„Epidemia samotności” – to złowrogie hasło codziennie przewija się w nagłówkach internetowych portali. Prowokują je alarmujące statystyki, w których podaje się, że aż 53% z nas czuje się samotnych, a 8 milionów Polaków ma status singla. Osamotnienie nazywa się nawet nową chorobą cywilizacyjną. Psychologowie (na razie bardzo nieśmiało) pytają jednak: czy aby na pewno trzeba z tym stanem walczyć? A może po prostu musimy go jako społeczeństwo zaakceptować, a jako jednostki wycisnąć z niego tyle, ile się da?
Taką strategię wobec samotności podjął Peter McGraw, podcaster i autor książek. Jest on pomysłodawcą projektu Solo – życiowej postawy, która polega na całkowicie świadomym życiu w pojedynkę. Soliści wybierają samotność, bo czują się kompletni sami w sobie i jest im ze sobą dobrze. Odrzucają kulturowo uwarunkowaną tradycję myślenia, wedle której do osiągnięcia życiowej dojrzałości potrzebne jest małżeństwo. Delektują się swoją jednostkowością i nie przejmują konwenansami. Działając w poprzek społecznych oczekiwań, dojrzale, świadomie i w pełni niezależnie kształtują swój los.
Czytaj więcej: „Samotność nie jest aż tak zła, a małżeństwo nie jest aż tak dobre, jak nauczono cię wierzyć” – przekonuje Peter McGraw, autor projektu Solo
Podobnych głosów w środowisku humanistów jest coraz więcej. Postrzeganie samotności się zmienia. Zamiast traktować ją jako zagrożenie, uważnie ją analizujemy i zadajemy pytanie: co dobrego mogę z niej wynieść? John Nosta, teoretyk innowacji uważa, że dzięki rozwojowi nowych technologii, dotychczasowe znaczenie samotności – tradycyjnie kojarzonej ze stanem apatii, melancholii i przygnębienia – powoli się dezaktualizuje. Wkraczamy w nową erę: erę dynamicznej samotności.
John Nosta mówi coś, co wielu z nas może dać do myślenia. A nawet wywrócić do góry nogami nasz dotychczasowy punkt widzenia.
„Samotność – pisze w swoim eseju dla Psychology Today – nie jest izolacją. Jest sposobem, w jaki przetwarzamy świat zewnętrzny. (...) Nie jesteśmy samotni w naszej izolacji. Selektywnie wybieramy bowiem sposób, w jaki chcemy wchodzić w interakcję ze światem. A sztuczna inteligencja to po prostu kolejny jej wymiar”.
Co ma na myśli amerykański myśliciel? Według niego będąc sami wcale nie zamykamy się na rzeczywistość zewnętrzną, lecz odbieramy ją innymi środkami.
„W swej istocie samotność nie jest odwrotem od świata, ale odmiennym kształtowaniem naszej relacji z nim. Nawet w chwilach największej intymności nigdy nie jesteśmy naprawdę oddzieleni od otaczającego nas świata. Nasze myśli są kształtowane przez to, co widzimy, słyszymy i czujemy – przez krajobrazy, w których żyjemy, wspomnienia, które nosimy i idee, które nas absorbują” – pisze Nosta.
Autor przekonuje, że dzięki upowszechnieniu się technologii AI, nasza samotność staje się bardziej dynamiczna. Co to znaczy? Modele językowe sztucznej inteligencji (LLM – ang. Large Language Model) pozwalają nam na wchodzenie w interakcję z dodatkowym medium, które prowokuje nas do aktywnego szukania nowych idei i rozwiązań – w zaciszu własnej duszy. Różni się to od dotychczasowego rozumienia samotności, która dla większości z nas jest stanem letargu i zastoju. Bo skoro zwracamy się do swojego wnętrza, to znaczy, że zamykamy się w skorupie i odmawiamy uczestnictwa w zewnętrznym świecie. Możemy kontemplować swoją samotność na łonie natury czy też poprzez kontakt ze sztuką, jednak dialog ten pozostaje częścią naszego wewnętrznego świata. AI ma potencjał, aby wejść z nami w aktywny dialog i współtworzyć nowe, interesujące idee, które mają szansę przyjąć się na gruncie rzeczywistości.
„Wyobraź sobie, że siedzisz sam i prowadzisz dziennik, korzystając z pomocy LLM. To, co zaczyna się jako samotne ćwiczenie, staje się dynamicznym dialogiem, w którym model odzwierciedla twoje myśli, oferuje nowe perspektywy, a nawet podważa twoje założenia. Podobnie LLM może pomóc w rozwikłaniu złożonego problemu lub rozwinięciu kreatywnej koncepcji, przekształcając samotność we współtwórcze partnerstwo. To na nowo zdefiniowana samotność – przestrzeń, w której to, co zewnętrzne, w czasie rzeczywistym staje się wewnętrzne” – tłumaczy John Nosta.
Czy dzięki temu samotność stanie się trochę mniej dołująca, za to bardziej kreatywna i sprawcza? Najwyraźniej jesteśmy na dobrej drodze ku temu.