1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Kasia Nosowska o dojrzałości. „Liczę życie na nowo dopiero od siedmiu lat”. Z artystką rozmawiamy w kontekście nowej kampanii Zalando

Kasia Nosowska o dojrzałości. „Liczę życie na nowo dopiero od siedmiu lat”. Z artystką rozmawiamy w kontekście nowej kampanii Zalando

Katarzyna Nosowska (Fot. materiały prasowe Zalando)
Katarzyna Nosowska (Fot. materiały prasowe Zalando)
W „Powrocie z Bambuko” ślubowała wierność samej sobie. Dziś w kampanii Zalando przekonuje: „Najlepiej Ci w byciu sobą”. To ta sama narracja, w której Kasia Nosowska konsekwentnie od lat opowiada o samej sobie. Choć przyznaje, że dojrzała czuje się od niedawna. Rozmawiamy o tym w kontekście raportu, w którym Zalando zapytało Polki, jak to z tą dojrzałością jest.

Marta Kowalska: W całej tej klepsydrze czasu zdarzało Ci się myśleć, że ta cała „dojrzałość” to już jest ten moment, właśnie to konkretne ziarenko piasku? „O, przeleciało – egzamin maturalny zdany, dowód odebrany, za chwilę: mieszkanie kupione, rodzina założona”. Teraz już z głowy?

Kasia Nosowska: Do 45. roku życia pozostawałam w pewnego rodzaju iluzji na temat własnej dojrzałości. Niby odhaczałam te wszystkie elementy świadczące o dorosłości i wydawało mi się, że dorosła jestem, a jednak okazało się, że udawałam. Na najgłębszym poziomie byłam zamkniętym w ciele dorosłej dzieckiem.

Do czasu…

Właściwie liczę życie na nowo od siedmiu lat. Sprowokowana okolicznościami zewnętrznymi decyzja o wzięciu pełni odpowiedzialności za własne życie doprowadziła mnie do momentu w teraźniejszości, gdy szczerze mogę określić siebie jako osobę dojrzałą. Muszę powiedzieć, że lekkość jaką odczuwam pozbywszy się ogromnej ich ilości jest bezcenna.

Czy masz poczucie, że szczególnie kobiety wciąż podlegają temu prawu dzielenia życia na etapy niedojrzałości, dojrzałości, starości? Miesiączka, menopauza – tzw. okoliczności przyrody wyznaczają granice tego, co już możemy, co jeszcze możemy, a co już nie będzie możliwe. Jest glejt, jest pieczątka, czasem nawet od lekarza – kto by z tym dyskutował? Językowo, też trochę jest z nami jak w leksykonach botanicznych – przekwitamy, brrr. Drzesz te „papiery” dojrzałości?

Z całą mocą dotarło do mnie, że w ogóle jako ludzie żyjemy według odgórnie narzucanych zasad. Na nasze poczucie JA, składa się wstrząsająca ilość przekonań, z których przeważająca większość została nam zaimplementowana i nigdy nie przeszła wewnętrznej kontroli jakości. Obecnie zajmuję się studiami nad własnymi przekonaniami, sprawdzam każde jedno, szukam źródła ich pochodzenia i uczciwie odpowiadam na pytanie: „Czy to naprawdę jest moje i o mnie?”.

Zobacz, jak to jest. Raz byłyśmy na coś za młode, innym razem od kogoś słyszałyśmy: „Nie bądź dziecinna”. Potem coraz częściej coś „nie wypadało”. Nawet nie orientujemy się, kiedy pojawia się poczucie, że na coś jesteśmy za stare.

Ponownie wrócę do kwestii wzięcia realnej odpowiedzialności za własne, cenne życie. Większość życia przepędziłam w swoistym przykurczu, nieprawdzie, dybach zewnętrznych oczekiwań, nakazów i zakazów. Nie odniosłam z tej postawy żadnej korzyści, nie wzrosłam do pełni swojego potencjału, wręcz przeciwnie. Dziś wiem, że taki wzorzec się po prostu nie opyla. Nasze bezdyskusyjne zwycięstwo w wyścigu plemników do matczynego jaja w moim odczuciu zobowiązuje nas do przeżycia własnego życia, wyrażenia siebie w prawdzie, zamiast dożycia go, nie bacząc na jakość, bez szacunku i miłości do siebie samych.

Czyli lepiej nie podkręcać sobie tempa znanym: „Kiedy, jak nie teraz?”. Bo może właśnie nie trzeba teraz? Odkładasz nadal „kiedyś” na „kiedyś”?

Nie odkładam niczego na później, bo później może nie być. To jest klucz zrozumieć, że my nie wiemy, ile ta podróż potrwa, więc zadziwiająco nonszalanckim jest zrezygnować z pełnego wykorzystywania momentu tu i teraz.

Kiedy w życiu czułaś się najstarzej? To było dobre czy złe doświadczenie?

Muszę powiedzieć, że stara się czułam zawsze, gdy nie byłam w zgodzie ze sobą, gdy niejako oddychałam ćwiercią piersi. Ze smutkiem stwierdzam, że mowa tu o większości lat spędzonych w tej skórze. Jestem coraz starsza wiekowo, ale nigdy nie czułam się tak młoda wewnętrznie jak teraz, jak od siedmiu lat.

Jak to czujesz? Tak wiesz – nie tylko w umyśle, ale i w ciele.

Oddycham pełną piersią. Nareszcie wiem, kim jestem i przepełnia mnie wdzięczność, że któregoś dnia zapragnęłam się tego dowiedzieć.

Ostatnio na łamach czasopisma „Psychology and aging” opublikowano raport z badania, w którym kilkunastu tysiącom osób badacze zadali pytanie w jakim wieku zaczyna się dojrzałość, a w jakim starość. Okazuje się, że na przestrzeni lat, ta granica przesunęła się o niemal dekadę i to kobiety widzą ją jeszcze później niż mężczyźni…

Niespecjalnie mnie interesują takie badania, bo dla mnie dojrzałość zaczyna się wtedy, gdy decydujemy się stanąć w prawdzie, a starość, kiedy rezygnujemy ostatecznie z pragnienia wyrażenia siebie w pełni. Ciało to inna para kaloszy ono nieustannie zmierza w kierunku rozpadu, natomiast nasza esencja może lub nie musi podupaść.

Wiek chronologiczny coraz rzadziej jest dobrym wyznacznikiem czegokolwiek. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, także w kontekście społecznym, tym lepiej. W swoich piosenkach, książkach, social mediach bawisz się tą naszą ludzką chronologią?

Wiek chronologiczny o niczym nie świadczy. Znam niedojrzałych dorosłych i zachwycająco dojrzałą młodzież. Znów chodzi o to, by nie forsować siebie do postaw, na które w danym momencie nie jesteśmy gotowi, tylko po to, by w oczach społeczeństwa wywiązać się z planu. Podoba mi się, że matkami dziewczyny zostają później niż dawniej, bo jest szansa, że wchodzą w ten stan z większą świadomością, z poszerzoną wiedzą na własny temat, zaleczonymi ranami. Tak, myślę, że w aktywnościach artystycznych miałam odwagę bawić się granicami i często je przekraczać.

A moda? To też Twój wyzwolony język – „gadasz” ubraniami i stylizacjami, ale widać, że to nie jest tylko sceniczny kostium. Jesteś w tym wszystkim stylowa i nowoczesna, jakkolwiek „oldschoolowo” by to nie brzmiało. Odmładza Cię to? Czy gardzisz tym określeniem?

Strój to moim zdaniem dobre terytorium, by bez większego ryzyka opowiedzieć siebie. By zdobyć się na odwagę wyboru osobistych preferencji, czasem stanąć w obronie własnej pozycji, gdy zewnętrze ruszy z oceną. Nie umiałabym określić własnego stylu, ale on na pewno o mnie opowiada. I mi odpowiada.

W kampanii Zalando spacerujesz na bieżni, z książką, w dwóch sportowych warkoczykach. W tle widać „fitnesiary” w obcisłych legginsach, ale to właśnie z Tobą każda dziewczyna chciałaby zbić przysłowiową piątkę. Ucieszyłabyś się, gdyby ktoś powiedział „Ale z tej Nosowskiej gówniara?”.

To jest ten cudowny moment w życiu, gdy opinie (miłe i niemiłe) z zewnątrz nie mają już dla mnie znaczenia. Liczy się tylko lekkość bycia w zgodzie ze sobą.

Mam wrażenie, że dziś częściej niż kiedyś mają z tym problem bardzo młodzi ludzie. Czy Gen Z istnieje? Ze swoim synem Mikołajem prowadzicie wspólny podcast – siadasz do tego dialogu z człowiekiem, który zahaczył o to pokolenie. Ciekawa jestem, czy w Waszej relacji czasem uczyłaś go dorosłości, a czasem wręcz odwrotnie – pokazywałaś mu, żeby wrzucił na luz. Czy dzieciaki warto czasem „oddoroślić”, zwrócić im czas, który świat im trochę przyspieszył?

Myślę, że młodzi są bardzo spięci. Rozumiem ten stan. Czasem mam wrażenie, że mam większy luz niż mój syn. Ale wiem też, że dochodzenie do tego było żmudne i miejscami bolesne. Nie mam mocy przyspieszyć jego przemiany w wolnego człowieka, bardzo szanuję jego własną drogę dochodzenia do refleksji na temat wszechrzeczy. Wiem, że mnie obserwuje jak żyję, jakie zbieram owoce własnych postaw. Może go to czasem inspiruje, może czasem zadziwia. Ja po prostu życzę mu, żeby był szczęśliwy.

I zapewne, żeby nigdy nie „zdziadział”. A propos – w piosence „Ledwie wczoraj” śpiewasz o tym, jak „poturbował nas czas”. „O chłopaku, który zapomniał i stał się zwykłym dziadem”. Te chłopaki to też dziewczyny, tylko że rzadziej?

O tak. Śpiewam o chłopaku, ale tak naprawdę mam na myśli człowieka. Na koncertach próbuję namówić ludzi, byśmy nie pozwolili sobie zapomnieć, że tam wewnątrz jesteśmy dziewczynami i chłopakami. Byśmy zachowali w sobie i strzegli tego, co nieprzemijalne, nie dali się wypchnąć na margines zdarzeń, do cienia. I pomogli wrócić z cienia tym, którzy uwierzyli, że w pewnym wieku tam jest dla nich miejsce.

Czy im dalej w dojrzałość, tym częściej przymykasz na coś oko, czy robisz je szerokie ze zdziwienia?

Chyba częściej przymykam. Myślę, że wszystko ma swój czas i każdy ma prawo dochodzić do wniosków we własnym tempie. To też jest wolność.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze