Choć okazywanie dziecku czułości i wsparcia wydaje się czymś naturalnym, nie wszyscy mieliśmy szczęście dorastać w domu pełnym ciepła. Niektórzy z nas pamiętają z tego okresu tylko obojętność, dystans, a nawet chłód ze strony najbliższych. Dziecko, by normalnie funkcjonować, przystosowuje się do życia w takiej atmosferze i wykształca w sobie mechanizmy radzenia sobie z uczuciem emocjonalnej pustki. I choć z pozoru może sobie dobrze radzić w życiu – brak rodzicielskiej czułości nie pozostaje bez wpływu na jego późniejszą osobowość. Jakie skutki ma to dla naszej psychiki?
Zrozumienie zależności, jakie zachodzą pomiędzy naszym wczesnym dzieciństwem a cechami charakteru, które przejawiamy jako dorośli, to klucz do zerwania ze szkodliwymi przekonaniami na własny temat. Stale towarzyszące nam uczucie niedowartościowania i niedopasowania najczęściej wcale nie jest wynikiem naszych błędów czy niedoskonałości. Czujemy się gorsi, bo taką informację zakodowaliśmy sobie na początku naszej życiowej drogi – w sytuacjach, gdy nie otrzymywaliśmy od rodziców wystarczającego wsparcia i czułości. Przytulanie, poświęcanie czasu i uwagi, powtarzanie dziecku „kocham cię”, „jesteś dla mnie ważny”, „rozumiem cię” – bez tych werbalnych i niewerbalnych komunikatów małemu człowiekowi trudno uwierzyć, że może być wart miłości. Bo skoro nie otrzymał jej od osób, które były całym jego światem – to czy na nią zasługuje? Czy aby na pewno w wszystko z nim w porządku? Człowiek zaniedbany emocjonalnie w dzieciństwie może szukać odpowiedzi na te pytania przez całe życie. A próbując ją odnaleźć, zaplątać się w bardzo skomplikowane sytuacje i związki.
Drogą do „wyplątania” się z pułapki toksycznych relacji i negatywnych przekonań na swój temat jest uświadomienie sobie, że to nie my ponosimy winę za swoje wewnętrzne rozterki i kompleksy. Odpowiada za to fakt, że na pewnym etapie rozwoju nie otrzymaliśmy takiej dawki czułości i troski, która jest potrzebna do ukształtowania się zdrowego poczucia własnej wartości.
Jakie cechy charakteru mogą świadczyć o tym, że możemy wciąż nosić w sobie niezaspokojoną potrzebę czułych gestów i słów? Psycholożki Thea Gallagher i Caitlin Slavens wymieniają co najmniej 7 z nich.
Jeśli nie otrzymaliśmy w dzieciństwie uwagi i troski, jako dorośli możemy desperacko pragnąć dowartościowania. Zwykle szukamy go u innych – na przykład znajomych lub partnera. Najgorsze jest jednak to, że za dobre słowo, poklepanie po plecach czy usłyszenie „kocham cię” płacimy... sobą. Swoim czasem, swoim komfortem, swoim poświęceniem i wyrzeczeniami. To tak zwany people pleasing.
– Aby poczuć się docenionymi, przedkładamy potrzeby innych ponad własne, nawet jeśli odbywa się to kosztem naszego komfortu lub dobrostanu – wyjaśnia Caitlin Slavens. W ten sposób „kupujemy” sobie uczucie, którego deficyt wynieśliśmy z dzieciństwa. Niestety, często cena, jaką musimy zapłacić za okruchy miłości, jest zbyt wysoka i prowadzi nas do jeszcze większego zagubienia.
W wyniku zaniedbania emocjonalnego na wczesnym etapie rozwoju, możemy mieć też tendencję do nadmiernej samokrytyki. Wówczas codziennie towarzyszy nam nieznośny wewnętrzny głos, który przy każdej okazji wtrąca się i mówi: „nie nadajesz się do tego”, „jesteś zbyt słaba/słaby”, „inni są lepsi niż ty”. Słowa te działają jak samospełniająca się przepowiednia, bo brakuje nam wiary w siebie – a to nakręca jeszcze bardziej spiralę naszych kompleksów.
Osoby pozbawione czułości w dzieciństwie, nawet po wejściu w związek, mogą odczuwać głębokie osamotnienie. Mimo fizycznej obecności drugiej osoby, potrafią stale mieć wrażenie, że są nieadekwatne i niedopasowane do otoczenia. To objaw rany emocjonalnej, która pozostaje niezagojona od czasów dzieciństwa.
