życia. Trudno liczyć, że z odpowiednią dozą cierpliwości i uporu zmienimy w kimś tę cechę, bo jej przyczyny sięgają głębiej, niż mamy dostęp. Do jej źródeł może dotrzeć terapeuta – i nie warto się łudzić, że jako partnerka niedostępnego mężczyzny zrobimy to lepiej niż specjalista.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze