Drogie „Zwierciadło” i drodzy zwierciadlanie! Czy to w porządku, że będę kogoś w tym numerze podziwiał i chwalił? Czy mogę to okienko, którego ramki wypełniam swoimi pomysłami, w całości poświęcić mojej przyjaciółce?
Ostatnio jedna z dziennikarek powiedziała: „Szymon, jak coś się dzieje u ciebie ciekawego, to ja chętnie o tym napiszę”.
Kurczę, nie napisze o tym, bo… ja o tym napiszę. Zwinę jej ten oryginalny temat. Bo właśnie u mnie dzieje się coś ciekawego. I to jest moje do cna. Dlaczego ktoś ma to opowiedzieć za mnie? To mnie się to przytrafia. A wiecie, co u mnie ciekawego? Asia Kołaczkowska u mnie.
Asia przydarzyła mi się w pełni cztery lata temu, kiedy w pandemii wpadłem na pomysł nagrywania podcastu. Od razu pomyślałem o niej. I tak powstało proste, naturalne, nasze od podszewki „Mówi się”. Zapadałem się w Aśkę za przyzwoleniem żony z dnia na dzień, miesiąc po miesiącu, z kretesem, po uszy. Od czterech lat nikt mnie bardziej nie zaciekawia niż ona, choć strzała Amora żartu została wystrzelona przez nią już w 1996. Wtedy to, podczas występu kabaretu Potem w Teatrze Buffo, spojrzała na mnie ze sceny. Tylko ona tak potrafi zarzucić spojrzenie, że czujesz się wyłowiony, wzięty do niewoli jej uroku. Jej przynęta to piekielny talent komediowy, ale i coś ponad, z kosmosu. Coś, co powoduje, że wychodzi z ramek i… staje obok. Cała Polska to wie. Jest wspaniale krążyć po planecie w czasie, gdy zamieszkuje ją Kołaczkowska.
Coś ta Aśka o nas wie więcej niż inni. Pokazuje nas tak, że nie obraża, tylko przytula. Ma taki talent, że wiele razy śmiejąc się, zdarza mi się jednocześnie wzruszać. U Asi nie ma nic z beczki, śmiechawy i kabaretoszału. W całym Hrabim tego nie ma. Jest poważna i totalne niepoważna jednocześnie. Nie robi min po publiczkę, pod trend, bo w tym sezonie „robimy” babę w dresie albo Grażynę w okresie.
Aśka wypuszcza na scenę siebie w różnych wersjach, rodzi nam B-Aśki, K- Aśki i St-Aśki. Nie potrzebuje nawet słów. Wystarczy jeden gest, a widzimy naszą ciotkę, świekrę czy mamę w kuchni.
Gdzie ona to widzi, skąd ona to bierze? Uważajcie na Asię w aptekach, sklepach i na stacjach benzynowych. Ona was zasysa, kradnie wam gesty, ruszki, zachowania i potem sprzedaje na to bilety.
Jeśli na jej występie nagle poczujecie, że ten żart jest dla was, tylko do was skierowany, a nie do reszty 567 osób w sali, to wiedzcie, że ona zauważyła, że przez chwilę się nie bawicie. Wiem to. Sam tak miałem 29 lat temu w Buffo. Byłem pewien, że mnie wtedy zauważyła z żoną. Zawsze ją o to męczę. Nawet napisałem jej przed chwilą: „Asia, pamiętasz mnie wtedy w Buffo, na Potemach?”.„Gadaliśmy o tym. Nie pamiętam, że byliście”.
Samolub jestem. Asia ma do „zauważenia” tysiące ludzi, a ja bym chciał, żeby pamiętała mnie, szczawia sprzed lat.
Rok w rok z jej występów wychodzą tysiące ludzi z nieodpartym wrażeniem, że zagrała dla nich, tylko dla nich. Widziałem to w Teatrze Roma, gdzie zagrała swój stand-up muzyczny „Hrabina Pączek” w grudniu zeszłego roku. Rzadko który artysta w Polsce zgromadzi taką widownię na swoim monologu pełnym szlachetnego humoru, abstrakcji i unikalnej poetyki. I bez rzucania k… Tam było 1000 osób. Tylko ona potrafi dać kameralny występ w sali, gdzie grają rock opery.
To wielka sala, a miałem wrażenie, że siedzę u niej w domu na kanapie. Wszyscy tak się czuliśmy. Asia z Hrabim stworzyła swój świat, a my mamy dekodery do jej Kołaczkowskiej platformy. Kocham być w jej orbicie. Czasami przylatuję na jej planetę, ląduję i mogę sobie pobyć w stanie nieważkości. Planeta Asi jest gościnna, zamieszkują ją przyjaciele i kot Stefan. Który jest trochę psem. Jak kiedyś coś będzie nie tak, to wszyscy tam zwiejemy. Tylko ciekawe, czy Asia stamtąd wtedy nie ucieknie. Od nadmiaru fanów.
Asia, co ty na to?
Szymon Majewski dziennikarz, showman, wodzirej. Wpada w Szał w Radiu Zet, monologuje w Och-Teatrze i mówi z Asią Kołaczkowską w podcaście „Mówi się”.