U osób zaniedbanych emocjonalnie jako dzieci psychologowie często diagnozują też pozabezpieczne style przywiązania: lękowy lub unikowy. Oba wynikają z obawy, że ukochana osoba odejdzie od nas, co jest powtórzeniem sytuacji z przeszłości, kiedy to rodzice emocjonalnie się od nas dystansowali.
– Osoby te mogą odczuwać intensywny lęk przed byciem opuszczonym przez bliską osobę, co może prowadzić do kurczowego trzymania się relacji lub odtrącania ludzi, aby uniknąć potencjalnego zranienia – wyjaśnia psycholożka Thea Gallagher.
Ponieważ rodzice głęboko nas zawiedli, nie okazując nam w dzieciństwie uczuć, jako dorośli możemy z dużym dystansem podchodzić do nowych znajomości. Dorastając nabraliśmy bowiem przekonania, że nawet po bliskich ludziach nie możemy spodziewać się tak potrzebnej nam czułości, troski i akceptacji.
– Jeśli nie doświadczyliśmy jako dzieci czułości, przekonanie, że inni będą przy nas obecni, wydaje nam się obce. Można powiedzieć, że wręcz niebezpieczne – twierdzi Caitlin Slavens.
Dorastanie u boku rodziców niedostępnych emocjonalnie jest dla dziecka szkołą przetrwania. Aby odciąć się od bolesnego uczucia opuszczenia i lepiej radzić w świecie, mały człowiek wykształca w sobie dążenie do niezależności. W ten sposób przestaje odczuwać smutek i zawód związany z odrzuceniem. Wiara, że może liczyć tylko na siebie, pomaga mu lepiej funkcjonować, ale z drugiej strony utrudnia budowanie bliskich relacji. Wybieranie samotności i niezależności jest kolejnym przykładem mechanizmu obronnego, który ma za zadanie łagodzić skutki dziecięcej traumy.
Osoby wchodzące w dorosłość z deficytem czułości mogą żywić przekonanie (świadomie lub nie), że nie zasługują na miłość. To z kolei łączy się z przeświadczeniem, iż są w jakiś sposób niedoskonali i gorsi niż inni. Taki tok myślenia może skutkować panicznym strachem przed okazywaniem słabości oraz swoich prawdziwych, bolesnych odczuć. Wydaje nam się, że gdy sobie na to pozwolimy, będziemy jeszcze mniej godni miłości. Z tego powodu niektóre osoby z traumą zaniedbania emocjonalnego są bardzo zamknięte, ostrożne i mocno się pilnują. Mimo to odcinanie się od swoich słabości tylko pogłębia ich wewnętrzne cierpienie, bo nie pozwala im być w pełni sobą.
Niedostatek wsparcia i czułości ze strony rodziców potrafi zostawić na naszej psychice głębokie rany. Często są one zbyt rozległe, abyśmy sami poradzili sobie z ich uleczeniem. Jeśli powyższe cechy osobowości w dużym stopniu dotyczą ciebie – najlepiej udać się po pomoc do terapeuty, który przeprowadzi cię krok po kroku przez proces leczenia traumy.
Psycholożki Thea Gallagher i Caitlin Slavens podpowiadają, co, obok terapii, możesz zrobić dla siebie, aby złagodzić ból emocjonalnego zaniedbania:
- Praktykuj samomiłość: mów do siebie tak, jak do najlepszego przyjaciela, bądź dla siebie wyrozumiały/-a i traktuj się z życzliwością, szczególnie w trudnych chwilach. Pamiętaj: nie jest twoją winą, że rodzice nie okazywali ci wystarczająco dużo czułości. Każde dziecko zasługuje na bezwarunkową miłość, dlatego przytul swoje wewnętrzne dziecko i okaż mu zrozumienie.
- Przerwij cykl: pracuj nad dawaniem czułości sobie i innym, nawet jeśli początkowo wydaje się to trudne. Z pomocą terapeuty zidentyfikuj swoje schematy behawioralne i myślowe z okresu wczesnego dzieciństwa, aby je przełamać.
- Rozpoznawaj emocje: nie uciekaj od swoich uczuć - codzienne przyglądaj im się z uwagą. Możesz codziennie notować swoje samopoczucie w dzienniku i nazywać emocji, by lepiej je zrozumieć.
- Świętuj małe sukcesy: realizuj drobne cele i ciesz się z każdych, nawet najmniejszych postępów. To wzmocni twoją samoocenę i poczucie własnej wartości. Pamiętaj: niczego ci nie brakuje i jesteś w stanie wiele osiągnąć, bez względu na to, jakie przekonanie o sobie wyniosłeś/-aś z dzieciństwa.